UHHHHHHHHHHHHHHHHHH! Elu, jak mnie zdenerwowałaś!
To wcale nie jest tak jak mówisz! I na dowód masz tu mnóstwo cytatów z tego opowiadania, które mówią o tym, co Max CZUJE (lub czuł) i dlaczego robi to co robi.
Michael: Maxwell zabiłby mnie gdyby wiedział, że tu jestem. Nie wiem o wszystkim co wydarzyło się między nim a Liz przed laty, ale rozumiem dlaczego to zrobił. Chciał żeby miała życie, które nie składałoby się z czekania na niego i planowania swoich marzeń wokół czegoś, co może się nigdy nie zdarzyć.
Michael: Ale Max i Liz bardzo przeżywali separację i kiedy po raz pierwszy odwiedziłem Maxa w Los Angeles dało się to dostrzec. Max był szczuplejszy i blady, a pierwszą rzeczą, o którą spytał była Liz.
„Wróciła już do domu?” dopytywał.
Max zamknął oczy. „Boże, potrzebuję jej,” mruknął, bardziej do siebie niż do mnie.
„Nie martw się. Jestem pewien, że ona wkrótce tu będzie.”
To dużo mówiło. Max myślał, że odepchnął Liz, żeby miała lepsze życie, ale to nie było to, co ona widziała. Wszystko co ona widziała to, że ją odepchnął.
Michael: Wiedziałem, że Max odesłał jej listy. Tylko nie wiedziałem co w nich było. To całkiem zmieniło sytuację i było mi szkoda Liz. Miała dziewiętnaście lat, była w ciąży i z daleka od domu – nie mogłem sobie wyobrazić co te zwrócone listy musiały jej zrobić. Ale nie pozwoliła by to ją zniszczyło. Zamiast tego, Liz zrobiła niesamowitą rzecz – sama wychowała Sophie, skończyła college, szkołę prawniczą, odniosła sukces zawodowy. Dotarło do mnie, że Max dostał dokładnie to, czego chciał. Liz miała dobre życie – dobrą pracę, ładny dom, piękną córkę... tego Francuza. Gdybym miał wymienić to, co według mnie, Max chciałby by miała, wszystkie te rzeczy znalazłyby się na szczycie.
Max: Nie minął nawet tydzień odkąd uciekłem, kiedy uświadomiłem sobie, że bycie bez Liz było piekłem. Nie było tak wcześniej, kiedy mogłem ją widzieć codziennie nawet jeśli ze sobą nie rozmawialiśmy, ani kiedy uciekła na Florydę po usłyszeniu o moim domniemanym „przeznaczeniu”. To nie było nawet jak te miesiące, kiedy byliśmy oddzielnie, podczas gdy kończyła szkołę w Vermont, ponieważ wtedy wiedziałem, że będziemy razem kiedy ona wróci. Teraz zmagałem się z niekończącymi dniami bez niej, nie wiedząc kiedy to się skończy. Ani czy w ogóle się skończy.
Liz: „Musiałem cię zobaczyć,” powiedział, jego oczy błądziły po mojej twarzy jakby bał się, że to nie ja.
To było wszystko co potrzebowałam usłyszeć. Rzuciłam się na niego i jego ramiona zamknęły się wokół mnie niczym żelazne obręcze. „Och Max,” wyszeptałam, łzy spływały mi po policzkach, „tak bardzo za tobą tęskniłam. Tak się bałam, że już nigdy cię nie zobaczę.”
„Jestem tu,” powtarzał w kółko, gładząc moje włosy. „Jestem tu Liz.”
Michael: „Liz pisuje do ciebie niemal codziennie. Powiedziała Marii.” Michael się uśmiechnął. „Otrzymasz dużą paczkę listów.” Pochylił się do przodu. „Powiedziała, żeby ci przekazać, że dowiaduje się już o szkoły w Kalifornii.”
Zmarszczyłem brwi. „Dlaczego to robi?”
Michael wzruszył ramionami. „Zgaduję, że zamierza się tu przenieść.” Wyglądał na zaskoczonego. „Chyba nie myślałeś, że ona zamierza zostać w Massachusetts podczas gdy ty jesteś tutaj, co?”
„Dokładnie tak zrobi!” powiedziałem Michaelowi. „Harvard to marzenie Liz – nie może z tak po prostu z tego zrezygnować.”
„Maxwell,” powiedział Michael poważnie, „może nie znam Liz tak dobrze jak ty, ale wiem jedno. W tej chwili jej marzenie to ty. Nie wydaje mi się, żeby Harvard obchodził ją, jeżeli powstrzymuje ją to przed byciem blisko ciebie.”
„Myślisz, że wolałaby się raczej przenieść tutaj tylko po to, by wpaść tu na godzinę co drugi weekend?” dopytywałem. To było nie do pomyślenia – Liz zasługiwała na dużo więcej niż to. Zawsze wiedziałem, że Liz byłoby lepiej z kimś innym, ale to był pierwszy raz kiedy jej bycie ze mną byłoby tak oczywistą zawadą. Nie mogłem na to pozwolić.
Zamknąłem oczy i widziałem tylko Liz przychodzącą tu tydzień po tygodniu, przywiązaną do mnie, mimo że ja nigdy nie będę w stanie dać jej domu, rodziny... wszystkich tych rzeczy, które tak bardzo chciałem by miała. Liz tak dużo już dla mnie poświęciła, ale istniała granica. Otworzyłem oczy. „Nie zamierzam jej na to pozwolić Michael. Nie jestem tego warty.”
P.S. Wszystkich czytelników bardzo przepraszam za przydługi post. Ale tego wymagały okoliczności
Nie mogę pozwolić, aby ktoś mi tu bezkarnie Maxa beształ
Tym bardziej, że tym razem w dyskusji mam godnego przeciwnika
Mam nadzieję, Elu, że teraz trochę zmienisz zdanie