Posted: Mon Jun 27, 2005 6:41 pm
Pluskanie w wodzie jest the best! Szkoda tylko, że człowiek się przy tym szybciej opala.
Kabaret. Ani Mru Mru. Lubię też pana Halamę, ale raczej w wersji krótkich skeczy filmowych niż występów na scenie.
W wyborach zdecydowanie zagłosuję. Jak nienawidziałam mojego nauczyciela od PO w liceum, tak wdzięczna mu jestem za wpojenie nam wszystkim niektórych obowiązków, które w demokratycznym państwie powienien speniać każdy obywatel. Patetycznie to brzmi, ale jest prawdziwe. A na kogo, to jeszcze nie wiem.
Kreskówka. Mam dwie: "Franklin" i "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza". Pierwsza opowiada o małym żółwiu, który co dzień uczy się nowych rzeczy. Każdy kolejny odcinek tej bajki zaczyna się od słów Franklin umiałn już liczyć i wiązać buciki, dziś miał poznać... - Urocze, prawda Rok temu, kiedy puszczali go jako dobranockę, nie było siły, żeby o 19 dopchać się do tv. Z zacięciem godnym 5 latka wydzierałam pilota z rąk rodziny i zasiadałam przed ekranem by dowiedzieć się, czegóż to ciekawego dziś nauczy się Franklin. Natomiast "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza" były emitowane na TVN - to historia rodziny zajęcy i ich przyjaciół, którzy zostają przepędzeni ze swojego lasu (wycinka) i szukają drogi prowadzącej do Wodnikowego Wzgórza, ich nowego domu. Niebanalna to bajka. Z bohaterami można się szybko związać, a los zajęczej rodziny śledzi się z zapartym tchem. W tej bajce nie ma miejsca na infantylizm, czcze gadanie, czy łopatologiczne tłumaczenie językiem dla dzieci, co jest dobre, a co złe. Bohaterowie są wielobarwni, nikt nie jest taki, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Osobiście uwielbiam Półkownika - postać dramatyczna. Człowiek... zając (;)) honoru, w życiu kieruje się kodeksem, a jednak życie i zobowiązania zmuszają go do działania wbrew sobie i przystanie do bandy tych złych. rarytasik. Jakieś pół roku temu dowiedziałam się, że kreskówka została oparta na książce Richarda Adamsa. Znalazłam ją na merlinie, ale nadal jest niedostępna. Może ktoś z was widział ją w jakiejś księgarni?
...po chwili...
Jest, jest! Nowe wydanie. Ha! Już wiem, co sobie kupić na urodzinki Wklejam bardzo dobry opis charakteryzujący, tym rzem "Wodnikowe Wzgórze" (to zdaje się kontynuacja "Opowieści..." z tego, co kojarzę z fabuły serialu-kreskówki. No chyba, że to wciąż to samo tyle, że pod innym tytułem, a serial miał dwie serie, bo książka była za obszerna by zmieścić się w jednej. Sma nie wiem ).
Bajka? Dzieło moralisty? Księga mądrości? Richard Adams po prostu opowiedział historię, ale zawarł w niej tyle świeżości, tyle poezji i tyle tajemniczych wspomnień, że możemy uznać ją za odyseję przybyłą z głębi czasów. Do nas należy interpretowanie jej na własny sposób, albo lepiej nawet, czytanie jej oczyma dziecka (...) Jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, tożsamości, niezależność. Opowieść o odwadze, by wyjść naprzeciw nieznanemu, nawet gdy instynkt podpowiada, iż najlepszym wyjściem jest ucieczka i znalezienie odpowiedniego, ukrytego dobrze schronienia. (...) Otwiera się przede mną czas, gdy powieści pisano z potrzeby serca, przygotowywano je długo, dopieszczano... Gdy tworzono klasykę, która potem służyła za wzór dla następnych pokoleń pisarzy. Powstałe w 1972 roku „Wodnikowe wzgórze” to klasyka, ale czego? Powieści dziecięcej? Młodzieżowej? Przychodzą nam na myśl takie tytuły, jak: „Nad wielką rzeką”, „Tryumf Ropucha” czy „Tam i z powrotem”. (...) Adams tworzy w swych króliczych bohaterach małe odbicia ludzkiej świadomości. Nie odbiera im tożsamości. Zaznajamia nas ze skomplikowaną biologią i zachowaniami tych gryzoni. Z jednej strony tworzy powieść fantastyczną, dorzuca świat króliczych mitologii oraz legend, zaznajamia nas z ich pradawnymi bohaterami, nazewnictwem i cudownymi opowieściami, cząstkami ich „religii”. To nie opowieść dla dzieci, tylokrotnie zekranizowana, jest nawet dla nas współczesnych zbyt brutalna. Okrutna, bo otwarcie mówiąca o złu, którego potrafimy się dopuścić i które nazywamy codziennością.
Co zaplanowałeś/łaś na dzisiejszy wieczór?
Kabaret. Ani Mru Mru. Lubię też pana Halamę, ale raczej w wersji krótkich skeczy filmowych niż występów na scenie.
W wyborach zdecydowanie zagłosuję. Jak nienawidziałam mojego nauczyciela od PO w liceum, tak wdzięczna mu jestem za wpojenie nam wszystkim niektórych obowiązków, które w demokratycznym państwie powienien speniać każdy obywatel. Patetycznie to brzmi, ale jest prawdziwe. A na kogo, to jeszcze nie wiem.
Kreskówka. Mam dwie: "Franklin" i "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza". Pierwsza opowiada o małym żółwiu, który co dzień uczy się nowych rzeczy. Każdy kolejny odcinek tej bajki zaczyna się od słów Franklin umiałn już liczyć i wiązać buciki, dziś miał poznać... - Urocze, prawda Rok temu, kiedy puszczali go jako dobranockę, nie było siły, żeby o 19 dopchać się do tv. Z zacięciem godnym 5 latka wydzierałam pilota z rąk rodziny i zasiadałam przed ekranem by dowiedzieć się, czegóż to ciekawego dziś nauczy się Franklin. Natomiast "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza" były emitowane na TVN - to historia rodziny zajęcy i ich przyjaciół, którzy zostają przepędzeni ze swojego lasu (wycinka) i szukają drogi prowadzącej do Wodnikowego Wzgórza, ich nowego domu. Niebanalna to bajka. Z bohaterami można się szybko związać, a los zajęczej rodziny śledzi się z zapartym tchem. W tej bajce nie ma miejsca na infantylizm, czcze gadanie, czy łopatologiczne tłumaczenie językiem dla dzieci, co jest dobre, a co złe. Bohaterowie są wielobarwni, nikt nie jest taki, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Osobiście uwielbiam Półkownika - postać dramatyczna. Człowiek... zając (;)) honoru, w życiu kieruje się kodeksem, a jednak życie i zobowiązania zmuszają go do działania wbrew sobie i przystanie do bandy tych złych. rarytasik. Jakieś pół roku temu dowiedziałam się, że kreskówka została oparta na książce Richarda Adamsa. Znalazłam ją na merlinie, ale nadal jest niedostępna. Może ktoś z was widział ją w jakiejś księgarni?
...po chwili...
Jest, jest! Nowe wydanie. Ha! Już wiem, co sobie kupić na urodzinki Wklejam bardzo dobry opis charakteryzujący, tym rzem "Wodnikowe Wzgórze" (to zdaje się kontynuacja "Opowieści..." z tego, co kojarzę z fabuły serialu-kreskówki. No chyba, że to wciąż to samo tyle, że pod innym tytułem, a serial miał dwie serie, bo książka była za obszerna by zmieścić się w jednej. Sma nie wiem ).
Bajka? Dzieło moralisty? Księga mądrości? Richard Adams po prostu opowiedział historię, ale zawarł w niej tyle świeżości, tyle poezji i tyle tajemniczych wspomnień, że możemy uznać ją za odyseję przybyłą z głębi czasów. Do nas należy interpretowanie jej na własny sposób, albo lepiej nawet, czytanie jej oczyma dziecka (...) Jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, tożsamości, niezależność. Opowieść o odwadze, by wyjść naprzeciw nieznanemu, nawet gdy instynkt podpowiada, iż najlepszym wyjściem jest ucieczka i znalezienie odpowiedniego, ukrytego dobrze schronienia. (...) Otwiera się przede mną czas, gdy powieści pisano z potrzeby serca, przygotowywano je długo, dopieszczano... Gdy tworzono klasykę, która potem służyła za wzór dla następnych pokoleń pisarzy. Powstałe w 1972 roku „Wodnikowe wzgórze” to klasyka, ale czego? Powieści dziecięcej? Młodzieżowej? Przychodzą nam na myśl takie tytuły, jak: „Nad wielką rzeką”, „Tryumf Ropucha” czy „Tam i z powrotem”. (...) Adams tworzy w swych króliczych bohaterach małe odbicia ludzkiej świadomości. Nie odbiera im tożsamości. Zaznajamia nas ze skomplikowaną biologią i zachowaniami tych gryzoni. Z jednej strony tworzy powieść fantastyczną, dorzuca świat króliczych mitologii oraz legend, zaznajamia nas z ich pradawnymi bohaterami, nazewnictwem i cudownymi opowieściami, cząstkami ich „religii”. To nie opowieść dla dzieci, tylokrotnie zekranizowana, jest nawet dla nas współczesnych zbyt brutalna. Okrutna, bo otwarcie mówiąca o złu, którego potrafimy się dopuścić i które nazywamy codziennością.
Co zaplanowałeś/łaś na dzisiejszy wieczór?