Czy możemy zejść z tematów szkolnych...? Są wakacje i o szkole staram się nie myśleć, pomartwię się tym później, jak Scarlett O'Hara...
Humanistka. Zdecydowanie. Historia. Co prawda niedawno dowiedziałam się gdzieś, że wos to nauka ścisła... Geografię też lubiłam. Świat jest wielki, a ja malutka
właściwie to nawet chemię i fizykę lubiłam, o ile nie było pytania albo klasówek. Ale mimo wszystko humanistka.
Duchy - a owszem, choć mój stosunek do duchów jest... hm. No, cmentarzy się nie boję, przejście przez ciemny las o północy też przeżyję, ale mimo wszystko w duchy wierzę.
Coś, co zmieniło zachowanie... zachowanie może nie, a przynajmniej nie drastycznie, ale pstrzeganie świata - o całe sto osiemdziesiąt stopni.
Rok przerwy między studiami - a czemu nie. Tylko rzeczywiście trzeba mieć nieco siły woli i samozaparcia. Poza tym niekoniecznie przez ten rok trzeba się rozleniwiać, raczej bierze się rok przerwy ze względu na pracę (np. za granicą), na uporządkowanie swojego życia albo przygotowanie do czegoś...
Charakter - poczucie humoru. Zdecydowanie poczucie humoru, zarówno u mnie, jak i u innych. Dodaje w życiu smaczku, nawet w najbardziej dramatycznych sytuacjach, kiedy stoi się na krawędzi nerwów, poczucie humoru pomaga się zdystansować. No i szczerość do tego. U siebie z kolei lubię optymizm - jest zimno, pada - nieszkodzi, i tak jest fajnie. No tak, nie mam odpowiednich butów - a, co tam, jest lato, można chodzić boso.
Opalanie - nie znoszę, nie cierpię. Opalam się na ogół przez przypadek, więc...
Z porą roku popieram Maddie.
Nauczyciele - o matko, chyba wiadomo którzy.
Muzyka - o nie, nie jest obojętna. Śpiewanie nie idzie mi najlepiej
granie tym bardziej, ale muzykę uwielbiam i gdy ktoś zaczyna fałszować, krzywię się jakby mi zęby borowali. Muzyka niesie ze sobą te same emocje co na przykład książki, co wiersze, co filmy, też potrafi rozweselać, rozrzewniać, przywołuje wspomnienia. Na przykład gimnazjum kojarzy mi się z francuską piosenką "Aicha", którą znają wszystkie roczniki i którą każdy zna na pamięć w mojej szkole. Pierwsza praca kojarzy mi się ze starymi piosenkami Santany i Leonadra Cohena, bo takie grano tam, gdzie pracowałam. Wszystkie imprezy, spotkania z przyjaciółmi zawsze kojarzą się z jakimiś utworami, jedna z moich przyjaciółek jest nierozłącznie powiązana w mojej pamięci z Carmen... I kiedy słyszę nawet zupełnie przypadkowo jakąś piosenkę, która przywodzi mi na myśl wspomnienia, uśmiecham się zawsze do siebie.
Przyjaźń i miłość. Są powiązane ze sobą dosyć ściśle, bym powiedziała...
Nerwus czy stoicki spokój?