Posted: Tue Apr 20, 2004 3:53 pm
Posmutniało mi się troszkę, kiedy weszłam i zobaczyłam, że nie ma kolejnej części... Cóż, wyszłam spowrotem do twórczości, patrzę, a temat znowu podświetlony... Patrzę, ostatni post: _liz. Wchodzę modląc się żeby to było to, co myślę i... wuala Po jak zwykle ciężkim wtorku kolejna dawka kropelek... _liz, jesteś lekiem na każde zło Albo mi się wydawało, ze względu na to jak długo chciałabym czytać tą część, ale chyba jakaś krótka była... No ale cóż...hmm.... Liz spotkała Maxa i tak się ucieszyła... szukała Maxa... Nie Marii (no dobra, to jest akurat zrozumiałe), nie Tess (chociaż chyba nie były zbyt blisko?), nie---- w sumie to ona nie miała kogo szukać Może to i dobry krok- Max. Ciekawe tylko, co z tego wyniknie...Pierwsza scena - kontynuacja pocałunku. Cieszę się, ze ją napisałaś, _liz. Często przechodzi się nad tym do "porządku dziennego"... tzn. często autorzy nie ukacują tego, co działo się dalej i to mnie właściwie czasem... no, nie odoba mi się (żeby nie powiedzieć denerwuje, bo to nie to)I ten tekst:
faktWycieczka do L.A... brzmi interesująco... i kusząco Ciekawe, co _liz tym razem nam szykuje (nie zgaduję, bo pewnie i tak się nie opłaca, znając jej wyobraźnię )A Michael... powiedzmy, że miał zajęte usta.