Liz Parker
Moderator: Galadriela
Bardzo lubię Liz. To dziewczyna prawdziwa, piękna fizycznie i duchowo. Jej kojący uśmiech i błysk orzechowych oczu działąją jak magnes. Kiedy patrzysz na jej twarz zdajesz sobie sprawę, że na pewno jest wspaniałą przyjaciółką, wrażliwą młodą kobietą gotową na wszystko. Tej postaci nie da się nie lubić...choć jak wnioskuję ten jeden głos kwiata_W temu przeczy... ale każdy ma swoje zdanie
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Liz Parker... Postać mi obojętna... Nie mam do niej sentymentu i sama nie wiem dlaczemu... Jest urocza, inteligentna, zmysłowa, delikatna, ale nie przypadła mi do gustu... Może dlatego, że nigdy mnie nie zaskoczyła, a Maria robi to non stop... Sama nie wiem Maria zawsze była dla mnie osobą bardziej wartościową niż Liz i proszę o niewkurzanie się na mnie za te słowa...
"Kocham moich fanów, którzy są ze mną na dobre i na złe!" Niejaki Sven "Hanni" Hannawald
Ja też podobnie jak te ponad dwadzieścia osób zagłosowałam na pierwszą możliwość. Liz Parker jest moją ulubioną bohaterką. Jest taka miła, delikatna, opanowana, jest wspaniałą psiapsiółką i dziewczyną (bez żadnych skojarzeń proszę). Ja lubię takie spokojne, idealne postacie
"Przyszłość jest prezentem,jaki robi nam przeszłość"Andre Malraux
AntyLiz
Chyba będę jedyną osobą, która napiszę, że nie lubi Liz Parker!
Na początku i całkiem do niedawna była mi obojątna, a teraz zbytnio nie pałam do niej sympatią...dlaczego?
Przede wszystkim za to jak pod wpływem kosmitów tak bardzo się zmieniła.
Wydaje mi się, że ta całe szukanie zabójcy Alexa było taką jej osobistą wojną z Maxem, a nie całkowitym oddaniem przyjacielowi ( na pewno w pewnym stopniu tak, ale nie do konca). Jak mogła tak szybko wybaczyć Evansowi, że zdradził ją z Tess, zrobił jej dzieciaka ?! Jak mogła wybaczyć, że wpuścił do ich życia morderczynię?! W trzecim sezonie zaczęła zgrywać niegrzeczną dziewczynkę i chyba za mocno trzymała się swojej miłości....nie potrzebowała przyjaciół, rodziców i dawnych marzeń....potrzebowała Maxa Evansa i tylko niego. Kiedy Tess wróciła Liz miała 'moce' i mogła nią trochę porzucać, ale czy tak naprawdę chodziło o Alexa? A może raczej o to, że Tess i Zan cały czas nie dawali Maxowi spokoju? Potem to całe ' nie' w głosowaniu, bo nie była morderczynią...czyli Isabel, Michael i Maria nimi byli? To wcale nie powstrzymało jej przed sugerowaniem , ze powinni zabic Michaela, kiedy to on był królem. I na końcu...Max z przyszłości. Największe nieporozumnienie serialu! Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą! Przyszedł do nieji opowiedział jej o tym co przeżyli...a potem kazał to zmienić! jak mógł jej to wszystko wygadać i kazać jej żyć z niespełnionymi wspomnieniami?! I kiedy powiedział, że zginęli....a czy Liz zapytała o Marię ,Alexa, Kyla, Valentiego, swoich rodziców? Nie....ważne było to, że zginęli kosmici. Zawsze ważniejsi od przyjaciół byli kosmici.... to moje zdanie na temat Liz Parker.
Na początku i całkiem do niedawna była mi obojątna, a teraz zbytnio nie pałam do niej sympatią...dlaczego?
Przede wszystkim za to jak pod wpływem kosmitów tak bardzo się zmieniła.
Wydaje mi się, że ta całe szukanie zabójcy Alexa było taką jej osobistą wojną z Maxem, a nie całkowitym oddaniem przyjacielowi ( na pewno w pewnym stopniu tak, ale nie do konca). Jak mogła tak szybko wybaczyć Evansowi, że zdradził ją z Tess, zrobił jej dzieciaka ?! Jak mogła wybaczyć, że wpuścił do ich życia morderczynię?! W trzecim sezonie zaczęła zgrywać niegrzeczną dziewczynkę i chyba za mocno trzymała się swojej miłości....nie potrzebowała przyjaciół, rodziców i dawnych marzeń....potrzebowała Maxa Evansa i tylko niego. Kiedy Tess wróciła Liz miała 'moce' i mogła nią trochę porzucać, ale czy tak naprawdę chodziło o Alexa? A może raczej o to, że Tess i Zan cały czas nie dawali Maxowi spokoju? Potem to całe ' nie' w głosowaniu, bo nie była morderczynią...czyli Isabel, Michael i Maria nimi byli? To wcale nie powstrzymało jej przed sugerowaniem , ze powinni zabic Michaela, kiedy to on był królem. I na końcu...Max z przyszłości. Największe nieporozumnienie serialu! Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą! Przyszedł do nieji opowiedział jej o tym co przeżyli...a potem kazał to zmienić! jak mógł jej to wszystko wygadać i kazać jej żyć z niespełnionymi wspomnieniami?! I kiedy powiedział, że zginęli....a czy Liz zapytała o Marię ,Alexa, Kyla, Valentiego, swoich rodziców? Nie....ważne było to, że zginęli kosmici. Zawsze ważniejsi od przyjaciół byli kosmici.... to moje zdanie na temat Liz Parker.
Skoro jak twierdzisz, Max był dla niej zawsze na pierwszym miejscu i świata za nim nie widziała, dlaczego miałaby prowadzić z nim wojnę? W imię czego?Wydaje mi się, że ta całe szukanie zabójcy Alexa było taką jej osobistą wojną z Maxem
Od razu zaznaczam, że choć Liz Parker jest moją ulubioną bohaterką, nie uważam jej za ósmy cud świata, nie twierdzę że wszystko co zrobiła, wymysliła czy powiedziała było z natury boskie i nie widzę też powodu, by stawiać jej ołtarze.
Liz zawsze żyła dla innych. Była osobą która zawsze dawała, nie oczekując wiele wzamian a wszystko to czyniła z wdziękiem osoby, która nie ponosi najmniejszego ciężaru czy poświęcenia. Szukając zabójcy Alexa dała wyraz właśnie bezgranicznego oddania przyjacielowi, rzucając wyzwanie całemu światu, a zwłaszcza mężczyźnie którego tak kochała i który w tamtej chwili tak ją zawiódł...pchnęła go w ramiona innej, żeby ocalić świat, a potem gotowa była narażać życie by pomóc mu odnaleść syna, choć większość dziewczyn na jej miejscu nienawidziłoby takiego dziecka jeszcze zanim zaczęłoby oddychać.
Wyrzekła się swoich marzeń, to prawda i zgadzam się że za szybko przyjęła Maxa z otwartymi ramionami...i dlatego tak lubię opowiadania, które radzą sobie z całym tym post "Departurowym" g...w wrażliwy i wiarygodny sposób, takie w których Max udowadnia, że wciąż zasługuje na jej miłość, że wciąż jest chłopakiem którego pokochała, mimo swoich wad i skaz.
Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem Z tego co pamiętam, Max nie był jasnowidzem, tylko 17 letnim chłopakiem, który nie miał zielonego pojęcia że milutka blondyneczka z błękitnymi ślepkami jest zdolna bezwzględnie wykorzystać i zamordować ich przyjaciela. Co miał zrobić, kopnąć ją w tyłek i wyrzucić z miasta, po śmierci Nasedo? Przecież była jedną z nich...I jeśli już, to dlaczego jak zwykle jest to winą Maxa? Jeśli mnie pamięć nie myli, to nie był jedynym obcym w Roswell.Jak mogła wybaczyć, że wpuścił do ich życia morderczynię?!
Że Liz myślała tylko o Obcych, a nie o swoich przyajaciołach..hm, myślę że to co się stało po CYN chyba świadczy o czymś zupełnie odwrotnym.
A o czym to myślała w "Graduation" Maria, dowiedziawszy się że za parę dni jej najlepsza przyajciółka może opuścić ten świat, i w związku z tym musi jak najszybciej wyjechać z Roswell.
O tym że zostanie sama w tej dziurze
To był rzeczywiście wyraz ogromnej troski
Powiedziała tak, bo chciała w pewnym sensie odciąć się od tego, co zrobiła Tess...jeśli była w tym zjadliwość to tylko pod adresem Tess i tego co zrobiła z jej przyjacielem.Potem to całe ' nie' w głosowaniu, bo nie była morderczynią...czyli Isabel, Michael i Maria nimi byli?
A jeśli chodzi o Michaela, Isabel i Marię, to cała ta sprawa nie stawia ich, delikatnie mówiąc, w najlepszym świetle co innego jest dostać ataku furii na widok Tess i walnąć nią o ścianę, a co innego cynicznie oddać ją w ręcę władz, skazując na lata tortur, eksperymentów, samotności i niewyobrażalnego cierpienia. To co chcieli zrobić było poprostu nieludzkie.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Większość wątpliwości wyjaśniła Ci Lizziett - ja poruszę jeszcze dwa wątki które jak widać nie dają Ci spokoju.
No i mój ukochany odcinek TOTW
I tu uderza mnie znowu to, co przerabialiśmy niezliczoną ilość razy w trakcie komentowania każdego odcinka na xcom i forum.
Dla wielu (głównie dreamerek) motywy postępowania poszczególnych bohaterów, ich błędy są rozumiane, krytykowane ale także wybaczane. Dla wielbicieli postaci Michaela celem nadrzędnym jest bezkrytyczne wynoszenie pod niebiosa swojego idola i szukając usprawiedliwienia dla jego słabości (nie powiem głupstw) kopie sie po drodze i obwinia pozostałych...To jakaś gorzka prawidłowość z którą nie pierwszy raz się stykamy.
Już nie będę sie rozpisywać, że mu się należało...nawet jeżeli Liz zaproponowała w dalszej kolejności Maxowi, że można go ponownie ożywić (czego już nie piszesz).. bo to co zrobił Michael dyskwalifikuje go dożywotno, spychając do roli tylko wojownika będącego pod rozkazami swojego króla - bo tylko wtedy nie narobi głupstw.To wcale nie powstrzymało jej przed sugerowaniem , ze powinni zabic Michaela, kiedy to on był królem
No i mój ukochany odcinek TOTW
I tu także jest odpowiedź jaką osobą jest Liz..."ten idiota" wraca z przyszłości ktora jest zagrożeniem dla nch wszystkich i prosi Liz o coś, co dla niego samego jest nie do przyjęcia i osobistą tragedią - bo nie ma innego wyjścia. A ona się zgadza. Zgadnij dlaczego i w imię czego ludzie skłonni są do popełniania największych - zdaniem innych - niedorzeczności....Trudno zrozumieć ? Ja nie miałam z tym żadnych kłopotów. I czy w tym przypadku nie widać jej troski i poświęcenia, właśnie w imię miłości i wyższych celów, jak ratowanie życia i przyszłości wszystkich przyjaciół.I na końcu...Max z przyszłości. Największe nieporozumnienie serialu! Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą! Przyszedł do nieji opowiedział jej o tym co przeżyli...a potem kazał to zmienić!
I tu uderza mnie znowu to, co przerabialiśmy niezliczoną ilość razy w trakcie komentowania każdego odcinka na xcom i forum.
Dla wielu (głównie dreamerek) motywy postępowania poszczególnych bohaterów, ich błędy są rozumiane, krytykowane ale także wybaczane. Dla wielbicieli postaci Michaela celem nadrzędnym jest bezkrytyczne wynoszenie pod niebiosa swojego idola i szukając usprawiedliwienia dla jego słabości (nie powiem głupstw) kopie sie po drodze i obwinia pozostałych...To jakaś gorzka prawidłowość z którą nie pierwszy raz się stykamy.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 10 guests