The Journey Home - Powrót do Domu - KONIEC

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Tue Jan 11, 2005 11:00 am

I cóż ja moge powiedzieć? :roll: Może dla odmiany jakas delikatna krytyka? :roll: Hmm... tylko do czego by się tu doczepić? :wink:
Wiem (uwaga! będzie naciągane :twisted: ) !
Tata w końcu zatrzymał samochód gdzieś z boku, trzasnął drzwiczkami i powiedział, że kupi ten cholerny sok
Max, zdenerwowałby się na własne dziecko?! :? Nie wierzę. W każdym bądź razie nie pokazałby tego. O! :cheesy:
Hmm... Nie wyszło? Ech... Dobra, nie ma się do czego doczepić. Jak zwykle fantastycznie Nan!

Poczucie winy Jennie, jest uzasadnione, ale cóż miała tylko dwa latka, więc nie ma się czemu dziwić, iż chciała postawić na swoim. W kazdym bądź razie widac, że w jakimś stopniu poradzila sobie z tym. Zuch dziewczynka! :cheesy:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Tue Jan 11, 2005 1:18 pm

A mi sie to podobało bo właśnie we wszystkich opowiadaniach robi się z dziecie Maxa i Liz aniołki ... a przecież wiadomo ze dzieci nawet te święte nie są takie zawsze święte ...
:)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jan 15, 2005 11:54 pm

Na upartego mogłabym się bronić i przytoczyć argumenty zarówno z filmu, jak i z życia, że Max z całą pewnością mógłby się zdenerwować, ale nie - jakaś krtytyka się należy (choć po tej części będzie jej więcej). Poza tym padam na ryjek, więc nici z logicznego myślenia.

Przy okazji, zanim odezwie się moja potężna skleroza wieku starczego - wielkie i serdeczne dzięki, że czytacie. Cieszę się ogromnie, że tutaj jesteście.

Część 8

Liz:
(...)
-Dzięki za podwiezienie, Andrew – rzuciłam, przechodząc przez ulicę.
-Nie myśl, że tak łatwo ci odpuszczę, Betty – zawołał za mną Andrew normalnym już tonem. Wbiegłam na schody usiłując wmówić sobie, że przyśpieszony oddech to tylko skutek wysiłku fizycznego.
Stanęłam przed drzwiami naszego mieszkania i oparłam głowę o futrynę, próbując opanować oddech i emocje – mało brakowało, a pocałowałabym mojego kolegę z pracy...
Westchnęłam głęboko i poszukałam w kieszeni kluczy. Nie mogłam jakoś ich wymacać, ale drzwi nagle otworzyły się, a w progu stanęła Jennie.
-Coś się stało? – zapytała patrząc na mnie z zaniepokojeniem, pewnie miałam rumieńce na twarzy. A ja widziałam tylko oczy Maxa, patrzące na mnie z niewysłowionym wyrzutem.
-Nie – zdobyłam się na nieludzki wręcz wysiłek, by wydobyć z siebie głos. – Za szybko weszłam po schodach.
Jeszcze nic się nie stało, dodałam w myślach. Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi, znowu czując jakże znajome mi poczucie winy.
(...)
Last edited by Nan on Mon Jul 25, 2005 9:34 pm, edited 1 time in total.
Image

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Sun Jan 16, 2005 2:13 pm

Nan wrote: Isabel:


Nie powiedziałabym, żeby mieszkanie w Roswell było takie zabawne, choć na pewno było zupełnie inne niż mieszkanie w centrum Nowego Jorku. Lisa nie wiedziała, że pochodzę właśnie stamtąd, i to, co dla niej było zabawne, dla mnie kilkanaście lat temu było prozą życia. Mój brat pracował w centrum ufologicznym w otoczeniu plastikowych i nadmuchiwanych kosmitów, jego dziewczyna nosiła czułki i podawała ludziom Kosmiczne Wstrząsy, które przygotowywał mój przyjaciel, a największą doroczną imprezą była rocznica rozbicia się statku kosmicznego, w którym, nomen omen, byliśmy my... Ot, proza życia.
Isabel aż tak krytycznie mówi o Roswell <szok> jest w szoku ... a tekst - a największą doroczną imprezą była rocznica rozbicia się statku kosmicznego, w którym, nomen omen, byliśmy my... całkowicie mnie rozwalił .... Nanuś jakie jeszcze masz dla nas niespodzianki ...?? :D
:)

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Tue Jan 18, 2005 12:53 pm

Rzeczywiście sposób myślenia Isabel o Roswell był zabawny. :lol:
Czytając tę część miałam wrażenie, że historia powoli zatacza koło. Są ludzie, są kosmici (mam tu na myśli tzw. młode pokolenie) i już niedługo wszyscy mają się znaleźć w Roswell lub blisko Roswell. :roll:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Tue Jan 18, 2005 5:13 pm

Znów nowa częśc? :shock: A ja nie mam czasu jej przeczytac :evil: Jedno słowo 'sesja' :evil:

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jan 22, 2005 8:56 pm

Wszystkim studentom i innym biedakom dręczonym egzaminami językowymi oraz normalnymi klasówkami życzę zaciśnięcia zębów...
Cytując panią prof od francuskiego, "jakiś kretyn i nieżyciowy półgłówek wymyślał termin ferii, bo do tego czasu wszyscy żyły sobie wyprują". A pewnie, pewnie... trzy tygodnie i palcem nie kiwnę.

No dobrze, ponarzekałam i zamieszczam. Jeśli tylko uda mi się zdać egzaminy, od razu zamieszczam dwie części.

Tymczasem miłej lektury.

Część 9
(...)
Maria:

I znów byłam w Roswell. Znów czułam się jak mała Maria DeLuca, która nosiła staniki push-up, używała kilogramów lakieru do włosów i w nadmiarze stosowała błyszczyk.
Było już po wszystkim.
Last edited by Nan on Mon Jul 25, 2005 9:35 pm, edited 1 time in total.
Image

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Sat Jan 22, 2005 9:23 pm

Zołza - wredna bogata teściowa .... Troche (bardzo troche) polski sereotyp .. :D ogólnie ta część mi się podoba nawet bardzo bo w końcu Maria była w roli głównej :wink: Dalej nie przekonuje mnie Michael uganiający się za bydłem ... Moja wyobraźniam ma ogrone ograniczenia ... i jeszcze jedno mnie zdziwiło :
skazana na towarzystwo Kyle’a marzyłam tylko o tym, żeby w końcu pobyć trochę samej.
Maria miałaby mówić że jest skazana na towrzystwo Kyle'a ?? przecież nie widzała go 14 lat o ile się nie myle ?
:)

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Mon Jan 24, 2005 11:58 am

Michael i polityka, Michael i bydło, Michael i uganiająca się za nim małolata... :? Gdzie jest Michael? :roll: Gdzie jego płyty? :(
Pod koniec tej części przy fragmencie o Marii miałam ochotę się popłakać. :cry: Zlituj się nad nią. Proszę. :oops:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Tue Jan 25, 2005 3:09 pm

HA! Nan, cóż ja mogę.... :uklon:
Zastanawia mnie tylko, co takiego się stanie, że Liz powróci do Roswell? :roll: Jak na razie tylko ona i Jennie się nigdzie nie wybierają... 8)
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Tue Feb 01, 2005 12:31 am

Tak...Nan- egzaminy :evil: Zmora życia :twisted: I właśnie te egzaminy nie pozwoliły mi być tu na bieżąco, także nie obrazisz się jak się wypowiem tzw.''hurtem'' na wszystkie sprawy ? 8)

Uno: Opowiadanie jest znakomite, głównym jego walorem jest humor i oczywiście...pojawienie się Michaela :mrgreen: I to w tak...hem...osobliwej roli. Wiesz, gdy czytałam jego wypowiedzi miałam przed sobą faceta w startych ogrodniczkach(!) [Boże, przecież to nie Polska, a USA...więc czemu widzę Miśka jako rolnika z naszej prowincji?!], w słomianym kapeluszu na głowie i na jakimś steranym kucyku :cheesy: Ale to i tak było przyjemne, bo się rozerwałam !
Poza tym Eve- przypomina mi modliszkę i tyle (biedny Chris; rzadko się zdarza żeby to facet był ofiarą) :twisted: Ale uwierzę Jennie, że da się ją polubić :wink:
No nic, czekam na CDN.

Następna kwestia(uprzedzałam, że będzie hurtem)- Aleksander-pozwolę
sobie omówić film nie w temacie, jakoże zaglądaja tu osoby zainteresowane :P
Jak podejrzewałam miałam mieszane uczucia, a po głębszej analizie -to podobało mi się w skali średniej.

Colin moim zdaniem dał z siebie wszystko(aczkolwiek czasem przesadzał- manieryczne wyrazy smutku na jego twarzy)i były sceny, które przyprawiały mnie o zachwyt, np. scena pożegnania z matką, scena po pamiętnej, ostatniej bitwie, gdy leży na tarczy. Patrzy na ukochanego konia. Na żołnierzy. I ten krwawy kolor. Fantastyczne.
Oprócz tego aż mnie zdziwiło, ze twórcy tak trzymali sie faktów- choćby sam fakt odtworzenia sposobu, w jaki młody Aleksander oswajał konia-rzeczywiście przemawiał :''nie bój się cienia''. Myślałam, że darują sobie takie detale, a tu proszę.
Co do wątku homoseksulanego- murem staję za Nan- czyli nie przesadzajmy. Wcale nie było tak, że się obsciskiwali i Bóg wie co jeszcze. Zresztą, w tamtych czasach związki dwóch męzczyzn nie były niczym niezwykłym- już Filip Macedoński miał swoją ''armię chłopców'', i tu dam sobie za to uciąć głowę, pomimo, że nie jestem specjalistką jak Lizziett :mrgreen:
Oczywiście były także elementy, które mnie zwyczajnie wkurzały. Choćby przynudzanie mowami;wiemy o kim mowa :D Można było nieco sprawniej poprowadzić akcję, która była w wielu miejscach porwana. No i Roksana-jej związek z Aleksandrem został pokazany w innym wymiarze niż się tego spodziewałam. W filmie byli głównie małżeństwem ''politycznym'', a ja idę chętniej za opinią wielu historyków- że Aleksander zawarł ten dziwaczny związek, bo po prostu kochał- w ''dziele'' Stone'a wspomniano o tym mimochodem, a całą kwestię pozostawiono na marginesie. Dla mnie zabrakło rozwinięcia. Ogólne wrażenie-pozytywne...rozczarownie ?

No i wreszcie chyba wrzucę tłumaczenie, i skończę Perły. A...ciekawe czy zdam zerówkę i pojadę sobie na narty :roll:
całusy
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sun Feb 06, 2005 3:43 pm

Trochę mi się zeszło... Obiecuję solennie przyśpieszyć, teraz będzie łatwiej, bo niedługo ferie.
Maria wyjdzie obronną ręką - zresztą, czy kiedykolwiek z czymkolwiek nie dała sobie rady? A ta małolata Michaela - no cóż, widać Guerin przyciąga określony typ kobiet - same blondynki. Maria, Courtney, Harry :P Liz wróci do Roswell jako ostatnia (zaskoczenie, co?) i... hm.
Hotori, wypraszam sobie sterane kucyki! :cheesy: No wiesz, wyobrażasz sobie, żeby wielkoobszarowy farmer trzymał steranego kucyka? Kapelusze owszem, ale chyba nie bardzo słomkowe... :wink:

Aleksander - ach... czerwona bitwa jest najpiękniejszą sceną w całym filmie. Razem ze sceną w obozie, ze steranym wodzem... A co do detali to uważam to raczej za zaletę - może nastoletnie głąby które do książek zajrzeć nie raczą, czegoś się nauczą.

Tymczasem -
Część 10

Chris:
(...)pani E nie była już stugłową hydrą, która usiłuje kraść ludziom dzieci. Może co najwyżej ośmiornicą...
-Hm – mruknęła matka, już nieco rozchmurzona. – Widujesz się z nią często?
Zawahałem się. W sumie to widuję się nie tyle z panią E, co z Jennie...
-Nooo... – odparłem ostrożnie. – Nie wiem, czy często, ale widuję się.
-Bardzo dobrze – stwierdziła spokojnie matka. Spojrzałem na nią zaskoczony. – Chciałabym, żebyś mnie z nią poznał.
(...)
Last edited by Nan on Mon Jul 25, 2005 9:38 pm, edited 1 time in total.
Image

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Sun Feb 06, 2005 9:05 pm

Przymulona, przymulon a to ta taka przymulona - nieźle Nan :D Pani E, Pani E to też mnie zaczyna powoli bawić :cheesy:
Znając życie to onar-ek zaraz się obudzi że to już 10 część :lol:
:)

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Feb 06, 2005 11:51 pm

Magea skąd wiedziałaś wchodzę patrzę a tu już 10część :lol: A jeszcze 9 nie czytałam jezuuu co za życie :lol: Ale od jutra nadrabiam zaległości ha! Już po sesji jestem i po kolkunastu imprezach świętujących jej zakończenie :lol: 8)

EDIT: I jeszcze 8 części nie czytałam :shock: Auć...

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Mon Feb 07, 2005 11:15 am

Rozumiem Jennie. :roll: Nie trawię tego całego Foxa. :evil: I fizyki. :?
Serena... hmm, czy ktoś mógłby mi przypomnieć lub uświadomić jaki mamy rok w tym opowiadaniu? Chyba już po 2014? :?:
Swoją drogą dobrze, że Jennie nie widziała swojego ojca pod pewnym oknem kilkanaście lat wcześniej. :lol:
WNIOSEK(wynikający z zachowania Liz, zarówno tu jak i w serialu): Nie ważne jak zmienimy przyszłość i tak staramy się by było tak jak miałoby być, bo odpowiada nam to bardziej niż to jak jest. :roll:

Skrzętnie omijasz temat 'umiejętności' Alex. Czyżby ona naprawdę ich nie posiadała? :roll:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Mon Feb 07, 2005 12:47 pm

Ha, ha.. :wink: a moja teoria jest taka, że Liz wróci do Roswell po wcześniejszym skumplowaniu się z panią fizyk, Sereną i użyje Granillitu, cofnie sie do dnia wypadku, zabicia Maxa i ... wszyscy bedą żyć długo i szczęśliwie... :roll:
Taa... znowu naciągane :? , ale z tą Sereną, Nan, to nabiłaś mi ćwieka... przez 9 części nie odkryłaś tego... Hm.. tylko czemu ja się dziwię.. 8) Chociaż równie dobrze może to być nic nie znaczący przypadek... :twisted: Ale z Twoją wyobraźnią i humorkiem :P , to wszystko jest możliwe!
I niech juz będą te ferie!! :twisted:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Mon Feb 07, 2005 8:14 pm

Ta rodzina to w ogóle jest skomplikowana, co ? :wink:

Serena matką Chrisa ! Ta Serena ?! Szatański pomysł :twisted: Winszuję :mrgreen:
A Eve wcale nie była przymulona. W każdym razie ja bym tak tego nie nazwała 8) Raczej ''ostrzyła sobie zęby'' na Chrisa :P I to już przy pierwszym spotkaniu. Proponuję małą zamianę ''przymulona'' na ''napalona''...

Ech, widzę że i mój komentarz ograniczył się do wątku jednego określenia :roll:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Feb 10, 2005 6:16 pm

Obiecałam przyśpieszyć. Więc przyśpieszam. No nie, fakt, nie robię tego tak bezinteresownie - raczej dotrzymuję słowa danego sobie, że gdy uda mi się zdać kretyńskie egzaminy, natychmiast zamieszczam nową część. Co prawda byłam szczerze przekonana, że nie zamieszczę tej części, ale cóż :wink:
Zaczynam się zastanawiać, co by tu wymyślić absolutnie mojego. Pani E niestety nie jest moim wymysłem... I takie króciutkie przypomnienie - zapewne większość już wie, że jestem przeraźliwie leniwa i nie zniżyłam się do wysiłku zmiany czegokolwiek w fabule serialu - poza, rzecz jasna, ostatnim odcinkiem. Granilith odleciał w diabły razem z Tess i nie wrócił. Na razie, jeszcze nie wiem, czy nie wróci.
Mówiłam już, że lubię dygresje i wielowątkowość...?

Niniejszą część dedykuję szalenie sympatycznym paniom z Instytutu Francuskiego. Trzem, ściślej biorąc. I tak tego nie przeczytają, bo dwie z nich były Francuzkami i po polsku ni w ząb, ale co tam. Cudowne, wspaniałe panie, które odznaczały się anielską cierpliwością i ogromną sympatią do świata, które mogłyby oblać mnie z największą łatwością. Gdyby trafiło mi się inne jury, zatkałabym się i kompletnie strtaciła wątek.

Paniom z IFV - :D
Część 11

(...)
Liz:A jednak... Bogu dzięki, że nie było już środka do tej koszmarnej podróży w czasie. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć, gdybym na przykład ja zaczęła naprawiać przeszłość. Może nie byłoby Jennie. Może Chrisa. W tamtej chwili poczułam wręcz wdzięczność dla Tess, że odleciała razem z granolithem i małym Zanem. Przynajmniej teraz siedziałam w kawiarni, razem z Sereną King, która być może była szczęśliwsza z własną rodziną niż w tej drugiej rzeczywistości, razem z Chrisem, który wychował się w normalnej rodzinie.
Last edited by Nan on Mon Jul 25, 2005 9:41 pm, edited 1 time in total.
Image

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Fri Feb 11, 2005 7:41 pm

onar-ek uwaga już 11 częśc a 9 juz przeczytalas ? :cheesy: :twisted: ... Już wiem jak Liz trafi do Roswell pojedzie tam na wakacje :D .... chociaż to trochę bybłoby za porste bo przecież już Isabel urządziła sobie tam wakacje więc Liz wróci tam z innego powodu ... wiem ! będzie uciekała przed panem Fox-em bo ten będzie ją chciał zabrac na wakacje a Parker oczywiście będzie chciała się jakoś wymigać ....
Nan może mówiłaś już (pisałaś) że lubisz dygresje i wielowątkowość .. ja to drugie już dawno zauważyłam :D:D
:)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Feb 12, 2005 1:22 pm

Mam nadzieję, że Onar-ek naprawdę przyśpieszy, bo ja zaczynam się rozpędzać :lol: Dwa tygodnie ferii zamierzam spędzić w sposób skandaliczny, podgonić troszkę z pisaniem. A że w niedzielę po feriach przypomni mi się, że mam cztery klasówki, dwa referaty i jedną recenzję... :wink:
Magea - no cóż... :roll:

Część 12


Isabel:

Osiem dni, dziesięć stanów i sześć tysięcy kilometrów po wyjeździe z Nowego Jorku ujrzałyśmy tablicę z napisem „Nowy Meksyk”. Zjechałam na bok autostrady i zatrzymałam się, patrząc w milczeniu na czarne litery. W końcu, po tylu latach, byłam tak blisko domu. Pogranicze Teksasu i Nowego Meksyku nie wyróżnia się niczym szczególnym, tam zaczynają się pustynie ciągnące się w głąb stanu. I właśnie na jednej z takich pustyń dawno temu rozbił się pewien pojazd kosmiczny... A teraz w końcu jechałam znów do Roswell, i już niedługo przekonam się, czy moi rodzice w ogóle jeszcze żyją.
(...)
Last edited by Nan on Mon Jul 25, 2005 9:42 pm, edited 1 time in total.
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 9 guests