Page 4 of 17

Posted: Sun Jan 18, 2004 12:56 pm
by Lizziett
Aaaaa Nan, zobaczyłam teraz twój post.
Mi "Carnival..." podobał sie głównie ze względu na cudowny poetycki język- scena miłosna pomiedzy Maxem a Liz- bajka. Serena w tym opowiadaniu- wnuczka tego kapitana, z "The Summer of..." jest najlepszą Sereną o jakiej czytałam....do tego stopnia, że po raz pierwszy ( nie wywalajcie mnie jeszcze z klubu Dreamerek) pomyslałam sobie, ze oprócz Liz istnieją jeszcze inne dziewczyny :wink:

Ale owszem, w kilku sprawach zgadzam się z tobą- Liz nie widziała Maxa od dwóch lat i pierwsze co zrobiła, to wskoczyła z nim do łóżka. Micheal&co- zero zainteresowania typu "gdzie byłeś, co robiłeś?" tylko "zaraz skopie ci tyłek, jak smiałes odchodzić?!" Hm 8)
Najbardziej chyba rozjuszyła mnie Maria, którą z reguły uwielbiam- kiedy znokautowała Maxa centralnie na powitanie- bo Liz płakała!!
Kogoś tam wogóle obchodzilo, co on czuł, oprócz Sereny- i rzecz jasna- Liz?

Posted: Sun Jan 18, 2004 1:04 pm
by Nan
Tak właściwie to to chyba nawet nie było łóżko... Nie no, fakt, scena była opisana uroczo - ale trochę za szybko. A potem traktowali go tak, jakby wyjechał tylko na jeden dzień, a nie na dwa lata. Nie było cię - jesteś - jedziemy dalej. Fakt, różne wątki i tak dalej są w porządku, ale ogólnie szwankuje mi poczucie całości. I wielka szkoda że autorka nie opisała rozmowy Maxa z rodzicami, poza tym - czy takie rzeczy załatwia się przez telefon? "Cześć mamo, chciałem ci powiedzieć, że już wróciłem, jestem w Las Cruces ze wszystkimi, tak, jestem z Liz, nie, wszystko w porządku".

Posted: Sun Jan 18, 2004 9:35 pm
by LEO
LIZIETT - pozdrów brata i życz mu ode mnie (i zapewne od nas wszystkich ) szybkiego powrotu do zdrowia. Niech mu się śnią przyjemne rzeczy a czas upływia ciekawie i szybko pośród tych wstrętnych białych ścian (brr...)..


Co do "Burn" jest jeszcze jedna możliwość. Dosyć oczywista i zrozumiała. jest zaznaczona dokąłdnie chyba w pierwszym akapicie. Na początku w każdym bądź razie. Tess zawsze chciała Maxa. Tylko raz zdecydowana była odejść zostawiając go. Może wtedy wcale go nie "zostawiła"?

Podoba mi się to opowiadanie właśnie dlatego, że mozna przeczuć złe zakończenie, ale dwojako. Wątpić mozna by max popełnił samobójstwo rezygnując z Liz, ale ... kazdy ma granice. Niektórzy mówią, że przed śmiercia widzą tunel, inni całe życie, jakie było. Inni (o czym niedługo dowiecie się ze Spin;) ) widzą kretyńskie rzeczy, inni . niespełnione marzenia. może ten grill i gadanie o niczym było włąśnie marzeniem Maxa? Pisze, że poczuł stal na plecach...

Posted: Sun Jan 18, 2004 9:42 pm
by Lizziett
Dzięki dziewczyny za wsparcie.
Nan, zaraz posyłam ci PM "TLOD" :wink: pisze o tym na wypadek gdyby nie doleciało :roll: - bo poczta na onecie siadła :?

LEO- to wspomnienie stali to moim zdaniem cień Białego Pokoju i metalowego stołu, do którego go przywiązli...pamietał też nóż, w dłoni Pierce'a.
Nasuwa mi sie jeszcze jedno rozwiązanie...być moze Max naprawde usiłował się zabić tamtego dnia, ale go odratowali? Może wtedy, gdy Liz "znikła", poprostu stracił przytomność, czuł że umiera i potem, podczas rodzinnego spotkania wrócił myślami do dnia, w którym omal nie utracił wszystkiego...?

Posted: Sun Jan 18, 2004 10:28 pm
by LEO
LIZIETT- nie wydaje mi się, że chodziło o biały pokój. Nie wydaje mi się też, żeby go uratowali. Przecież wtedy w granolicie został sam z Tess.
Płacz Liz i żal rodziny. moze to nie był żal. Może to były wspomnienia po nim? Może wspomnienia o tym, kto mu to zrobił (?). Moze to opowiadanie to był tylko moment rozliczenia się Maxa z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, której nie pozna?

Posted: Sun Jan 18, 2004 10:32 pm
by Nan
Dzięki Lizziett, dostałam PM, maila nie. A komentarze - ja miałam chyba bardziej męczące w ostatnich rozdziałach AN :roll:
Bratu powiedz, żeby upiększył jakoś szpitalne ściany (rany! Co za ulga że mnie ominęły dwa tygodnie w takim wspaniałym miejscu... ).

Burn... Było inne. Może to, co było na końcu to było... przepraszam, to pozostałości z wypracowania z polskiego. Może to było coś w rodzaju... nie wiem, wizji, majaczenia... czegoś, co on widzi, co widzi ktoś , kto umiera albo kto jest ciężko chory albo jest po narkotykach... Może on po prostu umierał. Tess wcześniej sięgnęła w dół do swojego brzucha - po co? Jakoś nie odniosłam wrażenia, że wyciągnęła tą rękę jak kobieta w ciązy, by dotknąć swojego dziecka... Potem Liz w samochodzie - i Max, który czuje na plecach stal. Może Tess go zabiła, może miała nóż, może to, co on widział to było to, co widział. A ta Liz na końcu i te płomienie (zdaje się)... Może Max po prostu zginął w granolicie (a niech mnie z tą odmianą) a Liz i reszta przybyli za późno, w chwili gdy on już umiera.

Posted: Sun Jan 18, 2004 11:46 pm
by Ela
Dostałam kręćka od tych różnych interpretacji historii Maxa. Każda z nich jest prawdopodobna i każdy może ja sobie różnie tłumaczyć, dlatego to opowiadanie jest tak ciekawe...
Lizziett, uściski dla brata, życz mu od nas zdrówka, Ty też się trzymaj cieplutko :D
LEO, dostałaś mój PM dwa dni temu ?

Czy ktoś mi może powiedzić gdzie znaleźć "Carnival of Souls"?

Posted: Mon Jan 19, 2004 5:47 pm
by Nan
Tutaj
A może ja po prostu jestem dziwna...

Posted: Mon Jan 19, 2004 6:31 pm
by Guest
Nie jesteś dziwna, jesteś fantastyczna. Dzięki Nanuś :D

Posted: Mon Jan 19, 2004 6:35 pm
by Ela
A cóż mnie tak wywaliło :shock: Ten gość, to ja :P

Posted: Mon Jan 19, 2004 6:59 pm
by Nan
Chodziło mi o to, że opowiadanie mi się nie podoba (chyba mam za duże skróty myślowe - nie ma to jak myśleć jednocześnie o trzech rzeczach) Tam się nic nie dzieje (nie ma to jak Rambo albo coś takiego 8) ), nienaturalne. Nie ma to jak stare dobre rzeczy Emily, Josephin, Lynn czy Deidre... :roll:

Posted: Wed Jan 21, 2004 7:07 pm
by Nan
Leo, dzięki ci wielkie za Kręciołka (nie, nie pomyliłam tematów :wink: ) Niedawno znalazłam w końcu "Running with scissors" autorstwa Melissy. Zasadniczo bardzo podobne do Kręciołka stylowo... Ani słowa obiektywnej narracji - tyle że w "Lataniu ze scyzorykiem" co chwila jest przerzucanka, a to Liz, a to Maria, a to Max... Przyznaję - miejscami jest potwornie głupie i absuyrdalne (nie tak jednak, jak absrdalne było Miodzio :wink: ) czasami jednak nie wytrzymywałam mając do wyboru albo uduszenie się ze śmiechu albo roześmianie się na głos, odrywając tatę od znaczków. Spokojnie, Max i spółka są kosmitami, tyle że Liz o tym nie wie. Chyba :roll: Niektóre fragmenty powalają na kolana (nie ma to jak ćwiczenia z kasety :cheesy: , Aex jako sędzia zawodów na najlepsze chili albo rozważania Liz dotyczące garderoby Maxa :wink: ). Tyle że dość nieoczekiwanie kończy się na 10 części i właściwie sie nie kończy, a urywa...
http://www.roswellfanatics.net/viewtopic.php?t=11/

Posted: Wed Jan 21, 2004 10:22 pm
by LEO
Zaglądnęłam do tej gonitwy z nożyczkami i pierwsza konkluzja: jestem dumna z naszego forum. Blah-posty się już nie pojawiają. Potrafimy pisać sensowne (mniej lub więcej ;) ) posty. Natomiast tam to "bump" było ... :roll: A ranga? Uzależniony od Roswella od ilu? 100 postów? CZY KTOŚ IM POKAZAŁ NASZE FORUM? NASZ "STAŻ" ?? :cheesy: A może lepiej nie pokazywać? :cheesy:

Posted: Wed Jan 21, 2004 10:25 pm
by Nan
A czytałaś o bokserkach, przyjacielu/przyjaciółce Tidy i najlepszym kawałku o chili&ćwiczenia z kasety...?

Posted: Thu Jan 22, 2004 12:56 am
by Ela
Nan, wejdź do pokoiku Jasona, mam niespodziankę. :P
Lizziett także tam rzadko bywa a LEO to już zupełnie :( .

Posted: Thu Jan 22, 2004 9:09 am
by LEO
NANIUś chodzi Ci o komentarze z tego forum? Jeśli tak, to od razu je wykasowałam i ze 117 stron zrobiło się niecałe 60 :)

teraz idę do pokoju pewnego uszastego stworzenia ...:)

Posted: Thu Jan 22, 2004 2:03 pm
by Nanluvsschool
Leo, jakie komentarze??? Ja ich nie czytałam, pytam się o treść... Opowiadanie zdobyło tytuł najzabawniejszego w poprzedniej edycji nagród... Mni esię osobiście podobało, ale nie wiem, jak tobie.

Posted: Tue Jan 27, 2004 12:53 pm
by Lizziett
Ela pytała o to w "Objawieniu" ale słusznie uznała że należałoby sie z tym przenieść tutaj :P
Masz rację" First Year" też ma oznaczenie NC- 17, ale ja myślałam o "Night without stars" które jest dostępne tylko na strone schurry.

Nie czytałam "Innocent" Mockinbird, ale ponieważ jest to niewątpliwie najsłynniejsze opowiadanie Roswelliańskie, obsypane chyba wszystkimi mozliwyi nagrodami, mogę chyba o nim wspomnieć :wink:
Czytałam tylko początek, na więcej nie miałam czasu, bo jest to naprawdę sługie opowiadanie. To opowiadanie CC, akcja toczy sie w przyszłości, ale jest też wiele retrospekcji. Akcja zaczyna sie w 2010 roku w...Moskwie. Mieszka i robi tam karierę Liz, samotnie wychowująca kilkuletnią córeczkę...ujmujące dziecko o bursztynowych oczętach 8) chyba nie muszę dodawać kto jest tatusiem....i usiłująca zapomnieć o mężczyźnie który zgruchotał jej serce...chyba nie muszę dodawać kim był 8) niespodziewanie w Moskwie zjawia się... Michael...który zdradza Liz, że dla Maxa wciąż jeszcze jest nadzieja...i prosi Liz, by wróciła do Roswell. Uuups! Zapomniałam wspomnieć, gdzie znajduje się Max. Otóż Max znajduje sie...w więzieniu :shock: dokładnie wam nie wytłumaczę o co chodziło, bo za mało przeczytałam, ale trafił tam jako 18 letni chłopak, biorąc na siebie winę za zbrodnię, której oczywiście nie popełnił-, wszystko po to by ratować Alien&People club...chodziło chyba o jakieś morderstwo popełnione przez Langleya. Typowe dla Maxa, czyż nie? :roll:
Dodam tylko że nie ma pojęcia, ża ma córkę.
Ogół narodu zwariował na punkcie tego opowiadania, zdobyło chyba ze 20 nagród w tym za najlepsze sportretowanie Liz, Maxa i Michaela.
Aha...udało mi sie jeszcze rzucić okiem na imponujący feedback, i popłakałam sie ze smiechu czytając żale nad cierpieniami osamotnionej Liz, bidulki samotnie podrózującej po całym świecie, robiącej karierę i męczącej sie w okrutnym komforcie, podczas gdy ten pozbawiony serca Max spędził niewinnie 10 lat w pace, poswięcając sie podstępnie dla niej i przyjaciół i pławiąc sie w rozkosznym towarzystwie morderców i zboczeńców którzy ehm...wiecie co sie robi w więzieniach z chłopakami o urodzie Maxa :?
Miodzio numer2 :wink:
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta w całości i powie mi, czy rzeczywiście zapiera dech w piersiach.

Posted: Tue Jan 27, 2004 6:58 pm
by LEO
O "innocent" nic kompletnie nie wiem. Nie wiem też o rankingach fanfików. W związku z tym pytanie:

Czy istnieje ranking fanfiów? A jeśli nie, może byśmy go załozyli? Tylko niestety tu trzeba by to wszystko dobrze przemyśleć, stworzyć nowy podtemat w twórczości, a w nim tytułami alfabetycznie fanfiki od razu z linkami do stron, na których się znajdują :) no i oczywiście ranking by każdy mógł zagłosować raz, dać odpowiednią ilość punktów (np. od 1 do 5), a wszystko poukładane alfabetycznie... wiem, wiem... ja i ordnung :D Czasami łatwiej tak coś znaleźć, ale bez chaosu w pewnych momentach się nie obejdzie ;)

LIZIETT - o mały włos nie popłakałam się ze śmiechu czytając twoją recenzję Innocent. Jeśli to był fanfik obsypany nagrodami, to zastanawiam się jaki on faktycznie jest, bo jesli oddałaś ducha tego opowiadania w tych paru zdaniach, to ludzie lubią się śmiać z poważnych rzeczy ;) Nie wiem, czy sie odważę na czytanie tego opowiadanka ;)

Posted: Tue Jan 27, 2004 7:32 pm
by Hotaru
A ja wyjątkowo :wink: zachęcam do przeczytania To Love Again - polarowego ficu, bez wątpienia spodoba się wszystkim, nawet nie polarkom. Powiem tylko tyle, że zaczyna sie w momecie, kiedy Max umiera w Meta-Chem... pięęęęękne opowiadanko, tych samych autorek co Healing (super mega tasiemiec, ale całkiem fajny). Te dwa opowiadania zdobyły wiele nagród na Polar Attraction.
Image


A dlaczego spodoba sie wszystkim, nawet nie polarkom? Powiem wam - na razie jest opublikowanych 13 części i mówiąc szczerze jest tam bardzo niewiele z wątków miłosnych Michaela i Liz. Jest dużo, naprawdę dużo o tym, jak ludzie potrafią się łączyć w nieszczęściu i osamotnieniu na ziemskim padole (bowiem Liz i Michael są ostatnimi hybrydami...), wrednych prawnikach, wspaniała indiańska ceremonia z River Dog w tle... Wiele czytelniczek To Love Again pisało, że chciałoby poślubić Michaela z tego opowiadania (bynajmniej nie anioł, ale ktoś, kto stracił najbliższych i stara sie chronić tych, którzy mu jeszcze pozostali). Niech to da wam do myślenia.
To Love Again

A teraz z nieco innej beczki.
Czy istnieje ranking fanfiów? A jeśli nie, może byśmy go załozyli?
Hm, napiszę tylko tyle, że pomysł Ligi Szantażujących Miłośników Fanfików nie upadł, ba, a nawet z {o} zabraliśmy się do pracy (wiem, wiem, zalegam ze swoją częścią pracy, sumienie wystarczająco mnie gryzie za niedotrzymywanie terminów!!!). Nie wiem dokładnie, kiedy w końcu ruszy baza danych LSMF, ale ruszy.... i będzie oferowała także system oceniania fanfików, więc będzie można wybierać i przebierać do woli...