Max Evans//\\Jason Behr #3
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
tak,tak ,CONGRATULATIONS (czy jakoś tak)
Macie już bilety na The Grudge?
No bo ja lookałam sobie na stronach Kina Helios i Kina Cinema City
i w obu kinach The Grudge było dopiero w dziale "Zapowiedzi'...
No ale przeciez premiera już w piątek !!!
A może w tych kinach w ogóle tego filmu nie będzie?
Plissek niech ktoś napisze ,bo pewnei Wy jestescie bardziej doinformowane/ni
Macie już bilety na The Grudge?
No bo ja lookałam sobie na stronach Kina Helios i Kina Cinema City
i w obu kinach The Grudge było dopiero w dziale "Zapowiedzi'...
No ale przeciez premiera już w piątek !!!
A może w tych kinach w ogóle tego filmu nie będzie?
Plissek niech ktoś napisze ,bo pewnei Wy jestescie bardziej doinformowane/ni
Właśnie wróciłam z TG! Film jest przerażający!!! Okropnie. Cała sala była zawalona, po brzegi. Jason sprawił się świetnie, szlachetny i troskliwy gdbyby każdy był taki. TG ma 2 wady za mało Jason'a, ale fakt było go sporo w napisach końcowych i początkowych był zaraz po SMG, 2 to... SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
Doug na końcu umiera z rąk przeklętej baby!!! Ona chamsko go zabija! Więc jakby co on nie będzie w kontynuacji. Jak dla mnie film kończy się dziwnie... Ale tak trzymał w napięciu, cała sala podskakiwała normalnie. Jason był taki słodkiiiiiiiiiiiiiiiiii
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
Doug na końcu umiera z rąk przeklętej baby!!! Ona chamsko go zabija! Więc jakby co on nie będzie w kontynuacji. Jak dla mnie film kończy się dziwnie... Ale tak trzymał w napięciu, cała sala podskakiwała normalnie. Jason był taki słodkiiiiiiiiiiiiiiiiii
Gratuluję freja, jesteś pierwsza, która widziała TG (może poza mną, mam go na kompie )
Podaję link do strony na F4F, gdzie Dreamer 4 Ever (19.01) umieściła swój clip zatytułowany Karen & Doug. Niżej jej piękny art.
http://www.fanforum.com/showthread.php?t=33246&page=2
Podaję link do strony na F4F, gdzie Dreamer 4 Ever (19.01) umieściła swój clip zatytułowany Karen & Doug. Niżej jej piękny art.
http://www.fanforum.com/showthread.php?t=33246&page=2
ej ej .. też dzisiaj widziałam TG freja nie jetseś sama ... Faktycznie film trzymał mnie w napięciu ale nie przerażał a Jonson zagrał jak dla mnie bardzo opiekuńczą rolkę ... i mi się podobało .... a zakończenie rzeczywiście dziwne .... a czytal ktoś artykuł o TG na onnecie jak nie to o można by zobaczyc .. ... - to link do artykułu ... -------------------------------->http://film.onet.pl/10479,film.html ...
Film był faktycznie przeraźliwie przerażający
Ale mi klimat filmu popsuły dwie rzeczy :
1.Ludzie baaardzo głośno jedzący na filmie popcorn mlaskając przy tym wstrętnie za moja głową i siorpiąc jakieś picie również głośno
2. Wszyscy ludzie ( ) którzy śmiali się cały czas gdy były momenty straszne oraz trzymające w napięciu :/
Wiecie jakie to uczucie ? Patrzysz,patrzysz w napięciu - "klątwa" się pojawia i zabija,serce bije Ci jak oszalałe ,a tu nagle słyszysz na sali smiech Masakra
Ci wszyscy ludzie chyba chcieli ukryć strach poprzez śmiech....
Ale mi klimat filmu popsuły dwie rzeczy :
1.Ludzie baaardzo głośno jedzący na filmie popcorn mlaskając przy tym wstrętnie za moja głową i siorpiąc jakieś picie również głośno
2. Wszyscy ludzie ( ) którzy śmiali się cały czas gdy były momenty straszne oraz trzymające w napięciu :/
Wiecie jakie to uczucie ? Patrzysz,patrzysz w napięciu - "klątwa" się pojawia i zabija,serce bije Ci jak oszalałe ,a tu nagle słyszysz na sali smiech Masakra
Ci wszyscy ludzie chyba chcieli ukryć strach poprzez śmiech....
LIZunia mnie ten film wogóle mnie nie przeraził w niektórych momentach jak wiskakiwały te oczy to mi się również chciało śmiac .... ale że trzymał w napięciu to przyznaje ... Szczerze mówiąc to bardziej przeraziła mnie Teksańska Masakra Piłą Mechaniczą (sam tytuł świadczy o jakość filmu) i tten gość z tą piłą nagle wyskakujący niż The Grudge ... ale i tak mi się podobał ...LIZunia wrote:Ci wszyscy ludzie chyba chcieli ukryć strach poprzez śmiech....
U mnie w kinie ludzie smiali się w rzeczywiście śmiesznych momentach np. jak Peter leżał na chodniku z nogami w różne strony, to było na początku smieszne... jak dla mnie i całej sali, potem dziewczyna z tyłu gadła przez telefon!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TELEFON!!!!!!!!!!!!!!! z mamusią i zadawała jej takie pytania, że żenada i wszyscy się brechtali z tego, myślałam, że tej dziewczynie coś zrobię...
HA! Widzę, że TG juz jest na ustach wszystkich.... Hm.. nie czytam delikatnych spojlerów, gdyż z powodu braku czasu nie mam jak obejrzeć tego filmu, ale jak widzę Wasze opinie są różne i cóż, zauważyłam, że informacje, iż Jasona jest malutko potwierdzaja się... Ech... Dobra, już nie narzekam!
Elu, dzięki za link, śliczny ten klip, fanart tez ładniutki... Dziewczyna ma talent, jej klipy zalegają mi w komputerze, i właściwie nie wiem czemu ja to sciągam?!
Ps. freja, gratuluję!!
a mówiłam juz "dawno temu"!! Ciesze się, że nie tylko ja mam takie "zboczenie"...Na tym ostatnim zdjęciu Jonson przypomina mi Bonda agenta 007 ..
Elu, dzięki za link, śliczny ten klip, fanart tez ładniutki... Dziewczyna ma talent, jej klipy zalegają mi w komputerze, i właściwie nie wiem czemu ja to sciągam?!
Ps. freja, gratuluję!!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Chodzi o te z D-War? Dlaczego Ci się nie podoba? Czyżbym wyczuła jakąś nutkę zazdrości? Dziewczyna jest jak już mówiłam ze sto razy, przesympatyczna (jeżeli chodzi o wygląd ) a jemu sie też coś od zycia należy... chociażby tylko w filmie... freja nie bądźmy zbytnio zaborcze A zresztą, Jason jak całuje jest taki słodki...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Tydzień, Tydzień bez forum! Najgorszy tydzień! Chociaż może nie jest tak źle. Odwołali dwa wykłady, zaliczyłam fizykę (4.0! wyobrażacie sobie, ja?!?!?!?!), jak jeszcze tylko zaliczę kolosa z matmy, to będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. W dodatku oglądałam TG! Byłam na premerze w krakowskim multikinie. Sala była pełniusieńka. Przyznam, że film nie był szczytem intelektualnych uniesień, ale też w zamierzeniu nie miał taki być. I jako film czystko rozrywkowy podobał mi się. Powiem nawet, że bardziej przypadł mi do gustu niż Ring. Dużo bardziej cenię sobie atmosferę napięcia niż straszenia, co w Kręgu właśnie przeważało. No i mile zaskoczył mnie Jason. Tyle się naczytałam, że w filmie tak mało go było, że przeżyłam szok, gdy pojawiał się w regularnych odstępach (średnio co 10min. ) i w dodatku, nie był jedynie ozdobą Sahry. Naprawdę wyszłam zadowolona z kina, mimo Zatoichiego, którego obejrzałam przed TG i nieco się zawiodłam. (widziałam też zapowiedzi 2 świetnych filmów: pierwszy z J. Deppem "Marzyciel", drugi "Dom latających sztyletów" - japoński )
Eluś - piękne zdjęcia z planu. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę D-WAR (i RoP też )
Eluś - piękne zdjęcia z planu. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę D-WAR (i RoP też )
W nowym ŚS jest artykuł poświęcony The Grudge. Konkurs (można wygrać koszulkę). Fajna, ale straszna, a teraz coś o tym filmie, co właśnie zobaczyłam i przeczytałam. Stad też jak sądzę info zaciągnął ŚS
no to macie, trochę długie
Takashi Himizu
THE GRUDGE
W rolach głównych:
SARAH MICHELLE GELLAR
JASON BEHR
OBSADA:
Karen............................................................................SARAH MICHELLE GELLAR
Doug.............................................................................JASON BEHR
Susan ...........................................................................KADEE STRICKLAND
Jennifer..........................................................................CLEA DUVALL
Peter.............................................................................BILL PULLMAN
Emma.......................................................................... GRACE ZABRISKIE
Maria ............................................................................ROSA BLASI
I inni
REALIZATORZY:
Reżyseria.......................................................................TAKASHI SHIMIZU
Scenariusz.....................................................................STEPHEN SUSCO
Producenci.....................................................................SAM RAIMI
.......................................................................................ROB TAPERT
.......................................................................................TAKA ICHISE
Zdjęcia............................................................................HIDEO YAMAMOTO
Montaż...........................................................................JEFF BETANCOURT
Muzyka.......................................................................... CHRISTOPHER YOUNG
Scenografia.....................................................................IWAO SAITO
Tyt. Oryginalny The Grudge, 2004
Czas trwania 90 minut
Kraj USA
Produkcja Ghost House Pictures, Vertigo Entertainment,
Renaissance Pictures, Senator International
STRESZCZENIE
Remake japońskiego thrillera „Klątwa Ju On” („Ju On: The Grudge”, 2003).
Zwykły dom przy zwykłej ulicy w Tokjo nie wyróżnia się niczym specjalnym spośród innych. Jednak to tylko pozory. Dom jest opętany.
Związana jest z nim klątwa, która zabija każdego, kto wejdzie do domu. Jej ofiary umierają i wtedy rodzi się nowa klątwa. Jak wirus przechodzi na kolejne osoby, które pojawiają się w domu. Tak tworzy się niekończący łańcuch przerażenia.
Karen (Sarah Michelle Gellar) studiuje pomoc społeczną w Japonii w ramach wymiany studenckiej. Pewnego dnia zgadza się zastąpić koleżankę i idzie do wyznaczonego przez nią domu. Zastaje tam Emmę - amerykańską staruszkę (Grace Zabriskie), która zachowuje się jak katatoniczka. W domu panuje wielki bałagan.
Karen jest przerażona, ale zaczyna zajmować się staruszką. Mówi do niej, stara się dowiedzieć co się stało. Nagle słyszy coś na kształt drapania dochodzącego z piętra domu. Kiedy pójdzie sprawdzić co tam się dzieje, stanie twarzą w twarz z horrorem, który trudno sobie nawet wyobrazić.
Wnętrze tego domu kryje w sobie straszliwą tajemnicę sprzed wielu lat. Klątwa śmierci przechodzi na kolejnych ludzi i zdaje się nie mieć końca. Karen również zostaje wciągnięta w jej sidła. Musi ją zatrzymać, zanim będzie za późno.
NARODZINY „KLĄTWY JU ON”
Reżyser Takashi Shimizu, który pasjonuje się kinem od dzieciństwa wyjaśnia korzenie swojego zainteresowania: „Kiedy byłem w podstawówce, zobaczyłem ‘ET’ Stevena Spielberga i wiedziałem już, że też chcę robić filmy. Przez 4 lata byłem asystentem reżysera. Potem jednak zdecydowałem się pójść do szkoły filmowej. Chciałem nauczyć się więcej.”
Taka Ichise, japoński producent (m.in. „Ring”) wspomina, że pamięta młodego reżysera ze studiów: „Hiroshi Takashi, scenarzysta „Ringu” mówił mi o niezwykle zdolnym chłopaku, który chodzi do niego na zajęcia w szkole filmowej.” Ichise szukał wtedy kogoś do zrobienia krótkometrażowego horroru.
„Shimizu pokazał mi dwie krótkometrażowki, które zrobił wcześniej. Obie były nadzwyczaj profesjonalne” – mówi Ichise.
„Zrobiłem te filmy po obejrzeniu „Ringu” – mówi Shimizu – chciałem zrobić horror w kompletnie innym stylu. Coś radykalnie innego, nawet, gdyby mi się nie udało. Mój pomysł polegał na tym, żeby duchy pokazać nie jako widma, ale w najbardziej wyraźny, realistyczny sposób.”
Ichise załatwił umowę z japońską firmą V-Cinema na zrobienie dwóch filmów do dystrybucji na wideo. Zdecydował, że filmy zrobi ten młody, obiecujący reżyser. „Powiedziałem Shimizu – Zrób te dwa filmy o czym tylko chcesz. Tylko mają straszyć.” Wkrótce Shimizu przyniósł scenariusz, który stał się początkiem serii „Klątwa Ju On”.
„Klątwa Ju On” bardzo spodobała się japońskiej publiczności O sukcesie filmu mówiło się w całej Azji. Informacja dotarła w końcu do Roy’a Lee – producenta, który odkrył japoński „Ring” i przyczynił się do jego amerykańskiego sukcesu. „O „Klątwie Ju On” usłyszałem od znajomego dziennikarza, który powiedział mi, że to najbardziej przerażający film jaki kiedykolwiek widział. Przysłał mi kasetę z filmem. Obejrzałem i mimo tego, że kopia nie była najlepsza, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Długo nie mogłem pozbyć się tych przerażających obrazów z mojej głowy.”
Lee zaproponował młodemu scenarzyście Stephenowi Susco, żeby przygotował angielskojęzyczną wersję scenariusza „Klątwy Ju On”.
„Od lat jestem wiernym fanem azjatyckich horrorów i niejedno już widziałem – mówi Susco – ale kiedy zobaczyłem „Klątwę Ju On” byłem zafascynowany i przerażony. Shimizu nie użył linearnej narracji co dodało filmowi niespotykanego dynamizmu, spowodowało też emocjonalną dezorientacje u widzów. Zresztą tu nie chodzi tylko o narrację. Shimizu pokazał niezwykle frapujące z jednej, a przerażające z drugiej strony obrazy. Dlatego nie można nawet powiedzieć, że zgodziłem się napisać ten scenariusz. Po prostu czułem się zmuszony.”
Kiedy powstawała angielska wersja scenariusza, Ichise wyprodukował japońską kinową wersję „Klątwy Ju On”. Lee zdecydował pokazać ją mistrzowi gatunku Samowi Raimi. „Miałem przeczucie, że Sam doceni ten horror, bo ma wspólne cechy z jego „Martwym złem”.
„Klatwa Ju On” to jeden z najbardziej przerażających filmów, jakie widziałem – mówi Sam Raimi – Shimizu udało się wywołać unikatowy rodzaj przerażenia. Jego styl i tempo są bezwzględne. Nie pozwala ci odetchnąć ani na chwilę. Ewidentnie wyniósł gatunek na zupełnie nowy obszar.”
Od chwili, kiedy Sam Raimi zobaczył „Klątwę Ju On” myślał o tym, żeby wyprodukować jego amerykańską wersję. Chciał, żeby reżyserem również był Takashi Shimizu. Początkowo ten japoński reżyser nie był pewien czy chce robić na nowo swój film z amerykańską obsadą. Wydawało mu się, że lepiej będzie, kiedy amerykański reżyser zrobi amerykańską wersję.
Jednak po spotkaniu z Raimi zmienił zdanie: „Sam z wielką pasją opowiadał o poszczególnych scenach oryginalnej „Klątwy Ju On”. Mówił, że chciałby by amerykańska wersja miała efekty specjalne, na które nie mogłem sobie pozwolić z powodu budżetu. Zdałem sobie sprawę, że będę miał możliwość badania innych niż dotąd wątków całej historii. Nie mogłem przejść obok takiej sposobności obojętnie.”
W dwa lata po tym jak „Klątwa Ju On” trafiła na ekrany Takeshi Shimizu stanął na planie „The Grudge” – remake’u swojego filmu.
„Największą przeszkodą w przystosowaniu japońskiego scenariusza – mówi Ichise – była różnica we wrażliwości amerykańskich i japońskich filmowców oraz ich poglądów na to co jest bardziej przerażające dla widzów. Japońskie horrory są specyficzne. Tam często na przykład tajemnica nie jest ostatecznie rozwikłana. Dla tamtejszej publiczności za najbardziej przerażające uważane jest otwarte zakończenie filmu. Nic do końca się nie wyjaśnia. Natomiast jest to nie do przyjęcia dla publiczności amerykańskiej. Ona z kolei wymaga jednoznacznego, zamkniętego rozwiązania.”
Scenarzysta Susco dodaje: „Podczas pisania scenariusza zmierzyłem się z wyzwaniem, jakiego dotąd nie doświadczyłem. Najważniejsze było to, bym znalazł właściwą drogę do połączenia pomysłów Shimizu i swoich. Dał mi wolność w eksplorowaniu pomysłów. Jestem pewien, że współpracowałem z jednym z najbardziej utalentowanych speców od horrorów.”
AMERYKAŃSKA OBSADA
Do „The Grudge” - swojego pierwszego angielskojęzycznego filmu Takeshi Shimizu zgromadził ekipę młodych amerykańskich aktorów z jednej i weteranów ekranu z drugiej strony.
Główną rolę przyjęła Sarah Michelle Gellar, odtwórczyni tytułowej postaci serialu „Buffy, postrach wampirów”. „Fakt, że Sam Raimi zawierzył facetowi z Japonii, który nigdy nie robił filmu w Stanach i nawet nie mówi po angielsku, świadczył o tym, że ma do niego ogromne zaufanie i wierzy w jego talent. Jako aktorka nie mogłam przepuścić takiej okazji. Uwielbiam być straszona i oryginalna wersja „Klątwy Ju On” spełniła swoje zdania. Byłam przerażona.”
Jason Behr, który zagrał Douga - chłopaka Karen mówi, że wersja oryginalna filmu go powaliła. „Kiedy dowiedziałem się, że mogę zagrać w remake’u, natychmiast spakowałem walizki i byłem gotowy na podróż do Japonii.”
Gościnnie na ekranie pojawia się też w zaskakującej roli Bill Pullman. Ale to nie jedyny powód, dla którego zgodził się zagrać. „Zawsze intrygują mnie nowe sytuacje, kiedy ktoś robi coś inaczej. „The Grudge” ma w sobie taką nowość. Widziałem oryginał i czułem, że chcę w tym uczestniczyć. Na dodatek kiedy dowiedziałem się, że film będzie robiony w Japonii według tamtejszych zasad pracy na planie, nie mogłem przepuścić takiej okazji. Wszedłem w to.”
PRACA Z SHIMIZU
Ponieważ reżyser Takashi Shimizu nie mówi po angielsku, producent Ichise zdecydował, że film będzie robiony w Japonii. „To jest oczywiście film angielskojęzyczny ze wspaniałym scenariuszem i amerykańskimi aktorami, ale dodaliśmy do tego japoński klimat.”
Gellar wspomina pierwsze spotkanie z japońskim reżyserem. Jego poczucie humoru złamało barierę językową. „Pierwszego dnia powiedział do mnie ‘Moja pani, zbliża się twoje przeznaczenie’. Jak się potem okazało, to jedno z niewielu wyrażeń jakie znał po angielsku pochodziło z „Gwiezdnych wojen”.
Mówi Bahr: „Na początku mieliśmy problemy z porozumiewaniem się. Wyzwaniem była praca tłumacza, który musiał przecież dokładnie przekazać nam co mówi Shimizu. Na szczęście reżyser potrafił pokazywać wiele rzeczy w sposób tak przejrzysty, że niekiedy nie potrzebne były słowa. Poza tym bariera językowa wyostrzała uważność na emocje. Często po oczach było widać o co chodzi. Oczy nie kłamią.”
Większość ekipy nigdy nie była w Japonii i Shimizu, w cudowny sposób udało się ich lekką dezorientację przetransponować na film. „Wielu aktorów było tu po raz pierwszy – mówi – wiem, że spodziewali się, że będę z nimi rozmawiał o ich rolach. A ja umyślnie ignorowałem ich, by zwiększać w nich nerwowość. To dało na ekranie fantastyczne rezultaty. Okazało się bardzo efektywne.”
DUCHY
W role duchów, podobnie jak w japońskim oryginale, wcielili się Takako Fuji i Yuya Ozeki. „Dosyć niezwykłą była praca z tymi samymi aktorami – mówi Shimizu – grającymi te same role po tak długim czasie. Ciekawe było, że znając dobrze te postaci mogliśmy znajdować w nich kolejne niuanse. Nie wspominając już o wielkiej satysfakcji z obserwowania jak japońska krótkometrażówka zamienia się w amerykańskie kino.”
Fuji gra Kayako, natrętnego ducha kobiety, który nęka każdego, kto wchodzi do domu. „Na początku przyjęłam rolę ducha, która wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. To były trzy minuty na ekranie. Potem, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zaczęły powstawać kolejne części ‘Klątwy Ju On’ Aż w końcu znalazłam się na planie amerykańskiego filmu!”
Fuji była spokojna o kolejne pomysły reżysera: „Takashi zawsze ma wszystko poukładane w głowie. Wie dokładnie czego chce. Zna każdy ruch mojej postaci. Idąc za jego wskazówkami mogłam rozwijać i pogłębiać rolę ducha Kayako. Wcielałam się w nią w końcu już pięć razy”
Reżyser mówi, że o obsadzeniu Fuji zadecydował jej talent, ale i coś jeszcze. Okazało się, że urodzili się dokładnie tego samego dnia i roku.
7-latek Yuya Ozeki również wciela się w ducha po raz kolejny. Fuji mówi: „Yuya wyrósł i zmężniał przez te lat. Na początku był taki cichutki i rozmawiał tylko ze swoją matką. Grana przez niego postać– ducha chłopca imieniem Toshio, który ciągle podążą za matką – jest bardzo smutna. Muszę przyznać, że szkoda mi było małego. I tym bardziej jestem z niego dumna, że stworzył tak wspaniałą postać.”
Shimizu mówi, że „Kayako czasami wydaje z siebie dźwięki w typie ‘uhuuu’. W oryginale, to był mój głos. Od dziecka uwielbiałem wyczyniać różne rzeczy z głosem. Już wtedy podejrzewałem, że może mi się to przydać.”
ZROBIĆ HORROR
Aktor Ted Raimi (znany z serialu „Xena, wojownicza księżniczka”) określa „The Grudge” jako horror psychologiczny. „To ten typ filmu, który oddziałuje na poziomie podświadomym. Trafia na nasze ukrywane lęki jak przemiana ciała po śmierci. Stawia też niepokojące pytania typu: co stanie się jeśli umrzemy i nie zaznamy spokoju?”
Gellar dodaje: „Wszyscy kochamy być straszeni w kinie. Najbardziej przerażające jest jednak to, co rzeczywiście może się wydarzyć. „The Grudge” jest takim filmem. Tego typu przerażenie wynosisz ze sobą z kina i jeszcze długo potem rezonuje ono w tobie.”
KaDee Strickland mówi o reakcjach emocjonalnych na pozornie proste, pokazywane przez Shimizu obrazy: „On bierze coś tak słodkiego i cudownego jak dziecko czy kot i sprawia, że za nic w świecie nie chcesz znaleźć się z nimi w jednym pomieszczeniu. Shimizu ma niesamowitą zdolność przerabiania rzeczy tradycyjnych w zaskakujące. To jeden z jego największych darów.”
Rosa Blasi, która jest fanką horrorów mówi, że pod koniec filmu, kiedy wszystkie elementy układają się w całość, widzowie odczują satysfakcję. „Shimizu i scenarzysta Stephen Susco do tajemnicy dodali inteligencję. To nie jest zwykły film o nawiedzonym domu.”
Pullman porównuje metody Shimizu do tych Davida Lyncha. „Wizualny świat, który stwarza i nieprzewidywalne użycie ruchów kamery jest precyzyjne i metodyczne. Odczuwałem niebywałą ekscytacje obserwując go w pracy.”
Producent Ichise jest zadowolony z tego, że Shimizu odważył się na ten film: „Zrobił japoński horror po angielsku, który będzie dostępny publiczności na całym świecie. Mam wrażenie, że jego możliwości jako filmowca są dziś nieograniczone. To dopiero początek.”
PRACA W STYLU JAPOŃSKIM
Kiedy Shimizu zgodził się wyreżyserować amerykańską wersję „Klątwy Ju On” producent Sam Raimi zdecydował, że film powstanie w Japonii. „Byłoby łatwiej przetransponować historię na amerykański grunt i nakręcić ją tutaj, ale wtedy historia mogłaby stracić na sile. A tak mamy japońskiego reżysera, japońską historię, to zdjęcia też musza być kręcone w Japonii.”
Filmowanie w Japonii wymagało dostosowania się do tamtejszych zwyczajów. Dlatego na przykład obowiązkowe było błogosławieństwo przed rozpoczęciem zdjęć. „W Japonii mamy specjalną ceremonię służącą oczyszczaniu i zapewnieniu bezpieczeństwa ekipie podczas pracy – mówi Ichise – Modlimy się również o sukces filmu. Tutaj to zupełnie normalna część robienia filmów.”
Filmowcy obserwowali też japoński zwyczaj zdejmowania butów przed wejściem na plan. „Jest w tym coś niesamowitego, kiedy patrzy się na ludzi, którzy szanując tradycję, niezależnie od pozycji jaką zajmują, na plan wchodzą na bosaka.” – mówi Gellar.
W Japonii inny jest też zakres obowiązków na planie. Sprawami obuwia na przykład zajmowali się rekwizytorzy. Ale już dbanie o pozostałe części garderoby należało do stylistów Miyuki Taniguchi i Shawn Holly Cookson.
Mówi Gellar: „Na plan nie można było wnosić jedzenia. Mimo tego, pewnego ranka przechadzałam się po planie i jadłam. Zauważyłam, że wszyscy się na mnie patrzą. Wyrzuciłam jedzenie do kosza i postanowiłam przestrzegać ich zasad do końca pracy. Było mi głupio.”
Gellar odkryła też inną wyraźną różnicę w pracy na planie. „W jednej z pierwszych scen filmu idę w godzinach szczytu zatłoczoną ulicą w Tokjo. W Stanach, jeśli kręci się taką scenę, cały ruch zostaje wstrzymany i na potrzeby filmu stwarza się sztuczny tłum ze statystów. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu tutaj nikt nie zatrzymywał ruchu. Po prostu weszliśmy z kamerą w prawdziwy tłum i kręciliśmy. To było niesamowite doświadczenie. Po prostu szłam w tłumie japończyków. Nie możesz wtedy przyspieszyć, ani zwolnić. Musisz iść tak jak wszyscy. I wszystko musi być przeprowadzone sprawnie, bo kiedy godziny szczytu się skończą, nie będzie zdjęć. Ta świadomość pozwala na sprawna pracę.”
Behr miał równie ciekawe doświadczenia na planie. „Pierwszego dnia na planie mieliśmy z Sarah scenę dialogowa. Shimizu spojrzał na nas i powiedział ‘OK.’. Popatrzyliśmy na siebie z Sarah i zastanawialiśmy się, czy to ‘OK.’ znaczy, że kręcimy jeszcze jedno ujęcie czy że kręcimy z innego ustawienia kamery? I zanim zdążyłem się obejrzeć, już kamera była przestawiona, a ekipa gotowa do kolejnego ujęcia. To była naprawdę najsprawniejsza ekipa z jaka kiedykolwiek pracowałem.”
Blasi jest przyzwyczajona do szybkiego tempa na planie telewizyjnym, ale mówi, że tutaj było jeszcze sprawniej. „Ostrzeżono mnie, że jeśli coś mi się nie podoba, mam mówić natychmiast ‘nie, nie, nie’. Ponieważ jeśli reżyser powie ‘OK.’ ekipa natychmiast ustawia się do kolejnej sceny.”
GŁOSY PRASY
„Mistrz nastrojów, japoński reżyser Takashi Shimizu, sprawi, że każdy włos na twoim ciele stanie dęba.”
Chicago Tribune
„’The Grudge’ przestraszy cię bardziej niż ‘Ring’”
Los Angeles Daily News
„Ciarki chodzą po plecach”
San Antonio Express News
„Robi większe wrażenie niż ‘Ring’ i ‘Szósty zmysł’ razem wzięte.”
darkhorizons.com
„Już od pierwszych minut zaczynają się sceny przy których te z ‘Psychozy’ Hitchcocka bledną.”
Minneapolis Star Tribune
„Po wyjściu z kina wrócisz do domu z trzęsącymi się kolanami.”
Washington Post
EKIPA
SARAH MICHELLE GELLAR (KAREN)
W branży jest od 23 lat. Zaczynała karierę aktorską jako mała dziewczynka. Jej pierwszym sukcesem była rola w serialu „All my children”. Rok 1997 okazał się dla niej przełomowym. To wtedy zaczęła grać tytułową rolę w popularnym serialu „Buffy, postrach wampirów” (w maju 2003 po 7 serii zakończyła pracę w tym tytule). W 1997 zagrała też w thrillerze „Koszmar minionego lata” (Blockbuster Award dla najlepszej aktorki drugoplanowej) i w “Krzyku 2” (nominacja do MTV Movie Award).
Z rolę w “Szkole uwodzenia” otrzymała dwie MTV Awards: dla najlepszej aktorki i za najlepszy pocałunek.
Jej ostatnie role to Dafne w „Scooby-Doo” i „Scooby-Doo 2: potwory na gigancie”.
Jest również aktorką teatralna. Grała m.in. w “Jake’s Women” z Matthew Broderickiem w Old Globe Theatre w San Diego.
Gellar jest aktywną członkinią wielu organizacji charytatywnych.
JASON BEHR (DOUG)
Najbardziej znany jako widzom jako Max Evans z serialu „Roswell”. Na dużym ekranie zadebiutował w „Miasteczku Pleasantville”. Grał również u boku Kevina Spacey i Judie Dench w „Kronikach portowych” (nagroda Movieline Magazine).
Zagrał w filmie Victora Salvay “Rites Of Passage” (Best Film Prize na Santa Monica Film Festival 2000).
Ostatnio pojawił się w niezależnych filmie “Shooting Livien” w którym gra piosenkarza walczącego z własnymi demonami.
KADEE STRICKLAND (SUSAN)
Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Ma na koncie sporo mniejszych ról telewizyjnych i kinowych. Zagrała m.in. w “Lepiej późno niż później”, „Życie i cała reszta” Woody Allena, “Szósty zmysł”, “Przerwana lekcja muzyki”.
Ostatnio widzieliśmy ją w “Żonach z Stepford”.
CLEA DUVALL (JENNIFER)
Skończyła szkołę aktorską w Los Angeles i grywa w serialach telewizyjnych (“Ostry dyżur”, „Buffy, postrach wampirów”) . Jej debiutem na dużym ekranie była rola w thrillerze „Oni” („The Faculty”). Zagrała też w „Żonie astronauty”, „Przerwanej lekcji muzyki”, “Duchach marsa”, „Tożsamości”, “21 gramach”.
BILL PULLMAN (PETER)
Zaczynał jako producent sztuk teatralnych i nauczyciel teatralny na Uniwersytecie Stanowym w Montanie. Po przeprowadzce do Nowego Jorku kontynuował pracę nauczycielską i producencką. Kolejna przeprowadzka – do Los Angeles zaowocowała pracą w Los Angeles Theatre Center. Tam też po raz pierwszy w filmie „Ruthless People” pokazał się na ekranie.
Dziś ma na kocie wiele ról. Od prezydenta w „Dniu Niepodległości” po muzyka, który popadł w niemałe kłopoty w „Zagubionej autostradzie” Davida Lyncha. Grał m.in. “Kosmicznych jajach”, “Ich własnej lidze”, “Samotnikach”, “Bezsenności w Seattle”, “Malice”, “Lake Placid”, “Wyatt Earp”, „Casper”.
TAKASHI SHIMIZU (REZYSERIA)
Zaczynał od pracy w kinie w Kyoto, ale już wtedy po godzinach pisał scenariusze. W 1997 roku, po kilku latach współpracy na planie filmowym jako asystent reżysera, zaczął studiować w tokijskiej szkole filmowej. Tam odkryli go rezyser Kyoshi Kurosawa i scenarzysta Hiroshi Takashi („Ring”). Skontaktowali go z producentem Taka Ichise, który szukał zdolnych ludzi do zrobienia „krótkich strasznych historii” dla jednej z japońskich sieci komórkowych. Poprosił młodego reżysera o kilka pomysłów. I tak zaczęła się seria „Klątw Ju On”.
Najpierw powstały dwie części filmu dystrybuowane na taśmie vhs. Potem dwie części „Klątwy Ju On” pokazywane w kinach. I wreszcie „The Grudge” – amerykański remake japońskiej „Klątwy Ju On”.
STEPHEN SUSCO (SCENARIUSZ)
Od 11 roku życia zdobywał nagrody na szkolnych konkursach dla młodych pisarzy. Marzył jednak o filmie. Udało się, kiedy napisał dwa pierwsze scenariusze – adaptację powieści Stephena Kinga „Wściekłość” i Roberta McCammona „Blue World”. Swój pierwszy film zrobił sam. Trwa 12 minut, zrealizowany był na taśmie 16mm i wygrał w 1993 roku konkurs organizowany przez Academy of Television Arts and Sciences.
Mając w kieszeni dyplomy trzech fakultetów (w tym filozofii) Susco trafia na kierownictwo produkcji na uniwersytecie w Los Angeles. Szybko jednak zaczyna pisać scenariusze. Jego pierwszym kupionym i wyprodukowanym pomysłem był „Bone In the Throat”. Potem „Ghosting” i „Marry Me” komedia romantyczna z Jennifer Love Hewitt. W 1998 roku napisał scenariusz do filmu „Dumbstruck”, który wyreżyserował Mike Nichols oraz „Airtime”. Jednocześnie z praca na amerykańską wersją „The Grudge” Susco pracował nad adaptacją francusko-kanadyjskiego thrillera „Thresold”.
no to macie, trochę długie
Takashi Himizu
THE GRUDGE
W rolach głównych:
SARAH MICHELLE GELLAR
JASON BEHR
OBSADA:
Karen............................................................................SARAH MICHELLE GELLAR
Doug.............................................................................JASON BEHR
Susan ...........................................................................KADEE STRICKLAND
Jennifer..........................................................................CLEA DUVALL
Peter.............................................................................BILL PULLMAN
Emma.......................................................................... GRACE ZABRISKIE
Maria ............................................................................ROSA BLASI
I inni
REALIZATORZY:
Reżyseria.......................................................................TAKASHI SHIMIZU
Scenariusz.....................................................................STEPHEN SUSCO
Producenci.....................................................................SAM RAIMI
.......................................................................................ROB TAPERT
.......................................................................................TAKA ICHISE
Zdjęcia............................................................................HIDEO YAMAMOTO
Montaż...........................................................................JEFF BETANCOURT
Muzyka.......................................................................... CHRISTOPHER YOUNG
Scenografia.....................................................................IWAO SAITO
Tyt. Oryginalny The Grudge, 2004
Czas trwania 90 minut
Kraj USA
Produkcja Ghost House Pictures, Vertigo Entertainment,
Renaissance Pictures, Senator International
STRESZCZENIE
Remake japońskiego thrillera „Klątwa Ju On” („Ju On: The Grudge”, 2003).
Zwykły dom przy zwykłej ulicy w Tokjo nie wyróżnia się niczym specjalnym spośród innych. Jednak to tylko pozory. Dom jest opętany.
Związana jest z nim klątwa, która zabija każdego, kto wejdzie do domu. Jej ofiary umierają i wtedy rodzi się nowa klątwa. Jak wirus przechodzi na kolejne osoby, które pojawiają się w domu. Tak tworzy się niekończący łańcuch przerażenia.
Karen (Sarah Michelle Gellar) studiuje pomoc społeczną w Japonii w ramach wymiany studenckiej. Pewnego dnia zgadza się zastąpić koleżankę i idzie do wyznaczonego przez nią domu. Zastaje tam Emmę - amerykańską staruszkę (Grace Zabriskie), która zachowuje się jak katatoniczka. W domu panuje wielki bałagan.
Karen jest przerażona, ale zaczyna zajmować się staruszką. Mówi do niej, stara się dowiedzieć co się stało. Nagle słyszy coś na kształt drapania dochodzącego z piętra domu. Kiedy pójdzie sprawdzić co tam się dzieje, stanie twarzą w twarz z horrorem, który trudno sobie nawet wyobrazić.
Wnętrze tego domu kryje w sobie straszliwą tajemnicę sprzed wielu lat. Klątwa śmierci przechodzi na kolejnych ludzi i zdaje się nie mieć końca. Karen również zostaje wciągnięta w jej sidła. Musi ją zatrzymać, zanim będzie za późno.
NARODZINY „KLĄTWY JU ON”
Reżyser Takashi Shimizu, który pasjonuje się kinem od dzieciństwa wyjaśnia korzenie swojego zainteresowania: „Kiedy byłem w podstawówce, zobaczyłem ‘ET’ Stevena Spielberga i wiedziałem już, że też chcę robić filmy. Przez 4 lata byłem asystentem reżysera. Potem jednak zdecydowałem się pójść do szkoły filmowej. Chciałem nauczyć się więcej.”
Taka Ichise, japoński producent (m.in. „Ring”) wspomina, że pamięta młodego reżysera ze studiów: „Hiroshi Takashi, scenarzysta „Ringu” mówił mi o niezwykle zdolnym chłopaku, który chodzi do niego na zajęcia w szkole filmowej.” Ichise szukał wtedy kogoś do zrobienia krótkometrażowego horroru.
„Shimizu pokazał mi dwie krótkometrażowki, które zrobił wcześniej. Obie były nadzwyczaj profesjonalne” – mówi Ichise.
„Zrobiłem te filmy po obejrzeniu „Ringu” – mówi Shimizu – chciałem zrobić horror w kompletnie innym stylu. Coś radykalnie innego, nawet, gdyby mi się nie udało. Mój pomysł polegał na tym, żeby duchy pokazać nie jako widma, ale w najbardziej wyraźny, realistyczny sposób.”
Ichise załatwił umowę z japońską firmą V-Cinema na zrobienie dwóch filmów do dystrybucji na wideo. Zdecydował, że filmy zrobi ten młody, obiecujący reżyser. „Powiedziałem Shimizu – Zrób te dwa filmy o czym tylko chcesz. Tylko mają straszyć.” Wkrótce Shimizu przyniósł scenariusz, który stał się początkiem serii „Klątwa Ju On”.
„Klątwa Ju On” bardzo spodobała się japońskiej publiczności O sukcesie filmu mówiło się w całej Azji. Informacja dotarła w końcu do Roy’a Lee – producenta, który odkrył japoński „Ring” i przyczynił się do jego amerykańskiego sukcesu. „O „Klątwie Ju On” usłyszałem od znajomego dziennikarza, który powiedział mi, że to najbardziej przerażający film jaki kiedykolwiek widział. Przysłał mi kasetę z filmem. Obejrzałem i mimo tego, że kopia nie była najlepsza, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Długo nie mogłem pozbyć się tych przerażających obrazów z mojej głowy.”
Lee zaproponował młodemu scenarzyście Stephenowi Susco, żeby przygotował angielskojęzyczną wersję scenariusza „Klątwy Ju On”.
„Od lat jestem wiernym fanem azjatyckich horrorów i niejedno już widziałem – mówi Susco – ale kiedy zobaczyłem „Klątwę Ju On” byłem zafascynowany i przerażony. Shimizu nie użył linearnej narracji co dodało filmowi niespotykanego dynamizmu, spowodowało też emocjonalną dezorientacje u widzów. Zresztą tu nie chodzi tylko o narrację. Shimizu pokazał niezwykle frapujące z jednej, a przerażające z drugiej strony obrazy. Dlatego nie można nawet powiedzieć, że zgodziłem się napisać ten scenariusz. Po prostu czułem się zmuszony.”
Kiedy powstawała angielska wersja scenariusza, Ichise wyprodukował japońską kinową wersję „Klątwy Ju On”. Lee zdecydował pokazać ją mistrzowi gatunku Samowi Raimi. „Miałem przeczucie, że Sam doceni ten horror, bo ma wspólne cechy z jego „Martwym złem”.
„Klatwa Ju On” to jeden z najbardziej przerażających filmów, jakie widziałem – mówi Sam Raimi – Shimizu udało się wywołać unikatowy rodzaj przerażenia. Jego styl i tempo są bezwzględne. Nie pozwala ci odetchnąć ani na chwilę. Ewidentnie wyniósł gatunek na zupełnie nowy obszar.”
Od chwili, kiedy Sam Raimi zobaczył „Klątwę Ju On” myślał o tym, żeby wyprodukować jego amerykańską wersję. Chciał, żeby reżyserem również był Takashi Shimizu. Początkowo ten japoński reżyser nie był pewien czy chce robić na nowo swój film z amerykańską obsadą. Wydawało mu się, że lepiej będzie, kiedy amerykański reżyser zrobi amerykańską wersję.
Jednak po spotkaniu z Raimi zmienił zdanie: „Sam z wielką pasją opowiadał o poszczególnych scenach oryginalnej „Klątwy Ju On”. Mówił, że chciałby by amerykańska wersja miała efekty specjalne, na które nie mogłem sobie pozwolić z powodu budżetu. Zdałem sobie sprawę, że będę miał możliwość badania innych niż dotąd wątków całej historii. Nie mogłem przejść obok takiej sposobności obojętnie.”
W dwa lata po tym jak „Klątwa Ju On” trafiła na ekrany Takeshi Shimizu stanął na planie „The Grudge” – remake’u swojego filmu.
„Największą przeszkodą w przystosowaniu japońskiego scenariusza – mówi Ichise – była różnica we wrażliwości amerykańskich i japońskich filmowców oraz ich poglądów na to co jest bardziej przerażające dla widzów. Japońskie horrory są specyficzne. Tam często na przykład tajemnica nie jest ostatecznie rozwikłana. Dla tamtejszej publiczności za najbardziej przerażające uważane jest otwarte zakończenie filmu. Nic do końca się nie wyjaśnia. Natomiast jest to nie do przyjęcia dla publiczności amerykańskiej. Ona z kolei wymaga jednoznacznego, zamkniętego rozwiązania.”
Scenarzysta Susco dodaje: „Podczas pisania scenariusza zmierzyłem się z wyzwaniem, jakiego dotąd nie doświadczyłem. Najważniejsze było to, bym znalazł właściwą drogę do połączenia pomysłów Shimizu i swoich. Dał mi wolność w eksplorowaniu pomysłów. Jestem pewien, że współpracowałem z jednym z najbardziej utalentowanych speców od horrorów.”
AMERYKAŃSKA OBSADA
Do „The Grudge” - swojego pierwszego angielskojęzycznego filmu Takeshi Shimizu zgromadził ekipę młodych amerykańskich aktorów z jednej i weteranów ekranu z drugiej strony.
Główną rolę przyjęła Sarah Michelle Gellar, odtwórczyni tytułowej postaci serialu „Buffy, postrach wampirów”. „Fakt, że Sam Raimi zawierzył facetowi z Japonii, który nigdy nie robił filmu w Stanach i nawet nie mówi po angielsku, świadczył o tym, że ma do niego ogromne zaufanie i wierzy w jego talent. Jako aktorka nie mogłam przepuścić takiej okazji. Uwielbiam być straszona i oryginalna wersja „Klątwy Ju On” spełniła swoje zdania. Byłam przerażona.”
Jason Behr, który zagrał Douga - chłopaka Karen mówi, że wersja oryginalna filmu go powaliła. „Kiedy dowiedziałem się, że mogę zagrać w remake’u, natychmiast spakowałem walizki i byłem gotowy na podróż do Japonii.”
Gościnnie na ekranie pojawia się też w zaskakującej roli Bill Pullman. Ale to nie jedyny powód, dla którego zgodził się zagrać. „Zawsze intrygują mnie nowe sytuacje, kiedy ktoś robi coś inaczej. „The Grudge” ma w sobie taką nowość. Widziałem oryginał i czułem, że chcę w tym uczestniczyć. Na dodatek kiedy dowiedziałem się, że film będzie robiony w Japonii według tamtejszych zasad pracy na planie, nie mogłem przepuścić takiej okazji. Wszedłem w to.”
PRACA Z SHIMIZU
Ponieważ reżyser Takashi Shimizu nie mówi po angielsku, producent Ichise zdecydował, że film będzie robiony w Japonii. „To jest oczywiście film angielskojęzyczny ze wspaniałym scenariuszem i amerykańskimi aktorami, ale dodaliśmy do tego japoński klimat.”
Gellar wspomina pierwsze spotkanie z japońskim reżyserem. Jego poczucie humoru złamało barierę językową. „Pierwszego dnia powiedział do mnie ‘Moja pani, zbliża się twoje przeznaczenie’. Jak się potem okazało, to jedno z niewielu wyrażeń jakie znał po angielsku pochodziło z „Gwiezdnych wojen”.
Mówi Bahr: „Na początku mieliśmy problemy z porozumiewaniem się. Wyzwaniem była praca tłumacza, który musiał przecież dokładnie przekazać nam co mówi Shimizu. Na szczęście reżyser potrafił pokazywać wiele rzeczy w sposób tak przejrzysty, że niekiedy nie potrzebne były słowa. Poza tym bariera językowa wyostrzała uważność na emocje. Często po oczach było widać o co chodzi. Oczy nie kłamią.”
Większość ekipy nigdy nie była w Japonii i Shimizu, w cudowny sposób udało się ich lekką dezorientację przetransponować na film. „Wielu aktorów było tu po raz pierwszy – mówi – wiem, że spodziewali się, że będę z nimi rozmawiał o ich rolach. A ja umyślnie ignorowałem ich, by zwiększać w nich nerwowość. To dało na ekranie fantastyczne rezultaty. Okazało się bardzo efektywne.”
DUCHY
W role duchów, podobnie jak w japońskim oryginale, wcielili się Takako Fuji i Yuya Ozeki. „Dosyć niezwykłą była praca z tymi samymi aktorami – mówi Shimizu – grającymi te same role po tak długim czasie. Ciekawe było, że znając dobrze te postaci mogliśmy znajdować w nich kolejne niuanse. Nie wspominając już o wielkiej satysfakcji z obserwowania jak japońska krótkometrażówka zamienia się w amerykańskie kino.”
Fuji gra Kayako, natrętnego ducha kobiety, który nęka każdego, kto wchodzi do domu. „Na początku przyjęłam rolę ducha, która wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. To były trzy minuty na ekranie. Potem, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zaczęły powstawać kolejne części ‘Klątwy Ju On’ Aż w końcu znalazłam się na planie amerykańskiego filmu!”
Fuji była spokojna o kolejne pomysły reżysera: „Takashi zawsze ma wszystko poukładane w głowie. Wie dokładnie czego chce. Zna każdy ruch mojej postaci. Idąc za jego wskazówkami mogłam rozwijać i pogłębiać rolę ducha Kayako. Wcielałam się w nią w końcu już pięć razy”
Reżyser mówi, że o obsadzeniu Fuji zadecydował jej talent, ale i coś jeszcze. Okazało się, że urodzili się dokładnie tego samego dnia i roku.
7-latek Yuya Ozeki również wciela się w ducha po raz kolejny. Fuji mówi: „Yuya wyrósł i zmężniał przez te lat. Na początku był taki cichutki i rozmawiał tylko ze swoją matką. Grana przez niego postać– ducha chłopca imieniem Toshio, który ciągle podążą za matką – jest bardzo smutna. Muszę przyznać, że szkoda mi było małego. I tym bardziej jestem z niego dumna, że stworzył tak wspaniałą postać.”
Shimizu mówi, że „Kayako czasami wydaje z siebie dźwięki w typie ‘uhuuu’. W oryginale, to był mój głos. Od dziecka uwielbiałem wyczyniać różne rzeczy z głosem. Już wtedy podejrzewałem, że może mi się to przydać.”
ZROBIĆ HORROR
Aktor Ted Raimi (znany z serialu „Xena, wojownicza księżniczka”) określa „The Grudge” jako horror psychologiczny. „To ten typ filmu, który oddziałuje na poziomie podświadomym. Trafia na nasze ukrywane lęki jak przemiana ciała po śmierci. Stawia też niepokojące pytania typu: co stanie się jeśli umrzemy i nie zaznamy spokoju?”
Gellar dodaje: „Wszyscy kochamy być straszeni w kinie. Najbardziej przerażające jest jednak to, co rzeczywiście może się wydarzyć. „The Grudge” jest takim filmem. Tego typu przerażenie wynosisz ze sobą z kina i jeszcze długo potem rezonuje ono w tobie.”
KaDee Strickland mówi o reakcjach emocjonalnych na pozornie proste, pokazywane przez Shimizu obrazy: „On bierze coś tak słodkiego i cudownego jak dziecko czy kot i sprawia, że za nic w świecie nie chcesz znaleźć się z nimi w jednym pomieszczeniu. Shimizu ma niesamowitą zdolność przerabiania rzeczy tradycyjnych w zaskakujące. To jeden z jego największych darów.”
Rosa Blasi, która jest fanką horrorów mówi, że pod koniec filmu, kiedy wszystkie elementy układają się w całość, widzowie odczują satysfakcję. „Shimizu i scenarzysta Stephen Susco do tajemnicy dodali inteligencję. To nie jest zwykły film o nawiedzonym domu.”
Pullman porównuje metody Shimizu do tych Davida Lyncha. „Wizualny świat, który stwarza i nieprzewidywalne użycie ruchów kamery jest precyzyjne i metodyczne. Odczuwałem niebywałą ekscytacje obserwując go w pracy.”
Producent Ichise jest zadowolony z tego, że Shimizu odważył się na ten film: „Zrobił japoński horror po angielsku, który będzie dostępny publiczności na całym świecie. Mam wrażenie, że jego możliwości jako filmowca są dziś nieograniczone. To dopiero początek.”
PRACA W STYLU JAPOŃSKIM
Kiedy Shimizu zgodził się wyreżyserować amerykańską wersję „Klątwy Ju On” producent Sam Raimi zdecydował, że film powstanie w Japonii. „Byłoby łatwiej przetransponować historię na amerykański grunt i nakręcić ją tutaj, ale wtedy historia mogłaby stracić na sile. A tak mamy japońskiego reżysera, japońską historię, to zdjęcia też musza być kręcone w Japonii.”
Filmowanie w Japonii wymagało dostosowania się do tamtejszych zwyczajów. Dlatego na przykład obowiązkowe było błogosławieństwo przed rozpoczęciem zdjęć. „W Japonii mamy specjalną ceremonię służącą oczyszczaniu i zapewnieniu bezpieczeństwa ekipie podczas pracy – mówi Ichise – Modlimy się również o sukces filmu. Tutaj to zupełnie normalna część robienia filmów.”
Filmowcy obserwowali też japoński zwyczaj zdejmowania butów przed wejściem na plan. „Jest w tym coś niesamowitego, kiedy patrzy się na ludzi, którzy szanując tradycję, niezależnie od pozycji jaką zajmują, na plan wchodzą na bosaka.” – mówi Gellar.
W Japonii inny jest też zakres obowiązków na planie. Sprawami obuwia na przykład zajmowali się rekwizytorzy. Ale już dbanie o pozostałe części garderoby należało do stylistów Miyuki Taniguchi i Shawn Holly Cookson.
Mówi Gellar: „Na plan nie można było wnosić jedzenia. Mimo tego, pewnego ranka przechadzałam się po planie i jadłam. Zauważyłam, że wszyscy się na mnie patrzą. Wyrzuciłam jedzenie do kosza i postanowiłam przestrzegać ich zasad do końca pracy. Było mi głupio.”
Gellar odkryła też inną wyraźną różnicę w pracy na planie. „W jednej z pierwszych scen filmu idę w godzinach szczytu zatłoczoną ulicą w Tokjo. W Stanach, jeśli kręci się taką scenę, cały ruch zostaje wstrzymany i na potrzeby filmu stwarza się sztuczny tłum ze statystów. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu tutaj nikt nie zatrzymywał ruchu. Po prostu weszliśmy z kamerą w prawdziwy tłum i kręciliśmy. To było niesamowite doświadczenie. Po prostu szłam w tłumie japończyków. Nie możesz wtedy przyspieszyć, ani zwolnić. Musisz iść tak jak wszyscy. I wszystko musi być przeprowadzone sprawnie, bo kiedy godziny szczytu się skończą, nie będzie zdjęć. Ta świadomość pozwala na sprawna pracę.”
Behr miał równie ciekawe doświadczenia na planie. „Pierwszego dnia na planie mieliśmy z Sarah scenę dialogowa. Shimizu spojrzał na nas i powiedział ‘OK.’. Popatrzyliśmy na siebie z Sarah i zastanawialiśmy się, czy to ‘OK.’ znaczy, że kręcimy jeszcze jedno ujęcie czy że kręcimy z innego ustawienia kamery? I zanim zdążyłem się obejrzeć, już kamera była przestawiona, a ekipa gotowa do kolejnego ujęcia. To była naprawdę najsprawniejsza ekipa z jaka kiedykolwiek pracowałem.”
Blasi jest przyzwyczajona do szybkiego tempa na planie telewizyjnym, ale mówi, że tutaj było jeszcze sprawniej. „Ostrzeżono mnie, że jeśli coś mi się nie podoba, mam mówić natychmiast ‘nie, nie, nie’. Ponieważ jeśli reżyser powie ‘OK.’ ekipa natychmiast ustawia się do kolejnej sceny.”
GŁOSY PRASY
„Mistrz nastrojów, japoński reżyser Takashi Shimizu, sprawi, że każdy włos na twoim ciele stanie dęba.”
Chicago Tribune
„’The Grudge’ przestraszy cię bardziej niż ‘Ring’”
Los Angeles Daily News
„Ciarki chodzą po plecach”
San Antonio Express News
„Robi większe wrażenie niż ‘Ring’ i ‘Szósty zmysł’ razem wzięte.”
darkhorizons.com
„Już od pierwszych minut zaczynają się sceny przy których te z ‘Psychozy’ Hitchcocka bledną.”
Minneapolis Star Tribune
„Po wyjściu z kina wrócisz do domu z trzęsącymi się kolanami.”
Washington Post
EKIPA
SARAH MICHELLE GELLAR (KAREN)
W branży jest od 23 lat. Zaczynała karierę aktorską jako mała dziewczynka. Jej pierwszym sukcesem była rola w serialu „All my children”. Rok 1997 okazał się dla niej przełomowym. To wtedy zaczęła grać tytułową rolę w popularnym serialu „Buffy, postrach wampirów” (w maju 2003 po 7 serii zakończyła pracę w tym tytule). W 1997 zagrała też w thrillerze „Koszmar minionego lata” (Blockbuster Award dla najlepszej aktorki drugoplanowej) i w “Krzyku 2” (nominacja do MTV Movie Award).
Z rolę w “Szkole uwodzenia” otrzymała dwie MTV Awards: dla najlepszej aktorki i za najlepszy pocałunek.
Jej ostatnie role to Dafne w „Scooby-Doo” i „Scooby-Doo 2: potwory na gigancie”.
Jest również aktorką teatralna. Grała m.in. w “Jake’s Women” z Matthew Broderickiem w Old Globe Theatre w San Diego.
Gellar jest aktywną członkinią wielu organizacji charytatywnych.
JASON BEHR (DOUG)
Najbardziej znany jako widzom jako Max Evans z serialu „Roswell”. Na dużym ekranie zadebiutował w „Miasteczku Pleasantville”. Grał również u boku Kevina Spacey i Judie Dench w „Kronikach portowych” (nagroda Movieline Magazine).
Zagrał w filmie Victora Salvay “Rites Of Passage” (Best Film Prize na Santa Monica Film Festival 2000).
Ostatnio pojawił się w niezależnych filmie “Shooting Livien” w którym gra piosenkarza walczącego z własnymi demonami.
KADEE STRICKLAND (SUSAN)
Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Ma na koncie sporo mniejszych ról telewizyjnych i kinowych. Zagrała m.in. w “Lepiej późno niż później”, „Życie i cała reszta” Woody Allena, “Szósty zmysł”, “Przerwana lekcja muzyki”.
Ostatnio widzieliśmy ją w “Żonach z Stepford”.
CLEA DUVALL (JENNIFER)
Skończyła szkołę aktorską w Los Angeles i grywa w serialach telewizyjnych (“Ostry dyżur”, „Buffy, postrach wampirów”) . Jej debiutem na dużym ekranie była rola w thrillerze „Oni” („The Faculty”). Zagrała też w „Żonie astronauty”, „Przerwanej lekcji muzyki”, “Duchach marsa”, „Tożsamości”, “21 gramach”.
BILL PULLMAN (PETER)
Zaczynał jako producent sztuk teatralnych i nauczyciel teatralny na Uniwersytecie Stanowym w Montanie. Po przeprowadzce do Nowego Jorku kontynuował pracę nauczycielską i producencką. Kolejna przeprowadzka – do Los Angeles zaowocowała pracą w Los Angeles Theatre Center. Tam też po raz pierwszy w filmie „Ruthless People” pokazał się na ekranie.
Dziś ma na kocie wiele ról. Od prezydenta w „Dniu Niepodległości” po muzyka, który popadł w niemałe kłopoty w „Zagubionej autostradzie” Davida Lyncha. Grał m.in. “Kosmicznych jajach”, “Ich własnej lidze”, “Samotnikach”, “Bezsenności w Seattle”, “Malice”, “Lake Placid”, “Wyatt Earp”, „Casper”.
TAKASHI SHIMIZU (REZYSERIA)
Zaczynał od pracy w kinie w Kyoto, ale już wtedy po godzinach pisał scenariusze. W 1997 roku, po kilku latach współpracy na planie filmowym jako asystent reżysera, zaczął studiować w tokijskiej szkole filmowej. Tam odkryli go rezyser Kyoshi Kurosawa i scenarzysta Hiroshi Takashi („Ring”). Skontaktowali go z producentem Taka Ichise, który szukał zdolnych ludzi do zrobienia „krótkich strasznych historii” dla jednej z japońskich sieci komórkowych. Poprosił młodego reżysera o kilka pomysłów. I tak zaczęła się seria „Klątw Ju On”.
Najpierw powstały dwie części filmu dystrybuowane na taśmie vhs. Potem dwie części „Klątwy Ju On” pokazywane w kinach. I wreszcie „The Grudge” – amerykański remake japońskiej „Klątwy Ju On”.
STEPHEN SUSCO (SCENARIUSZ)
Od 11 roku życia zdobywał nagrody na szkolnych konkursach dla młodych pisarzy. Marzył jednak o filmie. Udało się, kiedy napisał dwa pierwsze scenariusze – adaptację powieści Stephena Kinga „Wściekłość” i Roberta McCammona „Blue World”. Swój pierwszy film zrobił sam. Trwa 12 minut, zrealizowany był na taśmie 16mm i wygrał w 1993 roku konkurs organizowany przez Academy of Television Arts and Sciences.
Mając w kieszeni dyplomy trzech fakultetów (w tym filozofii) Susco trafia na kierownictwo produkcji na uniwersytecie w Los Angeles. Szybko jednak zaczyna pisać scenariusze. Jego pierwszym kupionym i wyprodukowanym pomysłem był „Bone In the Throat”. Potem „Ghosting” i „Marry Me” komedia romantyczna z Jennifer Love Hewitt. W 1998 roku napisał scenariusz do filmu „Dumbstruck”, który wyreżyserował Mike Nichols oraz „Airtime”. Jednocześnie z praca na amerykańską wersją „The Grudge” Susco pracował nad adaptacją francusko-kanadyjskiego thrillera „Thresold”.
no,no prasa ładnie oceniła TG..... (że lepszy od "6 zmysłu "-którego osobiscie uwielbiam,chociaż uważam że TG był straszniejszy - w końcu "6 zmysł" był thrillerem )
Ale co do tych opini to się zgadzam :
„Wszyscy kochamy być straszeni w kinie. Najbardziej przerażające jest jednak to, co rzeczywiście może się wydarzyć. „The Grudge” jest takim filmem. Tego typu przerażenie wynosisz ze sobą z kina i jeszcze długo potem rezonuje ono w tobie.”
Sarah M. Gellar
„On bierze coś tak słodkiego i cudownego jak dziecko czy kot i sprawia, że za nic w świecie nie chcesz znaleźć się z nimi w jednym pomieszczeniu. Shimizu ma niesamowitą zdolność przerabiania rzeczy tradycyjnych w zaskakujące. To jeden z jego największych darów.”
KaDee Strickland
„Po wyjściu z kina wrócisz do domu z trzęsącymi się kolanami.”
Washington Post
„Ciarki chodzą po plecach”
San Antonio Express News
„Mistrz nastrojów, japoński reżyser Takashi Shimizu, sprawi, że każdy włos na twoim ciele stanie dęba.”
Chicago Tribune
Nie wyraziłabym moich refleksji co do TG lepiej
Ale co do tych opini to się zgadzam :
„Wszyscy kochamy być straszeni w kinie. Najbardziej przerażające jest jednak to, co rzeczywiście może się wydarzyć. „The Grudge” jest takim filmem. Tego typu przerażenie wynosisz ze sobą z kina i jeszcze długo potem rezonuje ono w tobie.”
Sarah M. Gellar
„On bierze coś tak słodkiego i cudownego jak dziecko czy kot i sprawia, że za nic w świecie nie chcesz znaleźć się z nimi w jednym pomieszczeniu. Shimizu ma niesamowitą zdolność przerabiania rzeczy tradycyjnych w zaskakujące. To jeden z jego największych darów.”
KaDee Strickland
„Po wyjściu z kina wrócisz do domu z trzęsącymi się kolanami.”
Washington Post
„Ciarki chodzą po plecach”
San Antonio Express News
„Mistrz nastrojów, japoński reżyser Takashi Shimizu, sprawi, że każdy włos na twoim ciele stanie dęba.”
Chicago Tribune
Nie wyraziłabym moich refleksji co do TG lepiej
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest