A :: Lizzy14
Posted: Tue Mar 09, 2004 9:40 pm
Jak niektórzy zdązyli juz zauwarzyć po tytule "Zakazana Miłość" jest już od dłuższego czasu na stronie xcomu. Jednak razem z Agatką stwierdziłyśmy że nie każdy zagląda na stronę xcomu a poza tym łatwiej jest wyrażać swoje opininie na forum (przynajmniej według mnie). Tak więc co jakiś czas pojawiac sie tu będą częśi starsze a z biegem czasu i te nowsze. Nie wiem w jakim czasie nowsze części będą się tu pojawiać, ponieważ to Agatka pisze większość ja jestem bardziej odpowiedzialna za fabułę. Prosimy o szczere komentarze (pozytywne i negatewne). No a teraz prezentujemy 1 część. Miłego czytania.
ZAKAZANA MIŁOŚĆ
CZĘŚĆ 1
Liz płakała nad stratą przyjaciela gdy nagle do Crashdown wszedł Michael. Zauważył płaczącą koleżankę i nieoczekiwanie ją przytulił sam nie wiedząc co robi. Liz była nieco zdezorientowana tym gestem jednak po chwili powiedziała :
- Michael tak bardzo mi go brakuje.
- Mnie również - odpowiedział.
Liz popatrzyła na przyjaciela i spytała :
- Nie powinieneś być u Marii?
- Tak wiem właśnie miałem do niej iść. Wiesz Liz pożyczyłabyś mi ten no zeszyt od biologii bo.. - Mich nie dokończył.
- Tak jasne... - powiedziała Lizzy. - Zaraz Ci go przyniosę.
I poszła na górę. Michael zobaczył na stole mnóstwo zdjęć Alexa. Zrobiło mu się naprawdę smutno. Wiedział że zarówno Liz jak i Marii będzie go bardzo brakować.
W tej chwili Liz zeszła właśnie na dół. Podała mu zeszyt.
- O dzięki Lizzy. To ja już idę do Marii. Trzymaj się.
- Pa - rzekła i poszła do swojego pokoju.
***
Następnego dnia...
- Liz wszystko dobrze - spytała Maria przyjaciółkę widząc jej czerwone od płaczu oczy.
- Tak Maria tylko jestem trochę zmęczona.
- A jasne.
- Liz - do grupki młodzieży podeszła pani Kinsky nauczycielka biologii w ich szkole.
- Tak proszę pani... - powiedziała Lizzy
- Czy mogłabyś przyjść dziś o 19 do szkoły pomóc mi w pewnym doświadczeniu , wiem ze to nie najlepszy moment... - urwała.
- Oczywiście że przyjdę pani Kinsky.
- Dobrze to do zobaczenia o 19.
- Do widzenia.
***
Wieczór godzina 19.
Liz zerwała się gwałtownie z łóżka.
- O cholera już 19 spóźnię się !!!!!! - krzyknęła Liz która sobie przysnęła ponieważ była strasznie zmęczona.
Liz w pośpiechu zaczęła się ubierać.
***
- No nie pewnie nie przyjdzie - powiedziała pani Kinsky kiedy wybiła godzina 19:15.
- Kto nie przyjdzie proszę pani - zapytał Cris najprzystojniejszy chłopak w szkole który od dawna kochał się w Lizzy.
- A Liz miała mi pomóc w pewnym doświadczeniu ale się spóźnia więc chyba sobie pójdę.
- A Liz...
- Wiesz Cris dam ci klucze i gdyby Lizzy przyszła to jej powiedz ze naprawdę musiałam już iść do domu , zamkniesz szkołę i ją odprowadzisz dobrze?
- Oczywiście pani Kinsky...
- Dobrze to do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedział Cris.
***
W tym czasie Liz co sił biegła do szkoły.
- Uff jestem wreszcie - pomyślała Liz która właśnie dotarła do murów budynku.
Czym prędzej wbiegła do szkoły i od progu zaczęła nawoływać "Pani Kinsky to ja Liz przepraszam że się spóźniłam , gdzie pani jest?"
Liz chciała już wyjść z budynku kiedy na korytarzu pojawił się cień...
- Cześć Lizzy... Pani Kinsky nie ma.. - rzekł Cris.
- O Cris co ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie - odpowiedział i zaczął ją całować.
- Cris przestań !!!! - krzyknęła Liz jednak to nie poskutkowało.
Cris zaczął rozpinać jej bluzkę...
- Cris zostaw mnie - krzyknęła Lizzy i zaczęła się wyrywać.
- Daj spokój to nie podstawówka... Zabawimy się będzie nam dobrze.. zobaczysz...
- Cris ja nie chcę....
- Uspokój się powiedział i przyparł ją do ściany szkoły. Liz walnęła ręką w alarm znajdujący się na ścianie... Rozległ się ogłuszający dźwięk. Korzystając z nieuwagi chłopaka Liz zaczęła uciekać. Jednak on zaczął ją doganiać. Złapał ją w tali... Lizzy zaczęła płakać.
***
Traf chciał że koło szkoły przechodził Michael. Usłyszał alarm dobiegający z budynku. W mgnieniu oka zorientował się że w środku jest Lizzy. Wbiegł do szkoły i rzucił się na Crisa który właśnie macał płacząca Liz.
- Zostaw ją !!!! - krzyknął i zaczął obkładać go pięściami. Chłopcy zaczęli się bić.
Liz nie wiele myśląc zaczęła uciekać. Wpadła wprost na szeryfa Jima Valentiego.
- Szeryfie – wychlipała.- Tam Michael i Cris... - nie dokończyła gdyż szeryf pobiegł w stronę wskazanej mu sali.
- Ręce na głowę i nie ruszać się - powiedział.
***
- Więc Liz chcesz złożyć to doniesienie czy nie - zapytał szeryf wysłuchawszy całej historii.
- Nie szeryfie nie chcę - odpowiedziała Liz która już nieco się uspokoiła.
- Nie będę Cię zmuszał ale jeśli zmienisz zdanie zadzwoń - powiedział odprowadzając ją do drzwi jego gabinetu.
- Odprowadź ją do domu - zwrócił się do Michaela.
***
Przy Crashdown.
- Dzięki Michael - powiedziała Liz. - Może wejdziesz i napijesz się kawy albo herbaty?
- Wiesz sam nie wiem...
- Proszę...
- No dobra ale tylko 5 minut – powiedział.
Oboje weszli do Crashdown. Liz podała mu herbatę.
- Naprawdę bardzo Ci dziękuje - powiedziała.
- Nie ma sprawy.
- Michael ty krwawisz - niemal krzyknęła Lizzy.
- To tylko...
- Żadne tylko... Zaraz się tym zajmę - powiedziała Liz wskazując na krwawiącą wargę Micha.
- Zostaw - rzekł Misiek kiedy tylko Liz zbliżała się do niego.
- Ale Michael... - nie dokończyła gdyż Michael zamknął jej usta gorącym pocałunkiem.
Liz była bardzo zdziwiona ale odwzajemniła pocałunek kolegi.
Oboje zaczęli się bardzo namiętnie i gorąco całować kiedy nagle ktoś uchylił drzwi od kafeterii...
CDN
Jeśli znajdziecie jakies literówki, błędy stylistyczne, interpunkcujne i ortograficzene to zgłaszać to do mnie zaraz zajmę sie poprawą.
ZAKAZANA MIŁOŚĆ
CZĘŚĆ 1
Liz płakała nad stratą przyjaciela gdy nagle do Crashdown wszedł Michael. Zauważył płaczącą koleżankę i nieoczekiwanie ją przytulił sam nie wiedząc co robi. Liz była nieco zdezorientowana tym gestem jednak po chwili powiedziała :
- Michael tak bardzo mi go brakuje.
- Mnie również - odpowiedział.
Liz popatrzyła na przyjaciela i spytała :
- Nie powinieneś być u Marii?
- Tak wiem właśnie miałem do niej iść. Wiesz Liz pożyczyłabyś mi ten no zeszyt od biologii bo.. - Mich nie dokończył.
- Tak jasne... - powiedziała Lizzy. - Zaraz Ci go przyniosę.
I poszła na górę. Michael zobaczył na stole mnóstwo zdjęć Alexa. Zrobiło mu się naprawdę smutno. Wiedział że zarówno Liz jak i Marii będzie go bardzo brakować.
W tej chwili Liz zeszła właśnie na dół. Podała mu zeszyt.
- O dzięki Lizzy. To ja już idę do Marii. Trzymaj się.
- Pa - rzekła i poszła do swojego pokoju.
***
Następnego dnia...
- Liz wszystko dobrze - spytała Maria przyjaciółkę widząc jej czerwone od płaczu oczy.
- Tak Maria tylko jestem trochę zmęczona.
- A jasne.
- Liz - do grupki młodzieży podeszła pani Kinsky nauczycielka biologii w ich szkole.
- Tak proszę pani... - powiedziała Lizzy
- Czy mogłabyś przyjść dziś o 19 do szkoły pomóc mi w pewnym doświadczeniu , wiem ze to nie najlepszy moment... - urwała.
- Oczywiście że przyjdę pani Kinsky.
- Dobrze to do zobaczenia o 19.
- Do widzenia.
***
Wieczór godzina 19.
Liz zerwała się gwałtownie z łóżka.
- O cholera już 19 spóźnię się !!!!!! - krzyknęła Liz która sobie przysnęła ponieważ była strasznie zmęczona.
Liz w pośpiechu zaczęła się ubierać.
***
- No nie pewnie nie przyjdzie - powiedziała pani Kinsky kiedy wybiła godzina 19:15.
- Kto nie przyjdzie proszę pani - zapytał Cris najprzystojniejszy chłopak w szkole który od dawna kochał się w Lizzy.
- A Liz miała mi pomóc w pewnym doświadczeniu ale się spóźnia więc chyba sobie pójdę.
- A Liz...
- Wiesz Cris dam ci klucze i gdyby Lizzy przyszła to jej powiedz ze naprawdę musiałam już iść do domu , zamkniesz szkołę i ją odprowadzisz dobrze?
- Oczywiście pani Kinsky...
- Dobrze to do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedział Cris.
***
W tym czasie Liz co sił biegła do szkoły.
- Uff jestem wreszcie - pomyślała Liz która właśnie dotarła do murów budynku.
Czym prędzej wbiegła do szkoły i od progu zaczęła nawoływać "Pani Kinsky to ja Liz przepraszam że się spóźniłam , gdzie pani jest?"
Liz chciała już wyjść z budynku kiedy na korytarzu pojawił się cień...
- Cześć Lizzy... Pani Kinsky nie ma.. - rzekł Cris.
- O Cris co ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie - odpowiedział i zaczął ją całować.
- Cris przestań !!!! - krzyknęła Liz jednak to nie poskutkowało.
Cris zaczął rozpinać jej bluzkę...
- Cris zostaw mnie - krzyknęła Lizzy i zaczęła się wyrywać.
- Daj spokój to nie podstawówka... Zabawimy się będzie nam dobrze.. zobaczysz...
- Cris ja nie chcę....
- Uspokój się powiedział i przyparł ją do ściany szkoły. Liz walnęła ręką w alarm znajdujący się na ścianie... Rozległ się ogłuszający dźwięk. Korzystając z nieuwagi chłopaka Liz zaczęła uciekać. Jednak on zaczął ją doganiać. Złapał ją w tali... Lizzy zaczęła płakać.
***
Traf chciał że koło szkoły przechodził Michael. Usłyszał alarm dobiegający z budynku. W mgnieniu oka zorientował się że w środku jest Lizzy. Wbiegł do szkoły i rzucił się na Crisa który właśnie macał płacząca Liz.
- Zostaw ją !!!! - krzyknął i zaczął obkładać go pięściami. Chłopcy zaczęli się bić.
Liz nie wiele myśląc zaczęła uciekać. Wpadła wprost na szeryfa Jima Valentiego.
- Szeryfie – wychlipała.- Tam Michael i Cris... - nie dokończyła gdyż szeryf pobiegł w stronę wskazanej mu sali.
- Ręce na głowę i nie ruszać się - powiedział.
***
- Więc Liz chcesz złożyć to doniesienie czy nie - zapytał szeryf wysłuchawszy całej historii.
- Nie szeryfie nie chcę - odpowiedziała Liz która już nieco się uspokoiła.
- Nie będę Cię zmuszał ale jeśli zmienisz zdanie zadzwoń - powiedział odprowadzając ją do drzwi jego gabinetu.
- Odprowadź ją do domu - zwrócił się do Michaela.
***
Przy Crashdown.
- Dzięki Michael - powiedziała Liz. - Może wejdziesz i napijesz się kawy albo herbaty?
- Wiesz sam nie wiem...
- Proszę...
- No dobra ale tylko 5 minut – powiedział.
Oboje weszli do Crashdown. Liz podała mu herbatę.
- Naprawdę bardzo Ci dziękuje - powiedziała.
- Nie ma sprawy.
- Michael ty krwawisz - niemal krzyknęła Lizzy.
- To tylko...
- Żadne tylko... Zaraz się tym zajmę - powiedziała Liz wskazując na krwawiącą wargę Micha.
- Zostaw - rzekł Misiek kiedy tylko Liz zbliżała się do niego.
- Ale Michael... - nie dokończyła gdyż Michael zamknął jej usta gorącym pocałunkiem.
Liz była bardzo zdziwiona ale odwzajemniła pocałunek kolegi.
Oboje zaczęli się bardzo namiętnie i gorąco całować kiedy nagle ktoś uchylił drzwi od kafeterii...
CDN
Jeśli znajdziecie jakies literówki, błędy stylistyczne, interpunkcujne i ortograficzene to zgłaszać to do mnie zaraz zajmę sie poprawą.