Page 1 of 2

Symbolika w świecie Roswell dotycząca Maxa i Liz

Posted: Thu Aug 07, 2003 7:12 pm
by Ela
Czy LIz była jego jedyną Wybraną?
Oto jedna z teorii na ten temat.
Opiera się ona na przepowiedni, że Liz jest 5 elementem pomocniczym przy utrzymaniu równowagi. Jej związek z Maxem ma przynieść klęskę (przepowiednia w TEOTW?) ich wrogom. Ava zauważyła że Zan "czekał na kogoś", co sugeruje specjalny statut Liz. W Księdze Przeznaczenia, czy Księdze Przpowiedni jest wyryte imię Liz pod jednym z obrazków...Poza tym tylko ona jedyna, z osób uzdrowionych przez Maxa, zaczyna się zmieniać. Jest jego jedyną miłością z przeszłego, teraźniejszego i przyszłego zycia. To świadczy o jej specjalnej randze jako ewentualnej i jedynej królowej.

Następna teoria na temat Liz - PRAWDZIWA NARZECZONA z przeszłości.
Liz jako piąty element Królewskiej Czwórki (układ gwiazd w konstelacji planet. W odc. "Cztery Kwadraty" Liz pokazuje Maxowi piątą planetę jako Wenus. A z tą planetą zawsze wiązano Liz).
- Teoria mówi że Liz została przemieniona w "konia trojańskiego" i wysłana z innymi na Ziemię i przeniesiona do ciała ludzkiej dziewczyny.
- Liz i Max mogli wziąć sekretny ślub na Antarze (jak Romeo i Julia) a Max potem został zmuszony, ze względów politycznych poślubić Tess.
- Tess może być oszustką, reprezentującą prawdziwą narzeczoną (żonę), Liz - stworzona przez ligę Nasedo i Skórów,
- Max mógł odwiedzić Ziemię w poprzednim życiu (jak robił to Larek) spotkać i zakochać się w ludzkiej dziewczynie. Liz mogła być reinkarnacją tamtej miłości.

Posted: Thu Aug 07, 2003 7:37 pm
by Nan
Elu - dzięki za temat. Ten koń trojański... Troszeczkę za bardzo naciągane. Jeśli ta jakaś część Liz była z Antaru... To w takim razie dlaczego Liz nie miała mocy, nic nie pamięta z tamtego życia...? I co z tą dziewczyną, tą ludzką...? Czy dusza tej dziewczyny została "wypchnięta" ze swojego ciała, by mogła w nim "zamieszkać" ta kosmioczna część Liz...? I raczej wątpię, że Tess byłaby oszustką... To chyba już by było oszustwo na zbyt wielką skalę, co z Larekiem...? Już pisałam, że ta ostatnia teoria najbardziej mi pasuje... Liz była człowiekiem, a Max... Tak, to jest dla mnie to.

Piąty element... Hm, też nieco dziwne. Słowa Avy... Jeśli to nawet była prawda, to jednak to było okrutne w stosunku tak do Tess, jak i do Avy. Szczególnie do Avy... Ona przecież była bardzo wrażliwa.

Nie wiem...

Posted: Thu Aug 07, 2003 7:42 pm
by Agusi@-chan
Nie rozumiem... dlaczego wszystkie powstałe teorie zakładały, iż Liz i Max byli w przeszłości w pewien sposób połączeni... Ich związek nie wypełniał przeznaczenia... On je tworzył... Przeszłość Zana należała do Avy... natomiast przyszłość należy do Maxa i Liz...

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:04 pm
by Kwiat_W
Skoro Ela przeniosla to tu z komentarzy to ja przenosze tu woja odpowiedz:

Rownie dobrze ja moge napisac, ze Max to Antychryst zeslany na ziemie przez szatana. Jego Krolewska 4 rozpoczyna plan zawladniecia ziemia od pozyskania pewnej dziewczyny- Liz Parker, ktora zostala wybrana na ofiare dla Wladcy Ciemnosci. Nalezy jednak najpierw jej zrobic pranie mozgu, w tym celu karmi sie ja bajkami o kosmitach, bo ofiare musi ona w koncu zloyc z wlasnej woli.

Trzyma to sie kupy tak samo jak teorja przedstawiona przez Ele.
Wiecie, ze od zawsze kojazono Maxa z szatanem tak jak Liz z Wenus?

Nalezy rowniesz paamietac, ze Max w koncu przypomnial sobiel, ze kochal Ave.

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:31 pm
by Ela
Jeszcze raz powtórzę, to nie są moje teorie. Rozmawiano o tym na różnych internetowych stronach, gdzie puszczano wodze fantazji dot. ewentualnej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Maxa i Liz. Ta para jest muzą i natchnieniem dla wielu . Nie wszystkie teorie trafiają mi do przekonania ale trzeba przyznać że są piękne...Nie mam zamiaru ich obalać czy z nimi dyskutować. To marzenia Dreamers. Założyłam ten temat bo może ktoś pociągnie dalej, może ma własne przemyślenia będące częścią tej magii. :)

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:44 pm
by Kwiat_W
A ja przyznam sie bez bicia, ze mi sie nie podobaja... sa za bardzo "dreammers". I nie chodzi tylko o to, ze ja sie do grupy tych fanow nie zaliczam, a nawet jestem w opozycji w stosunku do nich. Po prostu przeginaja paale ztakimi teoriami.

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:50 pm
by Nan
To ja korzystam z okazji i posnuję sobie takie luźne rozważania na temat Maxa i Liz.

Zan... Biedna Ava, która wiedziała, że on na kogoś czeka... Pamiętacie słowa Maxa z Graduation dotyczące tego, że on może czynić dobro, ratować ludzi tylko wtedy, gdy Liz jest razem z nim...? Może to właśnie o to chodzi z tym dopełnieniem...? Może to właśnie dlatego Zan czekał na kogoś, kto się nie pojawił... w jego życiu, bo w życiu jego drugiej wersji owszem. Może to też dotyczyło słów Maxa-z-przyszłości... Liz była potrzebna Maxowi, jej obecność w jakiś sposób wpływała na niego, pomagała mu, dodawała mu sił. Liz zawsze potrafiła dać mu sensowną radę, a nie tylko "Co zrobisz to dobrze". "I belive in you"... Coś w tym jest, że Max wierzy w Liz, bo w końcu... No właśnie. Oni są jak ying i yang, nie to, że przeciwieństwa, ale że wzajemnie się dopełniają... Do niej zawsze zwracał się z naukowym problemem... Może Liz była czymś, co my prozaicznie nazywamy drugą połówką... Zan czekał, Ava mimo woli też czekała, na pojawienie się tej drugiej... Ale w takim razie skąd Zan wiedział o tym kimś szczególnym, kto mu pomoże? Tylko na zasadzie połączenia, więzi z Maxem...? Chyba nie... W końcu królowa Antaru, królowa-matka, mówiła nie o Maxie, a o Zanie, nie o Tess, a o Avie... I skoro mówimy, że Max jest Zanem,to jednocześnie stwierdzamy, że Isabel to Vilandra, więc przypomnijmy sobie THATH a już szczególnie Interruptus. I skoro przeznaczenie mówiło o Rathcie i Vilandrze, że powinni być razem - to dlaczego wszyscy zawsze czepiają się Maxa? W końcu pn nawet próbował wypełnić przeznaczenie, podczas gdy Isabel i Michael mieli je w nosie... Liz i Max mają tyle wspólnych cech, tyle ich łączy... Udowodnili, że miłość przetrwa wszystko, każdy sztorm... O ile załoga jest dobrze dobrana. Oni byli dobrani wprost idealnie, ile związków rozpadłoby się już po roku takiego życia, jakie mieli Liz i Max... A oni jednak byli razem. Są. Magia. Coś, co sprawia, że miliony motylków podrywają się do lotu. Zan to zamknięty rozdział, teraz jest Max... Przeznaczeniem Zana była Ava, Przeznaczeniem Maxa jest Liz... Dąb, diament, żaglowiec... Motyl... Miłość...

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:50 pm
by Graalion
Agusi@-chan - popieram.
Fani Dreamers na siłę szukają dodatkowych połaczeń między Maxem i Liz.

Posted: Thu Aug 07, 2003 8:59 pm
by Nan
I dlatego właśnie są Dreamers. Bo widzą to, czego nie widzą nawet najbardziej zapalczywi fani całego serialu. I ja się niestety zaliczam do Dreamersów.

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:11 pm
by Kwiat_W
Sa dreamers bo snia na jawie ;P I nietety ich sny maja tyle wspolnego z rzeczywistoscia co [ocenzurowano - {o}]

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:14 pm
by Agusi@-chan
Wcale nie twierdze, że szukają powiązan na siłe... postuluję jednak za tym aby zwrócili uwagę na to... iż Liz i Max... sami tworzą swoje niepowtarzalne dzieje... na które nie ma wpływu ani przeznaczenie, ani pochodzenie... motorem napedowym tych działań jest tylko i wyłącznie miłość...

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:23 pm
by Ela
Bardzo mi sie podobało to co napisała Nan. Własnie, skąd Zan w odc. Max w N.Y. czekał na zjawienie sie kogoś, kogo zupełnie nie znał tu na Ziemi, kogo być może podświadomie szukał jak echa snu. Może stąd narodziła się teoria o przeszłości Maxa i Liz ...
A w uzupełnieniu tworzonej równowagi pomiędzy nimi , na orbitoidzie, który razem znaleźli w Sexual Healing jest symbol podobny do yin-yang reprezentujący Maxa i Liz, ich kompletność i dopełnienie. :D

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:27 pm
by Ela
{o} zaczynają pojawiać się obraźliwe komentarze!!! . Zwróć na to uwagę!!! Znowu Kwiat_W. Wydaje mu się że jest dowcipny. A jest tylko żałosny.

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:34 pm
by Agusi@-chan
Drogi Kwiatuszku... bardzo mnie cieszy to, iż cynicy nie są gatunkiem wymarłym... ale istotą forum jest przyjazna atmosfera... lecz niestety uszczypliwe komentarze skutecznie ta atmosfere niweluja... Nie wiem co chcesz osiągnąc... ale wierz mi... to do niczego nie prowadzi...

Posted: Thu Aug 07, 2003 9:55 pm
by Agusi@-chan
Dobra Kwiatuszku... mam wielką sympatie do cyników... ale nie pozwole aby doszło do kłótni i obelg...

Posted: Thu Aug 07, 2003 10:10 pm
by Kwiat_W
Agusi@-chan wrote:Dobra Kwiatuszku... mam wielką sympatie do cyników... ale nie pozwole aby doszło do kłótni i obelg...
Dlaczego mi o tym mowisz? Jak zwykle oblud fanom roswell przechodzi przez palce rownie latwo jak.... wolelibyscie abym nie konczyl.

Posted: Thu Aug 07, 2003 10:16 pm
by Agusi@-chan
Słowa te skierowałam do Ciebie... ponieważ jesteś obdarzony dość konfliktowym temperamentem... wiec zwracam sie z prośbą... abyś na forum ograniczył... wycieczki osobiste pod adresem innych użytkowników...

PS. Poczytaj Bułchakowa...to mój ulubiony cynik :wink:

Posted: Thu Aug 07, 2003 10:33 pm
by Kwiat_W
Mozesz wskazac tu jakas wycieczke rozpoczeta przeze mnie? Jesli Eli nie odpowiada moje poczucie humoru to niech to napisze, bo jesli okresla mnie terminem "zalosny" to ja odbieram to wlasnie jako "wycieczke osobista" skierowan do mnie.

Posted: Thu Aug 07, 2003 10:36 pm
by Agusi@-chan
Dobra Kwiatuszku... Koniec... Zostaw w spokoju Ele... Ona zostawi w spokoju Ciebie... i bedzie sielanka...

Posted: Thu Aug 07, 2003 10:42 pm
by Graalion
Dobra, powrót do tematu. Symbolika w świecie Roswel ... TOPÓR :twisted: :twisted: :twisted: