Page 1 of 16

Krople pustyni

Posted: Sun Apr 04, 2004 4:02 pm
by _liz
Autorka: _liz

Kategoria: zasadniczo Polar, ale będzie również M/L, Mi/M, S/LOd autorki: "Krople pustyni" (początkowy tytuł miał być "Drops of desert", ale jednak przetłumaczyłam tytuł na polski) zaczęłam pisac już w grudniu 2003. Straciłam jednak wenę do tego opowiadanka i odłożyłam je na półkę. Dwa tygodnie temu, całkowicie przypadkiem na nie wpadłam i okazało się, że wena powróciła - pisze dalsze części. To opowiadanko nie zaczyna się jakoś zbyt ciekawie, nie ma akcji, nie ma zawirowań w tempie. Ale z czasem (w kolejnych częściach) zaczyna się coś zmieniać. O czym dokładnie będzie ten ff? O tym, że uczucie wcale nie jest takie proste i nie tak łatwo dwie połówki mogą złączyć się ze sobą... nagmatwałam jeszcze bardziej, wiec lepiej przejdę do opowiadanka.


Część pierwsza

Posted: Sun Apr 04, 2004 4:17 pm
by Issy
Hmmm. Przyznaję, ze bardzo ciekawy tytuł - "Krople pustyni". Kojarzy mi sie to z czymś niemożliwym do osiągnięcia, no wiecie: krople to woda, a woda na pustyni to rzadkość. A jeszcze jak _liz napisała, ze to będzie o tym, że uczucie to nie tak łatwo i nie łatwo związek stworzyć, to tak jeszcze bardziej mi się ten tytuł skojarzył. Pierwsza część bardzo fajna - podoba mi sie styl, ale jeszcze nic nam nie daje. Zero wiadomości o uczuciach i związkach :wink: No, a podoba mi się, że Liz dopiero poznaje Marię :D No i kilka tekstów fajnych:
„Powinnaś się wreszcie rozerwać”Nie patrząc na nią odpowiadam „Chyba granatem”
Blondynka... Czy populacja brunetek jest na wymarciu?
Zobaczymy, jak poprowadzisz to dalej. Czekam :D

Posted: Sun Apr 04, 2004 4:18 pm
by Hotaru
Mam pytanie, Liz... czy ty w ogóle chodzisz do szkoły? Jesz, śpisz, oddychasz, przebywasz z rodziną? Tempo, w jakich produkujesz kolejne opowieści zaczyna mnie przerażać!

Posted: Sun Apr 04, 2004 4:22 pm
by _liz
Hotaru masz pytanie - mam odpowiedź. Jem, śpię (i to sporo, jestem strasznym śpiochem), oddycham (o ile się nie mylę ciągle), z rodziną spędzam nawet za dużo czasu :haha: A opowiadanka tak jakoś same tworzą się w mojej głowie, a potem tylko przelewam je na papier. Ale jesli tak cię to preraża, to moge przestac pisac - nie chce być przyczyna ataku twojego serca :wink:Issy ciekawa interpretacja tytułu. Nawet nie brałam takiej możliwości pod uwagę. Kolejne części bardziej sie rozwijają, więc myślę, że cię zadowolą.

Posted: Sun Apr 04, 2004 5:10 pm
by Issy
_liz mnie zadowala wszystko w twoim wykonaniu :cheesy: :roll: A tak wogóle to czemu dopiero teraz zamieszczasz tu ten ff, skoro powstał w grudniu? :shock: No, ale może to lepiej. Inaczej moglibyśmy nie mieć Etoile, Cold Rain czy Polar Dream. Teraz za to mamy Krople pustyni i mam nadzieję, ze to ff też zostanie jednym z moich ulubionych (a jestem tego pewna na 99,9%)

Posted: Sun Apr 04, 2004 5:19 pm
by Galadriela
Kolejny polarek? To jest to co tygryski lubią najbardziej. _Liz jestem pod wrażeniem tempa, ja nawet nie mam czasu zabrać się za tłumaczenie kolejnego rozdziału "Unfolding ...". :respekt: I co ciekawe to, że piszesz prawie jednocześnie kilka opowiadań i dodajmy jeszcze "Polar Novel" nie sprawia, że opowiadania tracą na wartości. Są rewelacyjne.

Posted: Sun Apr 04, 2004 6:29 pm
by lizzy_maxia
Świetnie świetnie :D Bardzo interesujący sposób prowadzenia narracji. Moja interpretacja tytułu trochę jest podobna do Issy: krople to łzy, pustynia...Liz. A to dlatego, że jest właśnie taka...hmm...skryta. Według mnie te miliony ziarenek piasku są symbolem zagubienia człowieka, osamotnienia...Choć żyje wśród ludzi, to jednak jest samotny...I taka wydała mi się Liz w tym opowiadanku. Krople - łzy...Nie wiem czyje. Może właśnie Liz. Swego rodzaju katharsis. Próba wyzwolenia się od tej samotności. I może znajdzie się ktoś, dzięki komu tę próbę podejmie.

Posted: Sun Apr 04, 2004 6:37 pm
by Olka
Jestem za, a nawet... za :) _liz twoje ff czyta się fantastycznie. Jesteś chodzącą kopalnią nie tylko pomysłów, ale również posiadasz ogromne zdolności w pisaniu o ważnych sprawach. Bo uczucia są ważne i jest naprawdę niewiele osób, które potrafią wybić się ponad brazylijskie Marie Celesty i inne Natalie Oreiro :) Jejku, nie lubię się powtarzać, ale cóż zrobić, kiedy ma się do czynienia z takim autorem, jak _liz. Również jestem godna podziwu co do częstotliwości, z jaką wychodzą twoje kolejne opowiadania. Czyżbyś zaopatrzyła się w jakąś maszynkę do pisania ff, która cię wyręcza? Eeee... raczej nie. "Raczej napewno" :D A może napisałabyś coś o Maxie i Liz, albo parze Liz i Kivar. Brakuje mi ich. Ostatnio rezygnuje się z tych par na rzecz opowiadań polarkowych i jakoś mi bez nich smutno. No i poważnie zastanów się nad napisaniem czegoś dłuższego. Wiesz, nie opowiadanie, a coś większego. Potem nie pozostanie ci nic innego, jak wydać to oficjalnie zmieniając jedynie imiona bohaterów by nie posądzono cię o plagiat. To jest bardzo poważna propozycja. Nie śmiać się!

Posted: Sun Apr 04, 2004 7:28 pm
by _liz
Bardzo się cieszę, że dostałam tyle odpowiedzi już w pierwszym dniu pojawienia się "Kropel" :D Co do mojego tempa (wszyscy poruszają ten temat) to nie potrafię sprecyzować skąd się to bierze. Jak mam jakiś pomysł na ff, to nie moge go trzymac w głowie i czekac aż skończę coś innego, bo wtedy to nie będzie już ta sama wena i nie wyjdzie tak jak powinno. Dlatego zdarza się, że prowadze po kilka opowiadań na raz. Nie wiem jak wyrabiam, ale tak już mam. Potrafię w godzinkę napisać całe opowiadanko. A czasami siadam wieczorkami i pisze najpierw kilka części jednego, a potem drugiego. Może zawdzięczam to mojej byłej wychowawczyni z podstawówki i gimnazjum (to ta sama kobieta) - polonistce, która męczyła mnie i dręczyła i kazała grać w teatrze, a przede wszystkim kazała pisac i pisać i pisać. Tak więc pisałam nawet po kilka recenzji tygodniowo, opowiadanka, wiersze, sztuki do teatru... a teraz przerzuciłam sie na ff. Może po prostu jestem "wyrobiona"? :lol: A może, jak to mówią, głupi ma szczęście i dlatego udaje mi się stworzyć dość dobre ff, mimo że prowadzę po kilka na raz. "Arytmia" jest już skończona, a prowadzenie "Iskier" i "Kropel pustyni" nie bedzie takie trudne. "Etoile" przychodzi mi z łatwością, więc nie stworzy problemu. A "Polar Novel" to tylko tłumaczenie. Wystarczy chwilka czasu i już jeden czapterek przetłumaczony. Więc to chyba na tym się opiera... :roll:[u:4eb635da54]lizzy[/u:4eb635da54] - obie macie dość ciekawą interpretację. Ja swoją podam w trakcie, kiedy dojdzie do odpowiedniego momentu. Ale wasze interpretacja też jak najbardziej pasuje. :D Ciesze się, że sam tytuł wywołał takie rozmyślania. Liz znajdzie nawet diw osoby, dzięki którym podejmie tę próbę. Jedną z nich będzie Maria (zauważcie, że dopiero się poznały, a jaki już ma na Liz wpływ panna De Luca) a drugą...[u:4eb635da54]Olka[/u:4eb635da54] - nie zapomniej, że dreamerkowe masz jeszcze "Arytmię", a i ja sie zarzekłam, że wkrótce napisze coś nowego o Maxie i Liz. Liz i Kivar przeszli mi wielokrotnie przez głowę, ale narazie jestem jeszcze w fazie prowadzenia uczuć Liz w kierunku Michaela, w celu podbudowania swojej pewności, żeby wreszcie nie bała sie otworzyć. A kiedy to nastąpi to moja Liz (ta w mojej wyobraźni) będzie w stanie zmierzyć sie z Kivarem. Wiec umówmy się, że napisze coś o Traitors, kiedy skończę "Krople". :wink: Napisac coś większego? Heh. Nie śmiac się, ale powiedzmy, że mam to już za sobą. Jedno za sobą, a drugie w trakcie. Ale wydawanie tego na światło dzienne na razie nawet mi do głowy nie przychodzi.A teraz wybaczcie mi, że dzisiaj jeszcze zamieszczam drugą część, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że jutro mnie nie będzie i dlatego wolę zamieścić to dzisiaj. Jak chcecie, to przeczytacie dopiero jutro :wink:


Część druga

Posted: Sun Apr 04, 2004 10:27 pm
by Olka
_liz wybaczamy ci. Stosując się do twojej wskazówki przeczytam to jutro. I napiszę wtedy, że bardzo mi się ta część podoba, podobnie, jak Michael... ale zaraz, przecież ja jeszcze nie wiem, że to jest Michael, bo jeszcze tego nie czytałam. Podobnie, jak nie wiem, że wybierają się razem do kina, a co za tym idzie, dopiero jutro powiem, że ciekawa jestem, co z tego wyniknie. Tak... czuję, że jutro będę czytała kolejną porcję ciekawej lektury. Acha, zapomniałam. Po przeczytaniu II części Kropel pustyni nadmienię, że również nie noszę niczego, co nie miałoby dwóch (w moim przypadku czarnych) nogawek :D Ale to dopiero jutro... :)

Posted: Mon Apr 05, 2004 4:24 pm
by Issy
Dzisiaj znalazłam to i dzisiaj komentuję :wink: Naprawdę podoba mi sie sposób narracji. Liz jakby mówiła wprost do nas i to mi się podoba, bo moge wczuć się w sytuację. Ja też mam czasami wrażenie, że ludzie siena mnie gapią. Ale ja nie tak jak Liz częściej nosze sukienki. Jeśli ona od dwóch lat nie ubrała nawet spódnicy, to nie dziwie się, ze wszyscy byli w szoku :wink: Ostatnio Liz powiedziała: "Liz parker się nie zmienia". A jednak... Mogłabym stwierdzić na pierwszy rzut oka, że zmieniła się za gwałtownie, za szybko. Ale ubranie sukienki to jeszcze nie zmiana! Owszem, dzięki Marii Liz wpadła w lepszy nastrój co sprawiło, że postanowiła to ujawnić też zewnętrznie. Nie zonacza to, że się zmieniła.
Byłabym z siebie dumna... gdybym wiedziała o co do jasnej cholery im chodzi!
To mnie rozbawiło. :haha: I ta scenka, kiedy Tess usiłuje z niej wyciągnąć z kim sie umówiła. Aż wyobraziłam sobie minkę Tess, gdy Liz jej powiedziała, że z Marią. :D Dośc ciekawie zarysowałaś postać Marii. Okazuje sie, że chodzi do ekskluzywnej szkoły i nieco jednak zadziera noska. Nic dziwnego, że Liz jej chciała dopiec. A ten snobizm... podrażniło to troszkę pannę De Lucę. No i... pojawił sie Michael! :twisted: Oczywiście niecierpliwy, niegrzeczny i małomówny - caluśki Michael. A co dopełnia jego obrazu? Ten wzrok. Aż ciarki przechodzą - trafnie ujęte. No i poszli do kina. Zapowiada się baaardzo ceikawie. Czekam na kolejne Kropelki. :wink:

Posted: Mon Apr 05, 2004 9:32 pm
by lonnie
bardzo ciekawie sie zaczeło... :cheesy:co do interpretacji tytulu to pierwsze skojarzenie jakie nasunelo mi sie na mysl to ze kazde ziarnko piasku jest niewielka kropla w morzu jakim jest pustynia... ale to tylko moje skojarzenia, niewiele ma to wspolnego z Liz, a przynajmniej niczego wspolnego sie nie doszukiwalam...ogolnie... jak by to powiedziec... opowiadanie zdaje sie byc inne od ... innych(??) oczywiscie w dobrym tego słowa znaczeniu :wink: no w kazdym razie nie takie jak reszta (pomijajac oczywiscie fakt ze u _Liz kazde opowiadanie jest rozne od drugiego)a tak swoja droga w sposobie jakim jest pisane odrobine przypomina mi "Spin", ale to odrobine...chodzi mi tu o przemyslenia Liz no i te ironiczne podejscie do pewnych spraw :) - a to tak zeby nie bylo zadnych niedomowien.. :wink:no a tak na koniec to chce powiedziec ze z nicierpliwoscia czekam na dalszy ciag :cheesy:

Posted: Tue Apr 06, 2004 4:56 pm
by _liz
[u:9cd68f72fa]Olka[/u:9cd68f72fa] - no miałas skomentowac w poniedziałek i sie nie doczekałam :wink: Oczywiście, że się nie domyśliłaś, że to Michael, ale teraz już moge ci zagwarantować, że to on. Mam nadzieję, że tę trzecią część przeczytasz, bo jest tu pewien moment, który mi się dośc podoba (ciekawie czy wpadniesz na to, który) :roll:
[u:9cd68f72fa]Issy[/u:9cd68f72fa] - ciesze się, że tyle ci się w tym opowiadanku podoba, mam nadzieję, że w dalszych częściach sprostam oczekiwaniom i nie zaniżę poziomu :wink:
[u:9cd68f72fa]loonie[/u:9cd68f72fa] - wiesz, że teraz tez mi przyszło do głowy, że narracja jest bardzo podobna do "Spin"? :? Tylko, ze to jest kompletnie nie celowe. Zaczęłam takie opo pisac już w grudniu, a o ile się nie mylę, to jeszcze nie było wtedy Kręciołka. W każdym bądź razie podkreślam, że to całkiem przypadkowe, bez posądzania o plagiat :DA teraz część trzecia - dołączam kolejne póki moge i piszę, bo w święta na to ff moge nie mieć czasu...


CZęść trzecia

Posted: Tue Apr 06, 2004 5:39 pm
by Olka
Jeśli nie chodzi o moment z szarlotką, to niech skonam:
_liz wrote:A to, że za jej sprawą chce poczuć się jak w niebie. I tak mam właśnie zamiar chwycić tę łyżeczkę i zanurzyć ją w ciepłej i pachnącej szarlotce. Rozszarpać jej słodkie wnętrze na kawałki. A potem niczym barbarzyńca pochłonę ją kawałek po kawałeczku. Aaa... Liz Ciasteczkowy Potwór.Mój wzrok biegnie po stoliku, potem po podłodze, mijając czyjeś buty, wspina się po ścianie i zatrzymuje na zegarze. 16:10. No to się ktoś spóźnia.Za to ja nie mam zamiaru się spóźniać. Żółta słomka doprowadza do mojego przełyku kolejną porcję coli, a moje palce z tryumfem zaciskają się na srebrnej łyżeczce.Ciach ciach.Pierwszy kęs pysznego ciasta ląduje w moim żołądku.
Zawrotne tempo muszę przyznać. To już druga część, a Michael już czuje miętę do Liz. Mam nadzieję, że nie skończy się to przygodną zabawą w buszu :roll: :DBardzo ciekawa narracja, pełna dowcipu. Zdaje się, że nachodzi mnie wena by skończyć jedno z moich opowiadań... No i to narazie tyle. Poczekam na rozwój wypadków

Posted: Tue Apr 06, 2004 5:46 pm
by lizzy_maxia
Cudo :D
Liz Ciasteczkowy Potwór.
:lol: a gdzie moje lukrowane guziczki? :lol:Scena z Michaelem i Liz w kawiarni - zawodowa :) Wyobrażacie sobie jej zaskoczenie? I spełnienie skrytych marzeń, o których nawet nie miała pojęcia, że istnieją. Chłopak przychodzi specjalnie po to, żeby z nią pogadać. Tak od serca. Przychodzi, bo chce (oczywiście istnieje możliwość, że Maria go napuściła, ale o tym być może dowiemy się w następnej części). Pogadać z nią - dziewczyną szczelnie zamkniętą w swej skorupie nieśmiałości i strachu przed innymi. Świat staje się kolorowy. W skorupie widać malutką szczelinę, z której sączy się światło. Światełko nadziei, zabarwione nutką optymizmu. Tak bardzo bym chciała poczuć się tak jak Liz w tym opowiadaniu...
Tak, tak. Liz Maruda i Milczek Parker rozmawiała. Rozmawiałam trzy godziny. W dodatku z chłopakiem. Z najbardziej wkurzającym i jednocześnie interesującym chłopakiem, czyli Michaelem.
Eh, jak ja bym chciała umieć rozmawiać z chłopakami o czymś innym niż szkoła...(pomijam moich przyjaciół płci męskiej z neta - z nimi umiem, ale obawiam się, że w realu będzie już ciężej).
Czyżby coś we mnie zgrzytało zazdrością? Na pewno nie. Po prostu chcę jej oszczędzić użerania się z nim, a sobie jego komentarzy na temat mojej przyjaciółki. To wszystko.
Jasne jasne, my już wiemy, co się święci 8)Troszkę mnie dziwi, czemu Liz przyjaźni się z taką gwiazdą jak Tess. Ale cóż, przeciwieństwa się przyciągają...I w życiu takie przyjaźnie też się często zdarzają.
Ale czy was nie zdziwiłoby, gdyby ktoś taki jak Michael pojawił się przed waszą szkołą i oznajmił, że na was czeka?
Oczywiście, że zdziwiłoby. I to jak! Oczy by mi chyba z orbit wyszły :wink:

Posted: Tue Apr 06, 2004 5:59 pm
by Galadriela
Wysoki, włosy na jeżyka, piwne oczy, cholernie przenikliwe. „Okropny” mówię „Wkurzający, bezczelny. Na dodatek niewychowany. I ma przerośnięte ego.”
Uwielbiam takiego Michael'a. No może zamieniłabym tylko długość włosków.Powiem szczerze. Wpadłam na forum w bojowym nastroju, wzrokiem dosłownie zabijałam. Najpierw przeczytałam "Arytmię" (aż do tej pory łezka w oku się kręci), później "Krople ..." i prawie spadłam z krzesła.Wiem, że się powtarzam, ale to było prześwietne.

Posted: Tue Apr 06, 2004 5:59 pm
by lonnie
loonie - wiesz, że teraz tez mi przyszło do głowy, że narracja jest bardzo podobna do "Spin"? Tylko, ze to jest kompletnie nie celowe. Zaczęłam takie opo pisac już w grudniu, a o ile się nie mylę, to jeszcze nie było wtedy Kręciołka. W każdym bądź razie podkreślam, że to całkiem przypadkowe, bez posądzania o plagiat
tak wlasnie sie zastanawialam piszac tamte komentarz czy ktos przypadkiem nie pomysli ze posadzam Cie o plagiat... otorz oświadczam wszem i wobec :wink: że nie przyszlo mi to nawet do glowy... tak po prostu skojarzylo mi sie to ze "spinem" ze wzgledu na postawe Liz....
A potem niczym barbarzyńca pochłonę ją kawałek po kawałeczku. Aaa... Liz Ciasteczkowy Potwór.
heheh cisteczkowy potwor jest the best :cheesy: odrazu przypomniala mi sie "Ulica Sezamkowa" :wink:
„Zjadł mi ciastko” mówię. To powinno ją zacząć zniechęcać. Nie lubiła takich numerów. To dla niej zbyt poufałe.„Zjadł ci ciastko?” pyta, śmiejąc się. „Tak” odpowiadam całkowicie poważnie.
czytajac ten fragment mialam przed oczami obraz malutkiej naburmuszonej dziewczynki, z raczkami skrzyzowanymi na piersi i naburmuszona a zarazem smiertelnie powazna mina...
„A jak ma wyglądać?” pytam ją jak idiotkę „No, normalnie wygląda. Wysoki, włosy na jeżyka, piwne oczy, cholernie przenikliwe.”
rozpływam sie ...:hearts:
„Okropny” mówię „Wkurzający, bezczelny. Na dodatek niewychowany. I ma przerośnięte ego.”
jeszcze bardziej sie rozpywam... :hearts: w zasadzie to juz mnienie ma tak sie rozplynelam :wink: ^_^ calutki Michael ... jak ja uwielbiam Michaela :hearts: :oops:
A Michael i tak nie jest dla niej.
no jasne.. :cheesy: bo Michael jest dla Liz... :cheesy: Polar gora :twisted:a tak ogołem mowiac... to jest fantastyczne.. :cheesy: czekam na dalej :cheesy: kiedy dalej??? Liz nie mecz nas dlugo ...

Posted: Tue Apr 06, 2004 6:15 pm
by Issy
_liz to jest genialne. Zabawne, powalające i jednoczesnie daje takie dośc poważne spojrzenie na uczucia Liz i jej świat.Olka ja tez się z tobą zgadzam, ze chodzi o szarlotkowy moment. Tylko o który? Ten:
A co ma srebrna łyżeczka do tego?A to, że za jej sprawą chce poczuć się jak w niebie. I tak mam właśnie zamiar chwycić tę łyżeczkę i zanurzyć ją w ciepłej i pachnącej szarlotce. Rozszarpać jej słodkie wnętrze na kawałki. A potem niczym barbarzyńca pochłonę ją kawałek po kawałeczku. Aaa... Liz Ciasteczkowy Potwór.Za to ja nie mam zamiaru się spóźniać. Żółta słomka doprowadza do mojego przełyku kolejną porcję coli, a moje palce z tryumfem zaciskają się na srebrnej łyżeczce.Ciach ciach.Pierwszy kęs pysznego ciasta ląduje w moim żołądku.
Czy ten:
Nie wierzę w to, co właśnie robi. Jego dłoń przysuwa sobie mój talerzyk. Z MOJĄ szarlotką. Jego palce chwytają łyżeczkę.On dobija moje zmasakrowane ciasto!Patrzę jak kolejne kęsy znikają w jego ustach. Moja dłoń oplata władczo szklankę z colą i przysuwa ją w moją stronę. Nie oddam.
Oba sa powalające :haha: Aż sobie to nawet wyobraziłam i dostała ataku śmiechu.Naprawde coś powolutku chyba zaczyna siepomiędzy nimi zawiązywać. Moze sama Liz jeszcze o tym nie wie, może jeszcze nieświadomie myśli o nim ot tak, ale to chyba jednak jakieś uczucie zaczyna się w niej tlić. Z tym, że _liz na samym początku napisała, że to będzie o tym jak trudno jest się związać - czyżby jednak były jakieś przeszkody? A może Liz nie bedzie świadoma, że coś zaczyna ich łączyć? :twisted:A tak w ogóle to kiedy kolejna część? :roll:

bez myślne, nie krytyczne... ale czy oby na pewno bez myśle?

Posted: Tue Apr 06, 2004 8:06 pm
by niewidzialna
Szczerze mówiąć ciężko mi napisać co myślałam, bo to takie okropnie ulotne (muszę poprawić sobie pamięć?). Och, czemu ja pisuje takie bzdury? No do rzeczy... . _liz nie muszę chyba mówić, że to opo jest, no jak myśle, zawsze, świetne. Hm, co chwila napotykałam tam ciekawe fragmenciki :twisted:, więc mogłabym cytować, a cytować... . A ten kawałek o ciastku, był ...... nie do opisania. A dokładnie...
A co ma srebrna łyżeczka do tego?(...) Rozszarpać jej słodkie wnętrze na kawałki. A potem niczym barbarzyńca pochłonę ją kawałek po kawałeczku. Aaa... Liz Ciasteczkowy Potwór.
och, jednak nie obyło się bez cytatu..., bo inaczej nie można tego wyrazić.Kiedy skończyłam miałam wrażenie, że koniec? nie to nie możliwe... . Chciałam, żeby następna część była, od zaraz... . Ale teraz stwierdzam, co za dużo to nie zdrowo, chętnie poczekam, tylko błagam! nie za długo... . Nie umiem opisać tego co czuję lepiej, ale dusza się raduje, buduje kiedy czytam... . _liz pisz, pisz, mniej wene, życzę Ci tego z całego serca!!!

Posted: Wed Apr 07, 2004 3:24 pm
by _liz
[u:b301285dbb]Olka[/u:b301285dbb] - no wiedziałam, że zgadniesz. A wiecie co? Ta scenka szarlotkowa powstała, kiedy... jadłam szarlotkę. Srebrną łyżeczką! :haha: Widzicie, jak zwykłe czynnosci potrafią natchnąć :wink: Czy Michael już czuje miętę do Liz? No wiesz mówiąc szczerze to nie byłabym pewna. Owszem polubił ją, miło mu się spędza z nią czas. Ale to chyba jeszcze nie to konkretne uczucie. Mówie chyba, bo nie wiem co napisze w dalszych częściach :roll:
[u:b301285dbb]Lizzy[/u:b301285dbb] - lukrowane guziczki będa potem :haha: wiesz masz po części racę z tymi marzeniami. Bo Liz kompletnie nie ma pojęcia co się w niej dzieje. Ona nie potrafi zajrzeć w głab siebie, bo się boi. A dlaczego? A o tym w dzisiejszej części będzie.
[u:b301285dbb]Galadrielo[/u:b301285dbb] - wiem kiedy wychodzić z forum, żeby mnie twój wzrok nie zabił :wink: Mam nadzieję, ze zbyt się nie potłukłaś przy spadaniu z krzesła. A włosy Michaela takie, bo... no bo takie.
[u:b301285dbb]loonie[/u:b301285dbb] - ależ ja cię nie posądziłam o to, ze wmawiasz mi plagiat. Ja tylko wyjaśniałam. :D Nie rozpływaj się, bo kto potem będzie czytał dalsze części Kropel?
[u:b301285dbb]Issy[/u:b301285dbb] - znów zadajesz za dużo pytań. Poczekaj spokojnie, poczytaj i wszystko w swoim czasie nadejdzie. A ja miałam na myśli, że może nawet jeśli zdadza sobie sprawę co czują, to nie musza być razem.[u:b301285dbb]niewidzialna[/u:b301285dbb] - nie musisz dlugo czekać. Tym razem nie będzie ciastek, będą cukierki, ale o dziwnym działaniu. łzawym...Kolejna część dzisiaj (tak wychodzi, że codziennie jedna). Tym razem zapowiada się nieco poważniej...


Część czwarta