T: Objawienie-Revelations [by EmilyluvsRoswell]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

Post Reply
User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Sat Oct 11, 2003 11:30 pm

Ugh, sorry za błąd, poprostu nie było napisane kogo fanart, a nie chciałam, żeby wyglądało to tak jagbym ja go zrobiła..
Image

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Oct 12, 2003 1:22 am

ojej... jak opowie znajomym, to moze przyjedzie do nas wiecej Amerykanow... i przywiaza dolary.... :twisted: to dobrze zrobi naszej dziurze budzetowej... i Miller sie ucieszy... :twisted:
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
Ramzes
Fan...atyk
Posts: 1259
Joined: Thu Sep 04, 2003 9:48 pm
Location: moje miasto Tarnowem zwane

Post by Ramzes » Sun Oct 12, 2003 8:55 am

dolary (chociaz lepsze euro) dobry pomysl Piter ... :twisted:
Lubi mnie tu niewielu :p
A większość nienawidzi :]

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Oct 12, 2003 9:12 am

Piter, znajdź sobie mały pokoik z dużym oknem przez które mógłbyś sobie pooddychać... :idea:

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sun Oct 12, 2003 11:17 am

Suuper. Kolejna część. A kiedy będzie 12??????? Byle jak najszybciej... juz sie nie mogę doczekać odcinków 15/16/17 :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :!:
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sun Oct 12, 2003 11:22 am

He he, Hotaru, no wiesz :D Ja sobie poczekam na 27... i 28...
Image

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Oct 12, 2003 12:24 pm

Elu, mieszkam na 13-tym pietrze.. niewiele rzeczy mozna tu znalezc w wiekszych ilosciach niz powietrze... 8)
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Oct 12, 2003 12:29 pm

Jezu, Hotaru dostałam przez Ciebie kopniaka w 4 litery i zamiast iść na spacer wklepuję cz. 12. :roll: Nan też ma trochę na swoim koncie...Sęk w tym że wy znacie te odcinki, a ja nie...to mobilizuje. To co piszemy zbiorowy list do Emily ? :P

Nan, miałaś coś napisać na temat Kyla, a w cz. 11 wyjątkowo odcisnęła się we mnie ta postać... :o

Piter, miałam na mysli pokoik na forum...(jakby ci u nas powietrza brakowało do oddychania pełna piersią) :wink:
Last edited by Ela on Sun Oct 12, 2003 12:35 pm, edited 1 time in total.

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Oct 12, 2003 12:35 pm

zbiorowy list... super... ja tez moge? 8)
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sun Oct 12, 2003 12:57 pm

zamiast iść na spacer wklepuję cz. 12.
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Jeszcze nie przeczytałam wszystkich, utknęłam na 20. ALe EmilyluvsRoswell nie zawiodła oczekujących na dalsze części. Ty też nasz nie zawiedziesz, prawda, Elu?????
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Oct 12, 2003 1:19 pm

:D O ile mój komputer, moje zdrowie i oczka wytrzymają, a rodzina nie wyrzuci mnie z domu za zaniedbywanie ich, to postaram się skończyć, Hotaru. A jak nie dam rady to wspólnymi siłami jakoś dobrniemy do końca :) ...Nie wiecie na ile odcinków jeszcze sie zanosi ?

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sun Oct 12, 2003 1:29 pm

Niestety nie wiem, ile będzie ostatecznie odcinków, zrobiłam bowiem tak jak ty.... Skopiowałam na dysk twardy jedynie samo opowiadanie, unikając zaglądania do wszelkich innych postów - aby nie zepsuć sobie przyjemności czytania...
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sun Oct 12, 2003 5:33 pm

Nooo... Ja taka dobra nie byłam, od razu żywcem wszystko przeczytałam :wink: i na dodatek codziennie tam zaglądam,... Powiem tyle, że przy odległym, 26/7 odcinku mało nie rozwaliłam monitora z wściekłości, za to przy 28 miód spłynął na moje nagle rozbolałe serce... Prepiękny widoczek i na dodatek ta gadka... Jak w końcu do tego dotrzecie, to będziecie wiedziały, o co mi chodzi :D Przepiękne. Jedyne czego mi brakuje... To piosenki. Teraz znowu wracam do Antarian Sky... RosDeidre na swojej stronie zamieściła nie tylko tytuły piosenek, które tam występują (swoją drogą piękny wybór), ale też można je stamtąd ściągnąć...

Jasne, że piszemy zbiorowy list, koniecznie!!!!

Miałam pisać o Kyle'u, tak...? Kyle... Dla mnie największą jego zaletą jest jego poczucie humoru. Kyle. Kto wie, czy nie największa ofiara kosmitów... (Być może część z was będzie miała ochotę mnie teraz udusić, ale w końcu Alex umarł i ma spokój, a Kyle nie i nie ma spokoju :P ). Najpierw Evans odbija mu dziewczynę... Potem przywraca go do życia i okazuje się, że teraz na na barkach kosmiczną tajemnicę.
Potem jego była dziewczyna prosi go, by udawał, że się z nią przespał. Max chciał go zabić wzrokiem (dobrze, że kosmici nie mieli tej mocy, inaczej Roswell było by usłane trupami, które potem Max z obłędem w oczach próbowałby ożywić :wink: ) . Tess kolejna kosmitka mieszkała razem z nim i nich nikt mi nie wciska, że on ją kochał "jak siostrę". Guzik. Potem Liz wyjeżdża, nie wiedzieć dlaczego, Max w dalszym ciągu chce go zabić za każdym razem, gdy go widzi... A potem bum! - umiera Alex, jego bądź co bądź kumpel i to w dodatku jeden z nielicznych ludzi, którzy wiedzieli o tym.. Wraca Liz i okazuje się, że jest w ciąży i nagle pół szkoły informuje go radośnie, że to on jest szczęśliwym tatusiem... Evans w dalszym ciągu chce go zabić. A potem leje tego głupka Tommy'ego, za co zostaje zawieszony. Potem przychodzi do Liz, niejako źródła kłopotów, a ta z kolei obdarza go wielce radosną wiadomością, że są w niebezpieczeństwie, no i przy okazji dobrze by było, gdyby im pomógł i wystąpił charytatywnie w chararkterze błędnego rycerza. Mógłby się jakoś wywinąć, mógłby jej powiedzieć, że nie ma zamiaru dostać jeszcze mocniej od kosmicznego mordercy, że on nic w tym nie ma... Ale mimo wszystko robi to dla niej, bo jest jej przyjacielem. Ba, mało tego, cały czas ma to niesamowite poczucie humoru (kocham go za to! :D ) przez co jakoś łatwiej znieść to, co się dzieje... I do tego ta scena, w której przykłada rękę do brzucha Liz. Piękne. Zakłopotany i niepewny siebie, traci nagle tą swoją czupurność i zadziorność... Pomaga jej, choć ma przez nią niemałe kłopoty. I w kolejnych odcinkach to jeszcze bardziej się uwydatni, ta jego przyjaźń...
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Objawienie by EmilyluvsRosell - część 12

Post by Ela » Mon Oct 13, 2003 9:48 pm

Witajcie :D wrzucamy następną część "Objawienia"


Część 12


- Dobrze – Liz stanęła w drzwiach pokoju Alexa i przebiegła po nim wzrokiem – Kyle, wejdź do środka, Maria i ja uruchomimy komputer.

Kyle rzucił jej zakłopotane spojrzenie – Co do diabła może być w tym pokoju ?

- Nie wiem, może spróbujmy się najpierw rozejrzeć – powiedziała, podchodząc do biurka.

- Pięknie – narzekał, zamykając drzwi.

Wciśnięciem przycisku Liz uruchomiła laptop i wcisnęła folder zawierający dziennik Alexa - Jakie to hasło, Maria ?

- Spróbuj „Ja Ogier”.

Brwi Liz podniosły się do góry – Żartujesz...

- Hej, mówimy o Alexie – przypomniała jej Maria.

- Racja – odpowiedziała potulnie. Wróciła do ekranu komputera i wpisała słowa hasła – Żeby tylko się udało..– mruczała wstrzymując oddech, kiedy naciskała Enter. Za chwilę okienko hasła znikło – Mamy go !

Maria nachyliła się nad nią – Liz, to nie w porządku. Nie powinniśmy czytać prywatnej korespondencji Alexa... - -

- Przebiegnę tylko wzrokiem. Nie będę wchodzić głębiej jeżeli nie będzie tam jakiejś wskazówki dla nas – obiecała To nasz obowiązek dowiedzieć się co się rzeczywiście stało – Nacisnęła na plik z grudnia i czekała aż dokument się otworzy. Oo ?

- Co ? Maria bardziej się pochyliła – Nic tu nie ma.

Liz zjechała kursorem w dół ale dokument był pusty – I to jest właśnie dziwne – szepnęła. Kliknęła na styczeń i znowu ten sam czysty plik, zeszła w dół i znalazła się w końcu miesiąca – 20 styczeń ? Był wtedy już w domu – powiedziała, przeszukując ponownie tekst.

Tym razem Kyle zawisł jej nad drugim ramieniem – Dlaczego zostawił pustą przestrzeń, nic w tym obszarze nie napisał ?

- Może to usunął ? – zasugerowała Maria.

Liz pokręciła głową – To tak nie działa. Niełatwo tak skasować teks aby pozostawić puste strony. Kiedy się cos kasuje reszta samoistnie wskakuje na jego miejsce, zamykając odstęp. No i dlaczego miałby je zostawiać puste?

- Gdyby pisał ręcznie, doradziłbym mu aby użył atramentu sympatycznego - zażartował.

- Boże Kyle, ozłocę cię – Liz odwróciła się do niego i uśmiechnęła.

- Naprawdę ?

Wróciła do pierwszego, pustego pliku, ustawiła kursor na początku strony, zaznaczyła blokiem i wcisnęła czarny kolor – Nie trzeba pisać ręcznie aby użyć atramentu sympatycznego – powiedziała – Zmienił kolor na biały. Zobacz – cała pusta przestrzeń zapełniła się słowami.

- Liz ? – W głosie Marii słychać było niepokój.

Na stronie, przez całą szerokość i długość zaczęły ukazywać się jednakowe słowa : „Nic nie jest takie na jakie wygląda”.

- To jakaś dziwaczna zabawa – powiedział Kyle.

- Ale co to znaczy ?- westchnęła Liz .

- Co mówił Alex w twoich wizjach ? – zapytała Maria .

- Leanna nie jest Leanną. Chyba podobną myśl zawiera ten napis. Może myślał o jakimś zmienno-kształtnym obcym ? – Liz wpatrywała się z napięciem w ekran.

- Co tam jeszcze jest ? zainteresował się Kyle.

Przeglądnęła foldery ale większość to były kopie fotografii Alexa z podróży – Mam je wszystkie – Liz zamknęła trzeci folder.

- Został jeszcze jeden – przypomniała jej Maria.

- Lubił fotografować – szepnął Kyle - Jak długo go nie było ?

- Około sześciu tygodni – odpowiedziała Maria.

- Zawsze uważałem że wybrał dziwny moment na wyjazd. W czasie trwania roku szkolnego i przed Bożym Narodzeniem. Wrócił przed końcem semestru, przed egzaminami ?

- Tak naprawdę po – poprawiła go Liz – Przełożył je. To jest przyczyna jego kiepskich stopni w ostatnim semestrze. Gdy tylko wrócił do domu musiał nadrabiać wszystkie zaległości. Ale czy ktokolwiek z nauczycieli bierze to pod uwagę ? Nie. Od razu wyrokują, że miał samobójcze myśli – szeptała gorzko. Kliknęła na ostatni folder, pociągając ze złością nosem.

Folder zawierał więcej fotografii, które wprawiły Liz w zdumienie – Nie wierzę – mruczała.

Znalazła więcej zdjęć Alexa tych, które wysyłał jej pocztą mailową ale jako oddzielne części. Były tam ujęcia budynków i okolic, na innych Alex i Leanna ale robione osobno. Ktoś kopiował pojedyncze fotografie, sklejał je i łączył w jedną całość. Wyglądało jakby stali na pierwszym planie mając za sobą szwedzki krajobraz. Z osobnych zdjęć Alexa i Leanny, stworzono ich wspólną fotografię.

- Więc tak Whitman rekompensował sobie brak Isabel, kurczę !?... Trzeba mieć do tego rękę – mówił Kyle cicho pogwizdując. Jest do niej trochę podobna..

- To nie tak – Liz pokręciła głową.

- Jasne, że tak. Popatrz, robił małe, graficzne cudeńka. Randka czasu miejscowego, na odległość – powiedział z podziwem.

- Nie Kyle, przyjrzyj się – Liz szybko otworzyła jeden katalog z kompletem złożonych tam zdjęć – To nie Leanne wklejano do tych zdjęć ale Alexa. Nawet wtedy, kiedy był sam na zdjęciu. Pokazała mu obrys postaci Alexa wyciętej z fotografii zaśnieżonej ulicy.

- Ale dlaczego z nikim sobie nie zrobił zdjęcia ? – zapytała Maria.

- Może nie mógł – powiedziała powoli Liz.

- Dlaczego nie ? Przecież nie był aż tak nieśmiały...- zapytał Kyle.

Liz zsunęła ręce z klawiatury – A co jeżeli tak naprawdę tam nie był ?

- Gdzie nie był ? – zapytała Maria

- W Szwecji. Co jeżeli Alex rzeczywiście nigdy nie pojechał do Szwecji ?

- Liz, ty chyba zwariowałaś. Więc gdzie mógł być ? – zapytała Maria.

- Nie wiem. A jaki mamy dowód że faktycznie tam był ? Wiemy już, że coś zrobiono z jego zdjęciami. Co jeszcze ?

- Pisał na temat podróży w szkolnej gazetce – mówiła Maria – Umieścił tam artykuł. Powinien tu gdzieś być – zaczęła przerzucać biurko.

- Maria , mógł zdobyć taką informację w Internecie lub przeczytać w przewodniku. To niczego nie dowodzi – tłumaczyła Liz.

Maria trzasnęła nagle szufladą i popatrzyła na nią wściekła – Przestań, Liz! On tam był, obie to wiemy . Gdy wyjechał dostawałyśmy informacje, opowiadał w nich gdzie był - tłumaczyła żarliwie.

Serce jej się kroiło gdy widziała przyjaciółkę w takim stanie – Maria, on nam mówił gdzie był ale niewiele wspominał co robił – tłumaczyła łagodnie.

- Dobra, przestańcie – Kyle patrzył na ekran – Czy te wiadomości są do odzyskania ?

Liz i Maria skinęły głowami.

- Możemy się jakoś do nich dostać ? Dowiedzieć się skąd nadeszły ? – nalegał.

- To jest możliwe – zgodziła się Liz – ale trzeba mieć umiejętności hackera, a ja tego nie potrafię.

- Alex umiałby to zrobić bez problemu. Boże, nie mogę uwierzyć w to co się dzieje - jęknęła Maria, kolana jej się ugięły i klapnęła ciężko na łóżko.

- A co z kolegą Alexa, tego od komputerów. Zajmował się tym na ostatnim roku – powiedziała Liz - Jak miał na imię Danny ?

- Derek – powiedziała apatycznie Maria – pisze teraz pracę . Mógłby sobie z tym poradzić.

Liz odeszła od biurka i przysiadła obok Marii – Musisz się opanować – powiedziała poważnie – Potrzebuję tej wiadomości, a bez ciebie nie dam rady. Wiesz o tym. Nie dotrzemy do nich w inny sposób. Ruszylibyśmy wtedy szybko do przodu.

- Nie przemawia to do mnie. Nie chcę słyszeć że zaczyna się... Armagedon, Liz. Nie nadaję się do tego.

- O czym do diabła mówicie – wtrącił się Kyle.

Liz zaskoczona stwierdziła, że mówi trochę podniesionym głosem. Wzięła głęboki oddech – Dowiemy się stamtąd dużo więcej niż tylko o przyczynie jego śmierci.

- Nie wiesz tego, Liz – powiedziała gderliwie Maria.

- Wiem – zlekceważyła lodowaty wzrok przyjaciółki – Wiem swoje. Alex nie powinien umrzeć, Maria. Zaprzeczaj temu jak chcesz, ale ja do tego doprowadziłam.

- Do czego doprowadziłaś ? – głos Kyla wzbierał na sile.

Liz spotykała jego niepewne spojrzenie i westchnęła – Zmieniłam przyszłość.

******

- Chciałbym kiedyś doczekać się normalności – powiedział powoli Kyle.

Liz odetchnęła z ulgą. Ponad pół godziny opowiadała Kylowi całą historię Maxa z Przyszłości. Trwało to długo bo Maria nieustannie jej przerywała, wtrącając swoje trzy grosze. Siedział cały czas nieruchomo, z jego niebieskich oczu niewiele można było wyczytać.

– Pytaj – powiedziała w końcu Liz.

- Poprzedniej jesieni odwiedził cię Max z przyszłości i przekonywał cię, że dla ratowania świata musi być z Tess, a ty powinnaś mu pomóc sprawić aby Max Evans z teraźniejszości przestał cię kochać. Więc urządziłaś ten cyrk ze mną w roli głównej aby odepchnąć od siebie Maxa myśląc, że dla odmiany połączy się z Tess ?

- Dokładnie – potwierdziła z westchnieniem.

- I kiedy tamtej nocy wyszedłem, ty przespałaś się z Maxem z przyszłości i on jest ojcem tego dziecka – wymownie popatrzył na jej brzuch.

Skinęła głową.

- Technicznie, ten Max jest także ojcem dziecka. Przynajmniej pod względem genetycznym – dodał i odwrócił się aby popatrzeć na Marię.

- Masz rację – zgodziła się Maria, jakby miała w tym swój udział.

- Ale nie masz zamiaru powiedzieć mu o tym ? – kontynuował, patrząc na Liz ponownie.

Pokręciła głową – Tylko bardziej bym go zraniła. To mój problem – powiedziała spokojnie.

Kyle zmarszczył brwi – Jak się to ma teraz do Alexa ? Trochę mi się miesza...

- Liz myśli że zmieniając czasoprzestrzeń przyczyniła się do jego śmierci – powiedziała Maria – Obwinia siebie.

- Już nie chodzi o poczucie winy – odpowiedziała Liz – Kyle, wiem że w tamtej, innej rzeczywistości Alex nie umarł. Max z Przyszłości opowiadał mi, że uciekliśmy do Vegas.

- Poczekaj, co zrobiłaś ? – wykrztusił Kyle

- Max i ja pobraliśmy się w przyszłości – mówiła słabym głosem – Uciekliśmy w wieku dziewiętnastu lat.

- Jezu, wcale mu się nie dziwię że zażądał ostatniego papierosa, zanim ulotnił się – mruknął Kyle.

- Kyle ! – krzyknęła Maria, trącając go w ramię.

- No co ? – odsunął się – Cholera, co on sobie myślał ? Przez wszystkie lata małżeństwa był na etapie ptaszków i pszczółek ? – drwił – Czy tam w przyszłości nie mają prezerwatyw ?

- Ja także tego chciałam. Nie chciał, ale zrobił to dla mnie – przekonywała mocno i z determinacją..

- Jeszcze lepiej. Dla ciebie ? To mężczyźni zmuszają się aby się kochać ?

- Przestań ! - w głosie Liz zabrzmiało zmęczenie – proszę, przestań.

- Bo nie cierpię patrzeć, kiedy wszystko bierzesz na swoje barki. Masz i tak co dźwigać.

Liz westchnęła - Może wrócimy do tego od czego zaczęliśmy.? – kiedy Kyle skinął głową, ciągnęła – W przyszłości, po ślubie, Alex był jedną z osób które były na naszym weselu w Phoenix. W tamtej innej rzeczywistości w wieku dziewiętnastu lat, on żył. Więc coś zostało sztucznie zmienione. Próbuję o tym powiedzieć. Może tym czymś było zabicie go przez kosmite ?

- A może to był ktoś, który wyglądał jak on – wtrącił Kyle.

- Może – zgodziła się Liz – Jest szansa, abysmy się dowiedzieli co się działo w tej sztucznie zmienionej przyszłości. A może zamiast przejmować planetę w ciągu czternastu lat, wrogowie Maxa już tu są ? Musimy dowiedzieć się kto zabił Alexa, i dlaczego. To już nawet nie chodzi o dojście do prawdy, zemstę lub nasze bezpieczeństwo.

Kyle pochylił się, oparł łokcie na kolanach i przesunął dłońmi po twarzy – Zaraz mi głowa eksploduje – mruczał.

- A ty myślisz, że jak ja się czuję – odpowiedziała Liz.

Rozsunął palce rąk tak aby przez nie mógł popatrzeć do góry. Zobaczył jej zmęczone spojrzenie – Liz, jak ty sobie to wyobrażasz dalej ? – zapytał cicho – Oczekujesz dziecka z jakimś obcym przybyszem. Myślisz że możesz bezkarnie bawić się w detektywa, ryzykując przy życiem. Potem wyskakuje dziecko a ty żyjesz długo i szczęśliwie , do momentu aż zobaczysz, że ręce juniora zaczynają się jarzyć ? Co ci chodzi po głowie?

Potrząsnęła głową – Będę się martwić po fakcie. Wszystko w swoim czasie. To jedyna droga jaką znam aby dojść prawdy, Kyle. Właśnie dlatego muszę skupić się na Alexie. Po pierwsze, musimy dowiedzieć się kto go zabił.

- Nie wiesz jak to długo potrwa – przerwał – Zapytaj mojego tatę. Możemy nigdy nie dowiedzieć prawdy – przypomniał jej.

- To co innego – zaprotestowała – On gdzieś nas zaprowadzi – wskazała komputer – Wiem, że tam jest odpowiedź.

Kyle odwrócił się do Marii, która wzruszyła ramionami – Nie dam rady przemówić jej do rozumu – powiedziała.

- Nie starajcie się być zabawni – powiedziała kąśliwie.

- Świetnie. Więc na czym stanęliśmy ? – zapytał.

- Maria, zapytasz Dereka czy rozszyfruje, skąd Alex wysyłał do nas maile ? – zapytała Liz.

- Jasne – zgodziła się – Kiedy odwiozę cię do domu, spróbujemy wydrukować te które do ciebie wysłał. Rano poszukam Dereka.

- Kiedy odwiedzimy Guerina ? – zapytał Kyle.

- Może jutro po południu ? – zaproponowała Liz.

- Zróbmy to wcześniej – powiedziała Maria – Musimy oboje stawić się do pracy u twojego ojca.

- Jutro przy śniadaniu porozmawiam z rodzicami na temat mojej sytuacji – jęknęła Liz – Jak dobrze pójdzie, nie potrwa długo.

- Tak, jestem pewien, że twój tata nie może się już doczekać zostania dziadkiem – parsknął Kyle.

- Nie pomagasz – oznajmiła mu Liz

- Wybacz. Eee..., co dla mnie przeznaczyłaś ? – zapytał.

- Mógłbyś wyjaśnić swojemu tacie wszystko czego dowiedzieliśmy się – poprosiła Liz – Wie o moich wizjach i zdjęciu Alexa w samochodzie, ale nie zna całej reszty.

- Zrobione.

- I Kyle, nic na temat spraw dotyczących Maxa z Przyszłości , dobrze ? Nikt poza naszą trójka nie może o tym wiedzieć – zastrzegła Liz.

- Chwytam

- A na teraz, nie mów nikomu na temat naszego śledztwa, im mniej ludzi o tym wie, tym lepiej.

Kyle przewrócił oczami – Tak, tak, kosmiczna tajemnica to dla mnie grób. Jak na razie i tak niewiele wiemy.

- Nie sądziłam, że tak będzie – uśmiechnęła się Maria - Jakaś miła odmiana, przynajmniej do czasu kiedy się dowiemy z czym mamy do czynienia – jej uśmiech zgasł – Stanowczo wiedza jest przeceniana – dodała.

- Tak bardzo chciałabym sprawdzić tamte wspomnienia – szepnęła.

- Jakie wspomnienia ? - Kyle był zaskoczony.

- Od Maxa z Przyszłości otrzymuję serie wizji. Wszystko zdarzyło się w innej rzeczywistości. Niewiele z nich pamiętam bo dzieją się w nocy, podczas snu.

- Mówisz o nocnych koszmarach – przerwała jej Maria.

- Tak. W każdym razie najważniejsza są tam wspomnienia Maxa. Gdybym umiałabym je kontrolować, może mogłabym zobaczyć co zdarzyło się w tamtym poprzednim czasie. To znaczy, co się stało że Alex żył. Dlaczego ktoś chciał go zabić.

- Nie masz ochoty pójść do Tess ? – powiedział nieoczekiwanie Kyle.

- Co ? – zakrztusiła się Maria – dlaczego miałaby pójść do tej karzełkowatej blondynki ?

- Maria - westchnęła Liz – Kyle, co chcesz przez to powiedzieć ?

Wzruszył ramionami – Bo można od niej wydobyć wspomnienia z innego życia. Ona i Max ostatnio nad tym pracowali. Wiem, że pomagała mu wejść do jego wspomnień.

Liz poczuła że w płucach zabrakło jej powietrza – Czy ....udało się ?

- Nie mam pojęcia. Spotykali się kilka razy – Kyle unikał jej spojrzenia - Zaczęło się w UFO Center, kiedy Brody zniknął. Mówił wtedy o jakimś wzięciu, zamienniku Lareku. Wtedy Max zaczął sobie przypominać. Poprosił Tess aby mu pomogła. Najczęściej spotykali się u niego w domu, ale któregoś dnia byli u mnie. Wróciłem do domu z praktyki i udawałem, że mnie tam nie ma.

- Podsłuchiwałeś ich !? – powiedziała Maria.

- W pewnym sensie – popatrzył na nią krzywo – Tess przyprowadziła Maxa i muszę powiedzieć, że czuł się z nią niezręcznie. Mówił jej że tak się czuje bo zerwał z tobą – rzucił oczami w stronę Liz – chyba nie chodziło mu o jej współczucie. Powiedział, że bez względu na to co się zdarzyło pomiędzy nimi na ich planecie, tutaj są zupełnie różnymi ludźmi. Potem wyszedł i nie sądzę aby się więcej spotykali. Jeżeli jednak czegoś się dowiedzieli, prawdopodobnie pomogłoby i tobie, Liz.

- Być może. Ale po tym co powiedziałeś, pójście do niej nie miałoby sensu - powiedziała spokojnie, czując jakby się w niej coś odezwało a ona się przed tym broniła. Coś jej mówiło, że Max ciągle niechętnie poddaje się swojemu przeznaczeniu i była tym przerażona. Jaka byłaby przyszłość, gdyby Max w dalszym ciągu trzymał się z daleka od Tess ?

- A może porozmawiałabyś z Maxem – powiedziała Maria.

- Nie, nie porozmawiam.

- Nie musisz mu o wszystkim opowiadać – dodała pospiesznie – mogłabyś zapytać jak mu się układa z Tess i zobaczyć jak zareaguje. Zrób to z ciekawości – westchnęła.

- Maria przestań, nie zrobię tego – powstrzymała ją Liz – Zdziwi się, że przyszłam a potem zacznie ponownie zadawać pytania. Nie mam ochoty na ...- ucichła słysząc na korytarzu kroki. Chwilę później w drzwiach ukazała się głowa pana Whitmana.

- Hej, dzieciaki – powiedział – Jak idzie ?

- Naprawdę dobrze panie Whitman – odezwała się Maria – Bardzo dziękujemy za pozwolenie nam z korzystania z rzeczy Alexa.

- Jesteście tu mile widziani – odpowiedział – Alex was kochał – dodał ze smutnym uśmiechem – Siedzicie tu dosyć długo, może zamówię pizzę.

- Nie dziękujemy, zaraz musimy być w domu – powiedziała Liz.

- Na pewno ? Nie krępujcie się.

- Tak – powiedziała Maria – Jeszcze raz dziękujemy.

- W porządku. Dajcie znać gdybyście czegoś potrzebowali. – skinął głową i zamknął drzwi.

Liz poczuła kłujące łzy i wytarła je wierzchem dłoni – Nie powinien tu wchodzić – szepnęła zdecydowanie.

Maria objęła ją za ramiona i mocno ścisnęła – Żaden z nas nie powinien. – szepnęła - Zwijamy się. Dosyć na dzisiaj.

*****

Po wysadzeniu Kyla w pobliżu szkoły, Maria skierowała samochód do domu Liz. Zaparkowały na tyłach domu, od razu weszły na schody, trzymając się z daleka od kawiarnianego tłumu.

- Wydrukowanie tych zakodowanych maili zabierze nam kilka minut – powiedziała Liz zamykając na klucz drzwi swojego pokoju pragnąc trochę intymności.

- Nie ma pośpiechu – Maria rzuciła się z łoskotem na łóżko – Mama je obiad z Valentim – zmarszczyła nos z obrzydzeniem.

- Myślałam, że skończyli ze sobą ?

- Bo tak było ale od Świąt Dziękczynienia znowu rozmawiają ze sobą. Jak przyjaciele, mama tak go traktuje. Odkąd stracił pracę przebywają ze sobą częściej.

Liz sięgnęła za biurko i włożyła kabel od drukarki do laptopa – Spróbował odwołać się od decyzji ?

- Nie wiem. Ale nie sądzę. Kyle mówił, że za dużo czasu spędza bezczynnie w domu.

- Przynajmniej pomaga Hansonowi prowadzić śledztwo w sprawie śmierci Alexa - Liz usiadła przy biurku i włączyła komputer – Może ta pomoc go zmotywuje.

- Tak, pewnie. Bo po ostatnim wyrzuceniu z pracy za jedną nieszczęśliwą kosmiczną wpadkę, powinien pchać się w następną.

Liz odwróciła się słysząc w tonie przyjaciółki cierpkie słowa – Dobrze się czujesz ? – spytała spokojnie.

Maria patrzyła na nią niedowierzająco – A co ty myślisz ? Alex nie żyje, Bóg jeden wie z jakiego powodu. Ty jesteś prawie nieobecna poświęcając się rozwiązaniu zagadki morderstwa, mając za nic fakt, że jesteś w ciąży ryzykując własnym zdrowiem i życiem, już nie mówiąc o niebezpieczeństwie na jakie narażeni są przyjaciele wplatani w sprawy kosmicznych wrogów. Jesteśmy wszyscy podzieleni i skłóceni. Więc, przepraszam Cię ale nie czuję się dobrze – powiedziała przez zaciśnięte zęby.

- Wybacz mi.

Maria zniechęcona westchnęła – To nie twoja wina. A przynajmniej nie największa. Zajrzysz kiedyś do Isabel ? Chciałabym abyś wobec niej była w porządku. Czułabym się spokojniejsza.

- Zajrzę, obiecuję. Chciałam tylko odczekać kilka dni. Teraz jest chyba nie najlepsza pora. Rozumiesz, prawda ? Ta jej walka z Maxem. I cała sprawa z Alexem.

- Może masz rację. Przez ostatnie dni trzymała się dzielnie.

Liz otworzyła program poczty e-mailowy, szybko sprawdziła wiadomości jakie otrzymała od Alexa ze Szwecji - Poczekaj chwilę – powiedziała. Kliknęła na każdą wiadomość i włączyła drukarkę. Potem podniosła się i położyła się na łóżku obok Marii.

- Co dokładnie zaszło pomiędzy Maxem a Isabel ? – zapytała układając się wygodniej. – Wiem, mówiłaś że Is chce wyjechać do szkoły.

- Byłam świadkiem tej kłótni – zaczęła Maria - Max był naprawdę zdenerwowany. Powiedział Isabel, że myśli nierozsądnie, że nie powinna podejmować tak ważnych decyzji zaraz po śmierci Alexa. Że traktuje jej wyjazd jako ucieczkę i jak to się ma do ich wspólnej umowy, że zawsze będą trzymali się razem.

- I jaka była reakcja Isabel ?

- Zarzuciła mu że ją kontroluje. Powiedziała, że to jej życie i zrobi z nim co będzie chciała – westchnęła Maria – Myślę, że Max ma rację. Ale gdyby się wycofał i pozwolił jej o samej decydować, pewnie by zrozumiałaby. Ale on naciskał. Oskarżył ją, że jest samolubna – Maria zatrzymała się a jej oczy poszukały Liz – Wyszła załamana ze szkoły zostawiając go samego na korytarzu.

- Co jeszcze ? Wiem, że to nie wszystko – nalegała Liz, widząc w spojrzeniu przyjaciółki wahanie.

- Kiedy odchodziła, Max sprawiał wrażenie jakby go z krzyża zdjęli. Słyszałam jak pytał, dlaczego wszyscy od niego odchodzą.

- Och, Maria...

- Chyba nie wiedział, że tam byłam. Mówił do siebie. On cierpi, Liz.

- Boże, nie wiem co mam dalej robić – jęknęła Liz przewracając się na plecy - Boję się. Tak strasznie się boję, że doprowadziłam do tych wszystkich okropnych rzeczy. A jeżeli będzie jeszcze gorzej ? Czuję się jakbym spędzała każdą sekundę na wyborach mniejszego lub większego zła. Idę spać i boję się swoich snów, budzę się sparaliżowana strachem. Dni zaczynają się robić podobne do nocy – szeptała.

- Liz – Maria wzięła ją za rękę - Nie możesz tak robić. Przecież nie za wszystko ponosisz odpowiedzialność.

- Tak wiele zniszczyłam – mówiła dalej Liz. Położyła rękę na zaokrąglonym brzuchu – Czego do diabła się spodziewałam ? Jak mogłam wierzyć, że śpiąc z nim nie będzie mnie potem prześladować ? – odwróciła się do Marii – Myślę, że Max wyczuwa dziecko.

- Co ?

- I dziecko wyczuwa Maxa. Kiedy jest w pobliżu ruchy dziecka są bardzo intensywne. Zauważyłam na twarzy Maxa to dziwne spojrzenie. Jak gdyby łączył się z maleństwem i nie mógł zrozumieć co czuje. Zachodziłam w głowę jak dowiedział się, że jestem w ciąży, ale teraz jestem pewna. Nie otrzymał tej wiadomości ode mnie. To dziecko do niego dotarło.

- Och, Liz. Co teraz zrobisz ?

Potrząsnęła głową i popatrzyła ponownie w sufit. Po policzkach, w dół płynęły łzy, zwilżały włosy. Rozszlochała się - Nie wiem – Kyle miał rację i moja mam także. Powiedziała, że wygląd upodobni je do kogoś. Kiedy się urodzi, każdy będzie wiedział albo będzie się wydawało, że wiedzą. I Max. Boże, jak ja mu to wyjaśnię ?

- Powiesz mu prawdę. On zrozumie.

- Znienawidzi mnie. Boże, tak mocno się go wyparłam.

- To nie była zabawa, Liz. To także koszmar dla ciebie. Zrobiłaś co uważałaś za słuszne.

- To jeszcze mogło by być słuszne. Właściwie nic więcej nie wiem. Nie mogę zaufać swojej wiedzy bo nie wiem co robić ?

- Tak chciałbym ci mądrze doradzić – Maria przyniosła pudełko z chusteczkami i podeszła do Liz – Płacz, nie płakałaś nawet po śmierci Alexa.

- Masz rację – chusteczką wytarła oczy i wysiąkała nos - Tak długo starałam się nie myśleć o tym. Boję się iść i boję się zatrzymać.

- Wypłacz się. Poczujesz się lepiej – powiedziała serdecznie Maria.

- Za dużo się stało aby iść dalej. Muszę się zatrzymać i zastanowić - Drukarka przestała pracować. Liz podniosła się niezgrabnie i poszła przeglądnąć wydruk.

- Liz, kiedy zatrzymasz się i pomyślisz o sobie ? Chociaż raz pomyśl o tym. Proszę!

- Pomyślałam o sobie przez jedną godzinę, tej jedynej nocy – odpowiedziała – Spójrz na mnie z jakim skutkiem. Nie mogę myśleć o sobie, Maria. W tym całym układzie ja się nie liczę.

- Jak możesz tak mówić ? Oczywiście że jesteś ważna.

- Nie. Świat to wielka przestrzeń. Co jest ważniejsze od życia milionów ludzi ?– Wzięła zadrukowane kartki i podała przyjaciółce.

Maria siedziała na łóżku i wpatrywała się w nią długą chwilę. Wzięła do ręki pocztę – Nie mogę rozmawiać, kiedy jesteś w takim stanie – Zadzwoń jutro do mnie jak będziesz gotowa. Pójdziemy na spotkanie z Michaelem.

- Dobrze – zgodziła się Liz. Widząc zdecydowane i twarde spojrzenie, westchnęła – Nie złość się na mnie. Myślisz, że sobie nie poradzę ? Proszę, spróbuj mnie zrozumieć.

- Rozumiem – Maria wyraźnie zmiękła – ale niepokoję się o ciebie. Potrzebuję swojej przyjaciółki. Moje serce nie zniesie jeszcze jednej straty.

- Nie stracisz mnie – zapewniła ją Liz.

Maria potrząsnęła głową – Nie możesz tego obiecać.

- Kocham cię – Liz przytuliła ją w niezgrabnym uścisku.

- Ja też cię kocham – szepnęła Maria – Zobaczymy się jutro. Schowała kartki do torby i wyszła.
Cdn.

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Mon Oct 13, 2003 10:03 pm

A nie mówiłam, że Kyle jest kochany? :wink: No, zmykam, czuję się jak Kopciuszek, zaraz 22... Kiedy ja się doczekam własnego komputera, chociaż bez netu, ale u siebie... /ciężkie westchnienie i zezujące spojrzenie w kierunku metalowego pudła obudowy czekającego na uzupełnienie braków... :D /
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Tue Oct 14, 2003 7:20 pm

Nan, zawsze uważałam że komputer razem z netem powinien być przypisany każdemu od urodzenia. Może i Ty bidulko się niedługo doczekasz. Jednak jego brak ma także i dobre strony. Więcej czasu dla siebie i bliskich...
A wracając do naszej historii, rozczulił mnie Kyle kiedy dowiedział się od Liz o historii Maxa z Przyszłości. Jego troska o Liz jest tak przesłodka. Przecież on popycha ją w stronę Maxa. Ciekawa jestem dalszego ciągu, jak Em rozwiąże sprawę Maxa i Tess. Pamiętamy że między nimi doszło do zbliżenia+dziecko, kiedy Max po kłótni z Isabel został sam. A to już się stało...Okazuje sie jednak, jak mówił Kyle Max nie jest zbyt zaiteresowany Tess.
Ale aby uratować świat muszą być według przepowiedni razem...
Liz pomału prowadzi śledztwo, wygląda na to, że jest w tym sama ale przecież wspierają ją w tym cudowni przyjaciele, narazie Maria, Kyle, teraz mają zamiar wciągnąc Michaela, a potem trzeba będzie zawiadomić Izabel. Jakoś pomału zaczyna mi się wszystko układać. :P

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue Oct 14, 2003 7:56 pm

Mojemu biednemu komputerowi brakuje zasadniczej części, zeszta zawala mi biurko. A gdy już dostanę zasadniczą część... Ach... Och... :D

Eluś, zaczyna ci się układać - to poczekaj jeszcze trochę, a wzystko ci się pięknie ułoży, żal mi jedynie Kyle'a (no to chyba akurat mogę powiedzieć bez strachu, że coś mi się wymknęło... :wink: ). No właśnie - Kyle. Nie ma to jak Valenti... Skąd ten chłopak ma takie poczucie humoru...? :roll: Tylko pozazdrościć.

O. I znowu odcinek... Bez udziału kosmitów, tzn. osobistego udziału... "Wstęp surowo wzbroniony..." W tym całkowicie (no, może nie zupełnie :wink: ) ziemskim odcinku (przepraszam, jakoś nie potrafię się od tego odzwyczaić) Maria okazuje się być... no właśnie... nie tylko Maria, Kyle przecież też... oni są doroślejsi, dojrzalsi, pod warstewką humoru i kpin są naprawdę... inni, mądrzejsi, bardziej doświadczeni, silniejsi... I jakby bardziej zżyci, Kyle przestał być synkiem szeryfa-wrogiem, tylko sprzymierzeńcem, przyjacielem, prawdziwym przyjacielem... Już nie są tacy, jak na początku, wiele przeszli, razem czy osobno, ale przetrwali...

i wiecie, który fragment najbardziej mnie ujął?
I dziecko wyczuwa Maxa. Kiedy jest w pobliżu ruchy dziecka są bardzo intensywne. Zauważyłam na twarzy Maxa to dziwne spojrzenie. Jak gdyby łączył się z maleństwem i nie mógł zrozumieć co czuje
Image

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Tue Oct 14, 2003 8:34 pm

Ten fan fick robi się coraz bardziej ciekawy :) Wspaniała postawe Kyle'a i Marii zachowują się jak wspaniali przyjaciele i to postanowienie Liz żeby dowiedzieć się całej prawdy jestem pod wrażeniem :)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue Oct 14, 2003 8:44 pm

Słuchajcie... Mnie znowu nachodzi z muzyką... Ja wiem, że jestem potworkiem i że nie możecie ze mną wytrzymać... Ale jak myślicie, jakie piosenki by do tego pasowały...? Bo tak sobie myślę... wiem, że Emily nie wspomniała o tym ani słowa, ale aż mi żal, że do czegoś takiego nie ma nic "muzycznego"... Po prostu aż mi tego brakuje...
Image

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Tue Oct 14, 2003 8:45 pm

12 część jest pełna przyjaźni, i to mi się w niej podoba.
Nan, 3mam kciuki za jak najszybsze uzyskanie tej części komputerka :wink:
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 3 guests