Heart of soldier - zakończenie + Epilog

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Mon Feb 14, 2005 5:44 pm

I nie dajcie się zwieść, gdy będzie kiedyś rozdział spokojny i cieplutki. To tylko dla uśpienia czujności, bo potem znów lodowaty prysznic!
Ja tu widzę trzy, nie jedną i bynajmniej nie śpię. Raczej się śmieję i czuwam. :haha:
Liz teoretycznie zdecydowana, Kyle nie posiadający pełnych informacji i Alec z alecowatą pewnościa siebie. ^_^ Więcej. :twisted:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
Onika
Nowicjusz
Posts: 92
Joined: Sun Jul 25, 2004 5:16 pm
Contact:

Post by Onika » Mon Feb 14, 2005 6:49 pm

a mnie zatkało! :shock: nie spodziewałam się, że Kyle sie zbyt szybko odezwie, ani ze polubię go przez cmoknięcie 8)

Liz była praktycznie niema przy spotkaniu z Aleciem. Język ciała bardziej do niej przemawia? 8)

Nie, no zdaję sobie sprawę, że w HOS będzie zdecydowanie inaczej, ale i tak już kocham to opowiadanie.

Może przez to ze mam zły dzień, a ta część to jak narazie jedyna dobra rzecz, która mnie dzisiaj spotkała?

_______
Precz z importowanym świętem!(taaa, świętem... głupie walentynki:/)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Mon Feb 14, 2005 10:07 pm

No Elip to musisz szybko nadrabiać, bo właśnie mam zamiar wrzucić część czwartą. Ale co to dla ciebie cztery rozdzialiki przeczytać i skomentować, prawda?
yyy..nooo...prawda :roll:
'Opowiadanie to będzie raczej dobijające, drażniące i na pewno nie mdłe. Możecie sobie wybić z głowy romantyczne scenki następujące co chwilę it'
już mi się podoba :twisted:
Po pierwszej części myślałam, że całe opowiadanie będzie jakieś smutne, ale to może też dlatego, że dopiero co skończyłam czytać GOL :roll:
Po drugiej części byłam już trochę innego zdania :twisted:
ale ogólnie nie licznie na całusy, uśmiechy i słodkości. Raczej na krew, ból, płacz i dużo dużo nienawiści
:twisted: :twisted: :twisted: hy hy hy hy :twisted: :twisted:
Nie no Liz w HOS jakaś diaboliczna jest :shock: Jak ona mogła omotać sobie biednego całkowicie bezbronnego Aleca wogół siebie... no ok, to jeszcze rozumiem, ale żeby go potem tak zostawić. Ona chyba nie wiedziała co robi :lol:
Chcemy więcej :twisted: :twisted:

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Tue Feb 15, 2005 10:04 am

ale żeby go potem tak zostawić. Ona chyba nie wiedziała co robi
No właśnie, podejrzewam, że miała jakieś problemy. Nie wiem. Może ktoś jej coś podał. W każdym razie stawiam na ograniczoną poczytalność. Inaczej to zupełnie niezrozumiałe. :mrgreen:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Feb 15, 2005 3:17 pm

A może Alec mógł być w jakimś niebezpieczeństwie przez to, że byli razem :roll: Naprawdę staram się zrozumieć co ona zrobiła ale kurde nie rozumiem :roll: :lol: Jak ja bym miała takiego Aleca to.... :twisted: :twisted:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Feb 15, 2005 4:08 pm

Hehe. Widzę, że naprawdę stanowi ogromną zagadkę, dlaczego Liz uciekła od Aleca :twisted: O to chodziło. A będzie jeszcze wiele różnych wątków, które wzbudzą więcej kontrowersji i pytań. Cóż... jeżeli chodzi o powody, dla których Liz się wymknęła, to powoli będą ujawniane. W zasadzie były tylko dwa główne powody, no i całe mnóstwo drobnych wątpliwości. Wszystko zacznie się powoli wyjaśniać w tej sprawie już w kolejnej części. 8)

Tutaj zrobiłam coś dla was, ale nie patrzcie na to pod względem artystycznym czy estetycznym. To nie miał być piękny art, tylko wskazówka dla was. Nie. Nie wskazówka, a po prostu przedstawienie oddziału Liz. Tak, to jest zwykłe przedstawienie X5 należących do oddziału X5542. Na arcie nie ma Iana, ale dlatego, że on żadnej roli nie odgrywa w tym ff.

Rozdział 5 umieszczę kiedy tylko będziecie chcieli, czyli w zależności od waszych komentarzy, próśb itp. Hmm, chyba mięknę ostatnio :roll:
Image

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Tue Feb 15, 2005 5:11 pm

W takim razie prosimy o nastepną część. :uklon: :onfire:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Feb 15, 2005 5:23 pm

Ja też bardzo proszę :twisted:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Feb 15, 2005 6:26 pm

Prosicie, to macie. Ale ja żądam (tak, żądam!), aby komentarze były bogatsze. Nie każę wam analizować każdego słowa, ale od dzisiejszej części naprawdę trzeba czytać uważnie. Padają czasem słowa-klucze, nad którymi trzeba się zastanowić, bo to one są odpowiedzią do waszych pytań. W dzisiejszym rozdziale będzie wyjaśnienie dla waszych dotychczasowych wątpliwości dlaczego Liz uciekła. 8) Dlatego liczę na naprawdę obfite komentarze, lub chociaż jakąś dyskusję... Naprawdę od was tylko zależy jak często będę wklejać kolejne części, bo jak na razie to mam ich kilka na zapas.




5.

Hotaru otworzyła oczy. Pierwszym co zobaczyła był pomarańczowy sufit. Nie biały, nie żółty, nie szary, tylko paskudnie pomarańczowy. Mruknęła coś i przekręciła głowę. Na zielonej sofie leżała skulona niepozorna dziewczyna. Króciutkie włosy opadały pzaurkami na jasny policzek. Dani spała w najlepsze. Obie zasnęły dość szybko. Blondynka przekręciłą się na drugą stronę.

Przy oknie siedziała Liz. Spokojnie, prawie majestatycznie. Wpatrywała sie w zabrudzoną szybę. Nie w świat za szkłem, ale w cieniutkie pęknięcie na tafli. Tylko opuszki jej palców wbijały się w nogę.

Całą noc spędziła razem z dziewczynami, omawiając kolejne strategie i możliwości znalezienia nowej bazy. Kiedy obie zasnęły ona pozostała w środku. Za drzwiami był korytarz, w korytarzu mrok, a w mroku on. X5494 Alec McDowell. Dlaczego wciąz pamiętała go tak dobrze?

Za dobrze. Każdy szczegół jego ciała, każdy odcień spojrzenia, każdy skrawek emocji. To były tylko dwa tygodnie, a ona zatraciła się w nich co najmniej jak w dwóch latach życia. Nie sądziła, że to wszystko będzie tak świeże i wyraziste. Minęło tyle czasu. Zasypała się przeróżnymi myślami, sprawami, zadaniami, ale gdzieś tam na dnie nadal zalegała wizja malachitowego spojrzenia. Teraz powróciła i dręczyła ją nieustannie, sprowadzając jednocześnie strach przed kolejnym spotkaniem.

Nie bała się go. Mogła go pokonać w kilku ciosach bez specjalnego wysiłku. Tylko to jak ją osłabiała jego obecnośc było przerażające. Nagle brakowało jej odwagi. Zamykała się głęboko w sobie, mając nadzieję, że nie uda mu się do niej dotrzeć i wydobyć na powierzchnię dziwnego uczucia, jakie w niej wywołał rok temu. Ta nagła zmiana i nieznane uczucie chyba najbardziej ją wtedy przeraziły. A potem przyszły jeszcze myśli o konsekwencjach. Nie umiałaby sobie z nimi poradzić. Potem bolałoby jeszcze bardziej.

It's so much easier to go
Than face all this pain here all alone


Wymknęła się nim otworzył oczy, nim cokolwiek powiedział, bo jeszcze by ją zatrzymał. A ona nie mogła się zatrzymać, zostać i czekać na ból. Ból, który nadszedłby z kilku stron. Konsekwencje, oddział, on sam. Nie umiała udawać, że jest dobrze. Nie umiała odegnać strachu. Wolała odejść.

Najwyraźniej jemu ta opcja nie odpowiadała. To zawsze on znikał o świcie z łóżek kolejnych dziewczyn, to on pozostawiał zwątpienie. Po raz pierwszy ktoś opuścił jego ramiona. Podrażniła jego ego, znieważyła go. Nic więcej. A on wciąz żył łaknieniem zemsty. Nie zemsty, ale wyjaśnień. Gryzło go od środka zwątpienie w samego siebie, a może i pewne drobne uczucie straty.

Jak jeden, tylko jeden poranek może tak zmienić życie?

- Długo tak siedzisz? - H. wstała i przeciągnęła się leniwie
Kiedy Liz nawet nie drgnęła, pokiwała tylko głową i sama sobie odpowiedziała.
- Nie spałaś.
To nie było niczym szczególnie nowym. Liz najrzadziej z nich wszystkich spała. Ona zawsze czuwała – tak mówiła. Ale Hotaru wiedziała swoje. Były pewne mroczne sprawy, które Liz przed nimi taiła i z którymi się borykała w samotności. To one nie dawały jej spokojnie zasnąć.

Brunetka powoli obróciła głowę, spoglądając na H. Po chwili jasny uśmiech nasunął się na jej usta. Nie musiała nic mówić a Hotaru i tak domyślała się prawdy. Nie zwierzały sie sobie, nie były tradycyjnymi przyjaciółkami, nawet nie spędzały ze sobą zbyt wiele czasu. Ale w jakiś dziwaczny sposób zawsze wiedziały, że któraś ma problem i zawsze były w pobliżu. Na wszelki wypadek.

Hotaru na paluszkach przeszła obok Dani i weszła do swojej kuchni. Swojej – to dość dziwnie brzmiało. Wyjęła dwie szklanki i napełniła je mlekiem. Ulubiony napój transgenicznych. Zapach chłodnego białego płynu momentalnie wypełnił mieszkanie. Podeszła cicho do okna, stawiając na parapecie jedną ze szklanek. Wsparła się bokiem o ścianę i przyglądając się Liz, powiedziała ze zdumieniem:
- Nie wiedziałam, że już tu wcześniej byłaś.
Brunetka przełknęła ślinę. Mięśnie napięły się, ale szybko rozluźniły ponownie.

- Nie byłam – odpowiedziała cicho i sięgnęła po szklankę
Kobaltowe oczy rozjaśniły się w zdumieniu. Była całkowicie pewna, że wyczuła tutaj osobę Liz.
- Jak to? - zapytała niedowierzając – Wyczułam twój zapach.
- Hmm... Może dlatego, że tu jestem – złośliwość aż syczała
Ale Hotaru była zbyt przyzwyczajona do takich odpowiedzi mieszanych z cynizmem, omijała je już jak codzienność.
- Nie. Kiedy tu weszliśmy czułam twój zapach – upierała się w dość poważnym tonie – A raczej swoistą esencję. Część twojego zapachu. Tylko silniejszą.

Liz przechyliła szklankę, wypijając mleko do końca jednym łykiem. Wiedziała doskonale co wyczuła Hotaru. Czasami przeklinała samą siebie za ciągłe przypominanie im o rozwiniętych zmysłach. Korzystali z tego oczywiście tylko wtedy, gdy nie powinni. Odstawiła szklankę i wstała. Nie miała zamiaru nawet odpychać zarzutów.

Wyszła bez słowa.

* * *

Zmierzyła wzrokiem cała salę. Mnóstwo mutantów przewijało się przez nią, znikając w kolejnych korytarzach lub wygodnie rozkładając się na kanapach. Przy schodach stali Sway i Kyle żywiołowo o czymś rozmawiając, na jednej z kanap siedziała Cas zaczytana w kolejną książkę. Nigdzie śladu zielonookiego zagrożenia, chociaż wyraźnie czuła jego obecność w pobliżu. Westchnęła z rezygnacją i zeszła na dół, mijając bez słowa Kyla i Sway'a.

- Liz – ciepły głos skierowany był w jej stronę
Obróciłą głowę. Max. Na twarzy Guevary malował się lekki niepokój. Chyba miała jakieś kłopoty i w delikatny sposób chciała poprosić ją o pomoc. Na pewno chciała, było to widać w jej oczach. 542 podeszła spokojnie i czekała na wyjaśnienia.
- Dwójka transgenicznych została wytropiona przez policję. Jeśli zaraz ich nie ściągniemy...
Liz momentalnie przytaknęła, rozumiejąc swój przydział.

Chciała się obrócić, kiedy dłoń Max zacisnęła się na jej ramieniu zatrzymując ją.
- Poczekaj. Nie pojedziesz sama.
Serce przyspieszyło znacznie, wyczuwając obecność znajomej osoby. Wbiła spojrzenie w twarz Max, mając nadzieję, że nie krązy po jej głowie ten głupi pomysł.
- Pojedziesz z Aleciem – Guevara wskazała na zielonookiego, który pojawił się obok
Image

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Tue Feb 15, 2005 7:24 pm

O wow ... wow :shock: wow ... Wiem że spodziawałaś się dłuższych, dogłębnych i bardziej sensownych komentarzy, ale wybaczysz mi to.
Spodziewałam się praktycznie wszystkiego po tej części, ale pominęłam taki fakt że Liz będzie miała do wykonania z Alecem misję ... Naprawdę zaskoczyłaś mnie ....... wow w :shock: w wow ..

P.S. A ja myślałm że ty _liz to spokojny człowiek jesteś .... :lol:
:)

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Tue Feb 15, 2005 7:26 pm

Nie ma to jak zielonooki pojawiający się obok. :lol:
Domyślałam się, że problemem może być tu przerośnięte poczucie odpowiedzialności. Szkoda, że ją to dopadło. Ale jest chyba jeszcze coś. :roll:
Nie miała zamiaru nawet odpychać zarzutów.
Czyli dla Liz to brzmi jak zarzut? Widzę długą drogę przed Aleciem. Może być całkiem zabawnie. :twisted:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
Onika
Nowicjusz
Posts: 92
Joined: Sun Jul 25, 2004 5:16 pm
Contact:

Post by Onika » Tue Feb 15, 2005 8:35 pm

Nie biały, nie żółty, nie szary, tylko paskudnie pomarańczowy.
pomarańczowy to okropny kolor! prawie tak samo jak różowy! :evil: i jeszcze gdy kurtka ma ten kolor i gdy tę kurtkę nosi... :evil: Zagalopowałam się :oops: i to jeszcze nie na temat :roll:

Nie wydaje mi się, żeby odpowiedzialnośc była tu jednym problem. Nie, to by było zbyt proste, a Ty przecież kochasz nasz dręczyć 8) przynajmniej takie odniosłam wrażenie :roll:
Więc to coś więcej. Tylko co? W tej części chyba nie było odnośnie tego więcej wskazówki?

No i ten ostatni akapit... Jestem gotowa do schrupania następnej części 8) czy noże będą latać w powietrzu? 8)

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Tue Feb 15, 2005 9:14 pm

Jeśli chcesz dyskusji, _liz, to ja mogę podyskutować ---> Pomarańczowy to wcale nie jest paskudny kolor :evil: :twisted: :wink: Różowy tym bardziej 8) Mam sporo różowych ciuchów, do twarzy mi 8)

Powodem była... przesadna odpowiedzialność? Raczej strach :roll: Strach przed nowym uczuciem, przed reakcją i wpływem innych. Chciała z tym skończyć zanim się rozwinie i przerodzi w coś gorszego... Tak to widzę :roll:

A misją z Aleciem nie jestem zaskoczona :P Nie pierwszy raz widzę taką zmowę :twisted:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Onika
Nowicjusz
Posts: 92
Joined: Sun Jul 25, 2004 5:16 pm
Contact:

Post by Onika » Tue Feb 15, 2005 10:25 pm

Pomarańczowy to okropny kolor 8) różowy tym bardziej 8) może mam do nich uprzedzenia, ze względa na to z czym/kim mi się kojarzą? :?


Kontynuując:
Może nie strach przed uczuciem, ale jakimiś konsekwencjami, które miałaby z ich związku wyniknąć?
To tylko domysły, ale ja naprawdę chcę nastepną część! Więc staram sie starać. :lol:
Last edited by Onika on Tue Feb 15, 2005 10:26 pm, edited 1 time in total.

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Feb 15, 2005 10:26 pm

Yyyy...wydawało mi się, że już komentowałam ostatnią część... :roll:

Pomarańczowy może być ale na widok różowego robi mi się nie dobrze .. blee ...taki słodki :roll:

Misja :twisted: No to będzie tak : Oczywiście Liz nie będzie wznosiła większych sprzeciwów co do osoby towarzyszącej podczas misji i to raczej nie z chęci aby tą osobą był Alec, ale po prostu jest dobrze wyszkolonym żołnierzem, co widać było już w pierwszej części. Czyli na misję pojadą razem. No cóż, wielkie odkrycie to nie było, ale to dopiero początek :lol: Alec będzie chciał wyjaśnień, jednak Liz będzie wykręcała się ze wszystkich sił, albo raczej będzie starała się go jakoś zignorować :roll: Jej zachowanie zdenerwuje Aleca, co tylko podkręci całą atmosferę. Pewnie się pokłócą, może Liz powie coś, czego nie powinna tzn coś jej się "wypsnie" o tym jej strachu czy też odpowiedzialności. A co zrobi Alec później- nie mam pojęcia :roll: :lol:

To oczywiście tylko takie moje przypuszczenia, które wpadły mi do głowy podczas czytania części i komentowania jej :lol: _liz i tak nas czymś zaskoczy :twisted: :roll:

nowa (pytam z czystej ciekawości) czy ty jesteś blondynką :roll: 8)

User avatar
Onika
Nowicjusz
Posts: 92
Joined: Sun Jul 25, 2004 5:16 pm
Contact:

Post by Onika » Tue Feb 15, 2005 10:28 pm

nowa (pytam z czystej ciekawości) czy ty jesteś blondynką

jesteś okrutna 8)

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Wed Feb 16, 2005 9:52 am

Pomarańczowy jest ohydny, różowy też. Przegłosowane. :twisted:

Strach, odpowiedzialność czy może rozsądek- to dla mnie nadal trochę za mało jak na wyjaśnienie postępowania Liz. Nie wiem czy szukać w nim jakiegoś wkładu Manticore czy czegoś co stało się już na wolności. A może nie chodzi tyle o Liz co o Aleca? :roll: :scep:

Co do następnej części mam dwa pytania:
1) Kiedy ją dodasz?
2) Kto zostanie rozłożony na łopatki? Liz? Alec? Czy może przypadkowy przechodzień? :twisted: Może już czas ewakuować miasto? :haha:

PS. lenta, noże? To chyba nie ta bajka. 8)
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Feb 16, 2005 10:19 am

To lubię 8) Dziewczyny naprawdę świetnie sobie radzicie i zasłużyłyście na część kolejną. Ale zanim do niej przejdziemy, kilka słów ode mnie i może jeszcze kilka waszych postów do tego, co zaraz wam napiszę :twisted: Ha!

Lubie kolor pomarańczowy, ale taki na skórce mandarynki czy pomarańcza. Natomiast nienawidzę pomarańczowego, który wygląda jak cegła, albo jest rażący czy ketchupowaty :lol: A taki był ten sufit. Paskudnie pomarańczowy.
Może nie strach przed uczuciem, ale jakimiś konsekwencjami, które miałaby z ich związku wyniknąć?
Onika nawet nie wiesz jak bliska prawdy jesteś. Baaardzo bliska. Na pewno w jakim stopniu Liz bała się samego uczucia, tu wszystkie macie rację. Ale to nie było tylko to... Na pewno ten drugi powód was zaskoczy, ale go na razie nie zdradzę! Za to podpowiem wam coś innego :roll: W zasadzie nie powinnam spoilerować aż tak bardzo, ale co tam... A co wy na to, że w którymś momencie Liz powie "Żołnierze nie mają serca" :twisted:

Elip twoja teoria co do następnej części mnie rozbawiła :lol: Może dlatego, że ja wiem co się stanie a ty nie. Liz nie będzie miała większych sprzeciwów? Hehe. Dziewczyny naprawdę w tym opowiadaniu nie ma nic konwencjonalnego, więc takich teorii bym nie wysnuwała 8) No, ale przekonacie się przy kolejnej części.

age krązysz dość blisko rozwiązania zagadki "Dlaczego Liz zostawiła Aleca" :) Nie trafiłaś w sedno, ale poruszyłaś jeden ważny element.

A kolejna część w każdej chwili, gdy tylko zareagujecie na mój komentarz i się ustosunkujecie do niego (ach, jak ja uwielbiam was tak szantażować) 8)
Image

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Wed Feb 16, 2005 12:17 pm

Osobiście bardziej od koloru owoców lubię same owoce. :twisted:
Od początku widać, że Liz jest przesiąknięta Manticore, zasadami które jej wpajano. Żyje według nich, choć podejrzewam, że w pewnych kwestiach ma własne zdanie. :roll: Żołnierz ma walczyć, nie czuć. :(
Alec wręcz przeciwnie. W dużym stopniu potrafi się dystansować, żyć inaczej niż go uczono- na pewno bardziej niż ona. :|
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Wed Feb 16, 2005 2:25 pm

onika wrote:jesteś okrutna
Czyli jesteś blondynką :twisted:

Hmmm... skoro moja teoria tak rozbawiła _liz tzn, że najprawdopodobniej będzie tego zupełne przeciwieństwo :twisted: Czyli mniej-więcej to będzie tak, że Liz będzie protestowała i to baaaardzo się do tego przyłozy :lol: ale na misję i tak pojadą razem(chyba, bo już niczego pewna nie jestem)Nie będzie starała się zignorować Aleca, ale zgodnie z tym co powiedziała Onika, zadźga go nożem :lol: dodając : "Żołnierze nie mają serca" Trzeba będzie ewakuować miasto, bo Liz się tak wczuje, że będzie latała z nożem po ulicach :twisted:

A tak serio skoro age była blisko tzn , że tu chodzi o Aleca a nie o Liz? :roll:

Widzisz jak się staramy _liz? Dodałabyś kolejną część za to :twisted:

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 13 guests