Page 8 of 16

Posted: Sun May 02, 2004 5:36 pm
by brendanferhfan
Widzę że się wszyscy cieszą że powróciłam :). No więc po pierwsze to Kropelki jak zawsze są poplątane (już mówiłam to w każdym moim poście i powiem jeszcze raz). I po srugie szkoda mi Maxa a nawet bardzo mi szkoda Maxa. Ale dla mnie to między Liz i Michaelem za dobrze się układa jak narazie. No nic... musze kończyć bo sie śpiesze . PA

Posted: Sun May 02, 2004 6:18 pm
by Elip
W końcu się pogodzili...Tylko dlaczego mam wrażenie, że to nie potrwa długo?? :roll: Mi też szkoda Maxa. Biedak się starał, a kosza dostał. Tzn dobrze, że nie jest z Liz, ale mi go szkoda i już! Jej też mi szkoda. Bo lubi Maxa(?), a musiała mu odmówić. Ehhh pokręciło się tu strasznie. :?

Posted: Sun May 02, 2004 6:29 pm
by lizzy_maxia
Powoli zbliżamy się do końca? Ale co to znaczy: powoli? Jeszcze dwie części, trzy? Już mi smutno... :( Liz i Michael pogodzeni... teraz tylko czekać na strzałę amora i wszyscy będa żyli długo i szczęśliwie :wink: Co do Maxa...eh, do tej pory nie było mi go szkoda, ale po dzisiejszej części...hmmm, nie, jednak zdania nie zmienię. Nie mogłabym sobie wyobrazić Liz z Maxem, nie w tym opowiadanku. Liz zbyt dużo przeszła, by teraz wiązać się z kimś z litości. Zwłaszcza, że kocha kogoś innego. I nie rozumiem, czemu nie dała Maxowi zdecydowanej, odmownej odpowiedzi, czegoś w rodzaju: "Przykro mi Max, ale NIE, po prostu nie. Serce nie sługa. Lubię cię, ale uważam, że powinniśmy nadal pozostać przyjaciółmi. AŻ przyjaciółmi". Ta gadka, że to za szybko, że sama nie wie, co czuje... :? W niektórych sytuacjach trzeba jasno powiedzieć, co się czuje. W ten sposób może i odbiera się całą nadzieję, ale to chyba lepsze niż życie złudzeniami "a może jednak coś z tego będzie"?

Posted: Sun May 02, 2004 8:04 pm
by nowa
Mmmm, dwie części Kropelek w jeden dzień (XXI czytałam dziś rano) - luksus :lol:Ujmę to krótko - podobało mi się. Naprawdę mi się podobało. Podoba mi się rozwój wypadków, sytuacja między Michaelem a Liz. Oczywiście tymczasowo. Ale podoba mi się, że związek budują powoli, na przyjaźni. Lubię "patrzeć" na takich pogodzonych Mi&L... Aby nie za długo :wink:A co do Liz i Maxa... Czytając to, jak Max zaciągnął ją w ten kąt, jak zadał te pytanie... byłam prawie pewna, że się zgodzi... Nie chciałam tego, ale podejrzewałabym raczej że... No ale Liz, to już chyba trochę inna Liz, miała rację, że odmówiła. Odetchnęłam z ulgą, kiedy czytałam ostatnie akapity.... Podobało mi się :P

Posted: Mon May 03, 2004 7:15 pm
by _liz
Wiecie co... aleście się zrobili rozkapryszeni. :? Michael i Liz się kłócą, to wam źle, że nie sa razem. A jak sa razem, to wy od razu czarne myśli, że pewnie nie na długo i że coś jest nie tak. No i jeszcze żal Maxa... było do przewidzenia, że ktoś tu zostanie bardzo mocno zraniony. Pozostało tylko pytanie Maria czy Max? I wiecie co? A może by tak oni obydwoje? Żal Maxa... ciekawe co powiecie po dzisiejszej części... :roll:


Część dwudziesta trzecia

Posted: Mon May 03, 2004 7:54 pm
by Elip
Noo w końcu kolejna część. Już myślałam, że o nas zapomniałaś _liz. :evil: Powiem szczersze, że warto było czekać. Ale się na Michaela wkurzyłam jak Is pomagał. Jak bym tam była to bym mu ##### i ###### no może jeszcze ##### a jak by się stawiał to jeszcze ###### :twisted: . Część jak zwykle idealna, a końcówka :o łaaaa normalnie strach pomyśleć co oni zrobią teraz?? Maria pewnie wybiegnie z płaczem, a Max?? O Is to ja się nie boję bo jej w tym opowiadaniu z niewyjaśnionych przyczyn nie lubię...Hmmm ciekawe dlaczego... :roll: Już się nie mogę doczekać co będzie dalej

Posted: Mon May 03, 2004 7:58 pm
by lizzy_maxia
_liz, jak mogłaś no? (spokojnie, jeszcze nie zapoznałam się z najnowszą częścią)...Właśnie miałam wychodzić z neta, romantyzm czeka, a tu patrzę - Kropelki...Eh... Co robić? Czytać oczywiście :D I słuchac - czego? Swirl 360 - "Candy in the sun" --> bardzo energetyzująca piosenka. "Wyhaczyłam" ją na jednym z filmików Schurry (znalazła się na soundtracku "Never been kissed" z Drew Barrymore). Może nie pasuje do tego opowiadanka, ale naprawdę ma moc poprawiania nastroju :D A przy okazji podziwiam urodę Brendana... Zaglądnijcie sobie tutaj :oops: I próbuję wyobrazić sobie Michaela i Liz razem w tym opowiadanku... _liz, nie myślałaś o stworzeniu jakichś artów do swoich fików?Przechodząc już do części XXIII --> sam początek jest strasznie zagmatwany i odnoszę wrazenie, że nie pasuje do stylu, jakim do tej pory się posługiwałaś. Chodzi mi o to:
Wiem tylko, że tydzień po urodzinach Marii, Max i Michael odbywali ważną rozmowę. Wiem na pewno, że nie dotyczyła ona mnie, a w każdym bądź razie nie bezpośrednio, tzn. Max nie wiedział, że mowa o mnie. To zagmatwane... Powiedzmy, że Michael mówił o jakiejś dziewczynie (czyt. Liz), ale Max nie poznał jej imienia.
Strasznie zagmatwane. Można to było chyba prościej ująć."Typową męską zasadę" :lol:
Nie kochaj niczego, prócz siebie samego.
dopisuję do moich ulubionych zwrotów...To znaczy dopiszę, kiedy założę do tego odpowiedni zeszyt, co stanie się już wkrótce :wink:
„To twoje słowa w wakacje... że mnie... kochasz (...) Bałem się, że... ty byłaś wtedy pijana... a jeśli to nie była prawda?”
No nie! Chłopak i takie myślenie? Żeby takie watpliwości miała dziewczyna, zrozumiałabym, bo my coś takiego mamy we krwi...Michael musi być naprawdę...wyjatkowy :roll: I wreszcie wyznał Liz miłość...Końcówka z udziałem Marii, Maxa i Isabel...hehe, niezła to musiała być zaskoczka :wink: Ale nie jest mi ich żal. Ciekawe, jak zareagują? Wściekłością, krzykiem, płaczem? I jak Liz i Michael będą próbowali wytłumaczyć tę sytuację...chociaż, co tu jest do tłumaczenia? Wszystko jasne, kiedyś ich pokręcony związek musiał wyjść na jaw, prawda?

Posted: Mon May 03, 2004 8:24 pm
by nowa
No to mi szczęka doszczętnie opadła :wink: :shock:Rzeczywiście, niezła "zaskoczka"... Już sobie wyobrażam ich reakcję :shock: Nie... prawdę mówiąc, to sobie nie wyobrażam...Wow, dobrze im tak... mnie ich WCALE nie szkoda... wcale... To w końcu musiało wyjść an jaw, można nawet powiedzieć, ze kamień spadł mim z serca...A ta scena u Michaela... piekne to było i... :cry: dlaczego zawsze przy takich kawałkach zbiera mi się na płacz?:lol:

Posted: Tue May 04, 2004 1:19 pm
by usmiechnieta
Dobra! Po tej części mam troszkę mieszane uczucia... Odniosłam wrażenie jakbym czytała takie międzygalaktyczne love-story... Liz, która szuka powodów do cierpienia na każdym kroku i Michael - kosmiczny rycerz na białym koniu... Ale może to dlatego, że poprostu zazdroszczę Liz takiego faceta... :wink:Jeśli chodzi o całokształt to oczywiście jak zwykle zapierające dech w piersiach...A ostatnia scena?... Czytając pragnęłam tylko jednego... ZOBACZYĆ ICH MINY, bo poprostu nie mogłam ich sobie wyobrazić... I cieszę się, że wszystko wyszło na jaw, chociaż...No nieważne... Czekamy na ciąg dalszy i zdajemy się na twoją wyobraźnię _liz... :D

Posted: Tue May 04, 2004 5:44 pm
by Guest
Wreszcie wróciłam z Mazur i nareszcie udało mi się nadrobić zaległości na forum no i przede wszystkim przeczytać kropelki. A widzę, że podczas mojej nieobecności sporo nowych części weszło, a do tego wszystko się pokręciło. I muszę przyznać, że po przeczytaniu aż mi tchu zabrakło.....Najpierw Michael olewał Liz i do tego obściskiwał się z tą Isabell - jak on wogóle mógł.Później na szczęście wszystko się wyjaśniło, no ale w to wszystko zaczął się wkręcać Max. Fajny z niego chłopak, ale w tym opowiadaniu Liz musi być z Michaelem. Choć żal mi trochę Maxa, ale na pewno kogoś znajdzie.Ucieszyła mnie natomiast wiadomość, że Michael nie jest z Marią. Od razu pomyślałam, że będzie mógł bez przeszkód być z Liz, nie będą musieli się ukrywać, a tu między nimi znowu zazgrzytało.No i teraz jak czytałam ostatnią część(przez którą spóźniłam się na autobus, bo nie chciałam odejść od czytania) wszystko wreszcie ułożyło się tak pięknie. Michael wreszcie wyznał Liz miłość. Cudowna chwila... ....aż brak mi słów na to.... :oops:No ale oczywiście powstał nowy problem. Max, Maria i Isabell, widzieli razem Michaela i Liz i to w takiej sytuacji, że chyba nikt nie ma wątpliwośći co sobie pomyśleli.Jestem ciekawa jak oni na to zareagują???????????? Przyjmą to jakoś czy będę obrażeni?? Zwłaszcza jak zachowa się w tej sytuacji Max i Maria??No i co z tym zrobia Michael i Liz, mam nadzieję, że będą nadal razem.....już bez przeszkód :DOstatnio zastanawiałam się także, czy będzie jakiś wątek odlotu kosmitów...?? Mam nadzieję, że wszystko skończy się Happy Endem :DI muszę dodać, że znowu przerwałaś w takim momencie, że będę non-stop tu zaglądała, żeby zobaczyć czy nie ma czasem nowej części....Liz16

Posted: Wed May 05, 2004 5:33 pm
by Elip
No więc teges...KIEDY KOLEJNA CZĘŚĆ??

Posted: Wed May 05, 2004 5:52 pm
by aras
Wpadłam tu na chwilkę..., nadrobiłam zaległości - w autobusie :cheesy: (oczywiście) i podczas jednego wykładu :mrgreen: (ten facet tak się na mnie patrzył, a ja miałam ochotę wybuchnaś śmiechem i nie było jak, autobus to jednak lepsze miejsce do czytania).Muszę przyznać, że trochę mi przykro bo w częsciach (od 18 w zwyż) były hmm mało dokładne opisy "zbliżeń" Michael'a i Liz (były też dokładne :wink:(ale nie wszystkie) ) , eh nie ma to jak ich pierwszy pocałunek :oops: , no ale teksty niezastąpione ..., chyba założę sobie taki zeszyt jak lizzy_maxia 8).Ciekawe czy _liz będzie kontynłowała opowiadanie w miejscu gdzie je zakończyła... :roll: (stało się mniej więcej coś, co kiedyś chciałam aby się stało - PRZYŁAPALI ICH :!: :D )

Posted: Wed May 05, 2004 6:44 pm
by lizzy_maxia
aras wrote:chyba założę sobie taki zeszyt jak lizzy_maxia
Tak właściwie to był pomysł Olki :roll:Hehe, dokładnie, przyłapani na gorącym uczynku - red hand czy jakoś tak :lol: A później wyskoczy zza szafy ten...jak mu tam...Ashton Kutcher i zawoła: "Mamy was" :lol: Eee... sorki, chyba za dużo MTV 8)

Posted: Wed May 05, 2004 6:53 pm
by Olka
Zdecydowanie w tej roli wolę Majewskiego z TVNu. Polski odpowiednik "Wkręcania" bardziej mi się podoba :D_liz - dziewczyno, gdzie jest kolejna część. Ja chcieć more :D

Posted: Wed May 05, 2004 10:12 pm
by lizzy_maxia
Aras, właściwie to żadna różnica i tak wszystkie załozymy takie zeszyty, no nie? :wink: W końcu teksty _liz są tego warte :DOlu, a ja lubię popatrzeć sobie i na to i na to i porównywać, jak to u nich, a jak to u nas :roll:

Posted: Wed May 05, 2004 11:04 pm
by aras
wszystkie załozymy takie zeszyty, no nie? W końcu teksty _liz są tego warte
- mam wrażenie, że będą one wśród nas tak popularne jak teksty z filmów Juliusza Machulskiego ( chyba nie pomyliłam reżysera :roll: )

Posted: Fri May 07, 2004 3:25 pm
by _liz
Nie no dziewczyny z tymi textami to chyba troszke przesadzacie? :haha: Może i kilka w miarę fajnych bym znalazła, ale nie sądze aby były warte zapisywania w specjalnym zeszycie...Wracając do Kropelek - mówiłam, ze będą sie rzadziej ukazywać (czyt. w wolne dni). A ponieważ dzisiaj jest piątek i na jutro na nic nie muszę się uczyć, to zamieszczam kolejną część. 8)

P.S: "Perłowa krew" jest zawieszona i nie wiem kiedy ją wznowię, ale chciałam tylko zaznaczyć, że zabrałam sie za inne opowiadanko i może wkrótce się ono pojawi (może :roll: )


Część dwudziesta czwarta

Posted: Fri May 07, 2004 4:37 pm
by nowa
No nie... Mam dziwne skojarzenie :P Skurcze? Skurcze po nocy (nocACH) z Michaelem? No, no...Chyba mniej więcej takiej reakcji się spodziewałam...A ta późniejsza "kłótnia"... No cóż, nie dziwię się w sumie Michael'owi. Mógł to tak odebrać, zwłaszcza z jego spojrzeniem na świat :wink:To... kiedy dalej? :cheesy:

Posted: Fri May 07, 2004 5:11 pm
by lizzy_maxia
Eh, trudno, niech sobie Kordian poczeka, teraz nic mnie nie oderwie od najnowszej części Kropelek :cheesy: Ale za chwilę znów wpadnę w objęcia Słowackiego, który wielkim poetą był :lol: Jak widac, czas mnie nagli, wiec nie skomentuje tego jak należy :( A podobalo mi sie bardzo bardzo bardzo :) Podejscie Michaela do "nieproszonych gosci" --> takie, jakie byc powinno, idealnie do niego pasujace. Bol brzucha...mam podobne skojarzenie, co Nowa (w koncu licho tych kosmitow wie, jak to u nich ... ekhem, przebiega :P ), ale nie chcialabym, żeby to skończyło się ciążą...oczywiscie, _liz, zrobisz jak zechcesz, ale moim zdaniem popsułoby to opowiadanie...Na koniec powiem jeszcze tylko, że podobał mi się ten fragment:
Dlaczego Michael a nie Max? Dlaczego niepewność a nie stałość? Dlaczego wieczny strach o jutro a nie pewne poczucie bezpieczeństwa? Dlaczego wulkan a nie spokojny staw? Mój wzrok powraca na twarz Maxa „Bo to Michael” odpowiadam.
Max...rozumiem, że na razie jest w szoku, ale z czasem powinien zrozumieć, że serce nie sługa...Nie mozna nikogo zmusić do miłości... :roll:

Posted: Fri May 07, 2004 5:39 pm
by Liz16
To już koniec dzisiejszej częśći :?: :?: :!: :!:A ja już coraz bardziej się wczuwałam..., ale zostało mi czekanie na następne. To było super super, bardzo mi się podobało. Zwłaszcza reakcja Michaela na nieproszonych gości i tłumaczenia Liz dlaczego akurat Michael.A co do tych skurczów.....bo zgadzam się z poprzednimi osobami, to trochę dziwne.