Serce znajdzie drogę

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Nov 21, 2004 7:51 pm

Właśnie otrzymałam pm'a od _liz, która mi/nam groziła :shock: Tak tak groziła, że jeśli się nie postaramy to nie zobaczymy nowej części dziś :lol: Sama przeczytam ją dopiero jutro bądź nawet we wtorek, ale czego nie robi się dla współtowarzyszy niedoli :lol:

Sama z chęcią pomiziałabym się z Aleciem cokolwiek to znaczy :lol: No, ale z chęcią poczytam sobie o mizianu Aleca z Liz bo innej nie zniese :lol:

Coś mi sie wydaje, że Manticore tak łatwo się nie poddało i jeszcze o nim usłyszymy... Chociaż jak dla mnie mogłoby się już nie wtrącać, ale znając życie i chęci dręczenia biednych sępików przez _liz możemy się duuużo spodziewać...

Przed chwilą mam mówi do mnie: 'Martuś ugotuj budyń' moja mina --> :shock: budyń=mleko, mleko=mleczna scena, mleczna scena=kosmate myśli H. i tak w kółko więc jej mówię: 'Nie mamuś bo do tego potrzebne jest mleko'. Przez chwię przygląda mi się jak jakiejś wariatce i mówi: 'No mleko mleko a z czego chciałabyś zrobić budyń? Zresztą Ty przecież uwielbiasz mleko.' Ech małe sprostowanie uwielbiałam i teraz jestem w kropce :lol: Muszę zrobić budyń i zbliżyć się do mleko do którego nie podchodziłąm od czasu przeczytania mlecznej scceny :lol:

Troszkę nie na temat to było, ale co tam 8) _liz chcemy jeszcze :cheesy: I jakbys sie pośpieszyła to miałabym okazję jeszcze przeczytać to dziś :cheesy:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sun Nov 21, 2004 7:58 pm

Onarek, rozbawiłaś mnie tym budyniem :haha: Jak dobrze że ja nie lubię mleka, nie będę miała tego problemu :haha:
Chociaż nie... chwilka... Moja kawa :shock: Kawa z mlekiem :shock: Boję się tego rozdziału :haha: Ale chyba nie wytrzymam do powrotu H i zajrzę na komnatę :twisted:

_liz, co z tą naszą częścią? :twisted: Przecież widzę, jak bardzo chcesz ją wkleic 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Nov 21, 2004 8:02 pm

Kiepskie te komentarze, ale dobra... macie...


23.

Dzięki wspomnieniom – wracam

Stanęła jak wryta. Ciemne oczy kilkakrotnie przesunęły się po całej postaci. Nie było wątpliwości, że to był on. Alec. I to nawet zdenerwowany Alec. Zielone tęczówki pociemniały w głeboki szmaragd, oddychał dość ciężko. Czuła, że wybuch jest bliski.

Tylko co będzie oznaczał?

Mięśnie napięły się w niej, jakby czekała na przyjęcie ciosu. Wiedziała, że jej nie uderzy, że nawet jej nie draśnie, a mimo wszystko pewien instynkt samozachowawczy kazał jej przestawić zmysły na najwyższe obroty.

Szykowała się lawina. Wyrzutów? Przekleństw? Oskarżeń? Kpiny? Usta Aleca rozchyliły się powoli. Liz zacisnęła pięści hamując drżenie ciała. Cokolwiek to było, chciała by minęło szybko. Nie bała się tego. Tylko wrażenie, że jego słowa mogą być niesamowicie bolesne.

Nabrała głeboko powietrza starając się idealnie tuszować swoją niepewność. Manticore w tym ją dobrze wyszkoliło. Nie daj poznać swoich słabości. Tylko było to obecnie dość trudne, skoro największą słabością Liz był właśnie Alec. Jak mogła zachowywać zimną krew w jego obecności i to jeszcze teraz, gdy wszystko pamiętała.

Przyglądała się mu uważnie, gdy płynnymi, błyskawicznymi ruchami posyłał wszystkich przeciwników na ziemię. Aż sama się go bała. Był niebezpieczny.

Uniosła odważnie wzrok, wbijając go bezpośrednio w jego tęczówki. Ale ku jej zaskoczeniu nie było w nich gniewu czy chęci mordu. Przesiąknięte raczej niecierpliwością, bólem, strachem i tym dziwnym uczuciem, które wysyłało impulsy wzdłuż jej ciała.

Cokolwiek więc miało nadejśc z pewnością nie miało jej w żaden sposób krzywdzić. Nigdy tego nie powiedział, ale podświadomie czuła, że nie mógłby jej zranić. Zupełnie jakby to miało jego też zranić. Serce Liz zaczęło bić żywszym tempem.

Może Alec gdzieś tam w podświadomości ciągle czuł coś do niej? Choćby najdrobniejsza nić tej dawnej pasji, która teraz powstrzymywała go przed zamordowaniem jej. Powstrzymała tęczowe kryształki w oczach przed wypłynięciem spod powiek. Przełknęła ślinę i czekała. Na wyrok.

494 drgnął. Wykonał jeden krok w jej stronę, mając nadzieję, że to ułatwi sprawę. Ale działo się wręcz przeciwnie – było coraz trudniej. Im bliżej niej się znajdował, tym trudniej mu było choćby wypowiedzieć jedno słowo. Wreszcie zebrał w sobie resztki sił i przyciszonym głosem powiedział:
- Ja też pamiętam.

Zamrugała mechanicznie. Nie docierał do niej sens jego słów. W ogóle dośc słabo zadźwięczały w jej głowie. Nie wiedziała czy za cicho to wypowiedział czy jej umysł sam nie pozwalał na prawidłowy ich odczyt.

Dostrzegł niepewnośc w jej spojrzeniu. Westchnął. Utrudniała mu to jeszcze bardziej. Na jej twarzy drgały strach i nadzieja tworzące słodką mieszaninę, która tylko podsycała wspomnienia i pragnienia. Chciał móc ot tak do niej podejść. Bez zbędnych słów. Objąć ją i zapomnieć o wszystkim dokoła. Zapomnieć o Zacku, o Manticore, o strachu. Dlaczego to było tak nierealne?

Przełknął ślinę i zdobył się na głośniejsze wypowiedzenie słów:
- Pamiętasz ostatni wieczór?
Przytaknęła usiłując każde poszczególne słowo zrozumieć dogłębnie. O tak, pamiętała i to dokładnie. Łącznie z tym, co mamrotała będąc niezbyt trzeźwą.
- Swoje słowa? - był coraz bliżej niej
Ponownie skinęła głową.

Pewnie chciał ją zapytać, co miała na myśli. Będzie żądał wyjaśnień. A ona nie była w stanie mu tego wyjaśnić.

Był tak blisko. Czuła jego ciepło, jego palce na swoim ramieniu, gorący oddech na policzku. Czekał na jej słowa, jej ruch. A ona nie mogła z siebie nic wykrztusić.

Wspomnienia wracały, jeszcze bardziej nią kołując. Jak na jakiejś karuzeli. Był coraz bliżej a Liz nie miała sił by się cofnąć. Podejrzewała, że byłby teraz w stanie skręcić jej kar a ona by się nawet nie broniła. Manticore czułoby się zawiedzione. Ich idealna maszyna do zabijania obezwładniona przez uczucie.

- Wiem, co miałaś na myśli – przyznał
Nie kłamał. Wiedział w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko znał odpowiedź na dręczące pytania, ale pamiętał posmak tej przeszłości. Odczuwał każdy promyk nadziei, śmiechu i bólu. Nadszedł czas by się tym podzielić, żeby przyznać się do pamięci.

Liz zastygła. Rozchyliła usta, ale powietrze nie wpłyało do płuc. Umysł mimo wszystko od razu podpowiadał sens jego wypowiedzi. Cichy jęk wydobył się z jej gardła. Przymknęła powieki, chcąc powstrzymać łzy. Nie. Nie bolało i nie było jej smutno. To było coś zupełnie innego. Powoli się rozgrzewało i iskrzyło w jej wnętrzu.
- Pamiętam wszystko – głos Aleca przeszedł w cichy szept – To, co było w Manticore. Dzień po dniu. - miał ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jej - Łącznie z tamtym wieczorem...
Pierwsza łza spłynęła po policzku. Nie mogła jej powstrzymać. Nie teraz.

Strużki gorących kropel spływały po jej policzkach, kiedy Psy-Ops szykowało się do wymazania jej pamięci. Patrzyła na niego chcąc ten obraz na zawsze zatrzymać, by móc go potem odnaleźć.

Znalazła go. A on ją. Pokonali czas, przestrzeń, wysiłki Manticore. I wciąż to wydawało sie snem. Nierealnym marzeniem rozgrywającym się w jej głowie.

- Pamiętam od kilku tygodni – jego głos zadrgał na widok kolejnej łzy – Ale byłaś z Zackiem i...
Nie dokończył. Drobne ciałko wtluliło się w jego ramiona a miękkie usta spajały z jego wargami. Drżała, płakała, całowała... Do tej pory silna i opanowana X5 teraz potrzebowała wsparcia. Momentalnie objął ją. Mocno, żeby w żaden sposób nie mogła się wyślizgnąć z jego ramion. Już nigdy.

Odwzajemnił pocałunek, rozchylając delikatnym muśnięciem języka jej wilgotne wargi. Kruche ciało wtapiało się w niego z ufnością.

Tego się nie spodziewała. Nawet nie zdązyła zareagować, gdy Alec pociągnął ją w oszołomienie jednym pocałunkiem. Niby nic takiego, ot zetknięcie się ust. Ale jej ciało inaczej reagowało. Jakby momentalnie uzależniła się od ruchu jego warg i ich smaku.

- Liz? - zdumiony głos rozbrzmiał w ich uszach

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Nov 21, 2004 8:03 pm

Znam ten ból nowa :? Kawa z mlekiem odeszła w zapomnienie i od tej pory piję kawę ze śmietanką, ale i tu muszę się powstrzymywać a szczególnie moje kosmato-mleczne myśli :lol:

Oj nowa zajrzyj tam jest dużo więcej niż tylko mleczna 51 część :cheesy:

_liz widzimy to :!:


~~~
Po chwili:

Jeessssssssst nowa część :cheesy: _liz jestes wielka :cheesy:

A teraz do ff:
Jak cudownie było czytać, że tych dwoje nareszcie ze sobą porozmawiało i oboje wiedzą, że pamiętają :twisted: Zdziwiła mnie reakcja Liz, że się bała na początku Aleca... Ale podświadomie wiedziała, że on jej nic nie zrobi ech cudne :cheesy:
A ta część, że mimo wszystko się odnaleźli łezka zakręciła mi się w oku :cry: To... To takie smutno-wesołe :cry: Mimo wszytsko zdołali sie odnaleźć i sobie wszystjko przypomnieć. Zdołali pokochac sie od nowa :cry:
A teraz mam złe przeczucua, że to jednak Zack zagościł u Liz i co teraz? Czy wyjaśnią mu dlaczego tak jest? Czy Liz zostanie z Zackiem czy może wróci do Aleca? A może to nie Zack tylko Biggs? Ale jednak obstawiam ta pierwszą opcję... Boję się kolejnej części... Boję się tego co wymysliłaś _liz, aby jeszcze bardziej utrudnić życie swoim bohatrom i swoim sępikom :lol:

Dzięki Ci za tą część i no co TŁUM KRZYCZY O WIĘCEJ :twisted:

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sun Nov 21, 2004 8:59 pm

Mówiąc krótko - Manticore nie wyprało pamięci innym X5 z tego oddziału. Jasne?
:tak: ^_^ .
Musisz poczekać na 51 rozdział FN to sie dowiesz (albo przeczytaj go na Komnacie Hotaru) - to z tego powodu od tygodni mleka nie tykam...
o ile wiem jest to opowiadanie Hotaru, z tego co pamiętam ( jak jeszcze czytałam jej ficki), to nie mogłam się połapać o co biega. Czy w tym przypadku jest inaczej ?? :roll: . /Po chwili/. Widzę, że tu wszyscy mają cos do tego mleka, więc przeczytam (skoro wszyscy skumali :roll: ), chyba powinnam się cieszyć, że nie lubię mleka 8) .

Banerek śliczny bardzo :) .
Dlaczego dzisiaj miałabym wam zamieścić kolejną część, w której jeszcze nie dochodzi do rozmowy? Hmm... właśnie. A jak nic się nie dzieje, to mogę wam dać tę kolejną część, bo jest krótka i nic nie wyjaśnia
chyba napiję sie melisy :lol: , cieszmy się bo kiedyś tą część, która wszystko wyjaśnia ujrzymy 8) .
Była w mieszkaniu Aleca. W jego sypialni. W jego łóżku. Pod jego kocem.
no dokładnie Liz, mądra jesteś :cheesy: , jak będzie następna reakcja...
Zakręciło jej się w głowie. Lekki uśmiech pojawił się na ustach. To było niesamowicie przyjemne czuć wokół siebie jego zapach, leżeć pod jego kocem. Mogłaby wtopić się jeszcze bardziej w miękki materac
:wow: , spodziewałam się raczej paniki, szoku, albo czegoś podobnego, "ale" jest nie potrzebne ^_^ .
W ogóle pewnie miał niezły ubaw z niej. Na pewno podbudowała mu ego. Oto niepokonana X5 zjawia się u niego wieczorami, to błagając o dotyk to wyznając uczucie.

A teraz nie było go w pobliżu. Pewnie już gdzieś tam podrywał inną dziewczynę, śmiejąc się z jej słabości.
:frown: , jestem zdziwiona, że ma o nim takie myśli, choć właściwie po nim to może jest normalne..., gdyby widziała (szkoda, że nie wie), że ją kocha to pewnie by tak nie myślała ... :?
Aha, to ja już wszystko wiem, w dzisiejszym odcinku Liz sobie myśli o Aleck'u, a w następnym pewnie on przyjdzie :wink: .
Tego jak na nią patrzył. Tak inaczej niż na inne dziewczyny, jkaby była jakimś cudem najcenniejszym w świecie.
dobrze Liz, bardzo dobrze, teraz wywnioskuj coś z tego.. :cheesy:
Pierwszym co zobaczyła po wejściu do salonu była postać różowowłosej X6 siedzącej na kanapie z podkulonymi nogami.
:evil: .
Wydawało jej się, że w ogóle nie zwrócił uwagi na to, że na jego kanapie siedziała Ava.
a pewnie. że tak. Jesli ty jesteś to nie widzi nikogo prucz ciebie :cheesy: .
Blady uśmiech pojawił się na twarzy liz. Ponownie skinęła głowa. Szybko powróciła świadomosć, że pytał z czystej troski niepopartej niczym innym. On nie pamiętał. W ązden sposób nie odczytał jej słów.
guzik prawda, tylko, że prawie nikt nie jest taki mądry gdy potrzeba... :roll: .
Oddałaby się dobrowolnie w ręce Manticore, byle mógł sobie o niej przypomnieć chociaż na chwilę.
no Alec - odezwij sie wreszcie, albo - Ava idź sobie bo oni pogadać muszą :) .
Wyszła.
pujdzie za nią , prawda... :?:
Kolejne łyki mleka nie pomagały. Jak zawsze potrafił się zrelaksować i po prostu o niczym nie myśleć, tak teraz nie mógł nie myśleć o niej. O tym jak rano wyszła bez słowa. A już najbardziej nie mógł wyrzucić z głowy jej szeptu.

- Pamiętam cię.
no rusz sie wreszcie... :D . Zrobisz to prawda... :wink: .
Ona nie wiedziała, że on też pamięta. Sądziła, że nie miał pojęcia o czym mówiła.
no nareszcie, ktoś coś wie ufff.
Leżała na łóżku wgapiając się w sufit. Nagłe trzaśnięcie drzwiami poderwało ja z miejsca.
trzaśnięcie drzwiami wow, no to chyba już wiemy , kto będzie mówił. On chyba biegł skoro trzasnął drzwiami, to chyba wpadł... :D .
teraz jestem cholernie ciekawa jak ta rozmowa będize wyglądała...
ja tez ja też :!:
Liz pewnie teraz skończy z Zackiem... Chociaż _liz mówiła coś o byciu an siłę, a jeszcze jakiegoś strasznego przymusu nie widziałam Czyżby po tym jak dowiedzą się wszystkiego, o czym pamiętają a o czym nie wiedzą, Liz nadal została z Zakiem? Nie potrafię sobie wyobrazić powodu...
Hej, a może oni sami dojdą do takiego wniosku bo go lubią i szanują itp. :shock: - to by było okropne.
Hehe. Jestem ciekawa jak zareagujecie po części 26. Niesamowicie ciekawa
Avą naprawdę sobie nie zawracajcie głowy. Nie ma po co. Ona nie odgrywa szczególnej rólki (nie licząc tej drobnej, którą odegra w 26).
chyba będę się bać tej 26 części :shock: .
ja wieczorem (jeśli będę zadowolona) dam wam część 23.
jejku _liz naprawdę :D , nie sądziłam że to kiedykolwiek napiszę, ale - kochana jesteś :cmok: .
Czyżby Alec postanowił przyznać się Liz, że on też ją pamięta?? A może się jeszcze rozmyśli?? Znając _liz to wszystko jest jeszcze możliwe
Elip wypluj to zdanie :cry: .
Tak gadaliście, że _liz ma ruję, to mi się skojarzyło, że może Alec będzie miał, a Ava postanowi to wykorzystać i Liz ich przyłapie i nic się happy endem nie skończy...oczywiście tego bym NIE chciała
:cry: , Elip - proszę nie miej juz diś takich błyskotliwych pomysłów, bo kto wie co _liz z nimi zrobi :cry: .


Ojej - trzeba zrobic edit bo następna część juz jest - jupiiiii !!!!!!!!!
Mój przywidywany scenariusz? Liz i Alec sobie pogadają i... hm... po tej rozmowie... pomiziają się po kanapie (nie wiem co dokładnie znaczy to określenie, ale czyż nie to samo przychodzi nam na myśl? ) Wiecie co mam na myśli... O, i wiem! Zack ich przyłapie jak się rano wygramolą spod prześcieradeł I wtedy Zacka pocieszy Mleczna Wróżka
nowa - podoba mi się twój scenariusz :D .
Przed chwilą mam mówi do mnie: 'Martuś ugotuj budyń' moja mina --> budyń=mleko, mleko=mleczna scena, mleczna scena=kosmate myśli H. i tak w kółko więc jej mówię: 'Nie mamuś bo do tego potrzebne jest mleko'. Przez chwię przygląda mi się jak jakiejś wariatce i mówi: 'No mleko mleko a z czego chciałabyś zrobić budyń? Zresztą Ty przecież uwielbiasz mleko.' Ech małe sprostowanie uwielbiałam i teraz jestem w kropce Muszę zrobić budyń i zbliżyć się do mleko do którego nie podchodziłąm od czasu przeczytania mlecznej scceny
ok jutro na 100% musze przeczytać o co chodzi z tym mlekiem :roll: :wink: .
Kiepskie te komentarze, ale dobra... macie...
i jeszcze raz :cmok: .
Nie było wątpliwości, że to był on. Alec. I to nawet zdenerwowany Alec. Zielone tęczówki pociemniały w głeboki szmaragd, oddychał dość ciężko.

ooooooo
Czuła, że wybuch jest bliski.

Tylko co będzie oznaczał?
oooooooox2 też jestem ciekawa :lol: .
Cokolwiek to było, chciała by minęło szybko.
ja też ja też ^_^ .
Tylko było to obecnie dość trudne, skoro największą słabością Liz był właśnie Alec.
hihihi brawo brawo ...
Nigdy tego nie powiedział, ale podświadomie czuła, że nie mógłby jej zranić. Zupełnie jakby to miało jego też zranić. Serce Liz zaczęło bić żywszym tempem.
dobrze myslisz, moje serce też, no niech wreszcie ktoś coś powie no !!
- Ja też pamiętam.
no nareszcie, chwała :D .
Chciał móc ot tak do niej podejść. Bez zbędnych słów. Objąć ją i zapomnieć o wszystkim dokoła. Zapomnieć o Zacku, o Manticore, o strachu. Dlaczego to było tak nierealne?
jakie nierealne, zrób to lepiej ona się nie obrazi :wink: .
Przełknął ślinę i zdobył się na głośniejsze wypowiedzenie słów:
- Pamiętasz ostatni wieczór?
Przytaknęła usiłując każde poszczególne słowo zrozumieć dogłębnie. O tak, pamiętała i to dokładnie. Łącznie z tym, co mamrotała będąc niezbyt trzeźwą.
- Swoje słowa? - był coraz bliżej niej
Ponownie skinęła głową.
jejku ale ta scena jest napięta, cała to część jest napięta , chyba głęboko wypuszczę powietrze gdy... czy opadną tu wogóle emocje... :roll: .
Podejrzewała, że byłby teraz w stanie skręcić jej kar a ona by się nawet nie broniła.
no ręce opadają, co to za myśli wogóle...
- Pamiętam wszystko – głos Aleca przeszedł w cichy szept – To, co było w Manticore. Dzień po dniu. - miał ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jej - Łącznie z tamtym wieczorem...
smutno mi sie zrobiło jak to przeczytałam :( .
- Pamiętam od kilku tygodni – jego głos zadrgał na widok kolejnej łzy – Ale byłaś z Zackiem i...
Nie dokończył. Drobne ciałko wtluliło się w jego ramiona a miękkie usta spajały z jego wargami. Drżała, płakała, całowała... Do tej pory silna i opanowana X5 teraz potrzebowała wsparcia. Momentalnie objął ją. Mocno, żeby w żaden sposób nie mogła się wyślizgnąć z jego ramion. Już nigdy.
piękne , :cry: - tym razem to z radości...
- Liz? - zdumiony głos rozbrzmiał w ich uszach
ssssss, no to zdaje się , że komuś udało się przepowiedziec. Jesli już zobaczył to raczej nie będzie związku na siłę, ale jeśli nie to kto wie co będzie :roll: .
Last edited by aras on Sun Nov 21, 2004 9:27 pm, edited 1 time in total.
Czytaj między wierszami...

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sun Nov 21, 2004 9:25 pm

Kiepskie te komentarze, ale dobra... macie...
Powinnam mieć wyrzuty sumienia? :roll:

Począteczek - śliczny. Ten opis strachu i niepewności Liz... Śliczny kawałek :D
- Ja też pamiętam.
Od razu do rzeczy, co? :P I bardzo dobrze.
Był tak blisko. Czuła jego ciepło, jego palce na swoim ramieniu, gorący oddech na policzku. Czekał na jej słowa, jej ruch. A ona nie mogła z siebie nic wykrztusić.
Tego się nie spodziewała. Nawet nie zdązyła zareagować, gdy Alec pociągnął ją w oszołomienie jednym pocałunkiem. Niby nic takiego, ot zetknięcie się ust. Ale jej ciało inaczej reagowało. Jakby momentalnie uzależniła się od ruchu jego warg i ich smaku.
Muszę mówić, jak bardzo (i kiedy mówię bardzo, mam na myśli BARDZO) nie mogę się doczekać Gravity of Love? :roll:
- Pamiętam wszystko – głos Aleca przeszedł w cichy szept – To, co było w Manticore. Dzień po dniu. - miał ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jej - Łącznie z tamtym wieczorem...
Pierwsza łza spłynęła po policzku. Nie mogła jej powstrzymać. Nie teraz.
No ja się nie dziwię... Tak długo na to czekała :cry:
Nie dokończył. Drobne ciałko wtluliło się w jego ramiona a miękkie usta spajały z jego wargami. Drżała, płakała, całowała... Do tej pory silna i opanowana X5 teraz potrzebowała wsparcia. Momentalnie objął ją. Mocno, żeby w żaden sposób nie mogła się wyślizgnąć z jego ramion. Już nigdy.

Odwzajemnił pocałunek, rozchylając delikatnym muśnięciem języka jej wilgotne wargi. Kruche ciało wtapiało się w niego z ufnością.
Ten kawałek już kompletnie mnie rozczulił :cry: Czy to tylko ja, czy któraś z was dziewczyny też tak ma, że beczy na takich romantycznych momentach częściej, niż na smutnych? :?
- Liz? - zdumiony głos rozbrzmiał w ich uszach
Nie będą się miziać? :cry:
A tak poważnie... :haha: ... Założę się, że to Zack :roll: Nie mówiłam, że ich przyłapie? :twisted: Ostatecznie zawsze mogła przyjść H. albo Biggs, ale... jednak zostaję przy swoim :roll: Wybieram bramkę nr 1 :twisted:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Sun Nov 21, 2004 9:38 pm

_liz, dziękuję za nową część! :cmok:

Przepiękne... Calusieńka część jest prześliczna. Najpierw myśli Liz, niepewność, a potem... :twisted: W końcu sobie wyjaśnili pewne sprawy, padli w ramiona... Zaraz zacznę szlochać ze wzruszenia... To było takie emocjonalne i prawdziwe... Naprawdę piękne...
I kto śmiał im przerwać? :evil::cry: To chyba Zack, tak mi się wydaje...
Może nastąpić szok stulecia... Cóż...

Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam za dużo czasu.

Tłum krzyczy więcej! :twisted:
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Mon Nov 22, 2004 6:49 am

Elip - proszę nie miej juz diś takich błyskotliwych pomysłów, bo kto wie co _liz z nimi zrobi .
Dobra dobra tylko już nie bijcie :lol:
Mój przywidywany scenariusz? Liz i Alec sobie pogadają i... hm... po tej rozmowie... pomiziają się po kanapie (nie wiem co dokładnie znaczy to określenie, ale czyż nie to samo przychodzi nam na myśl? ) Wiecie co mam na myśli... O, i wiem! Zack ich przyłapie jak się rano wygramolą spod prześcieradeł
Tak. Prawdopodobnie byłaś blisko, bo jeżeli osobą, która ich teraz przyłapała jak:
Drobne ciałko wtluliło się w jego ramiona a miękkie usta spajały z jego wargami. Drżała, płakała, całowała... Do tej pory silna i opanowana X5 teraz potrzebowała wsparcia. Momentalnie objął ją. Mocno, żeby w żaden sposób nie mogła się wyślizgnąć z jego ramion. Już nigdy.
...i która powiedziała:
- Liz? - zdumiony głos rozbrzmiał w ich uszach
...był Zack, to byłaś baaardzo blisko. Przynajmniej mieli ten komfort, że nie musieli odplątywać się z prześcieradaeł :lol: :twisted:
A ja bym chciała żeby to był Zack. Bo by przynajmniej Liz z nim nie musiała być , a on i tak ma swoją Mleczną Wróżkę nie?? :lol:
- Ja też pamiętam.
Od razu do rzeczy, co? I bardzo dobrze.
No właśnie. Ja spodziewałam się, że Alec będzie tak kręcił i albo się rozmyśli albo powie na koniec części. Niespodziewałam się tego...nie pierwszy raz zresztą. :lol:
Przyglądała się mu uważnie, gdy płynnymi, błyskawicznymi ruchami posyłał wszystkich przeciwników na ziemię. Aż sama się go bała. Był niebezpieczny
Tego się nie spodziewała. Nawet nie zdązyła zareagować, gdy Alec pociągnął ją w oszołomienie jednym pocałunkiem. Niby nic takiego, ot zetknięcie się ust. Ale jej ciało inaczej reagowało. Jakby momentalnie uzależniła się od ruchu jego warg i ich smaku.
No i jak tu nie popaść w paranoje? Najpierw się bać faceta a późnej rozpływać się w jego ramionach. Biedaczka...a może raczej szczęściara?? :lol: :twisted:

User avatar
~Lenka~
Nowicjusz
Posts: 124
Joined: Tue May 11, 2004 2:08 pm
Location: Łódź
Contact:

Post by ~Lenka~ » Mon Nov 22, 2004 8:13 pm

Jupi! :hearts: Wreszcie Liz i Alec się dogadali... 8)
Może Alec gdzieś tam w podświadomości ciągle czuł coś do niej? Choćby najdrobniejsza nić tej dawnej pasji, która teraz powstrzymywała go przed zamordowaniem jej.
:haha: Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile pamięta...
Wreszcie zebrał w sobie resztki sił i przyciszonym głosem powiedział:
- Ja też pamiętam.
Brawo dla pana z zabójczymi oczkami :!:
Liz zastygła. Rozchyliła usta, ale powietrze nie wpłyało do płuc.
Żeby tylko nic isę jej nie stało. Długotrwały brak dostępu powietrza do płuc grozi kalectwem... :wink: :D
Pamiętam wszystko – głos Aleca przeszedł w cichy szept – To, co było w Manticore. Dzień po dniu. - miał ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jej - Łącznie z tamtym wieczorem...
Pierwsza łza spłynęła po policzku. Nie mogła jej powstrzymać. Nie teraz.

Strużki gorących kropel spływały po jej policzkach, kiedy Psy-Ops szykowało się do wymazania jej pamięci. Patrzyła na niego chcąc ten obraz na zawsze zatrzymać, by móc go potem odnaleźć.

Znalazła go. A on ją. Pokonali czas, przestrzeń, wysiłki Manticore. I wciąż to wydawało sie snem. Nierealnym marzeniem rozgrywającym się w jej głowie.
:cry: Nie mogę się doczekać twojego Gravity of love...
- Liz? - zdumiony głos rozbrzmiał w ich uszach
Czyżby Zack :?: Lepiej żeby się teraz dowiedził niż mieliby to przed nim dalej ukrywać. Szkoda go. Niech wpadnie w objęcia Mlecznej Wróżki :!: :cheesy: Ona chyba nie bedziem miała nic przeciw?

Jak zwykle: SĘPIKI SĘPIĄ O WIĘCEJ :!:

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Mon Nov 22, 2004 11:07 pm

Wiem, że to nie na temat ale może po części :roll: . Oglądał ktoś dziś D.A. jaki to był piękny i smutny zarazem odcinek :cry: . Wreszcie Max i Logan pocałowali sie tak naprawdę / żadnemu z nich nie groziła śmierć itp./ , no i Max przyznała sie przed samą sobą, że go kocha :hearts: . Ale ta końcówka :cry: , nie dość, że niewiadomo czy Tinga nie żyje to jeszcze pewnie złapią Max, a tam Logan się martwi i wogóle, ale z powodu Tingi, myślałam że morze łez wyleję. Na Zack'a się wkurzyłam jak możecie go lubić :evil: , ja rozumiem, że Tinga no ale no ale :cry: . Mam nadzieję, że (nie wiem na co mam nadzieję :cry: ), że moze wszystko dobrze sie skończy jeśli o Tinge chodzi :cry: , no i że w drugim sezonie Logan i Max będą się częściej całować i robić gesty typu - patrz końcówka odcinka :roll: .
Żeby nie wyrzucili tego posta :lol: -
Muszę mówić, jak bardzo (i kiedy mówię bardzo, mam na myśli BARDZO) nie mogę się doczekać Gravity of Love?
ja też ja też :D
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 23, 2004 12:03 pm

Boję się tego co wymysliłaś _liz, aby jeszcze bardziej utrudnić życie swoim bohatrom i swoim sępikom
I słusznie 8) Ja już wam radzę na część 26 szykować sobie duży dzbanek melisy albo coś innego uspokajającego
Czy to tylko ja, czy któraś z was dziewczyny też tak ma, że beczy na takich romantycznych momentach częściej, niż na smutnych?
Gwarantuję, że jeszcze sobie popłaczesz. Przy dzisiejszej części może nie, ale na wspomnianej osławionej 26 na pewno (no zdziwiłabym się, gdybyś nie miała nawet ochoty popłakać)
Czyżby Zack Lepiej żeby się teraz dowiedził niż mieliby to przed nim dalej ukrywać. Szkoda go. Niech wpadnie w objęcia Mlecznej Wróżki Ona chyba nie bedziem miała nic przeciw?
Po pierwsz, kto wam powiedział, że ja wyswatam Zacka z H.? :shock: Hehe, macie niezłą wyobraźnię, nie ma co. No szkoda Zacka, szkoda. Jak pisałam dzisiaj 28 to nie mogłam się powstrzymać i jedna trzecia tego rodziału będzie o nim i jego wewnętrznych rozterkach.
Nie mogę się doczekać twojego Gravity of love...
Oj, na to jeszcze sobie poczekacie podejrzewam. Na razie nie mam napisanego ani jednego rozdziału (tylko zarys), nie skończyłam SZD, no i za dwa tygodnie próbna matura... W dodatku jestem chora.

Nie mam sił na dłuższy komentarz, więc od razu przejdźmy do części 24.



24.

... i kiedy przyjdą dni deszczowe, naucz się
przechodzić pomiędzy kroplami...



Znajomy głos przedarł się przez pokłady wspomnień i burzliwych emocji. Powoli powracali z uśpienia, odchylając od siebie usta. To Alec pierwszy obrócił głowe, spoglądając w stronę drzwi. Zielone tęczówki przez chwilę roziskrzone momentalnie pociemniały.

Dość dziwny odruch kazał mu mocniej objąć Liz, gdy jego usta wymawiały z niepokojem i zdumieniem:
- Zack.
Ciało brunetki zesztywniało. Miała wrażenie, że wszystko zatrzymuje się w miejscu i traci kolor. Drobne palce zacisnęły się na koszulce Aleca, gdy usiłowała zebrać w sobie siłe na spojrzenie w twarz 599.

Westchnęła i powoli wychyliła się zza ciała Aleca. Ciemne oczy odnalazły od razu pochmurny, skołowany wzrok Zacka. Zmarszczone brwi, zaciśnięte usta wyrażały pełnię gniewu i oburzenia. Ale szliste tęczówki tchnęły nadzieją, że jednak źle widział, że jest na to dobre wyjaśnienie. To był jdnak tylko wyraz jego oczu. Naprawde wszystko w nim wrzało.

Widział co widział i nic nie mogło temu zaprzeczyć czy w jakikolwiek racjonalny sposób wyjasnić. 494 całował Liz. Całował jego dziewczynę. To było za wiele.

- Co ty wyprawiasz Alec? - wzburzony głos Zacka pełen lodowych tonów rozległ sie w pokoju
Blondyn zacisnął pięści. Liz uważnie mu sie przyjrzała. Znała tę postawę, to napięcie i furię kłębiącą się w żyłach. Zack szykował się do walki. Rozchyliła usta, żeby mu to wybić z głowy. Wiedziała jak musiał odebrać tę scenkę, musiała zatem wszystko wyjasnić. Ale nie pozwolił jej nawet wydobyć z siebie głoski.
- Nie broń go Liz. Przeholował – Zack wciąz wbijał morderczy wzrok w Aleca – Brakowało ci kolejnej zdobyczy? Musiałeś dobrać się do mojej dziewczyny?

Że co?! Liz zamrugała gwałtownie. On podejrzewał, że Alec usiłował ją uwieść? O Boże! Tak własnie było. W głowie jej się zakręciło. Była oficjalnie z Zackiem, Alec miał swoją reputację, przed chwilą całowała go – oczywiście, że tak a nie inaczej 599 musiał to postrzegać.

Fala drobnych dreszczy targnęła jej ciałem. Napięła mięśnie, starając sięodegnać drgawki. Musiała to wszystko odkręcić nim sytuacja się pogorszy. Ale nie zdążyła. Nim jedno słowo wypadło z jej ust, pięśc Zacka o włos musnęła policzek Aleca. Prawdopodobnie uderzyłaby bezpośrednio, gdyby 494 się w porę nie uchylił. Powietrze w płuchach Liz zmroziło się. Nie spodziewała się, że dojdzie do aż tak drastycznego konfliktu.
- Natychmiast przestańcie – jej głos nie barwił się strachem, raczej groźbą
Ale zdawali się jej nie słyszeć.

Alec wykonał obrót, unikając kolejnego ciosu. W przeciwieństwie do Liz on doskonale wiedział, że to się skończy tak a nie inaczej. Typowo męski konflikt rozwiązywany w tradycyjny sposób.

Na chwilę zielone spojrzenie przesunęło się w stronę Liz i w tym momencie Zack zadał cios. 494 błyskawicznie powrócił do przeciwnika. Mógł czuć się winny całej sytuacji, ale bez słowa wyjasnienia nie pozwoli się tak traktować. Kilka szybkich ruchów dla zmylenia aż ostatni cios trafił prosto w splot słoneczny Zacka.

Blondyn skulił się w ułamku sekundy, ale po chwili ponownie wyprostował. Spojrzał na Aleca gotowego do dalszej walki, po czym przesunął wzrok w druga stronę, na Liz. Brunetka zdawała sie być w całkowitym szoku, który jednak szybko przekształcał się w gniew. Uciekali od Manticore, szukali w sobie ludzkich odruchów, chcieli porzucić typowe mordercze reakcje, ale w obecnej chwili załatwiali to w stylu Lydeckera. Uderz nim przeciwnik pomyśli. A obaj powinni pomyśleć.

Nie. To ona powinna była pomyśleć o konsekwencjach. Ołowiane wyrzuty spłynęły na nią, zamazując wyraziste odczucia. Mogła temu zapobiec, mogła Zackowi wyjasnić a nie ranić go. A teraz czuła się, jakby wbiła mu nóż w plecy. I to z zimną krwią, bez mrugnięcia. Musiała to odkręcić.

Zignorowała drobne drgawki usiłujące przejąć władzę nad jej ciałem i rozchyliła usta. Zachrypniętym głosem wymamrotała:
- To nie tak.
Błekitne oczy wbiły się w nią. Nie tak to jak? Szybko jednak zrozumiał sens tej wypowiedzi. Zacisnął mocniej pięści i pokręcił głową, jakby sam od siebie odpychał tę możliwość. Jego powieki zamknęły się w niedowierzaniu. Wolał wyjść niż słyszeć to, co mogło rozsypać rzeczywistość, w której żył.

Zatrzasnął za sobą drzwi nim którekolwiek z nich zdołało go powstrzymać. Liz miała wrażenie, że cała sensowna układanka rozsypuje się w drobne kawałeczki. Skrzętnie zbierane puzzle rozbijały się o lodową posadzkę życia.

Nie była w stanie nawet spojrzeć ponownie na Aleca. Ciemny wzrok utkwiony był w drzwiach, za którymi zniknęła jej normalność i ułuda. Pozostała teraz z prawdą i kaskadą emocji. Drobne drgawki nasilały się z każdym kolejnym oddechem. Starała się odzyskać kontrolę nad samą sobą, ale stopniowo poddawała się. Ciało zaczynało się kulić od coraz silniejszych wyładowań.

Umysł i świadomość też zaczynały odpływać. Wszystko skupiało się na czarnej otchłani i spięciach w komórkach nerwowych. Kiedy nastąpił mocniejszy atak, miała wrażenie, że oczy zachodza jej bielmem lub wywracają się na druga stronę.

Silne, ciepłe ramiona uniosły jej dygocące ciało. Po chwili leżała na czymś miękkim. I tak nie zmieniało to faktu, że konwulsje stawały się nie do zniesienia. Alec wróził do niej ze szklanką mleka. Rozchylone usta bez sprzeciwu przyjęły tryptofan w pigułkach, ale w żaden sposób nie mógł jej podać mleka. Jakby złośliwa epilepsja specjalnie unikała białego płynu. Przy fali kolejnych dreszczy wytrąciła szklankę z jego dłoni, rozlewając mleko wprost na niego.

Otarł policzek. Naciągnął koc na drgające ciało Liz. Cały nasiąknięty mlekiem. Potrzebował prysznica. Ale to mogło poczekać. Przynajmniej dopóki nie ustąpi atak Liz. Usiadł na podłodze a zielone spojrzenie wbijało się w drobną brunetkę.

* * *

Usiadł przy barze. Nie miał zamiaru się upijać. Ani odrobinkę. Chociaż wszystko w nim wrzało. Miał przed oczami cała minioną scenkę. W drodze do Crash powróciły też inne momenty, których wcześniej nie dostrzegał. A może po prostu nie chciał dostrzec?

Czy był tak bardzo zaślepiony? Tak pragnął tego uczucia i odwzajemnienia, że nie dopuszczał możliwości takiego obrotu spraw do swojej świadomości. Wszystko układało się tak... normalnie. Chyba tylko w jego mniemaniu.

Biggs miał rację. I to w tym najgorszym przypadku. Może gdyby to jeszcze była typowa zagrywka Aleca... Tylko, że Liz sama przyznała, że jest w tym coś więcej. A Zack po prostu nie chciał w to wierzyć.

- Czyżby to był wspaniały Zack? - czyjś głos zabrzmiał za jego plecami
Nie miał ochoty się nawet obrócić. Głos brzmiał znajomo, ale obecnie był skupiony na czymś innym, by się zastanawiać do kogo należał. Postać usiadła na stołku obok niego, wspierając głowę na dłoni. Przesunął spojrzenie na nią. Blond kosmyki, kobaltowe tęczówki i firmowy uśmiech.
-Hej H. - mruknął nie siląc się na radość

Blondynka zmarszczyła brwi. Zawsze był markotny, ale w tym momencie przechodził chyba apogeum. Chwilę mu się przypatrywała. Wnioski same się nasunęły. Jęknęła.
- Niech zgadnę. Problemy z dziewczyną.
Twarz Zacka momentalnie obróciła się w jej stronę. Skąd wiedziała? To było aż tak widoczne?

Przytaknął, ale nie powiedział nic. Nie miał ochoty tego tłumaczyć, wyjasniać i ponownie przechodzić przez każdą sekundę tej świadomości. Ale nie musiał. Hotaru doskonale wiedziała o kogo chodziło.
- Ciągle nie możesz się z tym pogodzić?
Jej pytanie przykuło jego uwagę. Jakie ciągle? Czyżby wiedziała o czymś, o czym on nie miał pojęcia? Serce podjechało mu do gardła. Miał przeczucie, że to tylko pogorszy sytuację.

- O czym ty mówisz?- zapytał z odrętwieniem
Tęczówki H. pociemniały. Chyba każde z nich mówiło o czymś innym.
- A ty? - zmieszała się
- Przyłapałem Liz i Aleca razem.
Hotaru analizowała uważnie ton tej wypowiedzi i jego minę. Szybko do niej dotarł sens.

Rozchyliła usta w zdumieniu i zamrugała. Zack nie miał o niczym pojęcia. Biggs mu nie wyjaśnił. A tamta dwójka pewnie sama ledwo co zrozumiała przeszłość. Jęknęła.
- Nie masz o niczym pojęcia, prawda? - zapytała załamując głos
Po minie Zacka było widać, że jej słowa coraz bardziej fo przerażały. Jakby miał za chwilę uzyskać informacje, których bał się jeszcze bardziej niż rzeczywistości.

- Ktoś ci to musi wreszcie wyjaśnić – mruknęła
Nie bardzo chciała być tym posłańcem, ale chyba była jedyną osobą zdolną do opowiedzenia tej historii. Znała ją doskonale. Należała do tego samego oddziału co Liz i Alec. Przysunęła się bliżej.
- Należeliśmy do tej samej sekcji – snuła opowieść dość przyciszonym i ponurym głosem – Manticore chciało nas idealnie wyszkolić. Również w zadaniach na zewnątrz. Na jedną z misji wysłali razem 542 i 494...

Zack wstrzymał oddech. Przeciez mówili, że się nie pamiętają, a wspólnej misji raczej się nie zapomina. Kłamali czy było w tym coś więcej?
- I to był podstawowy błąd Manticore – stwierdziła H. - X5 może i stanowią maszyny do zabijania, ale mamy też uczucia.
Ta wzmianka zaczęła budzić coraz większy niepokój w Zacku. Uczucia.
- Alec i Liz... Oni... Zakochali się w sobie w trakcie tej misji.

Miał wrażenie, że jego serce staje w miejscu. Zakochali się. To było uczucie. Nie płytka zdrada. Nie namiętność czy nienawiśc. Przełknął gorzką ślinę.
- Ale wrócili do Manticore – wciąz opowiadała – Spotykali się w tajemnicy przed wszystkimi. Aż – jej głos drgnął – Lydecker ich złapał.

Nie musiała kończyć. Każdy, kto choć raz był w Manticore i spotkał się z Lydeckerem, wiedział co może się stac z kims, kto łamie zasady.
- Zabrał ich na Psy-Ops, a potem przeniósł Liz do innego skrzydła – westchnęła – Nikt nie podejrzewał, że się kiedyś odnajdą i sobie przypomną...
Więc nie pamiętali naprawdę. Tylko z czasem wróciła ta świadomość. Może właśnie tego dnia wróciła, a on ich oskarżył. Przymknął powieki.

* * *

Od dłuższego czasu spała spokojnie. Drgawki minęły nie pozostawiając po sobie ani śladu. Może poza przesiąkniętymi mlekiem jego ciuchami. Jeszcze przez chwilę przyglądał się jej, po czym wstał.

Nie, nie miał zamiaru wychodzić. Chciał za to zmyć z siebie posmak i zapach mleka nim Liz się obudzi.

* * *

Wstukiwał kolejne dane w komuter, starając się jak najciszej dotykac klawiszy. Tuż obok, w sąsiednim pokoju Max drzemała na kanapie. Nie chciał jej budzić. Niewyspana Guevara to zła Guevara.

Sprawdzał wszystkie dane odnoścnie strzelca. Na prośbę Max. Podejrzewała, że to wcale nie Manticore. Może i miała rację? Na pewno wysłaliby kogoś skuteczniejszego, kto miałby chociaż niewielkie szanse w walce z X5. Kto mógł więc sobie zawracać głowę ich włamaniem do laboratorium?

Komputer przetwarzał dane, aż wyświetlił odpowiedź. Logan pochylił się w stronę ekranu.

Familiars.

* * *

Otworzyła powieki. Ciało jeszcze trochę odrętwiałe po strym ataku. Zmysły powoli wracały do swoich funkcji. Leżała na czymś miękkim. Kanapa. Ale jak się na niej znalazła? No tak, Alec. Lekko się uśmiechnęła. On nie wyszedł jak Zack. Został, złapał ją, wmusił w nią tryptofan. Sama nie dałaby sobie rady z tak silnym atakiem.

Przekręciła głowe w poszukiwaniu postaci zielonookiego. Nie było go w pobliżu. Chłód przesunął się po jej skórze. Uniosła nieco swoje ciało. Zostawił ją?

Cichy szmer dobywający się od strony łazienki przyniósł ulgę. Wciąz tu był. W pobliżu. Gdyby tylko go potrzebowała, był. Wstała powoli, ciągle osłabiona. Chwiejne kroki kierowały ją w stronę łazienki. Ciepła woda połączona z zapachem Aleca i... mleka? Kąciki jej ust zadrgały w rozbawionym uśmieszku.

Szybko jednak śmiech przeszedł w ekscytację, gdy stanęła w drzwiach łazienki a wzrok jej padł na nagiego Aleca.

c.d.n.
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Nov 23, 2004 3:21 pm

-Zack
:roll:
- Co ty wyprawiasz Alec?
:shock: Nie no niespodziewałam się takiej reakcji Zacka. On to na Aleca zwala wszystko? To on jest aż tak zaśleiony tą swoją miłością, że nawet mu przez myśl nie przeszło, że Liz chciała go pocałować, nie mówiąc tu już o uczuciu. :?
- Nie broń go Liz. Przeholował
Nie no to już jest naprawdę szczyt. :?
Fala drobnych dreszczy targnęła jej ciałem. Napięła mięśnie, starając sięodegnać drgawki.
O-ooo Zaczyna się :roll:
Alec wykonał obrót, unikając kolejnego ciosu. W przeciwieństwie do Liz on doskonale wiedział, że to się skończy tak a nie inaczej. Typowo męski konflikt rozwiązywany w tradycyjny sposób.
No bo faceci to takie narwańce! Nie pogadają, mogli by się chociaż pokłócić, nawet krzyczeć i drzeć by się mogli jak by się uparł, no ale żeby bić się od razu... :lol:
Ciało zaczynało się kulić od coraz silniejszych wyładowań.
Dobrze, że to już po tym jak Zack wyszedł, bo nie wiadomo co by było no i Alec nie mógł by sobie Liz ponosić...i pomóc by jej nie mógł :lol:
- Należeliśmy do tej samej sekcji – snuła opowieść dość przyciszonym i ponurym głosem – Manticore chciało nas idealnie wyszkolić. Również w zadaniach na zewnątrz. Na jedną z misji wysłali razem 542 i 494... [...]- Alec i Liz... Oni... Zakochali się w sobie w trakcie tej misji.
No w końcu kto mu o tym powiedział. Przynajmniej nadzieja chłopaka opuści, a tak to co?? Robił by sobie nadzieję :?
Familiars.
:?: Co to :?: :lol:
Szybko jednak śmiech przeszedł w ekscytację, gdy stanęła w drzwiach łazienki a wzrok jej padł na nagiego Aleca.
:shock: O kurczę :shock:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Tue Nov 23, 2004 7:50 pm

- Zack
A któżby inny? 8)
Dość dziwny odruch kazał mu mocniej objąć Liz
Drobne palce zacisnęły się na koszulce Aleca
Myślałam, że odskoczą od siebie nagle i zaczną Zackowi tłumaczyć, szczególnie Liz, a tu... Heh, w szkoku jestem...
Że co?! Liz zamrugała gwałtownie. On podejrzewał, że Alec usiłował ją uwieść? O Boże!
... w niezłym szoku :roll: Chociaż faktycznie można było się tego spodziewać, i nie wiem jak wy, ale ja nie podejrzewałam, że Zack tak na to spojrzy :roll: Co nie zaczy że mu się dziwię. Heh..
Nim jedno słowo wypadło z jej ust, pięśc Zacka o włos musnęła policzek Aleca. Prawdopodobnie uderzyłaby bezpośrednio, gdyby 494 się w porę nie uchylił. Powietrze w płuchach Liz zmroziło się. Nie spodziewała się, że dojdzie do aż tak drastycznego konfliktu.
- Natychmiast przestańcie – jej głos nie barwił się strachem, raczej groźbą
Ale zdawali się jej nie słyszeć.

Alec wykonał obrót, unikając kolejnego ciosu. W przeciwieństwie do Liz on doskonale wiedział, że to się skończy tak a nie inaczej. Typowo męski konflikt rozwiązywany w tradycyjny sposób.

Na chwilę zielone spojrzenie przesunęło się w stronę Liz i w tym momencie Zack zadał cios. 494 błyskawicznie powrócił do przeciwnika. Mógł czuć się winny całej sytuacji, ale bez słowa wyjasnienia nie pozwoli się tak traktować. Kilka szybkich ruchów dla zmylenia aż ostatni cios trafił prosto w splot słoneczny Zacka.

Blondyn skulił się w ułamku sekundy, ale po chwili ponownie wyprostował. Spojrzał na Aleca gotowego do dalszej walki, po czym przesunął wzrok w druga stronę, na Liz. Brunetka zdawała sie być w całkowitym szoku, który jednak szybko przekształcał się w gniew. Uciekali od Manticore, szukali w sobie ludzkich odruchów, chcieli porzucić typowe mordercze reakcje, ale w obecnej chwili załatwiali to w stylu Lydeckera. Uderz nim przeciwnik pomyśli. A obaj powinni pomyśleć.
... naprawdę jestem w szoku :shock: Co jak co, ale że sie będą bić :roll: Nie no, to też było do przywidzenia, że też ja jestem taka mało domyślna :?
Otarł policzek. Naciągnął koc na drgające ciało Liz. Cały nasiąknięty mlekiem. Potrzebował prysznica. Ale to mogło poczekać. Przynajmniej dopóki nie ustąpi atak Liz. Usiadł na podłodze a zielone spojrzenie wbijało się w drobną brunetkę.
Eh te ataki... zawsze w nieodpowiednim momencie :roll: Chociaż ten nikomu na złe nie wyszedł :twisted: Powiedziałabym że wręcz przeciwnie, zwłaszcza dla Liz 8)
Uroczy fragmencik, Alec jest czarujący 8)


Dobrze, że H wyjaśniła wszystko Zackowi. Teraz przynajmniej zrozumie i - mam nadzieję - nie będzie chciał walczyć o Liz :roll: Mówiłam już, że nie przepadam za nim w tym opowiadaniu? (w odróżnieniu od filmu) :roll: Ale coś mi się zdaje, że Mleczna Wróżka jeszcze komuś się przyda :twisted:
Szybko jednak śmiech przeszedł w ekscytację, gdy stanęła w drzwiach łazienki a wzrok jej padł na nagiego Aleca.
A czy mówiłam już, że po tej części jestem w szoku? :haha: Faaajnie :haha:
Tylko nie pisz, że Zack wpadnie z przeprosinami
:haha: I też zastanie nagiego Aleca, co? :haha: To dopiero będzie... fajne 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 23, 2004 8:26 pm

Hej, tu wasza chorowita _liz... Nie czuję się najlepiej, ale jednak o niebo lepiej niż wczoraj (dlatego mnie nie było). Jednak u mnie choroba nie oznacza tylko złego. Dlaczego? A leżąc sobie dzisiaj w ciepłym łóżeczku napisałam aż trzy części SZD!!! :shock: :D Sama się sobie dziwię... Ale wy na tym za to skorzystacie.
No bo faceci to takie narwańce! Nie pogadają, mogli by się chociaż pokłócić, nawet krzyczeć i drzeć by się mogli jak by się uparł, no ale żeby bić się od razu...
Z drugiej strony, to jednak dość dobre rozwiązanie. Bo czasami z takiego wyjaśniania same problemy, jedni nie chcą słuchać, to nie wierzą, albo udają, że rozumieją a i tak wszystko się w nich kotłuje. A u facetów raz w pysk i po krzyku, mogą się nawet razem dalej przyjaźnić. Heh, dziwna natura. 8)
miodzio w filmie i tu
Fanom Max i Logana spodoba się część 30, którą dzisiaj napisałam. Jest tam krótka scenka o tej dwójce, ale bardzo mi się podoba. Przypomina nieco wczorajszy odcinek DA
No ,bardzo ładnie wreszcie Zack kogoś wysluchał, teraz to on będzie miał wyrzuty sumienia
Oj, będzie miał, będzie... biedaczek.
Chyba nie przerwiesz im teraz tego co? Chyba nie będziesz taka nunu?
:roll: A niby to mnie tylko jedno po głowie łazi. Hmm...
Brawa dla pani o ksywce Mleczna Wróżka Cudnie, że mu to wszystko wyjaśniła Może zrozumie, że Liz i Alec należą do siebie
Jeszcze na chwilę powracając do sprawy Zacka - owszem, zrozumie. On już to zrozumiał. I dlatego czuje się potwornie i fatalnie. A te wewnętrzne rozterki, o których wspominałam będą dotyczyć właśnie tego. Zack nie będzie jak Max E. uparty i zaślepiony. Przykro mi, że momentami go przypominał, ale nie jest taki jak on. Naprawdę. Powiem więcej, on będzie walczył za ich uczucie... :roll:
Uroczy fragmencik, Alec jest czarujący
Poczekaj na końcówkę częsci 30 to zobaczysz jaki potrafi być denerwujący i bezczelny 8)

Tak. Jako chora jestem też słabasza by się przed wami sępiki bronić i tak na wieczorek dostaniecie ode mnie kolejną część. Tak, 25. Tylko jak sobie o tym pomyślę, to wychodzi mi, że jutro otrzymacie 26 :cry: I ja chora po 26 będę skazana na wasze przekleństwa zapewne... eh, no zobaczymy. Może wam nie dam dalszych części? :lol: No, to na razie macie tę 25!



25.

Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo...


Przesuwała leniwie wzrok wzdłuż drobnych strużek ciepłej wody spływających po ciele Aleca. Para wodna mieszała sie z jego zapachem i esencją mleka tworząc upajającą truciznę sączącą się do jej płuc. Oddech zatrzymał się już w momencie, gdy go zobaczyła.

Jasna skóra, idealnie zarysowane mięśnie, ogromna siła przeplatana z prostym i naturalnym urokiem. Powinni skazywać za tak doskonałe ciało. Nogi Liz ugięły się lekko, gdy obrócił się przodem.

Malachitowe spojrzenie prześlizgnęło się po jej sylwetce. Zbliżała się do niego drobnymi krokami, ciemne oczy nieustannie tkwiły w jego ciele. Śledziła zachłannie dróżki kolejnych kropelek wody. Od szyi Aleca, wzdłuż klatki piersiowej i niżej, po same palce stóp.

Krew szybko się rozgrzewała, jakby temperatura w łazience gwałtownie wzrosła. Liz powoli wysunęła koniuszek języka zwilżając nim spragnione wargi. Spragniona jego smaku, uczucia jego miękkich ust. Nawet nie zauważyła gdy znalazła się pod prysznicem. Ciepła woda przesiąkająca przez jej ciuchy dopiero jej to uświadomiła.

Drobne palce wślizgnęły sie na brzuch Aleca, powodując momentalną reakcję jego neuronów. Gorące opuszki przesuwały się w górę tak wolno, że dotyk ten stawał się jego torturą. Ciało Liz było tak blisko, czuł jak jej skóra milimetrami ociera się o niego. Oddech odbił się obłoczkiem od jej czoła w miękkim westchnieniu, gdy palce brunetki zaczęły przesuwać się w kierunku rany pod obojczykiem. Blizna, którą sama mu naznaczyła, wciąz była widoczna.

Liz musnęła opuszkami ranę, czując jak silne ciało lekko drży. Niesamowite wiedzieć, że ma sie nad kims taką władzę, że jeden jej dotyk go rozpuszcza. Roziskrzone tęczówki wbiły się wprost w zielone oczy. Jej wargi delikatnie wpiły się w bliznę, wydobywając z Aleca przyjemne syknięcie.

Momentalnie zacisnął dłonie na jej talii, unosząc drobne ciało w powietrzu i przyciskając ją do zimnych kafelków. Wygłodniałe usta zaczęły znaczyć skórę jej szyi, jakby chciał wyssać z niej życie. Nie mogła powstrzymać jęku, gdy przycisnął do niej swoje ciało wgryzając się lekko w zagłębienie szyi. Palce Liz zacisnęły się na jego ramionach szukając oparcia, by nie osunąć się w dół.

Wargi Aleca przesuwały się coraz niżej, aż zatrzymały tuż nad prawą piersią, gdy poczuł drżenie jej ciała. Niewłaściwe drżenie. Liz też to odczuła. Była przyzwyczajona do króciutkich ledwo sekundowych drgawek po silnym ataku. To było naturalne.
- To nie atak – szepnęła rozpaczliwie
Jej ciało błagało o dalszy dotyk, a on zastygł w bezruchu. Powoli uniósł na nią wzrok, odgarniając pasemko włosów z jej policzka.
- Wiem – powiedział i pocałował ją

Delikatnie i spokojnie, chwytając ją mocniej w talii i ponownie obracając ich ciała. Zachwiał się, gdy jej usta wpiły się w jego szyję. Kierował się w stronę sypialni, ignorując jej cichy protest. Liz mruknęła, czując jak jej ciało zmienia pozycję i po chwili leżała na miękkim materacu.

Przymknięte powieki otworzyły się, gdy zamiast ciała Aleca nakrył ja ciepły koc. 494 natomiast zajął miejsce obok niej, obejmując ją ramieniem i składając pocałunek na jej czole. Mruknięcie niezadowolenia drgało w jej gardle.
- To nie atak – cicho warknęła, jednak posłusznie kładąc głowę na klatce piersiowej Aleca
W tym momencie kolejny urywkowy wstrząc przebiegł po koniuszkach jej nerwów. Ramię przysunęło ja bliżej niego.
- Wiem – jego szept był ciepły i melodyjny – Ale jeszcze będziemy mieli czas na to.

Zataczała drobne kółka palcem na jego ciele, pozwalając napięciu się ulotnić i przejść w senność. Oddychała równo z nim. Tylko jedna myśl nie dawała jej spokoju.
- Musimy porozmawiać z Zackiem. - to Alec pierwszy wypowiedział jej obawę
Poruszyła tylko głową, przytakując. Wtuliła się głebiej w jego ramiona. Nawet nie podejrzewała jak jej tego brakowało.

* * *

Max wpatrywała się uważnie w Logana. Ciągle powtarzała w umyśle jego słowa. Tym razem nie było mowy o kwestionowaniu. To był fakt. Familiars. Zmarszczyła brwi zastanawiając się skąd mieli informacje o tym, że będą w tym laboratorium. I w ogóle dlaczego zabierali się do tego w taki sposób? To nie było w stylu White'a.
- Może działał na własną rękę? - wymamrotała
Wprawdzie mówiła to sama do siebie, ale nie umknęło to uwadze Logana.

Znalazła kolejny powód do zadręczania się i odstawiania własnych problemów na bok. On najlepiej wiedział, że miała ich sporo. Ale unikała ich bardziej niż diabeł święconej wody. To prawda, że najgorzej było uporać się z własnymi kłopotami, ale kiedyś jednak będzie musiała stawić temu czoła.

Wielokrotnie próbował poruszyć z nią ten temat. W najdelikatniejszy i najbardziej aluzyjny sposób, żeby tylko nie trafić na reakcję nic-nie-czuję-tylko-prycham-Guevara. Co prawda, czuł siewtedy jak zakłamany dzieciak, bo sam udawał, że nie ma problemów choć zasypywały go nieustannie. Jednak nigdy nie udało im się rozwinąć tego tematu. A jeśli nawet zahaczyli o niego, to któreś z nich szybko się odcinało.

Mogło się to wydawać męczące i momentami było, ale to stanowiło ten chorobliwy ponoć niezdrowy klej trzymający ich ze sobą.

Przechylił nieco głowę z lekkim uśmiechem przyglądając się jej. Jej spojrzenie przesuwało sie w tę i z powrotem po podłodze, gdy mamrotała do siebie. Zastanawiało go dlaczego właściwie jej powiedział o rezultatach a nie Zackowi? W końcu to on się tu szczycił mianem dowódcy. Chodziło chyba jednak o zaufanie. Jakkolwiek długo znał 599 nie mógł się jednak przekonać do jego metod. Ciągle wydawał mu się być chłodny i zdystansowany. A Mac znał tak dobrze że wiedział ile serca i zaangażowania wkładała w każdą misję, w każda sprawę dotyczącą jakiegokolwiek mutanta.

Teraz zapewne gnębiło ją skąd Familiars wiedzieli o akcji i dlaczego pojedyńczy człowiek zaatakował właśnie w laboratorium. Jej sugestia dotarła do niego dopiero po chwili. Zamrugał.
- Co? - z ospaniem zapytał
Max przewróciła oczami.
- Może nie wysłali go Familiars? Należy do nich, ale działał sam?

Jej sposób myślenia bywał zaskakujący. Chociaż mało prawdopodobne było, aby ktokolwiek z Familiars działał sam. Może po prostu było to jego pierwsze zadanie?
- Musiał być dość zdenerwowany – skwitował Logan – Skoro tylko drasnął Aleca.

Max uniosła na niego zdumiony wzrok. Był cholernie błyskotliwy, ale czasami dziecinnie naiwny w swojej wierze w proste rozwiązania. Ją życie nauczyło, że nic nie jest takie jakim się wydaje. Pokręciła głową i z pełnym zaskoczeniem powiedziała:
- On nie celował w Aleca.
Logan uniósł brwi, a jego okulary nieco zsunęły się w dół. To była nowa wiadomość.
- Strzelał do Liz. Alec uratował jej życie.
Dziwne, że tak drobne nowinki potrafiły zaskoczyć kogoś takiego jak Eyes Only.

To wydawało sie bawić Max. Jej usta rozjaśniły się w uroczym uśmiechu. Logan wyglądał dość uroczo z takim zdumieniem na twarzy. Może dlatego, że rzadko go coś zaskakiwało, a może dlatego, że jego mina przypominała małe dziecko, które łaknie wiedzy.

Pokręciła głowę i swobodnie oparła się plecami o kanapę, całkiem zapominając o wcześniejszym problemie.
- Nie domyśliłeś się? - jej głos był rozbawiony – Wystarczy posklejać fakty. Albo przyjrzeć się tej dwójce.
Kąciki ust Logana uniosły się do góry. Pochylił się w stronę Max, wspierając łokcie o kolana.
- Chcesz powiedzieć, że Beztroski Socjopata i Psychotyczne Maleństwo coś łączy?
Takiego obrotu spraw się nie spodziewał. I nie wiedział czemu go to bawiło, skro wiedział, że Liz jest z Zackiem. Wszyscy o tym wiedzieli.

- Przerzuciła sie z jednego transgenicznego na drugiego?
Max wzruszyła ramionami. Nie rozumiała tego sama. Wydawało sie, że uczucia 542 są czyste w stosunku do Zacka, ale jak można było nie zauważyć jej reakcji na zielonookiego? To tak jak z nią i Loganem. Wszyscy dokoła wiedzieli, że żyć bez siebie nie mogą, ale nie rozumieli jak temu ciągle zaprzeczali. To jak zabawa w ciuciubabkę.
- Nam też wolno na uczucia i nie zawsze je kontrolujemy – stwierdziła
- I nie zawsze się do nich przyznajecie – mruknął Logan

Oczywiste było, że miał na myśli ją. Tylko ją. I ich relacje. Przez chwilę wpatrywała się w niego po czym wstała i bez słowa wyszła. Zły temat.

* * *

Po całej rozmowie z H. zaczynało go coraz bardziej gnębić. Wyrzuty. A przecież nie powinien ich mieć. Mogli mu wszystko wyjaśnić, nie odgryważ takie scenki na jego oczach. Z drugiej strony doskonale wiedział, że nie dał im dojść do słowa.

Siedział wbity w fotel, pogrążony we własnych myślach. Gdy zadzwonił telefon, zapytał tylko czy to ważne. Kiedy Biggs oznajmił, że muszą pogadać, odroczył to spotkanie na inny termin. Domyślał się co 593 chciał mu przekazać, ale było za późno. Już wiedział.

Wiedział fakty, nie miał za to pojecia jak się zachować. Wybaczyć im? Traktować sprawę jakby nigdy nie zaistniała? Walczyć? Obrazić się? Sytuacja była bardziej spaprana niż jego całe życie.

* * *

Kobieta założyła nogę na nogę, wspierając się wygodnie w fotelu. Zimne spojrzenie mierzyło uważnie mężczyznę stojącego po przeciwnej stronie biurka. Nie wyglądał na zadowolonego, może nawet na lekko wystraszonego. Jego wieści nie były najlepsze, a ona zdecydowanie nie przepadała za złymi informacjami.
- Jeszcze nic nie zameldowała – wykrztusił z siebie

Chłodne spojrzenie ani na chwilę się od niego nie oderwało, nawet nie mrugnęła.
- Przestań się trząśc Ranfield – mruknęła – Damy jej dwa dni. Jeśli się nie zgłosi, masz ściągnąć ją siłą.
Męzczyzna posłusznie przytaknął i wyszedł. Podejrzewał, że będzie conajmniej rozwścieczona. Chyba jednak była nieprzewidywalna.

Ona za to miała zamiar nie popełniać błedów Lydeckera. Aby wszystko się udało potrzebna była zimna krew. Nie wiedziała jednak, że jej X5 coś silnie trzyma na zewnątrz.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Tue Nov 23, 2004 8:46 pm

Nowa część czyli to co sępiki lubia najbardziej :cheesy:
Przesuwała leniwie wzrok (...)
- Wiem – jego szept był ciepły i melodyjny – Ale jeszcze będziemy mieli czas na to.
:twisted: :evil: Na początku tak fajniutko a potem.... Jescze tylko brakowałoby Zacka do kompletu :roll:
- Chcesz powiedzieć, że Beztroski Socjopata i Psychotyczne Maleństwo coś łączy?
:twisted: Zabawne :twisted:
- Nam też wolno na uczucia i nie zawsze je kontrolujemy – stwierdziła
- I nie zawsze się do nich przyznajecie – mruknął Logan

Oczywiste było, że miał na myśli ją. Tylko ją. I ich relacje. Przez chwilę wpatrywała się w niego po czym wstała i bez słowa wyszła. Zły temat.
Typowe zachowanie Max jak wtedy z tym wierszem w serialu...
Po całej rozmowie z H. zaczynało go coraz bardziej gnębić. Wyrzuty. A przecież nie powinien ich mieć.
(...)
Obrazić się? Sytuacja była bardziej spaprana niż jego całe życie.
Pewnie, że wybaczyć cóż mozna począć? Ona kocha Aleca im szybciej to zrozumie tym lepiej :cheesy:
Chłodne spojrzenie ani na chwilę się od niego nie oderwało, nawet nie mrugnęła.
(...)
Nie wiedziała jednak, że jej X5 coś silnie trzyma na zewnątrz.
Siłą? Nie podoba mi sie to... Oni wiedzą, że Alec i Liz się odnaleźli? Jezuuu i co teraz? :shock: Chyba ta 26 część będzie naprawdę ciężka...

Sępik gotowy na przyjęcię kolejnej części :twisted:


PS.Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie
Ja mam pytnie co się dzieje z H.? Bo i z nią zniknęło nam FN :cry: Ostatnio zauważyłam zniknięcie Calinii może one tam razem? Czy my o czymś nie wiemy? Tyle pytań zero odpowiedzi... H. gdzie jesteś? 8)
Last edited by onar-ek on Wed Nov 24, 2004 12:16 am, edited 1 time in total.

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Tue Nov 23, 2004 9:33 pm

Hmmm <wzdycha rozmarzona> początek świetny :hearts: Szkoda że tak to się skończyło 8) Szczerze mówiąc, podejrzewałam, że dojdzie do czegoś więcej :twisted: Chociaż... może i nie. Sama już nie wiem, co podejrzewałam :roll:
A Alec... Heh :roll: Że też to on to przerwał... Niesamowity jest :roll: Chłopak mnie zadziwia :twisted:
Chcesz powiedzieć, że Beztroski Socjopata i Psychotyczne Maleństwo coś łączy?
:lol:
- Nam też wolno na uczucia i nie zawsze je kontrolujemy – stwierdziła
- I nie zawsze się do nich przyznajecie – mruknął Logan
Masz rację, Logan, nie zawsze. Wręcz rzadko. Bardzo... :roll: Zwłaszcza Max... I oczywiście wyszła :roll:
Po całej rozmowie z H. zaczynało go coraz bardziej gnębić. Wyrzuty. A przecież nie powinien ich mieć. Mogli mu wszystko wyjaśnić, nie odgryważ takie scenki na jego oczach. Z drugiej strony doskonale wiedział, że nie dał im dojść do słowa.

Siedział wbity w fotel, pogrążony we własnych myślach. Gdy zadzwonił telefon, zapytał tylko czy to ważne. Kiedy Biggs oznajmił, że muszą pogadać, odroczył to spotkanie na inny termin. Domyślał się co 593 chciał mu przekazać, ale było za późno. Już wiedział.

Wiedział fakty, nie miał za to pojecia jak się zachować. Wybaczyć im? Traktować sprawę jakby nigdy nie zaistniała? Walczyć? Obrazić się? Sytuacja była bardziej spaprana niż jego całe życie.
Wyrzuty? :? Może za nim nie przepadam, ale wyrzutów sumienia mieć nie powinien. To że rzucił się na Aleca było typową męską reakcją. To raczej BS&PM (Beztroski Socjopata i Psychotyczne Maleństwo :lol: ) powinni je mieć :roll: A zwłaszcza Liz.
Wybaczyć? Walczyć? Obrazić się? Czy może udawać? Eh... ja myślę, że on Liz już wybaczył :roll: O walkę go nie podejrzewam... Możliwe że nie będzie chciał z nimi rozmawiać etc, ale napewno do czasu. Poza tym, że powinni trzymać się razem, to są też przyjaciółmi i napewno Zackowi na nich zależy... Z wzajemnością.
Kobieta założyła nogę na nogę, wspierając się wygodnie w fotelu. Zimne spojrzenie mierzyło uważnie mężczyznę stojącego po przeciwnej stronie biurka. Nie wyglądał na zadowolonego, może nawet na lekko wystraszonego. Jego wieści nie były najlepsze, a ona zdecydowanie nie przepadała za złymi informacjami.
- Jeszcze nic nie zameldowała – wykrztusił z siebie

Chłodne spojrzenie ani na chwilę się od niego nie oderwało, nawet nie mrugnęła.
- Przestań się trząśc Ranfield – mruknęła – Damy jej dwa dni. Jeśli się nie zgłosi, masz ściągnąć ją siłą.
Męzczyzna posłusznie przytaknął i wyszedł. Podejrzewał, że będzie conajmniej rozwścieczona. Chyba jednak była nieprzewidywalna.

Ona za to miała zamiar nie popełniać błedów Lydeckera. Aby wszystko się udało potrzebna była zimna krew. Nie wiedziała jednak, że jej X5 coś silnie trzyma na zewnątrz.
Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale potem... :roll: Więc jednak szukają Liz, co? No tak... Wiadomo było, że Manticore się nie podda. Zobaczymy co będzie dalej :evil:
Oni wiedzą, że Alec i Liz się odnaleźli? Jezuuu i co teraz?
Albo mi coś umknęło, albo oni wcale NIE wiedzą 8) Ale pewnie się dowiedzą :roll:
PS.Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie
Ja mam pytnie co się dzieje z H.?
Oj mnie się coś zdaje, że _liz coś wie :twisted: Jeśli nie, to niech się ktoś dowie, bo my tu naprawdę tęsknimy za naszą Mleczną Wróżką 8) I za DDDD :!: :P No i FN... Chociaż ja mam parę części czekających w komnacie :cheesy:

Powrotu do zdrowia, Liz :D Mimo tego, że nam to na rękę :wink:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 23, 2004 11:30 pm

Teraz wyjaśnię wszelkie zagadnienia, bo jutro czeka was stresująca 26.
Ja mam pytnie co się dzieje z H.?
Oficjalnie nic nie wiadomo, ale ja mam swoje podejrzenia:
1) Hotaru też jest chora i nie ma sił wchodzić
2) Ma mnóstwo nauki i zaliczeń
3) Porwało ją Manticore, umieściło na Psy-Ops i wymazano pamięć o nas
Siłą? Nie podoba mi sie to... Oni wiedzą, że Alec i Liz się odnaleźli? Jezuuu i co teraz? Chyba ta 26 część będzie naprawdę ciężka...
NIE!!! Manticore nie wie o tym, że Liz i Alec się ponownie spotkali. Chodzi wciąż tylko o powrót X5-542 do jednostki po wykonanej misji (czyli zabicie Max i logana). A siłą oznacza dosłownie siłą, czyli kilkunastu żołnierzy na jedną Liz. A część 26 będzie ciężka, ale raczej nie spodziewacie się tego, co zrobię... :roll:
Typowe zachowanie Max jak wtedy z tym wierszem w serialu...
Poczekaj na Max z 30 rozdziału, to ci się spodoba (względem Logana)
Wyrzuty? Może za nim nie przepadam, ale wyrzutów sumienia mieć nie powinien. To że rzucił się na Aleca było typową męską reakcją. To raczej BS&PM (Beztroski Socjopata i Psychotyczne Maleństwo ) powinni je mieć A zwłaszcza Liz.
Wybaczyć? Walczyć? Obrazić się? Czy może udawać? Eh... ja myślę, że on Liz już wybaczył O walkę go nie podejrzewam... Możliwe że nie będzie chciał z nimi rozmawiać etc, ale napewno do czasu. Poza tym, że powinni trzymać się razem, to są też przyjaciółmi i napewno Zackowi na nich zależy... Z wzajemnością.
Brawo dla tej pani. Wreszcie pogląd na to wszystko taki jak mój. 8) nie martw się. Zack troszkę się podręczy za niesprawiedliwe traktowanie tej dwójki, ale w formie przeprosin będzie, jak już wspomniałam we wcześniejszym poście, walczył o ich uczucie. Zresztą sami zobaczycie.
A Alec... Heh Że też to on to przerwał... Niesamowity jest Chłopak mnie zadziwia
Tak. Niesamowicie nietypowy. Jestem ciekawa jak go określicie po końcówce 30 i początku 31 rozdziału. Hehe.

Tak, macie szczęście, że jestem rozłożona chorobą, bo napisałam dzisiaj więcej niż przewidziałam. Mówiąc krótko, zostały mi do napisania jeszcze tylko dwie części. A jeśli je skończę wcześniej, przepiszę wszystko, to będę chyba mogła zabrać się za "Gravity of love". Hmmm... zobaczymy. Żeby was jeszcze troszkę podręczyć, to zdradzę, że w 29 rozdziale pojawia się dawno wspomniana, trzecia i ostatnia postać z Roswell. A sposób w jaki się pojawia jeszcze sprawia, że szczerze ząbki. Jak ja lubię takie efektowne wejścia.

No to do jutra, do 26 i uprzedzam naprawdę, przygotujcie sobie chusteczki albo coś do rzucania z wściekłości i rozpaczy. :roll: Dobranoc.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Tue Nov 23, 2004 11:46 pm

_liz wrote:Oficjalnie nic nie wiadomo, ale ja mam swoje podejrzenia:
1) Hotaru też jest chora i nie ma sił wchodzić
2) Ma mnóstwo nauki i zaliczeń
3) Porwało ją Manticore, umieściło na Psy-Ops i wymazano pamięć o nas
Byłabym skłonna opowiedzieć się za 1 bądź 2 możliwością... Taaak zaczynają się kolokwia :? Jak ja to przeżyję? :shock: Tyle przepisów prawnych do zapamiętania i doktryn politycznych :cry: A po studiach zostanę politykiem i będę wykorzystywała wszystkie te luki prawne które obecnie poznaję i będę ech będę szalenie bogata 8) :cheesy:
_liz wrote:NIE!!! Manticore nie wie o tym, że Liz i Alec się ponownie spotkali. Chodzi wciąż tylko o powrót X5-542 do jednostki po wykonanej misji (czyli zabicie Max i logana). A siłą oznacza dosłownie siłą, czyli kilkunastu żołnierzy na jedną Liz. A część 26 będzie ciężka, ale raczej nie spodziewacie się tego, co zrobię... :roll:
Nie wiem? :shock: Chyba cosik źle zrozumiałam :roll: _liz coś Ty znów wymyśliła? :shock:
_liz wrote:No to do jutra, do 26 i uprzedzam naprawdę, przygotujcie sobie chusteczki albo coś do rzucania z wściekłości i rozpaczy. Dobranoc. :roll:
:shock: Czyli jutro rezygnuję z wchodzenia na te forum :lol: Znaczy i tak mnie nie będzie bo będę zaczynała obchodzić ostatki 8) I lepiej sobie humorq nie zapsuć 8) Branoc wszystkim sępikom i Tobie _liz :cheesy:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Nov 24, 2004 12:18 pm

26.

... Zabierz mi mój oddech... bez ciebie jest mi niepotrzebny...


Siedzieli w ciszy w mieszkaniu Logana. Każde w sporej odległości od drugiego. Napięcie narastało z każdą minutą. Główną przyczyna była ponoć ogromnie poważna sprawa jaką miał Logan. Ale ze względu na to, że Zack, Alec i Liz znajdowali sie w tym samym pomieszczeniu dochodziło też napięcie pomiędzy nimi.

Zack podpierał ścianę, jego błękitne spojrzenie wbijało się w powstać drobnej brunetki. Liz unikała kontaktu wzrokowego, jej dłonie nerwowo splatały się ze sobą. Alec stał tuż obok niej, ale jakoś nie miał ochoty poruszać w jakikolwiek sposób tematu tego trójkącika. W końcu nie po to tu przyszli. Przesunął zielone spojrzenie na Max, która wyglądała jakby dopiero co kogoś zamordowała. To naprawdę nie wróżyło nic dobrego.

Logan rozłączył się, odkładając telefon na biurko. Obrócił się w stronę przybyłych. Chłodny, poważny, nieco zatroskany wzrok. Coś się musiało stać. Wszystkie mieśnie w Liz się napięły. Przeczuwała, że coś jest nie tak. Zwłaszcza, że spojrzenie Guevary wyrażało ogromny strach i gniew. Gniew na kogoś.

- Co się stało? - Zack wydawał się zniecierpliwiony
Drażniło go, że musi tu przebywać i znosić obecność Aleca i Liz teraz, gdy jeszcze się nie przyzwyczaił do myśli o nich. Owszem, rozumiał po części co ich łączy, ale ciągle bolało i drażniło. Wolał więc się szybko uporać z tym wszystkim zanim nabierze ochoty na skręcenie karku Alecowi.

Max posłała mu ostre spojrzenie. Sprawa musiała być naprawdę poważna. Logan westchnął i wyjaśnił.
- Zamordowano kogoś z serii X6.
Zapanowała cisza. Martwa cisza. Zack oderwał się od ścianu, czując jak coś w nim się burzy. Alec przełknął ślinę, nie odrywając spojrzenia od Max. Liz przymknęła powieki, usiłując odegnać przeklęte wspomnienie własnych morderstw.
- Gdzie? - zapytała
- W fabryce za miastem.
Przytaknęła i wyprostowała się. Jej ciało drgnęło. Ruszyła w kierunku drzwi.

Musiała tam pojechać. Sprawdzić. Dowiedzieć kto to. Policja zapewne zjawi się tam za kilka godzin, żeby zabrać ciało. Ale nie to ją martwiło. Jeśli oni wiedzieli już, że zabito mutanta, to Manticore też już wiedziało. Na pewno będą chcieli zabrać ciało. Z jakiegoś powodu nie mogła im na to pozwolić. Nie dość męczyli X serie w dzieciństwie? Chcieli jeszcze po śmierci ich prześladować?

Alec obrócił się i podązył za nią. Wiedział co jej chodziło po głowie. Nie żeby miała sobie nie poradzić – była niezwykle silna. Czasami mu siewydawało, że silniejsza od niego samego. Ale bał się z nią rozstawać, zupełnie jkaby mógł ją ponownie stracić. Może to i głupia, bezpodstawna mania prześladowcza, ale nie dawała mu spokoju.

Nikt nie pytał o to gdzie idą, było to zbyt oczywiste. Zack zacisnął pięści i drgnął. Ciepła dłoń Max na jego ramieniu powstrzymała go. Miała rację. Nie powinien się w to teraz pchać. Oni też potrzebowali czasu.

* * *

Rozejrzała sie dokoła. Pusta, zimna, zdewastowana fabryka. Dlaczego aż tutaj ktoś zawlókł X6? I w ogóle jak się to komukolwiek udało? Dreszcz przebiegł po jej plecach. To miejsce było dośc upiorne. Wręcz przerażające. Jakby coś więcej niż jedno morderstwo się tu wydarzyło. Zabrudzone i zniszczone ściany pokrywały napisy. Aż nią wstrząsneło, gdy odczytała typowe dla Manticore słowa: zadanie, obowiązek, dyscyplina. To wydawało się być wręcz psychotyczne.

Poczuła czyjeś ciepłe palce na swojej dłoni. Alec. Rozluźniła się nieco, splatając ich dłonie ze sobą. Od razu poczuła się lepiej. Może nawet bezpieczniej. Prześlizgnęli się pomiędzy żółtymi policyjnymi taśmami. Swoją drogą nie rozumiała tej opiszałości policji z Seattle. Odnajdywali ciało, zabezpieczali teren, ale zostawiali to tak na kilka godzin, jakby się prosili by ktoś się tu wkradł.

Szybko dostrzegła ciało przykryte zabrudzonym płótnem. Chwiejnym krokiem podeszli bliżej. W zasadzie tylko Liz się chwiała. Ciągle nie mogła sięprzyzwyczaić do takiego postępowania. To dość dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że była zabójcą. Ale w swoim życiu zabiła tylko taz. Na tamtej misji z Aleciem. Pierwszy i ostatni raz. Może byłaby w stanie przejść obok tego obojętnie, gdyby nie cała masa ludzkich uczuć, jakie w zobie odnalazła.

Jednym ruchem ręki ścągnęła płótno z ciała. Zastygła. Poczuła jak dłoń Aleca zaciska się mocniej na jej ręce. Całe jego ciało napięło się. Oboje nie odrywali wzroku od drobnego ciała. Znajomego ciała. Avy.
- Ktokolwiek to zrobił... zabiję go – syknął Alec
Ciemny wzrok Liz powoli przesunął się na niego. Gniew w nim aż kipiał. Czego nienawidził? Że zabito mutanta czy tego, że to akurat ta mała? Nie liczyło się to w tym momencie. Ścisnęła mocniej jego dłoń. Cokolwiek go tak oburzało była w stanie mu pomóc w jego postanowieniu. Jakby tylko tak mogła podzielić jego ból.

Sama chętnie rozliczyłaby się z mordercą. Nie sądziła, aby X6 a zwłaszcza beztroska Ava chciała komuś zaszkodzić. Czym więc zawiniła? Tylko tym, że była mutantem?

Momentalnie gniew w niej zawrzał, wypełniając gorzkim uczuciem wszystkie żyły. Zacisnęła zęby i już miała coś wymamrotać w furii, gdy jej uwagę przykuło coś innego.
- Cholera – zaklął Alec obracając się
Obróciła się razem z nim. Też to dostrzegła. Gorzej, słyszała. To nie było trudne do rozpoznania. Za dobrze znała metody i ten krok.

Manticore.

* * *

Max chodziła niespokojnie w tę i z powrotem po pokoju. Miała to głupie przeczucie, że coś sie stanie. Coś złego. Nienawidziła w sobie tego. Spojrzała na Logana, który szybko wklikiwał coś na komputerze. Jego mina bynajmniej nie dodawała jej otuchy. Tam marszczył brwi tylko kiedy się czymś martwił. Świetnie, jeszcze ją dobijał.

Po kilku minutach oderwał sie od biurka i spojrzał na nią. Nie miał pojęcia jak jej to powiedzieć. Była wystarczająco wściekła i roztrzęsiona. A teraz jeszcze Zacka nie było w pobliżu, więc w razie czego nie będzie jej mógł powstrzymac przed tym, co na pewno będzie chciała zrobić. Ale w końcu musiał jej to powiedzieć.
- Wyśledziłem sygnał Manticore
Max zamrugała, zatrzymując się w półkroku. To, że wyśledził sygnał to chyba dość dobra wiadomość. A jednak wiedziała, że z taką miną nie mogło to oznaczać nic dobrego.
- Kilka oddziałów zbliża się do fabryki.

Guevara opuściła ramiona. Fabryka. Ciało X6. Po chwili dotarło do niej, że nie tylko martwy mutant się tam znajduje. Alec i Liz. Jeśli ich złapią, nie daruje sobie tego. Nie! Dośc, dośc, dość. Na pewno nic im nie będzie. W końcu to dwójka dorosłych X5, znajdą sposób by uciec. Musieli znaleźć na to sposób.

* * *

Oboje jednocześnie drgnęli słysząc trzaśnięcie drzwiami. Serce Max od razu się poderwało. Ciepłe oczy wyczekiwały aż dwie znajome postacie pojawią się w pokoju. Ale wszystko zaczęło się nagle syzbko przemieszczać. Nie zdązyła zareagować, gdy Logan leżał jak długi na podłodze, a nad nim pochylała się...
- Liz? - głos Max był pełen szoku

Ciemne włosy poplątane, twarz ubrudzona, wszystkie mięśnie napięte, zadrapanie na prawej dłoni, gotowość do walki. Nie, gotowość do zabicia. W mrocznych oczach Liz tliły sie ogniste furie niebezpieczeństwa. Była w stanie ich zabić.

- Co ty wyprawiasz? - zapytała Max z wyrzutem, pochylając się nad Loganem i pomagając mu wstać
Drobna brunetka nabierała powietrza zdawkowymi oddechami, a jej tęczówki ciemniały coraz bardziej.
- Wykonuję zadanie – mruknęła
Max nawet się nie spodziewała tego ataku, gdy pięść Liz uderzyła w nią z impetem.

- Musimy uciekać – syknęła
Przytaknął jej i rozejrzał się. Poprawiony genetycznie wzrok odnalazł błyskawicznie szyb wentylacyjny. Wskazał w jego stronę. Liz przytaknęła.
- Ktoś tam jest kapitanie – dosłyszeli głos jednego z żołnierzy
Nakryli ich. Musieli się spieszyć.


Liz wykonała pełny obrót, wykopem posyłając Max na kilka kroków dalej. Wszystko w niej łączyło się w dodatkwoą porcję energii. Adrenalina i złośc same prowadziły jej ruchy. Zwłaszcza ta jedna myśl ją motywowała. Wspomnienie sprzed kilkunastu minut.

- Stać! - głos żołnierza tylko im przeszkadzał w koncentracji
- Właź – Alec chłodnym tonem rzucił w jej stronę
Spojrzała niepewnie. Jakie właź?
- Co ci łazi po głowie? - zapytała
Kąciki jego ust uniosły się lekko, dodając na chwilkę otuchy. Na pewno chciał iść za nią. To chyba taki męski odruch kazać iść dziewczynie przodem.


Odgarnęła włosy rozmazując brud na policzku. Ponownie zacisnęła pięści. Nie mogła pozbyć się z głowy tego wszystkiego.

Wspięła się do szybu i zaczęła iść, a raczej czołgać się. Była pewna, że zaraz usłyszy za sobą jego szept albo jakąś uwagę na temat tylnych części jej ciała.

W jej gardle dławił się krzyk. Tłumiła go przez cała drogę. I ciągle nie chciała z siebie wypuścić, jakby miał przypieczętować ten wyrok.

Zatrzymała się i nasłuchiwała. I nic. Cisza. Zawróciła. Cokolwiek ryzykowała nie mogła tak czekać. Była tuż nad salą, z której uciekła. Cisza. Nie... Oddziały odjeżdżały.

- Wracam do Manticore – oznajmiła gniewnie
To oznaczało wykonanie zadania. Musiała je wykonać by wrócić i nie trafić na Psy-Ops. I nic nie mogło jej stanąć na przeszkodzie. Nikt. Max jednak ciągle reagowała biernie na walkę. Tylko jej głos był pełen troski.
- Co się stało?

Pusto. Cicho. Zrobił to jej. Kazał isć, a sam odciągnął uwagę. Wiedziała, że żołnierze szybko odnaleźliby drogę ich ucieczki i dopadli ich. Musiał zostac, by ukryć jej obecność.

Coś w niej pękło. Oczy zaszkliły się. Zebrała resztkę sił wyprowadzając cios w stronę Max. Ale był tak wolny i słaby, że Guevara bez trudu chwyciła Liz za nadgarstek. Drobne ciało osunęło się w dół, a 542 wylądowała na kolanach. Łzy spływały po policzkach.

Złapali go. Manticore zabrało Aleca. Odebrali jej go. Ponownie.

- Złapali Aleca – wymamrotała, gdy ramiona Max zacisneły się wokół niej
Zwilżała łzami bluzkę Guevary i poddawała się jej objęciom i cichemu, ciepłemu szeptowi.
- Złapali go – omdlałe słowa nieustannie kołatały się w jej głowie

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Wed Nov 24, 2004 12:28 pm

Cholera a miałam tego dziś nie czytać :evil: _liz cos Ty najlepszego zrobiła :evil: Jeszcze mi powiedz, że alecowi znów wypiora pamięć :evil: O nie tego nie zniese :evil: Nie stać mnie na lepszy komentarz przynajmniej teraz :evil: Jestem wściekła :evil:

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 24 guests