Max Evans - człowiek czy kosmita
Posted: Sun Aug 10, 2003 6:40 pm
Max Evans, ta postać fascynuje mnie od początku serialu. Przedstawiciel ludzkiego i obcego gatunku z całą złożonością charakteru i zachowań które, kiedy je rozumiemy przypisujemy je ludziom bo są nam bliskie i zrozumiałe, a widziane w momentach zagubienia, niezrozumienia, utożsamiane są z jego obcą naturą. Dlaczego właśnie ten bohater wywołuje tak wiele emocji, dlaczego w dyskusji tak często skupiamy się na nim , dlaczego przez jednych kochany i uważany za wzór do naśladowania, u innych wywołuje skrajne emocje.
Czy Max, może w pewnym sensie być przedstawicielem pokolenia młodych ludzi, poszukujących swojego miejsca w życiu?
Poznajemy go jako uczącego się siedemnastolatka, posiadającego kochającą rodzinę, dla którego najbliższymi osobami to przyjaciel i siostra. Ten spokojny, wyciszony, trochę nieśmiały chłopiec, głęboko chowa tajemnicę swojego pochodzenia. Coś, co skrywa jeszcze głębiej to uczucie do Liz. Przywrócenie jej do życia z narażeniem własnego, zwraca naszą uwagę na tę postać i powoduje że zaczynamy się zastanawiać. Kogo byłoby na to stać, jak bardzo trzeba kochać, aby narazić się na niebezpieczeństwo. Jaki jest Max?
Odpowiedzi nadchodzą, kiedy bardziej się przed nami otwiera i lepiej go poznajemy. Jego rozsądek ratuje niejednokrotnie z opresji Michaela . Rozwaga i spokój pozwala podejmować mądre decyzje chroniące życie siostry i przyjaciół. I co najważniejsze, ten młody chłopak podświadomie bierze na siebie odpowiedzialność za najbliższych i siebie....Jednocześnie stawia pytania - skąd jesteśmy, gdzie jest nasz dom, kto nas tu przysłał i po co. Kto jest naszym przyjacielem, a kogo się bać... Kim jestem i jaka będzie nasza przeszłość.
Strach o życie swoje i przyjaciół, potęguje miłość do ziemskiej dziewczyny. Max nie wie jak ma postępować aby jej nie skrzywdzić. Niejednokrotnie żałował że Liz zna ich tajemnicę, bo - jak mówił- każdy, kto się z nami zetknie w jakiś sposób cierpi. Jednak miłość jest dla niego najważniejsza i najcenniejsza, bez ukochanej dziewczyny jest zagubiony i samotny. Potem okaże się, że największe błędy jakie popełnił , wydarzyły się wtedy, gdy nie było przy nim Liz.
Poznaje okrucieństwo ludzi, a lęki z tym związane będą mu towarzyszyły zawsze. Zastanawiam się, skąd w nim tak wiele ciepła, serca i potrzeby niesienia pomocy. Nie wierzy w Boga ale dla ratowania potrzebujących, przejmuje na siebie rolę anioła, a nawet gotowy jest poświęcić życie.
W tej trudnej drodze, wsparciem dla niego są przyjaciele i Liz.
Wraz z przyjaciółmi dowiaduje się wreszcie o tajemnicy swojego pochodzenia, o planecie Antar gdzie toczy się wojna, ucieczce przed wrogami, którzy wyruszyli za nimi na Ziemię, wreszcie o królewskim pochodzeniu i przeznaczeniu. Max nie wierzy w przeznaczenie, uważa że każdy powinien sam tworzyć swój los. Gdyby czuł inaczej musiałby zrezygnować ze swojej miłości do Liz. Następny trudny wybór... Pozostać tym, kim był w przeszłości i przyjąć ją ze wszystkimi konsekwencjami swojego pochodzenia i poprzedniego życia, czy pozostać człowiekiem na Ziemi i móc kochać tego, kogo wybrał i przez kogo jest kochany. Z tym problemem zmaga się się przez całe życie, pozostać wiernym swojemu przeznaczeniu czyli obcej naturze (wątek Maxa i Tess), czy możliwością kształtowania samemu swojego życia, jako człowieka i pójściem za głosem serca (wątek Maxa i Liz).
Skomplikowane losy zmuszają Maxa do odejścia od Liz. Skupia się na roli lidera, króla, wierząc głęboko że przetrwają tylko wtedy gdy pozostaną razem (późniejsze odcinki potwierdzają, że się nie mylił), wymusza na siostrze pozostanie w Roswell. Kiedy w trudnych momentach potrzebuje wsparcia i widzi że został sam, a wiara w słuszność podejmowanych decyzji sypie się w gruzy, osamotniony popełnia jeden z największych błędów. Spragniony jak człowiek odrobiny ciepła i serdeczności, spędza noc z Tess. Dręczony poczuciem winy, zmęczony bezustanną walką i przekonany, że to obca natura bierze nad nim górę, dla dobra nienarodzonego dziecka, podejmuje decyzję o powrocie z przyjaciółmi na Antar. Przed wyjazdem, żegnając się z Liz przekonuje się jak bardzo się mylił, powrót związany jest z poczuciem obowiązku, ale tak naprawdę wbrew sobie...
Decyzja na miarę osiemnastolatka, na którego los nałożył tak wiele. Kto umiałby w tym wieku wziąć na siebie odpowiedzialność za życie innych i własne. Jeżeli nawet Max popełniał błędy, czy tylko on miał prawo się nie mylić ?.... Jak wiele trzeba mieć siły i odwagi aby przez to przejść, kiedy nie ma się kogo poradzić i tak naprawdę z kłopotami zostajemy sami. ... A jednak to, co było dla Maxa nadrzędnym celem czyli chronienie najbliższych – powiodło się.
Przecież był nastolatkiem przed którym los postawił niezwykłe zadania. Gdyby ktoś go zapytał czy zmieniłby swoje życie na zupełnie zwyczajne, odpowiedziałby – „na pewno tak, bo to łatwiejsze”.
Zdrada Tess, pozostanie na Ziemi pozwalają Maxowi na odrobinę refleksji nad sobą. Przeznaczenie i myśl o tym że jest królem, zostawił za sobą. Nigdy zresztą nie czuł się z tym zbyt dobrze.
Teraz wiedział, że największym błędem jaki popełnił , to przespanie się Tess i odesłanie jej z własnym dzieckiem. Poświęca wszystkie siły na odszukanie syna, za którego był odpowiedzialny i za którym tęskni. Odruch jak najbardziej zrozumiały... pogodzenie się z losem, powrót do ludzkiej natury . Przy nim jest Liz, jego miłość i największe oparcie. Wyprowadza się z domu, jest to także proces przyspieszonego dojrzewania i ponoszenia skutków dobrych lub nietrafnych decyzji.
Najważniejszą teraz sprawą dla Maxa to odszukanie swojego dziecka. Oddaje się temu całkowicie , zapominając o tych, którzy go kochają i czekają na niego. Boleśnie przypomina mu o tym Langley – „Im bardziej ulegniesz obcemu który w tobie siedzi, tym więcej stracisz. Co jest w takim razie obcego w naturze Maxa? Oddanie się bez reszty jakiejś idei, pomysłowi, celowi, bez oglądania się na innych? Czy to czasem nie jest także cechą i naszej istoty? Pogoń za marzeniami...Może więc Langley się mylił. Bo często przecież wybieramy to co najważniejsze, tu, teraz i w tej chwili...
Max umie wyciągać wnioski z popełnianych błędów i stara się je naprawiać.
Choroba ukochanej dziewczyny, możliwość jej utraty, wyjazd i tęsknota za nią, wreszcie powrót z tej drugiej, mrocznej strony upewniają Maxa, że najważniejsze dla niego to żyć tu na Ziemi i mieć przy sobie swoją największą miłość. Już widział co da mu szczęście. „Liz - ty jesteś moją rodziną, nigdy Cię nie opuszczę, bez Ciebie życie jest niemożliwe...”
Ostatni raz przywraca utraconą równowagę, kiedy okazuje się że nie każdy nadaje się do pełnienia roli przywódcy. Wreszcie najtrudniejsza decyzja w jego życiu, zapewnienie bezpieczeństwa własnemu dziecku. I wtedy pojawia się następne pytanie, gdzie jest moje miejsce, co będę dalej robił, jakie będzie moje życie pośród ludzi...
Wybór jakiego Max dokonuje, jest podsumowaniem dojrzałości i mądrości godnego władcy.
„Obok mnie, oprócz ukochanej żony będą przyjaciele, którzy zawsze byli dla mnie największym oparciem, a naszym przeznaczeniem – czynić dobro! Wybór godny kosmity czy człowieka...?
Czy jakiekolwiek decyzje i plany Maxa związane były z jego kosmicznym pochodzeniem? Nie wiem. Może jednak uczucia jakim się kierował są naszymi ludzkimi emocjami. Miłość ponad wszystko, wzięcie na siebie odpowiedzialności za najbliższych, chronienie życia, chęć poświęcenia się dla innych...
Poszukiwanie miłości, szczęścia, spokoju i bezpieczeństwa, jest bliskie przecież każdemu z nas. I to jest ludzkie...
Tak widzę Maxa, z całą tą złożoną naturą, którego droga w dochodzeniu do dorosłości, kształtowanie charakteru i tych najlepszych, najwartościowszych cech, była trudna pełna cierpienia i wyrzeczeń ale doprowadziła go do domu. Na Ziemi....
Czy Max, może w pewnym sensie być przedstawicielem pokolenia młodych ludzi, poszukujących swojego miejsca w życiu?
Poznajemy go jako uczącego się siedemnastolatka, posiadającego kochającą rodzinę, dla którego najbliższymi osobami to przyjaciel i siostra. Ten spokojny, wyciszony, trochę nieśmiały chłopiec, głęboko chowa tajemnicę swojego pochodzenia. Coś, co skrywa jeszcze głębiej to uczucie do Liz. Przywrócenie jej do życia z narażeniem własnego, zwraca naszą uwagę na tę postać i powoduje że zaczynamy się zastanawiać. Kogo byłoby na to stać, jak bardzo trzeba kochać, aby narazić się na niebezpieczeństwo. Jaki jest Max?
Odpowiedzi nadchodzą, kiedy bardziej się przed nami otwiera i lepiej go poznajemy. Jego rozsądek ratuje niejednokrotnie z opresji Michaela . Rozwaga i spokój pozwala podejmować mądre decyzje chroniące życie siostry i przyjaciół. I co najważniejsze, ten młody chłopak podświadomie bierze na siebie odpowiedzialność za najbliższych i siebie....Jednocześnie stawia pytania - skąd jesteśmy, gdzie jest nasz dom, kto nas tu przysłał i po co. Kto jest naszym przyjacielem, a kogo się bać... Kim jestem i jaka będzie nasza przeszłość.
Strach o życie swoje i przyjaciół, potęguje miłość do ziemskiej dziewczyny. Max nie wie jak ma postępować aby jej nie skrzywdzić. Niejednokrotnie żałował że Liz zna ich tajemnicę, bo - jak mówił- każdy, kto się z nami zetknie w jakiś sposób cierpi. Jednak miłość jest dla niego najważniejsza i najcenniejsza, bez ukochanej dziewczyny jest zagubiony i samotny. Potem okaże się, że największe błędy jakie popełnił , wydarzyły się wtedy, gdy nie było przy nim Liz.
Poznaje okrucieństwo ludzi, a lęki z tym związane będą mu towarzyszyły zawsze. Zastanawiam się, skąd w nim tak wiele ciepła, serca i potrzeby niesienia pomocy. Nie wierzy w Boga ale dla ratowania potrzebujących, przejmuje na siebie rolę anioła, a nawet gotowy jest poświęcić życie.
W tej trudnej drodze, wsparciem dla niego są przyjaciele i Liz.
Wraz z przyjaciółmi dowiaduje się wreszcie o tajemnicy swojego pochodzenia, o planecie Antar gdzie toczy się wojna, ucieczce przed wrogami, którzy wyruszyli za nimi na Ziemię, wreszcie o królewskim pochodzeniu i przeznaczeniu. Max nie wierzy w przeznaczenie, uważa że każdy powinien sam tworzyć swój los. Gdyby czuł inaczej musiałby zrezygnować ze swojej miłości do Liz. Następny trudny wybór... Pozostać tym, kim był w przeszłości i przyjąć ją ze wszystkimi konsekwencjami swojego pochodzenia i poprzedniego życia, czy pozostać człowiekiem na Ziemi i móc kochać tego, kogo wybrał i przez kogo jest kochany. Z tym problemem zmaga się się przez całe życie, pozostać wiernym swojemu przeznaczeniu czyli obcej naturze (wątek Maxa i Tess), czy możliwością kształtowania samemu swojego życia, jako człowieka i pójściem za głosem serca (wątek Maxa i Liz).
Skomplikowane losy zmuszają Maxa do odejścia od Liz. Skupia się na roli lidera, króla, wierząc głęboko że przetrwają tylko wtedy gdy pozostaną razem (późniejsze odcinki potwierdzają, że się nie mylił), wymusza na siostrze pozostanie w Roswell. Kiedy w trudnych momentach potrzebuje wsparcia i widzi że został sam, a wiara w słuszność podejmowanych decyzji sypie się w gruzy, osamotniony popełnia jeden z największych błędów. Spragniony jak człowiek odrobiny ciepła i serdeczności, spędza noc z Tess. Dręczony poczuciem winy, zmęczony bezustanną walką i przekonany, że to obca natura bierze nad nim górę, dla dobra nienarodzonego dziecka, podejmuje decyzję o powrocie z przyjaciółmi na Antar. Przed wyjazdem, żegnając się z Liz przekonuje się jak bardzo się mylił, powrót związany jest z poczuciem obowiązku, ale tak naprawdę wbrew sobie...
Decyzja na miarę osiemnastolatka, na którego los nałożył tak wiele. Kto umiałby w tym wieku wziąć na siebie odpowiedzialność za życie innych i własne. Jeżeli nawet Max popełniał błędy, czy tylko on miał prawo się nie mylić ?.... Jak wiele trzeba mieć siły i odwagi aby przez to przejść, kiedy nie ma się kogo poradzić i tak naprawdę z kłopotami zostajemy sami. ... A jednak to, co było dla Maxa nadrzędnym celem czyli chronienie najbliższych – powiodło się.
Przecież był nastolatkiem przed którym los postawił niezwykłe zadania. Gdyby ktoś go zapytał czy zmieniłby swoje życie na zupełnie zwyczajne, odpowiedziałby – „na pewno tak, bo to łatwiejsze”.
Zdrada Tess, pozostanie na Ziemi pozwalają Maxowi na odrobinę refleksji nad sobą. Przeznaczenie i myśl o tym że jest królem, zostawił za sobą. Nigdy zresztą nie czuł się z tym zbyt dobrze.
Teraz wiedział, że największym błędem jaki popełnił , to przespanie się Tess i odesłanie jej z własnym dzieckiem. Poświęca wszystkie siły na odszukanie syna, za którego był odpowiedzialny i za którym tęskni. Odruch jak najbardziej zrozumiały... pogodzenie się z losem, powrót do ludzkiej natury . Przy nim jest Liz, jego miłość i największe oparcie. Wyprowadza się z domu, jest to także proces przyspieszonego dojrzewania i ponoszenia skutków dobrych lub nietrafnych decyzji.
Najważniejszą teraz sprawą dla Maxa to odszukanie swojego dziecka. Oddaje się temu całkowicie , zapominając o tych, którzy go kochają i czekają na niego. Boleśnie przypomina mu o tym Langley – „Im bardziej ulegniesz obcemu który w tobie siedzi, tym więcej stracisz. Co jest w takim razie obcego w naturze Maxa? Oddanie się bez reszty jakiejś idei, pomysłowi, celowi, bez oglądania się na innych? Czy to czasem nie jest także cechą i naszej istoty? Pogoń za marzeniami...Może więc Langley się mylił. Bo często przecież wybieramy to co najważniejsze, tu, teraz i w tej chwili...
Max umie wyciągać wnioski z popełnianych błędów i stara się je naprawiać.
Choroba ukochanej dziewczyny, możliwość jej utraty, wyjazd i tęsknota za nią, wreszcie powrót z tej drugiej, mrocznej strony upewniają Maxa, że najważniejsze dla niego to żyć tu na Ziemi i mieć przy sobie swoją największą miłość. Już widział co da mu szczęście. „Liz - ty jesteś moją rodziną, nigdy Cię nie opuszczę, bez Ciebie życie jest niemożliwe...”
Ostatni raz przywraca utraconą równowagę, kiedy okazuje się że nie każdy nadaje się do pełnienia roli przywódcy. Wreszcie najtrudniejsza decyzja w jego życiu, zapewnienie bezpieczeństwa własnemu dziecku. I wtedy pojawia się następne pytanie, gdzie jest moje miejsce, co będę dalej robił, jakie będzie moje życie pośród ludzi...
Wybór jakiego Max dokonuje, jest podsumowaniem dojrzałości i mądrości godnego władcy.
„Obok mnie, oprócz ukochanej żony będą przyjaciele, którzy zawsze byli dla mnie największym oparciem, a naszym przeznaczeniem – czynić dobro! Wybór godny kosmity czy człowieka...?
Czy jakiekolwiek decyzje i plany Maxa związane były z jego kosmicznym pochodzeniem? Nie wiem. Może jednak uczucia jakim się kierował są naszymi ludzkimi emocjami. Miłość ponad wszystko, wzięcie na siebie odpowiedzialności za najbliższych, chronienie życia, chęć poświęcenia się dla innych...
Poszukiwanie miłości, szczęścia, spokoju i bezpieczeństwa, jest bliskie przecież każdemu z nas. I to jest ludzkie...
Tak widzę Maxa, z całą tą złożoną naturą, którego droga w dochodzeniu do dorosłości, kształtowanie charakteru i tych najlepszych, najwartościowszych cech, była trudna pełna cierpienia i wyrzeczeń ale doprowadziła go do domu. Na Ziemi....