Page 1 of 1

Oczami Seana DeLuca

Posted: Sat Jul 12, 2003 8:19 pm
by Nan
Skoro tak, to znowu będę pierwsza, trudno się mówi :) Ja z kolei przedstawiam wam moje opowiadanko - "Mała Parker" - odnosi się, rzecz jasna, do Liz, tyle że widzianej oczami Seana... No i co wy na to? Czekam na wasze opinie...
Mała Parker
Nigdy nie zrozumiem kobiet. Choćby były tak wspaniałe jak ona, bo o mojej świrniętej kuzynce to nie ma co mówić.Pamiętam ją jako dziecko kilka lat temu. Ciemnowłosa dziewczynka z wielkimi oczami, ciągle przestająca z Marią i ich przyjacielem, Alexem. Nigdy nie przypuszczałem, że w ciągu zaledwie paru lat można się tak zmienić i wyładnieć. Bo teraz Liz jest piękna. Staje się piękną kobietą. Tylko dlaczego ciągle w jej oczach jest smutek? Przez tego bałwana, Maxa?! Trzeba być naprawdę ślepym, żeby zostawić taką dziewczynę. Ciągle nie mogę uwierzyć, że ta ślicznotka jest tamtą drobną dziewczynką. Moje życie ostatnio się skomplikowało – „wpadłem w niewłaściwe towarzystwo”, jak to się teraz nazywa, narozrabialiśmy i później... musieliśmy swoje odsiedzieć. Kilka dni po Bożym Narodzeniu przyjechałem do ciotki Amy by „odzyskać wewnętrzny spokój” – Roswell to bardzo sympatyczna dziura, w której można się wylenić za wszystkie czasy. I spotkałem ją. Parker. Nie wiem, dlaczego jest sama. To znaczy wiem, przez tego idiotę. Ale nie rozumiem tego. I nie rozumiem, co mojej nienormalnej kuzynce do tego wszystkiego. Kazała mi trzymać się z dala od Liz, ale mam to w nosie i nic mnie nie obchodzą jej zakazy. Wiem, że jestem potrzebny Parker, bo jestem jedyną osobą, która niczego od niej nie wymaga, z którą może się pośmiać. Potrafię ją rozbawić. Pasujemy do siebie i świetnie spędzamy razem czas. Zawsze będę pamiętał tamtą noc w kręgielni – świetnie tańczy. To było wtedy, gdy był jej bal. Zwiała z niego, bo chyba ten głupek coś jej powiedział. A może zobaczyła go z tamtą blondyną. W każdym razie przyszła do mnie. Do Seana DeLuca. Parker potrafi zaskakiwać. Na przykład przyjść do ciebie w środku nocy, zacząć cię całować, a potem powiedzieć, że to dlatego, że Max Evans (czytaj: idiota) złamał jej serce. Myślałem wtedy, że po prostu pójdę do niego i go uduszę gołymi rękami.A teraz blondyna zniknęła, nie wiem, co się z nią stało, a Max znowu startuje do Liz. Ale ja się tak łatwo nie poddam. Mała Parker jest dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym i nie pozwolę, by jakiś chłoptaś jeszcze raz ją zranił. Ona jest dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką, i choć wiem, że mnie nie kocha – będę o nią walczył. Liz DeLuca. Elisabeth DeLuca. Tak, wiem, że to nierealne, ale chciałbym pewnego dnia móc tak powiedzieć. Bo on na nią nie zasługuje. Ja też nie, ale w mniejszym stopniu niż on, bo ja przynajmniej jej nie raniłem. Nie zostawiłbym jej samej po śmierci przyjaciela, gdybym był na jego miejscu. A on to zrobił.Po raz pierwszy czuję do kogoś coś takiego. Pewnie, że byłem już zakochany, ale tym razem... wszystko jest inaczej. Ona jest inna niż poprzednie. Co ona ma w sobie, że świat przy niej jest inny? Jest niesamowita.Bardzo się różnimy, wiem. Ja – kryminalista, ona – grzeczna dziewczynka. Ja – zepsuty, ona – niewinna. Ja – bez wykształcenia, ona – dyplom Harvardu ma w kieszeni. Ale pociąga mnie. I to jak!Wiem, że pewnie nie powiem jej, ile dla mnie znaczy – teraz, gdy na horyzoncie znowu pojawił się tamten. Wie, że ona go przyjmie z powrotem; on wie, ona - i ja też to wiem. Wszyscy troje. Gdy tylko on się zjawia, dla niej wszystko schodzi na dalszy plan. Ja też. Co on w sobie ma, że tak na nią działa? Dobrze wiem, że oni będą razem – może nie tak zaraz, ale będą. Ale ja ślepy nie jestem i wiem również, że on ją jeszcze nie raz skrzywdzi i zrani, ale ona wybaczy mu wszystko i zawsze go przyjmie. Czasami mu zazdroszczę i chciałbym być nim. Ale tylko czasami chciałbym się z nim zamienić – Max mi się nie podoba. Ale zawsze zazdroszczę mu Parker. I tej pewności, że zawsze będzie przy nim, podczas gdy przy mnie nie będzie nikogo,Zaproponowałem jej dzisiaj wypad do kręgielni. Odmówiła. Jadą do Utah z Maxem. I ja wyjadę. Nie można wytrzymać z Marią pod jednym dachem (i to ma być moja rodzina!), nie mam szans u Liz. Nie ma dla mnie miejsca w Roswell, nie ma miejsca dla byłego kryminalisty. Ale mówi się trudno i idzie się dalej.Nie wiem, czy jeszcze zobaczę Parker. Może będzie Evans. Mam tylko nadzieję, że czasami o mnie pomyśli.Ciekawe, co mnie czeka. Pojadę do Seattle. Fajne miasto. Może będą niezłe dziewczyny. Ale jakie by nie były, w moim sercu (co za patetyczność, i ja to mówię?!) będzie tylko jedna. Ona. Mała Parker.
Nan

Posted: Sun Jul 13, 2003 11:17 am
by new_jason
Bravo nan, fajnie sobie tak wejsc z rana i poczytac czyjes opowiadanie :P Ja osobiscie nie mam zadnego talentu - a raczej antytalent .... ale coz rodza sie ludzie i taborety, a ja jestem kosmita :lol: Nara pa !!

Posted: Sun Jul 13, 2003 11:22 am
by Nan
Dzięki Jason :) Nareszcie ktoś się tutaj wypowiedział... :)

Posted: Sun Jul 13, 2003 11:42 am
by Pedros
no fajne opowiadanko nan. spojrzenie na świat oczami innego człowieka, to jest to :)teraz juz po części wiemy jak czuł się sean i chyba wszystko co napisałaś miałoby naprawdę miejsce. świetnie to ujęłaś, no i.... nawiązałaś do jego zniknięcia z roswell :)) dzięki

Posted: Sun Jul 13, 2003 11:46 am
by Nan
Ha, to jadziękuję za komentarze... Bo was tutaj normalnie zasypię postami... :twisted:

Posted: Sun Jul 13, 2003 1:10 pm
by Hotaru
Uwazam, ze opowiadanie wnosi cos, czego nam tak brakowalo w trzeciej serii... tego polaczenia, co si estalo z Seanem, itd. to jakby "krotki odcinek pomiedzy". moze by jakas kontynuacja dotyczaca, np. Brody'ego, co sie z nim stalo po Departure?

Posted: Sun Jul 13, 2003 3:44 pm
by Nan
Hotaru, bardzo ci dziękuję za opinię. Po lekturze twoich opowiadań... No cóż, człowiek ma wrażenie, że jedyne co może zrobić, to schować się w mysiej dziurze (np. po "Ufaliśmy ci wszyscy", po którym kompletnie nie mogłam spać :shock: ). [/url]

Posted: Mon Jul 14, 2003 6:36 am
by Graalion
Opowiadanie jest całkiem niezłe. Wprawdzie ja trochę wolę fan-ficki "z akcją" niż "z przemyśleniami", ale Sean naprawdę zasługiwał na swoje spojrzenie, na swoją wersję wydarzeń :D

Posted: Tue Jul 29, 2003 8:05 am
by Nan
Hotaru, i ty to mówisz? To ty tutaj jesteś od pisania ;) Nie wiem, pomyślę. Co można zrobić z Brody'm...?

Posted: Wed Aug 13, 2003 10:22 am
by Kwiat_W
Opowiadanie fajne, ale moim zdaniem Sean by tego tak nie napisal.

Posted: Thu Aug 14, 2003 11:33 pm
by malina
Nan świetnie!Żałuję że tak późno na nie trafiłam.Uzmysłowiłaś mi że Max rzeczywiście zostawił Liz samą po śmierci Alexa...cholera jasna,zburzyła mi się układanka... :(

OK

Posted: Fri Jan 28, 2005 7:36 pm
by Tess
Opowiadanie jest całkiem niezłe. Przeczytała bym z chęcią ciąg dalszy. Nie spodobało mi się tylko odnośnie Marii. Przecież ona w pewien specyficzny sposób była bardzo związana z Sean'em. :( :D :D :D :D