White Room i Destiny
Moderator: LEO
Forum rules
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
HEJ!! my tu się WSZYSCY doceniamy!!
Piosenka jest przepiękna...tyle w niej jednocześnie radości, ojcowskiej dumy oraz bólu i przerażenia, strachu...obaw..
Piosenka jest przepiękna...tyle w niej jednocześnie radości, ojcowskiej dumy oraz bólu i przerażenia, strachu...obaw..
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
MAX klaamal! Co mieli sobie ludzie pomyslec? Ze jest taki glupi, ze nie zauwazyl, ze nie jest czlowiekiem? Czy, ze ma jakies nieuczciwe zamiary? Co bys zrobila widzac kilkanascie trupow pozostawionych przez obcych i wiedzac, ze na takich jak ty przeprowadzaja eksperymenty, a nastepnie spotykajac jednego z obcych na swojej drodze? Poczetowala go ciaatseczkami i herbatka czy zwiewala gdzie pieprz rosnie? Pierce najpierw zadawal pytania, pozniej torturowal Maxa, a co mial zrobic? Powiedziec: Ok, nie chcesz gadac to wracaj do domu, dalej morduj ludzi, przeprowadzaj na nas eksperymenty dopoki nie zlapiemy cie za reka, macke, kopyto czy co tam masz w swej naturalnej postaci.LEO wrote:Kwestie kto kogo i jak powinien rozpracowywać, że użyję takiego wyrazu, to kwestie otwarte. Widz wiedział więcej niż Pierce i więcej niż Max. Tak jak pisała Ela - stajemy zawsze po stronie pokrzywdzonego. Tym bardzeij jeśli jest nim dziecko bądź osoba młoda, a zwłaszcza postać nieświadoma swojej winy. Max NIE WIEDZIAŁ czemu ma zapłacić za wszystko, co zrobili inni. To jak winić każdego Niemca za II WŚ. Nie możemy uogólniać. Jest konkretny przypadek. Ironia polega na tym, że Max nie wiedział wtedy o niczym. Nie znał nawet siebie samego. Dlatego był bezpieczny. Dlatego cierpiał. Dlatego Pierce poniósł klęskę.
Niemcy a kosmici to zupelnie inne sprawy. Niemcy to ludzie, a o kosmitach nic nie wiadomo.
Znowu zapominasz o tym, ze obcy mordowali ludzi i przeprowadzali na nich eksperymenty. A wiec wojsko mialo zorganizowac parade p[owitalna, wystawic ciasteczka i herbatke, a na koncu czekac kiedy w koncu ktorys kosmita ich umarzy albo zabierze na swoj statek aby czy samiec moze zajc w ciaze?LEO wrote:Zastanowiłabym się nad jednym: a mianowicie nad słowami Tess z 4A&Baby. Gdy wyszło na jaw, że to jej statek zestrzelili ludzie nad pustynią odpowiedziała "Nie wiem czemu, typowa ludzka reakcja zdaje się". Nie uważacie, że to przerażające? Oglądaliście Tima Burtona "marsjanie atakują"? KAŻDA skrajność jest złą opcją. Ale nie można dla bezpieczeństwa od razu skazywać kogoś na straty.
ELU - Jeśli chodzi o kwestię, czemu Max pozwolił odejść Liz... pamiętam ten ból na jej twarzy...chyba czekała, żeby ją zatrzymał, żeby krzyknął. Ale o ile dobrze pamiętam Michael go powstrzymał. Tak jak starał się powstrzymać go przed uleczeniem jej. Bał się. O nich wszystkich. Wydaje mi się, że w tej szczególnej chwili w Maxie mieszały się dwa uczucia: lęk o nią i zwykłe zagubienie. Może znów ta jego część, która chciała ją chronić wzięła górę i kazała mu ją od siebie ponownie odsunąć? Może sam nie wiedział czemu za nią nie pobiegł i czemu nie zatrzymał jej wtedy przy sobie? Pamiętamy przecież jak "kajał się" na początku drugiej serii. Jakby przez wakacje wszystko mu się zaczęło układać i zrozumiał, że tam, wtedy na skale, popełnił błąd. Czasami przecież robimy rzeczy zupełnie niezrozumiałe dla nas samych, a co dopiero dla innych. Tacy jesteśmy - błądzimy.
Kwiatku...och... wiemy dobrze, że Max zdawał sobie sprawę z tego kim jest, znał reakcje ludzi i dlatego tak potwornie się bał "ujawnić". Nie zmienię zdania w kwestii "powitania". Jeśli czlowiek chce każdy gatunek witać od razu metodą "na wszelki wypadek damy mu w pysk", to chyba nie zasługujemy na jakiekolwiek kontakty z innymi nacjami czy gatunkami, tylko na izolację (strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jakiś gatunek skazał nas na eksterminację z powodu naszej historycznej przeszłości). Ludzkość to najbardziej krwawe spośród gatunków. Żadna choroba nie wymordowała tyle osób co ludzie podczas wojen. XX wiek jest najbardziej krwawym. W naszej historii znani są wyjątkowo okrutni ludzie. Chciałbyś, by jakiś kosmita cię złapał i potraktował tak jak jakiegoś największego zbrodniarza? Żebyś odpowiedział za np. holocaust? I nie pomogłyby Ci tłumaczenia, że przecież to nie ty tylko inni z twojego gatunku. Nie możemy mierzyć wszystkich taką samą miarą.
Kwiatku...och... wiemy dobrze, że Max zdawał sobie sprawę z tego kim jest, znał reakcje ludzi i dlatego tak potwornie się bał "ujawnić". Nie zmienię zdania w kwestii "powitania". Jeśli czlowiek chce każdy gatunek witać od razu metodą "na wszelki wypadek damy mu w pysk", to chyba nie zasługujemy na jakiekolwiek kontakty z innymi nacjami czy gatunkami, tylko na izolację (strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jakiś gatunek skazał nas na eksterminację z powodu naszej historycznej przeszłości). Ludzkość to najbardziej krwawe spośród gatunków. Żadna choroba nie wymordowała tyle osób co ludzie podczas wojen. XX wiek jest najbardziej krwawym. W naszej historii znani są wyjątkowo okrutni ludzie. Chciałbyś, by jakiś kosmita cię złapał i potraktował tak jak jakiegoś największego zbrodniarza? Żebyś odpowiedział za np. holocaust? I nie pomogłyby Ci tłumaczenia, że przecież to nie ty tylko inni z twojego gatunku. Nie możemy mierzyć wszystkich taką samą miarą.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Tyle razy zastanawiamy się, czy człowiek rodzi się zły czy dobry, jaki jest z natury, jaki wpływ ma na niego otoczenie, rodzina... czasami wpadamy w pułapkę własnej naiwności, łatwowierności i samotności widząc kogoś innego w kimś nam wydawałoby się dobrze znanym.
White room... czytałm ELU fanfika, którego punktem wyjścia niejako jest właśnie white room. Potworne przerażenie bohatera, potworne okrucieństwa, jakich doznawał całe swoje życie, koszar uciekiniera, który nie wie gdzie ma uciekać, bo nie widzi sensu ucieczki. Daje się złapać, bo w końcu się poddaje. Chce tykko przestać czuć ból i chce być blisko osoby, która jako jedyna okazała mu serce. Fanfik wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Moze troszkę niedopracowany pod koniec, ale w zasadzie nie moge się do niego przyczepić
Max w białym pokoju zrozumiał to co bohater tamtego fanfika: to musiało się stać. I każdy, kto oglądał I serię wiedział, że taki będzie jej punkt kulminacyjny, że przyjdzie zapłacić za... "samowolę"?? Bohater fanfika uważał się za wcielenie zła i dlatego się bał, bo myślał, że mu się należy kara. Że powinien być ukarany za sam fakt pochodzenia, że to co mu robili, to mieli prawo robić, bo był kim był. Max z filmu, to chłopak, który czuł podobnie. Bał się braku zrozumienia. Jak się okazało: miał rację.
To przerażające. Wizja. Mamy coś, co jest inne. Co jest krzyżówką dwóch gatunków. Dowodem na to, że możliwe jest to, co się wcześniej nikomu nie udało. Mało tego: czasami nie wiemy kim jest, czy raczej czym jest ten drugi gatunek... może się dowiemy? Może warto spróbować? Ale to przecież istota, która odczuwa, żyje? Ale jest przecież tylko jedna taka. Tylko jedną taka mają pod kluczem. Czy nie warto zaryzykować?
Koszmarna pokusa. Koszamar zwłaszcza dla tego, który o "inność" się nie prosił.
White room... czytałm ELU fanfika, którego punktem wyjścia niejako jest właśnie white room. Potworne przerażenie bohatera, potworne okrucieństwa, jakich doznawał całe swoje życie, koszar uciekiniera, który nie wie gdzie ma uciekać, bo nie widzi sensu ucieczki. Daje się złapać, bo w końcu się poddaje. Chce tykko przestać czuć ból i chce być blisko osoby, która jako jedyna okazała mu serce. Fanfik wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Moze troszkę niedopracowany pod koniec, ale w zasadzie nie moge się do niego przyczepić
Max w białym pokoju zrozumiał to co bohater tamtego fanfika: to musiało się stać. I każdy, kto oglądał I serię wiedział, że taki będzie jej punkt kulminacyjny, że przyjdzie zapłacić za... "samowolę"?? Bohater fanfika uważał się za wcielenie zła i dlatego się bał, bo myślał, że mu się należy kara. Że powinien być ukarany za sam fakt pochodzenia, że to co mu robili, to mieli prawo robić, bo był kim był. Max z filmu, to chłopak, który czuł podobnie. Bał się braku zrozumienia. Jak się okazało: miał rację.
To przerażające. Wizja. Mamy coś, co jest inne. Co jest krzyżówką dwóch gatunków. Dowodem na to, że możliwe jest to, co się wcześniej nikomu nie udało. Mało tego: czasami nie wiemy kim jest, czy raczej czym jest ten drugi gatunek... może się dowiemy? Może warto spróbować? Ale to przecież istota, która odczuwa, żyje? Ale jest przecież tylko jedna taka. Tylko jedną taka mają pod kluczem. Czy nie warto zaryzykować?
Koszmarna pokusa. Koszamar zwłaszcza dla tego, który o "inność" się nie prosił.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Tak, zgadzam się w zupełności LEO. W naszym społeczeństwie tę "inność" możemy odnieść do naszego stosunku do różnych ras, nacji, ludzi upośledzonych i wyobcowanych. Nie trzeba nam kosmitów...Wystarczy, jak wspominaliśmy holokaust, inkwizycja, wymordowanie Indian w Ameryce Południowej. A z mniej drastycznych współcześnie, pogarda dla inaczej urodzonych, wykształconych inaczej wierzących, a nawet myślących...Zresztą przykłady można mnożyć...
Jestem przerażona ile jest w ludziach pokładów negatywnych uczuć a czasem nienawiści skierowanych na tych obok nas tylko dlatego, że nie zgadzają się z jedną wyznawaną przez nich myślą czy teorią...A może to także jest częścią naszej natury - a może jeszcze pozostałego w nas instynktu stadnego.
No dobrze, dosyć rozważań na temat niedoskonałości naszego gatunku .
Zaciekawiłaś mnie LEO opowiadaniem o którym wspominałaś...Czy to nie jest jedno z fanficków RosDeidre? Ostatnio nimi zauroczone rozmawiałyśmy Nan , Lizziett (znasz ją z forum komnaty jako Lizzie) o tym, w pokoiku "najpiękniesze zdjęcia Maxa i Liz , na str. 5. Staramy się czytać fanficki najlepszych pisarek, wielokrotnie nagradzanych. Naszą przewodniczką w wyszukiwaniu tych najpiękniejszych jest Lizziett, która w "Twórczości" zaczęła publikować przetłumaczone przez siebie "Tułacze Dusze" naszej ukochanej EmilyluvsRoswell. Ta autorka koncentuje się głównie na wnętrzach bohaterów, ich mroczniejszej stronie, wnikając głęboko w ich psychikę. A poza tym mają klimat taki jak lubię...
trochę mroczne, ukazujące słabość, lęki a jednak napawające nadzieją
Jestem przerażona ile jest w ludziach pokładów negatywnych uczuć a czasem nienawiści skierowanych na tych obok nas tylko dlatego, że nie zgadzają się z jedną wyznawaną przez nich myślą czy teorią...A może to także jest częścią naszej natury - a może jeszcze pozostałego w nas instynktu stadnego.
No dobrze, dosyć rozważań na temat niedoskonałości naszego gatunku .
Zaciekawiłaś mnie LEO opowiadaniem o którym wspominałaś...Czy to nie jest jedno z fanficków RosDeidre? Ostatnio nimi zauroczone rozmawiałyśmy Nan , Lizziett (znasz ją z forum komnaty jako Lizzie) o tym, w pokoiku "najpiękniesze zdjęcia Maxa i Liz , na str. 5. Staramy się czytać fanficki najlepszych pisarek, wielokrotnie nagradzanych. Naszą przewodniczką w wyszukiwaniu tych najpiękniejszych jest Lizziett, która w "Twórczości" zaczęła publikować przetłumaczone przez siebie "Tułacze Dusze" naszej ukochanej EmilyluvsRoswell. Ta autorka koncentuje się głównie na wnętrzach bohaterów, ich mroczniejszej stronie, wnikając głęboko w ich psychikę. A poza tym mają klimat taki jak lubię...
trochę mroczne, ukazujące słabość, lęki a jednak napawające nadzieją
ELU - cieszę się, że możemy powymieniać się tutaj poglądami i jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, ze myślimy podobnie. Ostatnio strasznie mało w ludziach tolerancji. Zaciekle bronią swojego zdania i czasami nawet nie biorą pod uwagę faktu, że mogą się mylić. Drobne sugestie traktują jak rozkaz zmiany kierunku życiowego pod wpływem wiejącego wiatru - jak chorągiewka. JEsteśmy uparci i wyizolowani, boimy sie przyznać rację innym, boimy się zmienić zdanie, bo boimy się okazać słabszymi. Źle pojmujemy prawo do sprzeciwu, bo inna jego interpretacja po prostu się nie przyjęła.
Co do tego fanfika to tak. Masz rację. To ze strony, którą mi sama poleciłaś. Do tej pory jestem wstrząśnięta tym opowiadaniem. Mało które taki wpływ na mnie wywarło. Biały pokój to ciężki odcinek. Zarówno KWIAT_W jak i my mamy rację co do interpretacji tego odcinka. Nie ma wygranych, nie ma złych. Jest tylko błędnie zinterpretowana sytuacja. I cierpienie. I strach.
Co do fanfików: ELU POMÓRZ! SZUKAM "SONG OF SALOMON" I "PAPIEROWE SKRZYDŁA", Ponieważ polecała je m.in. NAN, ale nie mogę tego znaleźć, a spragniona jestem czegoś dobrego do czytania. JEśli znasz adres tych opowiadań, Ty albo ktoś z czytających, proszę, podajcie mi go. Na priva albo w poście.
Co do tego fanfika to tak. Masz rację. To ze strony, którą mi sama poleciłaś. Do tej pory jestem wstrząśnięta tym opowiadaniem. Mało które taki wpływ na mnie wywarło. Biały pokój to ciężki odcinek. Zarówno KWIAT_W jak i my mamy rację co do interpretacji tego odcinka. Nie ma wygranych, nie ma złych. Jest tylko błędnie zinterpretowana sytuacja. I cierpienie. I strach.
Co do fanfików: ELU POMÓRZ! SZUKAM "SONG OF SALOMON" I "PAPIEROWE SKRZYDŁA", Ponieważ polecała je m.in. NAN, ale nie mogę tego znaleźć, a spragniona jestem czegoś dobrego do czytania. JEśli znasz adres tych opowiadań, Ty albo ktoś z czytających, proszę, podajcie mi go. Na priva albo w poście.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Ech... widze, ze nie czytasz tego co pisze. Najpierw zadawali mu pytania! Pozniej go torturowali!LEO wrote:Jeśli czlowiek chce każdy gatunek witać od razu metodą "na wszelki wypadek damy mu w pysk", to chyba nie zasługujemy na jakiekolwiek kontakty z innymi nacjami czy gatunkami, tylko na izolację
Ech znowu! Po pierwsze kosmici pierwsi nas zaatakowali! Jak myslisz jedni przyjezdzaaja aby nas zabijac i przeprowadzac na nas eksperymenty, a inni przyjezdzaja na wakacje? Podczas wojny kazdego niemca w mundurze niemieckim pytalaby "jestes zolnierzem, czy tylko lubisz ten kroj" a dopiero po uslyszeniu odpowiedzi zaczynalabys strzelac?LEO wrote:Chciałbyś, by jakiś kosmita cię złapał i potraktował tak jak jakiegoś największego zbrodniarza? Żebyś odpowiedział za np. holocaust? I nie pomogłyby Ci tłumaczenia, że przecież to nie ty tylko inni z twojego gatunku. Nie możemy mierzyć wszystkich taką samą miarą.
Po drugie Max niczego nie tlumaczyl! Odmawial wspolpracy, co nie jest dziwne, jednak tego nastepstwa sa zupelnie normalne.
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
W takim razie jak wy to obie wyobrazacie?
Pierce: Max zabiles jakiegos homo sapiens?
Max: Nie panie zly agencie FBI.
Pierce: W takim razie idz do domu i nadal oszukuj swoich przybranych rodzicow i wszystkich innych mieszkancow Roswell w niewiadomo jakim podejzanym celu.
Max: Dziekuje paanie Pierce za wyrozumialosc. Moze jednak nie jest pan zlym homo sapiens.
Czy tak to mialo wygladac?
A odpowiedzialnosc zbiorowa stosuje sie od zawsze (no wiesz Adam i Ewa a pozniej wszycy inni) i to do dzis. Za druga wojne swiatowa tez nie odpowiada tylko Hitler lecz wszyscy niemcy, bo Hitler byl przywodca suwerennego narodu wybranym w demokratycznych wyborach.
Pierce: Max zabiles jakiegos homo sapiens?
Max: Nie panie zly agencie FBI.
Pierce: W takim razie idz do domu i nadal oszukuj swoich przybranych rodzicow i wszystkich innych mieszkancow Roswell w niewiadomo jakim podejzanym celu.
Max: Dziekuje paanie Pierce za wyrozumialosc. Moze jednak nie jest pan zlym homo sapiens.
Czy tak to mialo wygladac?
A odpowiedzialnosc zbiorowa stosuje sie od zawsze (no wiesz Adam i Ewa a pozniej wszycy inni) i to do dzis. Za druga wojne swiatowa tez nie odpowiada tylko Hitler lecz wszyscy niemcy, bo Hitler byl przywodca suwerennego narodu wybranym w demokratycznych wyborach.
Leo, Papierowe Skrzydła to piekne opowiadanie autorstwa naszej Hotori i znajdziesz je w dziale twórczość. A "Song of Salomon" na stronie http://www.ishallbelieveinml.com
Ja też bardzo się cieszę, że cię tu widzę...nie tak dawno zastanawiałysmy się z Elą, jak cię tu zwabić świetnie że jesteś, bo tęskniłam za twoimi pięknymi, mądrymi słowami.
Ja też bardzo się cieszę, że cię tu widzę...nie tak dawno zastanawiałysmy się z Elą, jak cię tu zwabić świetnie że jesteś, bo tęskniłam za twoimi pięknymi, mądrymi słowami.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Dzięki Lizzie...
LEO, a ja mam prośbę. Może podzielisz się z nami jakimś F-F, który Cię szczególnie wzruszył, przetłumaczysz i umieścisz na stronie Twórczość. Tak jak Lizziet, Hotori, Hotaru...Ja również skromnutko dołączyłam do nich, drukując podobnie jak Lizziett powieść w odcinkach przekładając opowiadanie mojej ukochanej EmilyluvsRoswell. Nie sądziłam, że sprawi mi to taką radość, którą mogę dzielić z innymi...
Podaję jeszcze link (nie pamiętam czy już jej nie znasz) do stronki na której znajdziesz cudowne - mam nadzieję te najlepsze opowiadania...
http://www.roswellfanatics.net/
LEO, a ja mam prośbę. Może podzielisz się z nami jakimś F-F, który Cię szczególnie wzruszył, przetłumaczysz i umieścisz na stronie Twórczość. Tak jak Lizziet, Hotori, Hotaru...Ja również skromnutko dołączyłam do nich, drukując podobnie jak Lizziett powieść w odcinkach przekładając opowiadanie mojej ukochanej EmilyluvsRoswell. Nie sądziłam, że sprawi mi to taką radość, którą mogę dzielić z innymi...
Podaję jeszcze link (nie pamiętam czy już jej nie znasz) do stronki na której znajdziesz cudowne - mam nadzieję te najlepsze opowiadania...
http://www.roswellfanatics.net/
Elu, nie przesadzasz z tą skromnością? "niewielki wkład"hm...patrzyłam...dwa razy taki jak "Dusze". Pieknie tłumaczysz...poczekaj, skonczymy z tym i weźmiemy się za "Home series"
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Oj... od czego zacząć... chyba od tego, że ciągle ktoś mnie wita i tym samym jeszcze bardziej mi głupio, bo obdarzacie mnie taką ilością sympatii, że nie wiem, czy faktycznie na nią zasłuzyłam! POwtórzę po raz kolejny: forum to miejsce, które nie istniałoby bez większej ilości osób, bez WAS. Kocham muzykę, WY też, psizemy i dzielimy się tym co słyszymy i co odczuwamy słysząc ją. Dlatego tu jestem. Dlatego i dlatego, że Ciekawska Osoba wkleiła mi Wasze opinie o mnie i nie miałam wyjścia, jak się tu pojawić i osobiście Wam podziękować za zainteresowanie!!
LIZIETT BAAARDZO DZIĘKUJĘ!! ZA adresy fanfików, chętnie czytam!!
ELU - co dotyczy tłumaczenia fanfików...
Po pierwsze: nie chciałabym się powtarzać. Może akurat te, które mi się podobały, jak właśnie ten będący wersją "white room" zostały już przetłumaczone? Do tej pory niewiele wywarło na mnie wrażenie. A konkretnie 7. Ale jeden liczy 300 stron A4 i chyba nie byłabym w stanie dokończyć tłumaczenia ) Poza tym ten akurat fanfik, moim zdaniem, powinien skończyć się na mniej więcej 200 stronie
Po drugie: niestety uważam, że często język polski jest zbyt bogaty, często zbyt biedny (ogólnie trudno go dopasować) w stosunku do angielskiego. To, co nazywa się rodzajem nie istnieje tak do końca w jęz ang, podobnie z 2 os. lp. i 2 os. l.m. Przepraszam... poczuliście się zapewnie jak na lekcji...
Po trzecie... flagellation nie ma zakończenia i co wtedy zrobić??
Ściskam WAS kochani!!
LIZIETT BAAARDZO DZIĘKUJĘ!! ZA adresy fanfików, chętnie czytam!!
ELU - co dotyczy tłumaczenia fanfików...
Po pierwsze: nie chciałabym się powtarzać. Może akurat te, które mi się podobały, jak właśnie ten będący wersją "white room" zostały już przetłumaczone? Do tej pory niewiele wywarło na mnie wrażenie. A konkretnie 7. Ale jeden liczy 300 stron A4 i chyba nie byłabym w stanie dokończyć tłumaczenia ) Poza tym ten akurat fanfik, moim zdaniem, powinien skończyć się na mniej więcej 200 stronie
Po drugie: niestety uważam, że często język polski jest zbyt bogaty, często zbyt biedny (ogólnie trudno go dopasować) w stosunku do angielskiego. To, co nazywa się rodzajem nie istnieje tak do końca w jęz ang, podobnie z 2 os. lp. i 2 os. l.m. Przepraszam... poczuliście się zapewnie jak na lekcji...
Po trzecie... flagellation nie ma zakończenia i co wtedy zrobić??
Ściskam WAS kochani!!
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Nie ma sprawy LEO:), popatrz, domyślałam sie ze masz na mysli "Flagellation" i zgadłam! czytałam, czytałam...autorka nalezy do moich ulubionych, a ostatnio wróciła do swoich porzuconych opowiadań, więc może i to dokończy...i to chyba jakas telepatia...też sobie pomyślałam, ze powinno zakończyć się wczesniej, dziewczyna niepotrzebnie nakręca cały ten wątek z Kalem i Kavaarem...a kiedy okazało się ze Wujek...John?...doskonale zdaje sobie sprawe z tego kim jest Max i zjawil sie w ostatniej chwili by ocalic jego i Liz, zgrzytnęłam jak ja nie lubię czegos takiego!! Niemniej opowiadanie piękne, przyznaje że przeczytałam ich sporo, bo poprostu lubię czytac, a niektore z nich, to - nie przesadzam- perełki...i rzeczywiście, wątek Białego Pokoju jest częsty...ludzie uwazaja ze oni zajma się przeżyciami Maxa po- ponieważ Katims to zlekceważył...spotkałam się z opiniami na f4f czy forum roswellfanatics, ze w tym leży przyczyna dziwnych zachowań Maxa w drugiej połowie 2 sezonu, a oni to poprostu zignorowali...więc fani postanowili ich zastąpić. Podałabym ci link do jednego z moich ulubionych opo "Torn" związanego z "MTTM" i "TWR", ale znajduje się ono na niedostepnej stronie schurry
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Dokładnie LIZZIETT!!! Końcówka, to było zbyt wielkie spłycenie! NAgle wszyscy wyszli szybciutko z szoku, rola Michaela sprowadziła się do odezwania, Izz zrobiła się bojowa (to mnie akurat nie dziwi, ponieważkażdy reagowal na to co przeszli indywidualnie) a Max za szybko jak dla mnie się pozbierał. Końcówka z cudownym odnalezieniem wszystkich to był jakiś doprawdy kosmiczny skok. POza tym wujek John... nagle okazuje się, że wszyscy są tajnymi agentami po tej lub po tamtej stronie I bardzo nie lubię, gdy ktoś robi z Liz kosmitkę... wtedy to już za słodko i zabyt pokojowo to wszystko wygląda.
Co do kwestii wpływu białego pokoju na Maxa, to uważam, że faktycznie kwestia ta jakoś przeszła prawie bez echa. Prawie. Wiemy, że rodzice posłali Maxa do psychologa. Wiemy, że w odcinku Świątecznym bał się uzdrowić ojca tej dziewczynki, żeby go znów nie złapali. Pamiętamy też zapewne scenę z odcinka o Brodym gdy Max szedł go zabić... nie potrafił. Uważam, że to co zaszło w białym pokoju miało wpływ na całą resztę jego życia.Wzmogło strach i agresję, postanowił czasem iść na całość i nie przebierać w środkach z dwóch powodów: to mogło go spotkać ponownie i wtedy albo by nie przeżył, albo nigdy niczego nie dokonał nie wychodząc z cienia strachu... Zrozumiał ,że zginąćmoże zawsze i to w jeden z najokrutniejszych sposobów. Może postanowił przyzwyczaić sie do tej myśli i ją ignorować tak długo, dopóki nikt z najbliższych nie będzie zagrożony? Nie wiem...
Co do kwestii wpływu białego pokoju na Maxa, to uważam, że faktycznie kwestia ta jakoś przeszła prawie bez echa. Prawie. Wiemy, że rodzice posłali Maxa do psychologa. Wiemy, że w odcinku Świątecznym bał się uzdrowić ojca tej dziewczynki, żeby go znów nie złapali. Pamiętamy też zapewne scenę z odcinka o Brodym gdy Max szedł go zabić... nie potrafił. Uważam, że to co zaszło w białym pokoju miało wpływ na całą resztę jego życia.Wzmogło strach i agresję, postanowił czasem iść na całość i nie przebierać w środkach z dwóch powodów: to mogło go spotkać ponownie i wtedy albo by nie przeżył, albo nigdy niczego nie dokonał nie wychodząc z cienia strachu... Zrozumiał ,że zginąćmoże zawsze i to w jeden z najokrutniejszych sposobów. Może postanowił przyzwyczaić sie do tej myśli i ją ignorować tak długo, dopóki nikt z najbliższych nie będzie zagrożony? Nie wiem...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 6 guests