Czas Zmian

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Czas Zmian

Post by natalii » Thu Oct 23, 2003 11:04 pm

Czas Zmian

Kiedyś myślałam, że moim największym marzeniem są studia na Harvardzie, teraz już wiem że nie o to w moim życiu chodziło. Wszystko zmieniła miłość, która niespodziewanie pojawiła się w moim sercu. Miłość do nieziemskiego chłopaka i to dosłownie, bo okazał się kosmitą. Maxa pokochałam całym sercem i duszą, poświęciłam dla niego całe swoje życie i dlatego jestem właśnie tu, gdzie jestem...
Wszystko zaczęło się pewnego dnia, a właściwie nocy, miałam dziwny sen. Śniła mi się śmierć moich przyjaciół, ludzi, którzy byli w moim życiu wyjątkowo ważni. Przekładałam ich nawet nad rodzinę. Nie pamiętałam dokładnie szczegółów snu wiedziałam tylko, że oni umrą i że będzie to moja wina. Do tej pory słyszę w myślach głos z tego snu „Wyjedź, bo zginą” Wiedziałam że nie mogę tego zignorować w naszym życiu było już tyle niebezpiecznych sytuacji, że każda następna była coraz bardziej ekstremalna.
Właściwie wtedy nie byłam w żadnym związku z Maxem, było to po części z mojej winy ale wpływ na to miał też fakt że Max związany był wtedy z inną kosmitką. Miała na imię Tess i była z nim w ciąży. Mój sen miał miejsce parę dni po jej odlocie na ich ojczystą planetę, piszę ich ale nie mam na myśli tylko Maxa i Tess myślę tu też o siostrze Maxa, Isabel i ich przyjacielu Michaelu. Tess odleciała bo dziecko które nosiła nie mogło żyć w ziemskiej atmosferze, a odleciała sama bo okazało się że zabiła mojego przyjaciela...ale o tym wspomnę innym razem.
Dokładnie dwa dni po odlocie miałam ten znamienny sen, sen tak realistyczny że już wieczorem tego samego dnia siedziałam w autobusie opuszczającym Roswell. Niewiele wytłumaczyłam moim przyjaciołom, powiedziałam tylko że muszę wyjechać i nie powiedziałam im nawet gdzie. Rodzice natomiast zostali nakarmieni kolejną porcją kłamstwa autorstwa ich jedynaczki. Usłyszeli, że muszę odizolować się od Roswell, przyjaciół, a głównie Maxa. Ucieszyli się pewnie dlatego, że za Maxem nie przepadali, myśleli chyba że jestem przez niego nieszczęśliwa i mimo iż faktycznie często przez niego płakałam to dzięki niemu moje życie miało sens a każdy kolejny dzień jaśniał i piękniał gdy on był blisko. Wyjechałam na Florydę do cioci Rachel i tak zaczęła się kolejna przygoda mojego życia spotkałam tam osoby których w najmniejszym stopniu się tam spotkać nie spodziewałam były to ‘duplikaty’ moich kosmicznych przyjaciół z Roswell.
I tak z jednego kosmicznego bałaganu wpadłam w kolejny.
Cdn. ???

Jest to moje pierwsze opowiadanie napiszcie mi SZCZERZE co o nim sądzicie. Nie boję się negatywnych opinii i mam nadzieję że będziecie pisali mi tylko to co naprawdę sądzicie :) Mam też pytanko czy mam kontynuować to opowiadanie czy też dać sobie z nim spokój albo jeszcze lepiej spokój z pisaniem w ogóle.
Mam też propozycję jeśli są chętne osoby do podsuwania mi tematów do tego opowiadania macie jaieś pomysły na wątki albo podczas czytania tego fan ficka błysnęło wam w główce to coś, ta malutka iskierka która podpowiada wam jak mają się potoczyć dalsze losy to dajcie mi znać w komentarzach albo na PM :) Pewnie potraktujecie to jako wysługiwanie się wami ale chciałabym aby w tym opowiadaniu jeśli będzie kontynuowane znalazły się wątki i sceny które was zainteresują a to chyba najlepsze wyjście. Życzę miłego czytania i ogromnej ilości komentarzy (tego akurat życzę sobie)

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Thu Oct 23, 2003 11:52 pm

na razie to chyba tylko wstep, ale jesli chodzi o pomysl, to moze sie ciekawie rozwinac. natomiast mam spore zastrzezenia odnosnie stylu. jak dla mnie, zbyt doslowny. troche wiecej niedopowiedzen od razu zmienia atmosfere na mroczniejsza.. intryguje...
ale ja jak powszechnie wiadomo nie jestem autorytetem w dziedzinie nauk humanistycznych :D, wiec nie przejmuj sie specjalnie moja opinia 8)
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Fri Oct 24, 2003 12:29 am

Czyli ma być więcej tajemniczości :) to chyba da się zrobić dzięki za opinię Piter wypowiedziałaś się jako pierwszy :)

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Fri Oct 24, 2003 3:27 pm

Opowiadanie troszkę za krótkie żeby móc się dokładniei wypowiedzieć, ale pomysł ciekawy. Więcej napisze gdy będzie więcej (co od razu oznacza że ma być więcej 8) )
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Fri Oct 24, 2003 3:34 pm

Ja równiez czekam na dalszą część, ciekawa jestem jak pociągniesz dalsze wątki, narazie wciąga. Skorzystaj z opinii Pitera.
Życzę powodzenia :P

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Fri Oct 24, 2003 4:04 pm

przyłączam się do moich przedmówców i dodaję-więcej emocji :wink:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
tigi
Zainteresowany
Posts: 372
Joined: Fri Aug 01, 2003 6:30 pm
Location: Poznań
Contact:

Post by tigi » Fri Oct 24, 2003 6:25 pm

Za krótkie by ocenić. Tytuł ciekawy. Zapowiada sie nieżle, jestem ciekawa jak pociągniesz losy bohaterów. I tak jak radzi Piter i Hotori: więcej tajemniczości i uczuć!

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Fri Oct 24, 2003 8:33 pm

Dzięki za wszystkie opinie :) Zastanawiam się czy mogę trochę zmienić styl tzn. pierwsza część to było wprowadzenie ale mówiła w nim Liz czy w dalszych częściach może być obiektywny narraror czy lepiej zostawić to tak jak jest ??

User avatar
tigi
Zainteresowany
Posts: 372
Joined: Fri Aug 01, 2003 6:30 pm
Location: Poznań
Contact:

Post by tigi » Sat Oct 25, 2003 3:38 pm

Uważam że lepiej jest jak widzimy wszystko ze strony Liz, jej uczucia. Choć jeśli bedziesz pisała co każdy myśli, czuje, to dla mnie jest obojętnie.

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Sat Oct 25, 2003 8:13 pm

Dzięki Tigi :) już niedługo postaram się zamieścić kolejną część :)

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Sun Oct 26, 2003 2:08 pm

Pomysł Liz + duplikaty może być cakiem ciekawy. Zapowiada się nieźle. Co do formy, ja bym wolał mimo wszystko obiektywnego narratora, ale tak jak jest też nie jest źle.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Thu Oct 30, 2003 10:59 pm

Oto i kolejna część ciekawa jestem waszych opini :roll:

Część II

- Maria chyba nie próbujesz mi wmówić, że nie wiesz gdzie jest Liz- Max zaczynał już tracić cierpliwość.
- Nie, nie wiem OK.?
- Jesteście przyjaciółkami od lat nie wierzę, że nie powiedziała ci, dokąd jedzie!!
- No dobrze, mam pewne podejrzenia, co do miejsca jej pobytu, ale musisz mnie zrozumieć gdyby Liz chciała żebyś wiedział gdzie ona jest powiedziałaby ci. Gdy wyjeżdżała była taka przygnębiona, martwi mnie, że mi się nie zwierzyła i niepokoję się o nią, ale nie mogę ci powiedzieć gdzie jest- Maria była nieustępliwa.
-Maxwell daj jej już spokój, wszyscy martwimy się o Liz, ale twierdziła, że musi odpocząć i coś tam przemyśleć, więc daj jej trochę czasu- Michael postanowił bronić swojej dziewczyny
- Łatwo wam mówić, bo nic nie rozumiecie. Boję się o Liz, gdy opuszczała Roswell miała takie smutne i puste spojrzenie. Nie wiem, co się stało, po wyjeździe Tess wszystko zdawało się być dobrze, aż tu niespodziewanie to nagłe postanowienie wyjazdu. Nic z tego nie rozumiem. Gdyby, chociaż Liz zadzwoniła do mnie i powiedziała, że wszystko jest OK. i gdzie się teraz znajduje to może bym się, chociaż trochę uspokoił, ale...- zrezygnowany Max wyszedł z Crashdown.
Grupka przyjaciół patrzyła za oddalającym się Maxem, na ich twarzach gościł smutek rozumieli, co czuł i z całego serca mu współczuli.

***

Liz siedziała na plaży i rozmyślała. Za godzinę po raz pierwszy miała iść do nowej szkoły, ale nie to ją martwiło, przez skórę czuła, że wydarzy się coś... kosmicznego? To wrażenie nie opuszczało jej od przyjazdu na Florydę. Nie mogła opanować wrażenia, że tutaj również panuje ta sama atmosfera, co w Roswell, atmosfera tajemniczości i tego czegoś, co dawało o sobie znać tylko w obecności Maxa, Isabel i Michael’a.
„Przecież to nierealne, wszystko to zostało za mną. Jestem tu sama i nawet Maria nie wie gdzie jestem, więc nie mogła nic wygadać oni nie mogli mnie znaleźć”. Liz rozmyślała o tym od momentu, gdy w sklepie przed oczyma mignęła jej blondynka wyjątkowo podobna do Isabel. Wtedy Liz stwierdziła, że to było tylko złudzenie, ale od tamtego momentu dziwne wrażenie napięcia i niepokoju jej nie opuszczało.
_No dobra czas do szkoły- Liz wstała i otrzepała swoje ubranie z piachu nagle zdała sobie sprawę, że mówi do siebie na głos- Świetnie i jeszcze na dodatek świruję.
***

- Jesteś pewna, że to była ona??? – Rath prawie wrzeszczał
- Nie całkiem, ale ta dziewczyna była cholernie podobna do tej, która uratowała życie Maxa w LA- Loonie również zaczynała już tracić cierpliwość.
- Jeśli to faktycznie ona to może popsuć nam wszystkie plany.
- Rath nie martw się, jeśli to ona to zlikwidujemy problem nie pierwszy raz zresztą- Loonie zaczęła przysuwać się do Ratha z przebiegłą miną.
- Skarbie wiem, na co masz ochotę, ale nie mamy na to czasu...- Rath nie dokończył zdania gdyż język Loonie znajdował się już w jego ustach
- Na to zawsze jest czas- mruknęła
Image

Cdn.

Zastanawiam się, co myślicie o tej części.

osobiście nie jestem z niej za bardzo zadowolona.[/size]

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Fri Oct 31, 2003 11:00 pm

hmmm... nikt nie czyta i nie komentuje :cry:

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sat Nov 01, 2003 9:52 am

Dlaczego ci sie nie podoba Natalii, mnie zaciekawiło...hmm, spotkanie duplikatów na Florydzie ? Świetnie, ciekawe co knują...I dobrze się czyta...Nie przejmuj się że nikt nie pisze, napewno czytają...Napisz następnym razem troszkę więcej, rozwiń akcję...OK?
Pozdrawiam :P

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sat Nov 01, 2003 11:15 pm

Czytają, czytają.... i czekają na ciąg dalszy (czyt. tzn., że sie dobrze czyta i chca wiecej)!
Image

User avatar
tigi
Zainteresowany
Posts: 372
Joined: Fri Aug 01, 2003 6:30 pm
Location: Poznań
Contact:

Post by tigi » Sun Nov 02, 2003 11:24 am

Natalii, jesteśmy w tej samej sytuacji, moje też mało osób komentuje.
A twoje opowiadanko bardzo podoba mi się. Spotkanie duplikatów. Jestem ciekawa co bedzie dalej.

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Wed Nov 05, 2003 3:49 pm

Część III

„Odeszła, nie wiem gdzie jest, nie odezwała się do mnie od tygodnia. Tęsknię za nią ona jest moim całym światem. Od chwili, gdy uratowałem jej życie jej losy są związane z moimi. Każda minuta a nawet sekunda bez niej dłuży się jak godzina. Boli mnie myśl, że może odeszła przeze mnie, że nie mogła dłużej znieść mojego widoku przez tą całą historię, z Tess, zraniłem ją. Ale ona też mnie zraniła wiem, że nie spała z Kylem, ale i tak ten widok mnie zabolał, gdy zajrzałem do jej pokoju i zobaczyłem ich w łóżku poczułem się jakby ktoś kopnął mnie z całej siły w brzuch. Liz do teraz nie wyjaśniła mi, co się wtedy stało, a Kyle unika tego tematu jak ognia.
A teraz Liz wyjechała nie mówiąc nikomu gdzie i dlaczego, Ok niech będzie twierdziła, że musi odpocząć, ale gdy to mówiła unikała mojego wzroku zupełnie jakby coś ukrywała. Muszę ją odnaleźć i wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi. Muszę, bo ją kocham i nie mogę bez niej żyć”. Od wyjścia z Crashdown minęło już sporo czasu, lecz mimo to Max bez przerwy krążył po mieście i rozmyślał o Liz, jego Liz. Postanowił, że pójdzie do rodziców Liz i porozmawia z nimi, wiedział, że go nie lubią, ale mimo to musi spróbować.

***

-Panno Parker pani dokumenty z Roswell High są znakomite, jest pani naprawdę mądrą i uzdolnioną osobą. Mam nadzieję, że swój intelekt i swoją bystrość wykorzysta pani jak najlepiej, a nasza szkoła pani w tym pomoże- dyrektor Watters już od 15 minut nie zamykał buzi, wychwalając swoją szkołę i świadectwa Liz, czym zaczynał już ją nudzić.
- Również mam taką nadzieję panie dyrektorze i oczywiście bardzo się postaram
- Bardzo mnie to cieszy, a ponieważ już niedługo będzie dzwonek, chyba powinnaś już iść.
Liz zaczęła już z ulgą podnosić się z miejsca, gdy nagle dyrektor i odezwał się tubalnym głosem:
- Mam nadzieję, że nasza współpraca okaże się owocna i nie zawiodę się na pani. Do widzenia
- Do widzenia i jeszcze raz dziękuję.
Liz z ulgą opuściła gabinet nie wiedziała, czemu ale, mimo iż dyrektor okazał się miłym facetem to jednak ta rozmowa nieco ją rozdrażniła.
- Te laleczko uważaj jak chodzisz- z zamyślenia wyrwał ją męski głos
- Słucham?- Liz nie zrozumiała, o co chodzi stojącemu przed nią chłopakowi.
- To, że jesteś nowa nie zmienia faktu, że powinnaś patrzeć przed siebie, gdy chodzisz po korytarzu. Nie życzę sobie, aby wpadały na mnie jakieś nieuważne lalki- chłopak wydawał się być lekko rozdrażniony
- Ray daj jej święty spokój- wesoła blondynka podeszła do nich stanęła tuż koło chłopaka i spojrzała na Liz- Hej ty pewnie jesteś tą nową. Ja mam na imię Kelly, a to mój nieznośny brat bliźniak, Ray.
- Hej mam na imię Liz. Bardzo mi miło, ale nie za bardzo wiem, czym naraziłam się twojemu bratu- Liz miała dość niewyraźną minę, mimo iż Kelly od początku przypadła jej do gustu.
- Zapewne niczym. Mój brat to typowy troglodyta, którym żądzą hormony zobaczył ładną dziewczynę, więc postanowił zagadać a ponieważ jest w nim tyle delikatności, co w papierze ściernym nie znalazł lepszego pretekstu do zaczepki- Kelly uśmiechała się promiennie.
- Kochana siostrzyczko przedstawiasz mnie w niekorzystnym świetle przed naszą nową znajomą, zaczepiłem ją, ponieważ szła bardzo zamyślona i prawie na mnie wpadła- Ray próbował się tłumaczyć.
- Świetnie to ująłeś PRAWIE, więc nie musiałeś od razu dawać jej kazania
- Ale..
- Ok. nieważne mi również, miło jest was poznać, ale proszę nie sprzeczajcie się z mojego powodu- poprosiła nowych znajomych
- To nie jest sprzeczka bywało znacznie gorzej- Ray uśmiechnął się do Liz- A tak przy okazji to przepraszam, jeśli uraziłem cię tym, co powiedziałem wcześniej
- Nic się nie stało tylko po rozmowie z dyrektorem byłam odrobinę zamyślona i nie od razu zrozumiałam, o czym do mnie mówisz
- Faktycznie Watters potrafi zdołować i zanudzić człowieka- Ray melodramatycznie przewrócił oczyma.
- Nikt nie wie o tym tak dobrze jak ty- Kelly zaczęła chichotać- Ray ląduje w gabinecie dyrektora, co najmniej raz w tygodniu- wyjaśniła zdziwionej Liz.
- Tylko, dlatego że nikt nie potrafi docenić siły mojego geniuszu... - wywód Raya został przerwany przez dzwonek
- Wystarczy geniuszu. Liz gdzie masz teraz lekcje?
Zasłuchana i rozbawiona Liz spojrzała na swój plan
- Geografia w sali nr 206
- Świetnie to tam gdzie ja- Kelly szczerze się ucieszyła- a ty geniuszu idź na swoje lekcje
- Tak jest- Ray zabawnie zasalutował, po czym mrugnął do Liz-Żegnam nową koleżankę. Jeśli będziesz jadła drugie śniadanie razem z moją siostrą to zapewne jeszcze się zobaczymy. Na razie.
Liz spoglądała za oddalającym się Rayem, był to dziwny chłopak, ale zaczynała czuć do niego sympatię, zresztą do jego siostry również.
- Wiem, że jest dziwny i nieokrzesany, ale rodzeństwa się nie wybiera, a przecież mogłam trafić gorzej- Kelly zrobiła zabawną minę- Chodź Liz, bo spóźnimy się na lekcję, a chyba nie chcesz podpaść pierwszego dnia, co?
Liz ruszyła za Kelly. Szły korytarzem i rozmawiały o różnych drobiazgach. Na lekcję przybyły w ostatniej chwili.
Gdy Liz zajęła swoje miejsce pomyślała o Roswell, Marii, Maxie i reszcie wiedziała, że nic ich nie zastąpi, że nawet, jeśli Kelly zostanie jej przyjaciółką to nigdy nie będzie Marią, ale postanowiła, że postara się wytrzymać przez jakiś czas na Florydzie a wieczorem zadzwoni do Marii i wszystko jej wyjaśni żeby biedaczka się nie martwiła.

cdn.

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Thu Nov 06, 2003 7:00 pm

I znowu cisza :( :cry:

User avatar
zulugula
Zainteresowany
Posts: 418
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:06 pm
Location: Gdańsk
Contact:

Post by zulugula » Thu Nov 06, 2003 7:09 pm

wymyśliłaś dość orginalną fabułe, szybko i przyjemnie się to czyta, Podoba mi sie :D

A i nie przejmuj się. Ja np czytam wszystkie opowiadania ale niektórych poprostu nie mam czasu skomentować :wink: doba powinna mieć 48 h :D
Tell me why it costs so much to live...

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Thu Nov 06, 2003 7:14 pm

Dzięki cieszę się że się podoba :)

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 12 guests