Page 2 of 3

Posted: Mon Nov 15, 2004 10:37 pm
by Milla
No to się zgadzamy (to cię dopiero boli, co?), bo mnie znak równości również w zupełności by odpowiadał.

Niestety o tym mozna tylko pomarzyć. Może w Warszawie jest inaczej, ale ja z kolei całe liceum uczyłam się tylko matematyki. I o ile na początku lubiłam ten przedmiot, to szybko mi przeszło. Jakby tak zsumować wszystki cztery lata, to na nauce matematyki spędziłam ze trzy razy więcej czasu, niż na nauce historii.

Ja wcale nie chcę, żeby wszyscy obchodzili rocznicę powstania warszawskiego, ale wypadałoby chyba żeby wszyscy przynajmniej o nim wiedzieli. Tak jak wszyscy znają tabliczkę mnożenia i prawo grawitacji. Przecież nie chodzi o to żeby wszyscy wiedzieli wszystko, ale przydałyby się podstawy ze wszystkiego.

Zeszłotygodniowe zadanie matematyczne mojej siostry (pierwsza klasa liceum) rozwiązywała moja koleżanka studjująca matematykę. 8) A z historii przerabiają starożytność.

Co do pochodnej funkcji, to weź sobie podaruj. Skończyłam z tym cztery lata temu i jak Bóg da nie będę musiała wracać. Czy ty wiesz, przez ile czasu f(x) śniło mi sie po nocach.

Posted: Mon Nov 15, 2004 11:45 pm
by {o}
przyzwoita oswiate
$%&^@#@$%%^&*%^%&%$#$@#@

A ja się w LO uczyłem głównie geografii...

Jako ścisłowiec mówię - przedmioty humanistyczne są ważne. W szczególności j. polski i historia. Bez języka polskiego cywilizacja Polski przestałaby istnieć. Bez historii może jeszcze ten kraik przeżyje, tyle tylko, że będzie w kółko te same głupie błędy robić. Bez matematyki cywilizacja Polski także przestałaby istnieć. Bez fizyki - wzrosłaby ilość śmiertelnych wypadków.
W większości szkół młodzież podchodzi do matury z historią przerobioną do zakończenia I Wojny Światowej.
Nie jestem pewien, ale to chyba nie są aktualne informacje. Tak było chyba jeszcze przy ostatnich rocznikach starego systemu - licea 4-letnie. A teraz tę samą ilość materiału trzeba przerobić w 3 lata... Aczkolwiek rozmawiałem o tym dość dawno, więc nie gwarantuję, że mówię dobrze...


No i wyrasta pokolenie pożeraczy zawartości lodówek :Jedzenie:

Posted: Tue Nov 16, 2004 12:26 am
by inti
Napisałem tu bardzo mądry post ale go usunąłem.

Posted: Tue Nov 16, 2004 12:43 am
by piter
dzieki temu stal sie znacznie madrzejszy.

Posted: Tue Nov 16, 2004 12:47 am
by Milla
Cóż inti, dziękujemy, że nas o tym poinformowałeś... chyba. :scep:

{o} czy to znaczy, że w nowym systemie nie dochodzą nawet do I wojny? :shock:

Posted: Tue Nov 16, 2004 2:35 am
by piter
Milla, wcale mnie nie boli to, ze sie zgadzamy - wrecz przeciwnie. strasznie nie lubie dyskutowac do usranej smierci, bo przewaznie na koncu okazuje sie, ze nie zgadzam sie z kims na poziomie aksjomatow...

naprawde ludzisz sie, ze wszyscy znaja tabliczke mnozenia czy prawo grawitacji..? :shock: interesujace...
znajomosc podstaw dla kazdego.. bardzo ciekawa, ale niestety troche utopijna idea... powstaje kwestia zakresu tych podstaw... jestem pewien, ze umiejscowienie - przyblizone - w czasie wszystkich wazniejszych powstan polskich wydaje Ci sie czyms gleboko banalnym. tak samo ja odbieram policzenie pierwiastkow rownania kwadratowego... problem w tym, ze znam ludzi ktorzy tego nie potrafia i jestem pewien, ze Ty znasz ludzi dla ktorych oczywiste jest, ze 11 listopada to powstanie listopadowe... a przeciez wszyscy oni przeszli przez liceum, przez ktore teoretycznie nie daje sie przejsc bez tak podstawowych wiadomosci...

prawda jest taka, ze ile bys nie wcisnela do programu, w momencie gdy wiedza przestaje byc konieczna do przetrwania (pomijam te kawalki, ktore dana jednostke interesuja), znika. i nie widze powodu na sile jej tam trzymac. dlaczego mam sobie zasmiecac umysl czyms co mnie zupelnie nie interesuje, skoro jest tylu ludzi ktorych to fascynuje... jezeli bedzie cos do zrobienia na jakims polu to zajma sie tym ci, ktorych to interesuje. i o ile moze taki podzial nie jest bardzo rozwojowy dla jednostek, to tyle wydaje mi sie byc dosc dobry dla calego spoleczenstwa.

oczywiscie pozostawia on cala mase szarzyzny - ludzi bez sprecyzowanych zainteresowan, czy wrecz zdolnosci. ale narod nie moze sie skladac z samej inteligencji.

wiesz.. ja tez studiuje matematyke, ale to nie znaczy, ze zadania mojego brata byly na moim poziomie... :lol: bardzo jestem ciekaw jakiez to zadanie pierwszej klasy liceum sprawilo klopot studentce matematyki :lol:

co do tej pochodnej, to znowu sie prawie zgadzamy - tylko zamiast pochodnej wstaw sobie 'historia' :roll:
{o} wrote:Nie jestem pewien, ale to chyba nie są aktualne informacje. Tak było chyba jeszcze przy ostatnich rocznikach starego systemu - licea 4-letnie. A teraz tę samą ilość materiału trzeba przerobić w 3 lata... Aczkolwiek rozmawiałem o tym dość dawno, więc nie gwarantuję, że mówię dobrze...
ja niedawno rozmawialem z moim ex-historykiem (nadal go nie lubie, ale juz sie nie budze z klatwami na ustach poprzedzonymi jego imieniem...). jest dokladnie tak jak mowisz... poziom spadl o kolejny szczebel na drabinie edukacji...

Milla, dochodza, tylko, ze jeszcze bardziej po lebkach...

Posted: Tue Nov 16, 2004 10:59 am
by ADkA
Hmm... I zaczęła się dyskusja nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Mówiąc o znajomosci historii swego kraju, i małej ilości dat, nie miałam na myśli znajomości wszystkich dat typu koronacji Chrobrego, bitwy pod Byczyną, daty podpisania Małej Konstytucji, przewrotu majowego Piłsudskiego... ważnych dat tylko dla historyka i uczniów przerabiających akurat ten zakres materiału w szkole. Mówię o datach, faktach związanych chociażby z takimi świętami narodowymi jak to sprzed kilku dni. I nie chodzi mi tu też o całość problematyki związanej z tą datą, tylko jadnozdaniowe stwierdzenie: 11. 11 - odzyskanie niepodległości, 3.05 - ogłoszenie Konstytucji, itp. Tylko tyle. To chyba nie jest dużo? :roll:
Mam wrażenie, że to są podstawowe wiadomości średniointeligentnego człowieka, tak samo jak dodawanie, odejmowanie lub znanie tabliczki mnożenia czy też kolejności działań. 8)
A świętować, tak na wesoło, potrafimy jedynie Sylwestra... :wink:
{o} czy to znaczy, że w nowym systemie nie dochodzą nawet do I wojny?
Tyle co wiem, prowadziłam lekcje z II wojny w LO, więc chyba dochodzą
nawet do II wojny, ale jak powiedział pitrer, jeszcze bardziej po łebkach. Jest to tylko "liźniecie"... A reszta w domku...

Posted: Tue Nov 16, 2004 2:15 pm
by maddie
{o} wrote:. Tak było chyba jeszcze przy ostatnich rocznikach starego systemu - licea 4-letnie. A teraz tę samą ilość materiału trzeba przerobić w 3 lata...
To akurat chyba zleży tez od województwa. Jeżeli chodzi o część humanistyczną (wliczając tylko historię i polski) to w tym roku nauczycielki tych właśnie przedmiotów - po odbyciu się jakoiegoś tam zjazdu komisji oświaty nauczycieli gimn. i LO w województwie wlkp - powiedziały, że nauczyciele poznańskich (i innych) LO oświadczyli, że ponieważ mają tylko 3 lata to w zakresie III i II kl. gimnazjum muszą przerobić (na poziomie liceum) ten jeden rok. Tak więc odpowiedzialność spadła na gimn. Czy to coś da - nie mam pojęcia.

Posted: Tue Nov 16, 2004 4:15 pm
by nephit
ADkA wrote:I nie chodzi mi tu też o całość problematyki związanej z tą datą, tylko jadnozdaniowe stwierdzenie: 11. 11 - odzyskanie niepodległości, 3.05 - ogłoszenie Konstytucji, itp. Tylko tyle. To chyba nie jest dużo? :roll:
Mam wrażenie, że to są podstawowe wiadomości średniointeligentnego człowieka, tak samo jak dodawanie, odejmowanie lub znanie tabliczki mnożenia czy też kolejności działań. 8)
zle zalozenia jak dla mnie... a co jezeli jestes sredniointeligentnym obywatelem Francji? tez masz znac te daty? :mrgreen: a tabliczke mnozenia by wypadalo :wink:

Posted: Tue Nov 16, 2004 4:29 pm
by ADkA
No nie, średiniointeligentny obywatel Francji, akurat TYCH dat znać nie musi, tak samo jak obywatel Chin, Hiszpanii czy Japonii... Ale powinien znać inne, ważne dla swego kraju. Ot i tyle!
Globalizm, globalizmem, ale w tym przypadku jestem antyglobalistką!
Już dobra z tą tabliczką mnożenia... :wink:

Posted: Tue Nov 16, 2004 6:40 pm
by piter
a sredniointeligentny obywatel Portugalii albo Ameryki? 8) albo Nowej Zelandii?

co Wy sie tak uczepiliscie tej tabliczki mnozenia... spory odsetek naszego genialnego narodu nie potrafi odcyfrowac rozkladu jazdy autobusow... :?

Posted: Tue Nov 16, 2004 7:02 pm
by Milla
piter wrote:co Wy sie tak uczepiliscie tej tabliczki mnozenia... spory odsetek naszego genialnego narodu nie potrafi odcyfrowac rozkladu jazdy autobusow...
To kwestia umiejętności odczytania czasu na zegarku, albo ogólnie umiejętności czytania, a nie tabliczki monożenia. :roll:

Mówimy tu, w tej chwili, TYLKO o średnio inteligentnych obywatelach Polski. A zresztą dlaczego zaraz średnio inteligentnych, to samo dotyczy ludzi wysoko inteligentnych - tych, którzy nie interesują się historią.
piter wrote:prawda jest taka, ze ile bys nie wcisnela do programu, w momencie gdy wiedza przestaje byc konieczna do przetrwania (pomijam te kawalki, ktore dana jednostke interesuja), znika. i nie widze powodu na sile jej tam trzymac
Nie widzisz powodu? A co powiesz na taki, idąc ulicą patrzysz w górę i widzisz lecący na ciebie mały przedmiot. Wiesz, że musisz się odsunąć, bo nawet lekki przedmiot lecący z dużą prędkością i z dużej wysokości staje się ciężki i może cię zabić. A teraz zakładając, że wyrzuciłam z głowy wszystko czego się w szkole nauczyłam na fizyce, nie odsuwam się na bok i dany przedmiot na mnie spada. :twisted: Zgoda, jest to trochę ekstremalny przykład, ale hej w jakimś tam stopniu prawdobodobny.

Podałam przykład z fizyki, bo tak się składa, że akurat ja nienawidzę fizyki. Co nie znaczy, że od razu muszę całkowicie ją odrzucać i po skończeniu szkoły zapomnieć, że coś takiego wogóle istnieje. Tak samo jest z matematyką, jeśli zapomnisz wszystko czeo się w szkole nauczyłeś, to niesamowicie łatwo będzie cię w życiu oszukać. Polski, każdy z nas będzie gdzieś pracował i co oddasz szefowi dokument z błędami?

Posted: Tue Nov 16, 2004 9:01 pm
by piter
Milla.. ja wiem, ze do przeczytania rozkladu jazdy nie jest niezbedna znajomosc tabliczki mnozenia... podalem to jako ogolny przyklad ludzkiej glupoty... dlaczego maja znac tabliczke mnozenia, skoro nie umieja nawet przeczytac rozkladu...

Swiat Dysku:
Smierc daje 5latce miecz na Swietego Mikolaja. mama krzyczy, ze to niebezpieczne, co bedzie jak sie skaleczy? BEDZIE TO WAZNA LEKCJA.

To co mowisz jest oczywiscie bardzo madre - powinno tak byc. ludzie powinni znac matematyke, zeby sie nie dac oszukac, polski, zeby pisac bez bledow, geografie, zeby wiedzeli gdzie jest Europa.. ale prawda jest taka, ze nie znaja. kobieto, ozloce Cie jak pierwszy czlowiek do ktorego na ulicy podejdziesz bedzie wiedzial co to jest ta nieszczesna pochodna.. czy chociaz ciag... w zasadzie zdziwie sie jak mu sie uda pomnozyc przez siebie dwie liczby 4-cyfrowe (pisemnie)...
to o czym piszesz jest niestety utopia... ludzie nie wiedza tego o czym mysla, ze nie jest im potrzebne (sorry, ale jak bede musial oddac cos szefowi a nie bede znal ortografii, to bede siedzial najpierw nad tym ze slownikiem...). i ja naprawde nie czuje potrzeby walki z taim stanem rzeczy... to powinien byc prywatny wybor kazdego z nas czy chcemy byc ludzmi renesansu czy moze ukierunkowac sie w strone dziedzin, ktore nas rzeczywiscie interesuja..

jednym slowem: czlowiek inteligenty poradzi sobie tak czy inaczej, a czlowiek nieinteligenty i tak nie wzbije sie na wyzyny intelektualne chocby nie wiem jak kompleksowe wyksztalcenie otrzymal...

Posted: Wed Nov 17, 2004 10:24 am
by caroleen
Hmmm...Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, bo przyznam, że nie śledziłam waszej dyskusji od początku, ale wydaje mi się, że to co mówi Milla ma sens. Nie chodzi tu o "bycie człowiekiem renesansu", ale najzwyczajniej o elemantarną znajomość podstawowych dziedzin. Uważam, że są pewne podstawy, które każdy człowiek powinien opanować- zarówno z nauk ścisłych, jak i humanistycznych. Jeśli tak nie jest, to mamy do czynienia z tumanem. Bez urazy, ale nie rozumiem, jak można nie wiedzieć kto napisał Pana Tadeusza, kiedy był trzeci rozbiór Polski, dlaczego sól w pewnym momencie przestaje rozpuszczać się w wodzie czy co to jest liczba pierwsza. Sami przyznacie, że nie są to trudne pytania. I wydaje mi się, że absolutnie KAŻDY średniointeligentny obywatel Polski powinien umieć na nie odpowiedzieć. Tak samo jak obywatel innego państwa (oczywiście pomijam tu pytanie o naszą historię i naszą epopeję).

A z tym, że:

(sorry, ale jak bede musial oddac cos szefowi a nie bede znal ortografii, to bede siedzial najpierw nad tym ze slownikiem...)

trochę Piter przesadziłeś. Nie będziesz siedział ze słownikiem, bo szef Cię po prostu za brak znajomości ortografii wywali :? Nie za tym, to za następnym razem. Powinieneś zorientowac się już, że w dzisiejszych czasach należy opanować nie tylko podstawy, ale także dużo, dużo więcej, aby sprzątnąć wakat z przed nosa jakiegoś młodego geniusza ;)

Posted: Wed Nov 17, 2004 11:35 am
by ADkA
Uważam, że są pewne podstawy, które każdy człowiek powinien opanować- zarówno z nauk ścisłych, jak i humanistycznych. Jeśli tak nie jest, to mamy do czynienia z tumanem.
O właśnie! :cheesy:
Myśle, że nie dojdziemy tutaj do tego czy nauki ścisłe są bardziej potrzebne do życia niż nauki humanistyczne. Bo jak na razie ta dyskusja dąży do tego...
Według mnie one ściśle ze sobą wspóldziałają, czy w matematyce nie ma np. zadań tekstowych ? I co z błędami się je pisze? No bo to już jest język polski, więc po co taki umysł ścisły ma go znać? Możnaby powiedzieć, że jest to nieistotne, bo przecież liczy się zadanie, rozwiązanie a nie forma w jakiej jest to zadanie przekazane. Głupi przykład co nie? Czy taki matematyk/fizyk nie pójdzie gdzieś na do teatru, na wystawę? No bo w sumie po co? I tak mu to nie będzie potrzebne, bo ma to związek z powiększaniem swojej wiedzy o wiadomości zaśmiecające mu umysł ścisły, a to tylko takie nic nie znaczące sprawy... Tak samo druga strona, czy humanista np. nie pójdzie do sklepu bo nie będzie w stanie przeliczyć czy go ekspedientka nie oszukała przy wydawaniu reszty? Głupie to nie?
I właśnie dlatego nie wyobrażam sobie by człowiek nie znał podstawowych dat takich jak np. 11 listopad, czy też dodawanie i odejmowanie (o tabliczce mnożenia nie wspomnę :wink: )
Bo o to tu chodzi, nieprawdaż?

Posted: Wed Nov 17, 2004 12:05 pm
by Milla
Dokładnie o to chodzi. Nikt nie wymaga by wszyscy byli ludźmi renesansu. Zresztą to jest niemal niemozliwe, bo człowiek renesansu zna się na wszystkim bardzo dobrze. Chodzi jedynie o podstawy bez których, jak to ładnie ujęła Caroleen "mamy do czynienia z tumanem".

Może jestem optymistką, ale wydaje mi się, że nie jest z naszym społeczeństwem aż tak źle jak to przedstawiasz Piter. A przynajmniej mam taką nadzieję. :roll:

Posted: Fri Nov 19, 2004 12:11 am
by Graalion
caroleen>> Tym trzecim rozbiorem to mnie "zabiłaś". Nie mogłaś dać bitwy pod Grunwaldem? :wink:

Posted: Fri Nov 19, 2004 9:33 am
by Guest
Graalion, przeciez bitwa pod Grunwaldem jest taka tendencyjna ;)
Chciałam trochę sobie zaszaleć :D
Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że największy problem będą stanowiły liczby pierwsze :twisted:

Posted: Fri Nov 19, 2004 9:34 am
by caroleen
Ten gość to ja byłam... :roll:

Posted: Fri Nov 19, 2004 1:26 pm
by Graalion
Tyle że ja po prostu nie pamiętam daty żadnego z rozbiorów czy powstań. Jakoś nie uważam tych dat za tak znamienne :wink: