White Room i Destiny
Moderator: LEO
Forum rules
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
Pewnie, z punktu widzenia Pierca, to co robił było słuszne. Wg zasady zlokalizować wroga i go zabić... W nim zgromadziły się najgorsze cechy rodzaju ludzkiego. Nienawiść, nietolerancja, brak jakiejkowiek możliwości zrozumienia...Te cechy budzą odrazę...
W każdym bądź razie moja sympatia będzie zawsze po stronie Maxa. I nie tylko dlatego, że jest to bohater naszego serialu ale także, bo zawsze instynktownie stajemy po stronie udręczonego...
W każdym bądź razie moja sympatia będzie zawsze po stronie Maxa. I nie tylko dlatego, że jest to bohater naszego serialu ale także, bo zawsze instynktownie stajemy po stronie udręczonego...
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Elu Pierce nie jest uosobieniem tego co najgorsze.
Mowisz, ze chcial znalesc wroga i go zabic. Czy zabil jakiegos kosmite? O ile mi wiadomo to nie. Mowiz nienawisc, nietolerancja, brak jakiejkolwiek mozliwosci zrozumienia. Zrozumienia czego? Przeciesz kosmici niczego nie chcieli wytlumaczyc. Max tez klamal, ze jest czlowiekiem i odmawial wspolpracy. Nietolerancja? Twoim zdaniem powinien tolerowac morderstwa Nasedo i eksperymenty na ludziach? Nienawisc? No wydaje mi sie, ze mial do niej pare powodow.
Mowisz, ze chcial znalesc wroga i go zabic. Czy zabil jakiegos kosmite? O ile mi wiadomo to nie. Mowiz nienawisc, nietolerancja, brak jakiejkolwiek mozliwosci zrozumienia. Zrozumienia czego? Przeciesz kosmici niczego nie chcieli wytlumaczyc. Max tez klamal, ze jest czlowiekiem i odmawial wspolpracy. Nietolerancja? Twoim zdaniem powinien tolerowac morderstwa Nasedo i eksperymenty na ludziach? Nienawisc? No wydaje mi sie, ze mial do niej pare powodow.
Kwiat ma rację - Pierce, jak kazdy agent FBI musiał miec w zanadrzu najgprszy scenariusz - czyli obcy sa zli, obcy to wrogowie, ktorzy robia na nas eksperymenty. gdybym ja miala taki zawod - pelen niepewnosci i nieufnosci - tez bym tak pomyslala. a wiadomo ze najlepsza obroną jest atak....
THERE'S TRUTH TO EVERY RUMOR
Oczywiście i tak napisałam wyżej. Pierce wykonywał swoją pracę wyjątkow DOBRZE. Przykładał się do niej znakomicie, wkładał w to całe swoje serce a nawet robił więcej, on to traktował ambicjonalnie. Zabijał innych, którzy stawali mu na drodze (Topolsky, agenta Stevensa...) Wykonując taką pracę trzeba mieć szczególne predyspozycje, nie każdy się tam nadaje... Pierce je miał, pozbawiony wszelkich skrupułów i odruchów serca...Nikt z takimi ludźmi na codzień nie chciałby mieć nic wspólnego.
Pytanie jednak, po czyjej jesteśmy stronie...
Pytanie jednak, po czyjej jesteśmy stronie...
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Ja jestem po stronie ludzi. Nie Maxa i nie Pierca tylko ludzi. To co nasz agent robil z Maxem rozumiem. Muimy wiedziec przeciesz z czym mamy do czynienia, czy mozna z obcymi walczyc, no a przede wszystkim to czego oni chca. Jesli nie chca odpowiadac na pytania to trzeba ich zmusic, oni przeciesz z ludzmi sie nie patyczkuja. Ale to jak Pierce traktowa ludzi mi sie juz nie podobalo. Byl dla nich zbyt bezwzgledny. Mial ich bronic a nie wyreczac kosmitow.
Ładnie Kwiat, jesli pozwolisz, napisze tu, ze jestem z Ciebie dumna. Uwazam tak samo, choc napewno nie napisalabym tak. Pierce musial wiedziec z czym ma do czynienia i moze uznal, ze ten sposob bedzie najodpowiedniejszy. moze był za brutalny, ale przeciez nie wiedzial co bedzie najlepszym sposobem na wyciągniecie informacji
THERE'S TRUTH TO EVERY RUMOR
no cóż...znajomych nie zdziwi fakt, że tu zaglądnęłam White room to odcinek może nie tyle ulubiony, ale taki, który najbardziej mnie poruszył.
Kwestie kto kogo i jak powinien rozpracowywać, że użyję takiego wyrazu, to kwestie otwarte. Widz wiedział więcej niż Pierce i więcej niż Max. Tak jak pisała Ela - stajemy zawsze po stronie pokrzywdzonego. Tym bardzeij jeśli jest nim dziecko bądź osoba młoda, a zwłaszcza postać nieświadoma swojej winy. Max NIE WIEDZIAŁ czemu ma zapłacić za wszystko, co zrobili inni. To jak winić każdego Niemca za II WŚ. Nie możemy uogólniać. Jest konkretny przypadek. Ironia polega na tym, że Max nie wiedział wtedy o niczym. Nie znał nawet siebie samego. Dlatego był bezpieczny. Dlatego cierpiał. Dlatego Pierce poniósł klęskę.
Jednak nikt nie pamięta o jednej rzeczy: ból kreuje nas tak samo jak miłość. Ból i miłość mogą stworzyć coś, czego nikt nie jest w stanie pokonać. Przeżycia negatywne plasują się w naszej psychice w o wiele bardziej trwały sposób niż doznania pozytywne. Wpływ jaki na nas wywierają jest dwojaki. Osoba bita może nie być w stanie nigdy podnieść ręki na drugą osobę, ale równie dobrze może nie widzieć w tym nic złego. W obu przypadkach przeszłość okalecza umysł. A okaleczony umysł staje się groźny. Dla ofiary i dla innych.
Zastanowiłabym się nad jednym: a mianowicie nad słowami Tess z 4A&Baby. Gdy wyszło na jaw, że to jej statek zestrzelili ludzie nad pustynią odpowiedziała "Nie wiem czemu, typowa ludzka reakcja zdaje się". Nie uważacie, że to przerażające? Oglądaliście Tima Burtona "marsjanie atakują"? KAŻDA skrajność jest złą opcją. Ale nie można dla bezpieczeństwa od razu skazywać kogoś na straty.
Kwestie kto kogo i jak powinien rozpracowywać, że użyję takiego wyrazu, to kwestie otwarte. Widz wiedział więcej niż Pierce i więcej niż Max. Tak jak pisała Ela - stajemy zawsze po stronie pokrzywdzonego. Tym bardzeij jeśli jest nim dziecko bądź osoba młoda, a zwłaszcza postać nieświadoma swojej winy. Max NIE WIEDZIAŁ czemu ma zapłacić za wszystko, co zrobili inni. To jak winić każdego Niemca za II WŚ. Nie możemy uogólniać. Jest konkretny przypadek. Ironia polega na tym, że Max nie wiedział wtedy o niczym. Nie znał nawet siebie samego. Dlatego był bezpieczny. Dlatego cierpiał. Dlatego Pierce poniósł klęskę.
Jednak nikt nie pamięta o jednej rzeczy: ból kreuje nas tak samo jak miłość. Ból i miłość mogą stworzyć coś, czego nikt nie jest w stanie pokonać. Przeżycia negatywne plasują się w naszej psychice w o wiele bardziej trwały sposób niż doznania pozytywne. Wpływ jaki na nas wywierają jest dwojaki. Osoba bita może nie być w stanie nigdy podnieść ręki na drugą osobę, ale równie dobrze może nie widzieć w tym nic złego. W obu przypadkach przeszłość okalecza umysł. A okaleczony umysł staje się groźny. Dla ofiary i dla innych.
Zastanowiłabym się nad jednym: a mianowicie nad słowami Tess z 4A&Baby. Gdy wyszło na jaw, że to jej statek zestrzelili ludzie nad pustynią odpowiedziała "Nie wiem czemu, typowa ludzka reakcja zdaje się". Nie uważacie, że to przerażające? Oglądaliście Tima Burtona "marsjanie atakują"? KAŻDA skrajność jest złą opcją. Ale nie można dla bezpieczeństwa od razu skazywać kogoś na straty.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
To jakieś nieporozumienie nie chciałam ani się kłócić ani sprzeczać. Nie robię tego z tak błahych powodów Tylko wypowiedziałam się na temat. Uważam, że white room jest sednem serialu i punktem zwrotnym w historii bohaterów. Wszystkich. Nie tylko Maxa. Wtedy coś zrozumieli. Coś przeżyli. COś wspólnie ocalili. Nie tylko swoje życie, ale i wzajemne uczucia i przyjaźń. To co przeszli, złączyło ich najbardziej.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
LEOsiek czytał posty. LEOsiek gut. LEOsiek nie pisała o walce Max - Pierce. Pisała o tym, że to punkt zwrotny. No Pierce miał w tym udział. Niewątpliwie, ale ja nikogo nie osądzam, jak to miało miejsce w postach wcześniej. Ja tylko piszę, że od tego zaczęło się coś, co mogłoby znaleźćkiedyśmiejsce w kolejnej serii. Albo być początkiem tego, z czym kojarzy mi się pewna piosenka, ale to już w temacie muzycznym A tak na marginesie - dzięki Tobie zafascynowana jestem with arms wide open i nie mogę wyjść z podziwu nad treścią. Wiem, że już była omawiana, ale dziękuję Ci za nią. Wspomniałaś o niej w komnacie tuż przed jej znikniętciem - forum komnaty konkretnie.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 3 guests