nareszcie mój komp wrócił do "życia"
, przeczytałam dwie części naraz i jak zwykle brak mi słów uwielbieniaZacznijmy od tego gdy Michael i Liz powiedzieli Marii kim są "- Jesteśmy krwiożerczymi mutantami z Marsa, którzy przyszli niszczyć całą waszą ludzką rasę, wyjadając wam mózgi – mruknął Michael"
opis komory a zwłaszcza "jakiś stolik, ale raczej nie do kawy, bo zdobienia mu się ruszają, więc ciężko by było się przy nim relaksować"
"Przerażała ją myśl, że nie będzie jej chciał, bo nie jest jedną z „nich”, bo jest zwykła. Bała się, że teraz to oni będą jej unikać." - ja raczej zdziwiłam się że Maria nie przestraszyła się ich gróźb, choć biorąc pod uwagę jej niewypalony język to nie ma się czemu dziwić
"Bójka" słowna Michael'a i Mraii - muszę sobie zapamiętac kilka zwrotów
- lizzy_maxia zgadzam się z tobą całkowicie" To milutko. Dobra nie przeszkadzam ci. Pozdrów swojego Romea. " - typowy facet jak mu się nie powie prosto z mostu to się nie domyśli
"Jak to jest, że potrafisz sprawić, że ludzie zaczynają lubieć dana kategorię: ja nie lubiłam nigdy Candy, a teraz wielbię tę parę" - Issy, ja w miejsce candy mogłabym wstawić polar, bo kiedyś tolerowałam tylko candy a teraz polar to moja ulubiona kategoria
A teraz najnowsza część
" ‘Już ja sobie z tobą pogadam Guerin’ (...)‘Nic z tego Guerin’ zerwała się z miejsca i podbiegła do niego. ‘Ta rozmowa się odbędzie czy tego chcesz czy też nie. Nic mnie to nie obchodzi’_ - nie ma to jak wkurzona Maria
"Zimny, nieczuły, pusty, nieprzyjazny dla tych, którzy chcieli się wedrzeć i zniszczyć jego spokój. Jego wnętrze składało się z wielobarwnych odłamków krzemu, przysypanych gruboziarnistym żwirem, który często hamował wszelkie jego „ludzkie” odczucia. Wiele miejsc było przysłoniętych skałami. Zimne głazy, ostre, strome, niebezpieczne. Nigdy nie miało się pewności, czy któraś ze skał przypadkiem się nie zawali i nie przygniecie cię swym ciężarem. Pomiędzy labiryntami pustynnych skał jego prawdziwe uczucia mogły się swobodnie schować tak, żeby nikt ich nie znalazł. Gdzieniegdzie rosły pustynne róże – jedyny dowód jego człowieczeństwa. Drobne uczucia spowite w kolce cynizmu, które do tej pory tylko Liz udało się pokonać i nie zranić się przy okazji. Czasami, jak to na pustyni, mogła się rozpętać piekielna burz piaskowa. Wtedy pochłaniała wszystko na swej drodze, wszystko niszczyła, nie można jej było okiełznać ani pokonać – to właśnie wtedy jej brat wpadał w furię i nawet ona nie potrafiła go ugłaskać, mógł wtedy zabić." - bardzo podoba mi się ten opis pod względem technicznym, _liz wszyscy którzy chcą pisać opowiadania powinni się uczyć twoich na pamięć, to takie małe perełki, dzieła sztuki bez skazy
- jednak ten fragment mnie bardzo zasmucił, to bardzo szary opis uczuć Michael'a , miejmy nadzieję że Maria zdoła je obrócić o 360 stopni:(
no ale potem już mi się humor poprawił "- Maria, na miłość boską! – jęknął – Nie mam ochoty na użeranie się z przewrażliwioną maniaczką, która na mój widok dostaje orgazmu. ", albo - "- Możesz mnie cmoknąć wiesz w co – powiedziała chłodno- Na przyjemność to trzeba sobie zasłużyć – odpowiedział " i " – Nie wiedziałam, że jestem natchnieniem dla twojej rozprawki.- Ja też nie. Wiedziałem tylko o moich erotycznych eskapadach i seksualnych żądzach. – odpowiedział i mrugnął do niej "
a na koniec niespodzianka i kolejna tajemnica - " - Zabiję ją, jeśli to przeżyje. "
przez większą część opowiadania śmiałam się aż do łez, a teraz tak sobie siedzę i myślę czy niektórzy autorzy zamieszczonych tu opowiadań czekają aż ktoś wpływowy odkryje ich talent, czy sami zgłoszą się kiedyś gdzie potrzeba, teraz to my bywalcy tego forum mamy wielkie szczęście że możemy czytać ich pierwsze dzieła gratis bo kiedyś to kto wie co będzie, wtedy będziemy wspomiać stare dobre czasy
Czytaj między wierszami...