Shallow water

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

Post Reply
User avatar
Tess_Harding
Starszy nowicjusz
Posts: 223
Joined: Thu Feb 12, 2004 10:06 pm
Location: Golenice
Contact:

Shallow water

Post by Tess_Harding » Sun Oct 03, 2004 8:53 pm

hejka!!!

Oto mój nowy ff. Mam nadzieję, że się wam spodoba. na razie kawałek bo nie mam czasu przep[isywać:)


SHALLOW WATER cz.1



- Hej Alex!- Liz zobaczyła przez okno idącego przyjaciela.
- Cześć Liz. Co słychać?- Alex podszedł do niej.
- Wszystko ok. Przyjdziesz dziś wieczorem do Crashdown?
- Nie mogę.
- Stało się coś?- zdziwiła się Liz.
- Przyjeżdża do mnie kuzynka. Właśnie idę po nią na przystanek.- wyjaśnił Alex.
- I gdzie jest problem? Przyprowadź ją ze sobą.
- Zapytam, ale pewnie będzie bardzo zmęczona....
- Zapytaj. Na pewno będzie miło. Przecież nie będziesz ukrywał jej przez cały czas.
- To do zobaczenia.... - Alex poszedł. Skierował się na przystanek. Autobusu jeszcze niebyło. Miał małe opóźnienie. Jednak po chwili przyjechał. Wysiadła z niego tylko jedna pasażerka. Była nią niewysoka blondynka obładowana bagażami.
- Alex!- krzyknęła do stojącego w pobliżu chłopaka. Bagaże wyleciały jej z rąk.
- Jessie!- Alex rzucił się na pomoc.- Pomogę ci. Coś ty się tak obładowałaś?
- Wiesz, takie tam.... Jestem kobietą! A poza tym to jest bardzo ciężkie.
- Faktycznie, jesteś kobietą...- wysapał Alex. Jessie miała rację, to było bardzo ciężkie. Na szcęście wkrótce doszli do domu.
- Niezła chata- pochwaliła Jessie.- Jak to się stało, że nigdy u ciebie nie byłam?
- Wolałaś co innego niż wpadać z jednej małej miejscowości do drugiej.
- No, Roswell nie jest takie małe- zauważyła Jessie.- A gdzie twoi rodzice?
- Ty już o wszystkim zapomniałaś....- westchnął Alex.- Przeciez ci mówiłem, że wyjechali na jakiś czas.
- Masz rację, mówiłeś...- Jessie wzruszyła ramionami- Ale mam krótka pamięć.
- Chodź, pokażę ci twój pokój.- Alex skierował sie na górę. Za nim podążała Jessie.
- Co jest tu do roboty?- zapytała Alexa.
- Nie wiem. Ale jeżeli chcesz to możemy się spotkać z moimi przyjaciółmi.
- Ok. Nie ma sprawy.- zgodziła się Jessie.
- Uprzedzę ich. A ty się pospiesz!
- Czy kiedykolwiek musiałeś na mnie czekać?
- Tak!- powiedział Alex.- I, Jessie...
- Słucham?
- Błagam, bez żadnych występów...
- Nie wiem o czym mówisz- spojrzała na niego jak na wariata.
- Wiesz... Mówię o twoim niewyparzonym języku.
- Postaram się, ale niczego nie obiecuję. A teraz, jeżeli nie chcesz na mnie czekać to pozwól, że pójdę się przebrać....- zamknęła drzwi.


* * *


- To jest moja kuzynka Jessica Brooks- Alex przedstawił kuzynkę.
- Jessie- powiedziała szybko.
- A to jest Tess, Max, Michael, Isabel, Kyle i Maria. A ja jestem Liz.- brunetka wyciągnęła rękę.
- Niezłe towarzystwo.- Jessie przyjrzała się wszystkim po kolei.
- Alex, może cos dla nas zamówisz?- zaproponował Michael.
- Dlaczego ja?
- My się zapoznamy z twoja kuzynką- Kyle się usmiechnął i zrobił miejsce dla Jessie. Dziewczyna usiadła pomiędzy nim a Michaelem.
- Alex troche mi o was opowiadał.- powiedziała Jessie.
- Wszystko to kłamstwa.- wtrącił szybko Michael.
- Nawet to, że jesteście mili, sympatyczni i koleżeńscy?- Jessie spojrzała na niego.
- Michael, zachowuj się.- Isabel szturchnęła kolegę.
- Są tu jakieś imprezy?
- Hmm?- tess spojrzała na Jessie.
- No, imprezy...
- Nie interesują nas imprezy.- wyjaśnił Max.
- Mów za siebie- powiedział Kyle.
- Jakos nie widzę entuzjazmu. Hmm.. Ja też nie lubię imprez, ale zapytałam tak z czystej ciekawości.- westchnęła. Przyszedł Alex.
- Wróciłem- postawił na stoliku colę.
- Widzimy- powiedziała Jessie.- Czy wierzycie w UFO?- zapytała nagle. Maxa aż poderwało z miejsca.
- Nie wierzymy. Bo co?- zapytał Michael.
- Czy ja coś mówię? Ale jesteście wrażliwi. Wyluzujcie trochę.- zaśmiała się.
- A ty wierzysz?- zapytała Tess.
- Tak. Wierzę, że nie jesteśmy sami we wszechświecie i takie tam bla, bla, bla.
- Gadanie... ja potrzebuję dowodów.- odezwał się Michael.- Rozumiesz?- spojrzał na Jessie- DO-WO-DÓW! Wiesz co to są..
- Wiem co to są dowody KRE-TY-NIE!- odcięła się Jessie.
- Jessie!- Alex spojrzał na kuzynkę.
- No co? To on zaczął. Dlaczego zawsze zwalasz na mnie?- broniła się.
- Bo ty jesteś prowodyrem wszelkich kłótni...
- Alex, daj na luz- wtrąciła się Tess.
- Czy jest tu łazienka?- zapytała Jessie.
- Jest. Chodź, zaprowadzę cię.- Liz wstała z miejsca.
- Alex, co się dzieje?- zapytała Isabel.
- Ona... Ona zawsze coś chlapnie. Muszę was ostrzec, że bardzo często kłóci się z ludźmi. Ona jest po prostu koszmarna!- żalił się Alex.
- Mi tam się podoba.- wtrącił Kyle.
- Tak, kyle. Tobie podoba się wszystko co chodzi, ma długie nogi, długie włosy i jest dziewczyną.- mruknęła Tess.
- Za to ty nie możesz znaleźć sobie chłopaka. Czyżby nikt cię nie chciał?
- Dziewczyny są przereklamowane- mruknął Michael.
- Uważaj żeby Liz tego nie usłyszała.- ostrzegła go Maria.
- Czego mam nie usłyszeć?- zapytała Liz, która właśnie wróciła i usłyszała ostatnie słowa Marii.
- Że dziewczyny są pr....- zaczął Kyle, ale Michael go szturchnął.
- Michael- Liz spojrzała na swojego chłopaka.
- Liz... Wierzysz temu...- spojrzał na Kyle'a.
- Znam cię..
- Chyba ominęło mnie niezłe kino- wtrąciła Jessie. Alex chwycił ją za rękę.
- Powinniśmy już iśc.
- Przecież dopiero co przyszliście!- powiedziała Isabel.
- Jessie jest bardzo zmęczona...
- Wcale nie!- wtrąciła.
- .... po podróży...- dokończył Alex, ignorując protestującą Jessie.- Dlatego idziemy- wyprowadził Jessie z Crashdown. Pozostali jeszcze przez chwilę słyszeli głośne protesty Jessie Brooks.
- Dlaczego to zrobiłeś?- zapytał Jessie swojego kuzyna, kiedy dotarli do domu.
- Zrobiłem co?
- Zabrałeś mnie z tego... Crashdown!
- Słuchaj, musimy cos sobie wyjaśnić. Wiem, że masz niewyparzony język, ale odpuść sobie ok? Tu to nie działa. Nie pozwolę obrażać moich przyjaciół.
- Alex, ten Michael sam zaczął! Co miałam zrobić?
- Milczeć.
- Zawsze wszystko idzie na mnie. Zawsze. Jesteś niesprawiedliwy. To mój pierwszy dzień w Roswell a już się kłócimy!
- Dobranoc Jessie.
- Ale...
- Dobranoc.- powtórzył Alex.
- Dobranoc.- powiedziała obrażonym tonem.


CDN...
Jane Cahill

Image

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Oct 03, 2004 10:32 pm

przeczytalem to cos.. nie chce mi sie gadac (zreszta nie bardzo jest o czym). takie sobie.. niemal poprawne, chociaz zdarzaja sie glupie bledy.
ale to nie to mnie zainteresowalo...
prawdziwie intrygujaca kwestia jest tytul - dlaczego, na wszystkich bogow Olimpu, nazywa sie to Shallow Water..? :shock: nie moze byc Plytka Woda? A jesli to nie brzmi dosc dobrze, to dlaczego nie jakis inny, lepszy akustycznie polski tytul..? powoli wyksztalca sie jakas taka maniera.. co raz wiecej ff'ow jest nazywanych z angielska... ostatnio chyba ze trzy widzialem takie (widzialem - nie czytalem)... powiedzcie - czy wlasnie to teraz jest cool? bo nie chcialbym, zeby mnie ktos wysmial jak zaczne gadac po polsku...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
Tess_Harding
Starszy nowicjusz
Posts: 223
Joined: Thu Feb 12, 2004 10:06 pm
Location: Golenice
Contact:

Post by Tess_Harding » Fri Oct 08, 2004 8:40 pm

Hejka!!!

dzięki piter za słowa krytyki. muszę ci jednak powiedzieć, że tytuły po angielsku są w modzie. chyba przyznasz, że lepiej brzmi Shallow water niż Płytka woda. angielski jest ładniejszy od polskiego.
A tymczasem kolejna część.


SHALLOW WATER cz.2


- Witam. Przygotowałam ci śniadanie.- powiedziała Jessie kiedy rano Alex pojawił się w kuchni.
- Śniadanie? Miło z twojej strony.- ucieszył się Alex, który poczuł ulgę na myśl, że nie będzie musiał w pośpiechu przygotowywać śniadania.
- Smacznego.- powiedziała Jessie.
- A ty nie jesz?- zdziwił się Alex widząc tylko jeden talerz z kanapkami.
- Ja już jadłam mój drogi kuzynie. A teraz wychodzę. No, niestety to ty będziesz musiał posprzątać po śniadaniu.- Jessie wzięła torebkę.
- Gdzie idziesz?
- Idę na zakupy. Z Tess.- wyjaśniła takim tonem, jakby chodzenie z Tess na zakupy było codziennością.
- Z Tess? Przecież dopiero co ją poznałaś!
- No i co w związku z tym? Czy to, że jestem "nowa" oznacza, że mam siedzieć sama w domu i nigdzie nie łazić? A poza tym to ona zadzwoniła dziś rano i zapytała czy pójdziemy razem na zakupy. Gdybyś nie zaspał to byłbyś w temacie.
- Tak od razu się zgodziłaś? Nie poznaję cię....
- Trzeba zawierać nowe znajomości.- Jessie pokazała mu język i wyszła. Na zaewnątrz czekała już Tess.
- Hej Tess.
- Cześć, Jessie. To co? Idziemy? Oprowadzę cię po naszym pięknym mieście.
- Brzmi nieźle. Muszę zobaczyć to słynne miasteczko, gdzie rozbiło się UFO.- Jessie była podekscytowana.
- Tutaj nie rozbiło się UFO tylko trochę dalej.- sprostowała Tess.
- Na jedno wychodzi.- Jessie wzruszyła ramionami. Tess się roześmiała. Obie dziewczyny poszły na zakupy a potem Tess oprowadziła nową koleżankę po mieście. Po drodze zaliczyły kilka sklepów . To było niesamowite, że obie potrafiły tak ze sobą rozmawiać jakby znały się całe wieki. Jessie opowiedziała Tess o życiu w małej miejscowości niedaleko Nowego Jorku. Jessie była jedynaczką, jej ojciec pracował w firmie komputerowej. Oboje rodzice byli wykształceni, ale Jessie nie uczyła się za dobrze. Nie lubiła się uczyć czegoś co nie będzie jej w życiu potrzebne. Nie lubiła imprez i zamiast iść do dyskoteki, wolała obejrzeć film lub poczytać dobrą książkę.
- W zasadzie to tylko czasami wychodzę z domu.- przyznała.
- Tu nudzić się nie powinnaś. W Roswell zawsze się coś dzieje.- Tess się uśmiechnęła. Ona doskonale wiedziała, że Roswell to nie jest jakieśtam zwykłe miasteczko.- Do kiedy zostajesz?
- Nie mam pojęcia. Moi rodzice wyjechali i nie mogli zabrać mnie ze sobą.- wyjaśniła.
- To fajnie! Bardzo miło się z tobą rozmawia.
- Z tobą także.- Jessie się uśmiechnęła. Tak właśnie minął im dzień, aż pod wieczór, zmęczone, ale szczęśliwe, wpadły do Crashdown. Kiedy weszły do środka, okazało się, że wszyscy już tam siedzą.
- O, nasze zakupowiczki.- mrukną Kyle.
- Że co?- zdziwiła się Jessie.
- No, zakupowiczki od robienia zakupów. Tak jak wczasowiczki to od wczasów...- wyjaśnił Kyle. Jessie przewróciła oczami i usiadła obok Alexa.
- Coś kupiłaś?- zapytał Alex.
- Niewiele.- Jessie wskazała na cztery opasłe torby leżące na podłodze.
- Taaa... Jeżeli to jest niewiele to chyba nie chcę wiedzieć co dla ciebie znaczy dużo.- mruknął Alex.
- Typowy samiec. Tylko narzeka i narzeka.- stwierdziła Jessie.
- To o czym rozmawialiśmy? Aha! Maria, jutro próba. Nie zapomnij.- powiedział Alex nie zwracając uwagi na swoją kuzynkę, która w tym właśnie momencie kłóciła się z Kylem.- tylko się nie spóźnij.- dodał.
- Czy ja się kiedykolwiek sóźniłam na próbę?- oburzyła się Maria.
- Szczerze? Tak. Ale...- Alex urwał.
- Czy ty myślisz głową czy tym....- powiedziała Jessie do Kyle'a, ale nie zdążyła dokończyć, bo Alex zatkał jej usta ręką.
- Jessie!- powiedział ostrzegawczo.
- No co? On zaczął! To jest nienormalny, zboczony... erotoman. I w dodatku buddysta!- wypaliła Jessie. Isabel zakrztusiła się colą, Tess odwróciła głowę by ukryć śmiech, Michael z rozbawieniem patrzył to na Kyle'a to na Jessie a Max udawał, że nic nie słyszał.
- Może lepiej juz idziemy...- powiedział Alex.
- Nie, nie! Niech zostanie! Posłuchamy co ma do powiedzenia! No, dalej....- Kyle spojrzał wyzywająco na Jessie.
- Wiesz co? Ja już skończyłam. Nie wdaję się w dłuższe rozmowy z tępytmi jak obuch od siekiery kretynami. Mam ci do powiedzenia tylko tyle, że Budda naucza aby tacy kretyni jak ty dali spokój normalnym ludziom. Aha! Miałam właśnie wizję i Budda powiedział mi, że powinieneś się leczyć, ale na nogi bo na głowę już za późno! Pasuje? To cześć.- Jessie wstała i wyszła zostawiając zrozpaczonego Alexa i Kyle'a, który przez dłuższą chwilę siedział z otwartymi ustami. Isabel w końcu zrezygnowała z picia coli, gdyż już kilka razy musiała ją wypluć.
- Czy wy to słyszeliście?- wydusił z siebie Kyle.
- To o buddyście czy o leczeniu?- bezlitośnie zapytał Michael.
- Bardzo śmieszne! Jeszcze nigdy... nikt...
- Tak ci nie dogadał?- podsunęła Tess.- to prawda. Ma niezłe porównania. A skąd wiedziała o buddyźmie?
-Ty chyba żartujesz?- wtrąciła Liz.- Zgadnij jak Kyle zaczął z nią rozmowę!
- Budda naucza!- jednocześnie powiedziały Liz, Maria, Tess i Isabel a potem się roześmiały.
- Ale śmieszne! Znajdźcie sobie inny temat do żartów.- kyle się obraził. Isabel położyła mu rękę na ramieniu.
- Nie wygłupiaj się. To tylko żarty.- powiedziała.
- Żarty żartami a my z Michaelem mamy cos do zrobienia. Chodź.- powiedziała Liz szturchając chłopaka w ramię.
- Czyżbyście chcieli wypróbować nowe łóżko Liz?- zapytała Maria.
- Nie pomyślałam o tym. Dzięki Maria, to dobry pomysł.- Liz pociągnęła Michaela w stronę zaplecza.
- Ach te dzieci...- westchnął Kyle.
- Dorosły się odezwał!- zaśmiała się Tess. Ręka Isabel wciąż spoczywała na ramieniu Kyle'a.


CDN....
Jane Cahill

Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 6 guests