Przyjaźń damsko-męska...
Moderator: {o}
Tak. Ale czy zawsze mozesz być pewien, czego spodziewać się po sobie? Powtórzę za Lucą- serce nie sługa, a granica między przyjaźnią a miłością jest bardzo krucha...Zobacz, jak niewiele musisz dodać do osoby Twojej przyjaciółki, czy do waszych relacji, żeby można was było traktowac jako parę. Zobacz wreszcie, jak niewiele trzeba byłoby dodac emocji czy uczuć, zeby połączyła was miłość
Hm...Dziewczyny...ta "piosenka" Marka Grechuty...To jest jeden z najsłynniejszych poematów A. Mickiewicza...
Hm...Dziewczyny...ta "piosenka" Marka Grechuty...To jest jeden z najsłynniejszych poematów A. Mickiewicza...
Po takich dyskusjach, inti, strzeż się abyś innym okiem nie spojrzał na swoją przyjaciółkę. Nie wiadomo co będzie za rok, dwa...
I tak sobie myślę, że jeżeli ktoś jednak znajdzie taką przyjaźń jest ona bardzo cenna, trzeba się więc mocno strzec by nie przerodziła się w coś więcej, bo może się okazać, że stracimy tę osobę, a tak się dzieje w wiekszosci znanych mi przypadków.
Ps. Co do wiersza/piosenki - poprawiłam! Nie przepadam za poezją, wyjątkiem jest poezja śpiewana, a ten utwór od lat kojarzy mi się wyłącznie z Grechutą...
I tak sobie myślę, że jeżeli ktoś jednak znajdzie taką przyjaźń jest ona bardzo cenna, trzeba się więc mocno strzec by nie przerodziła się w coś więcej, bo może się okazać, że stracimy tę osobę, a tak się dzieje w wiekszosci znanych mi przypadków.
Ps. Co do wiersza/piosenki - poprawiłam! Nie przepadam za poezją, wyjątkiem jest poezja śpiewana, a ten utwór od lat kojarzy mi się wyłącznie z Grechutą...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Po pierwsze: podstawą każdego udanego małżeństwa (= miłości) powinna, ba, musi być przyjaźń. Same uczucie nie pozwoli wytrzymać przy partnerze całe życie. Co stanie się, gdy wygaśnie już namiętność, pożądanie albo, po długich latach, atrakcyjność żony/męża. To dlatego wszystkie tak romantyczne romasne trwają niestety dosyć krótko. I dlatego miłość wynikłą z przyjaźni uważam chyba za najpiękniejszą (choć ciężko tu porównywać).
Po drugie: z przyjacielem trzeba rozmawiać. Szczerze. O wszystkim. Jeśli jest to przyjaciel odmiennej płci należy ustalić pewne reguły zachować, których się trzymacie. Dzięki temu nawet buziak na powitanie może być czymś zupełnie zwyczajnym (choć dla osób postronnych już pewnie takim nie będzie). A gdy coś zaczyna iskrzyć - rozmowa. Prawdziwy przyjaciel na pewno doceni iż jesteście z nim szczerzy, nawet w takiej sprawie. A być może on także zaczyna czuć, że to nie tylko przyjaźń was łączy.
Trzymanie uczuć w środku i udawanie, że ich nie ma, uważam za straszliwy błąd. Rozbije każdą przyjaźń - wynika przecież z nieszczerości.
Po drugie: z przyjacielem trzeba rozmawiać. Szczerze. O wszystkim. Jeśli jest to przyjaciel odmiennej płci należy ustalić pewne reguły zachować, których się trzymacie. Dzięki temu nawet buziak na powitanie może być czymś zupełnie zwyczajnym (choć dla osób postronnych już pewnie takim nie będzie). A gdy coś zaczyna iskrzyć - rozmowa. Prawdziwy przyjaciel na pewno doceni iż jesteście z nim szczerzy, nawet w takiej sprawie. A być może on także zaczyna czuć, że to nie tylko przyjaźń was łączy.
Trzymanie uczuć w środku i udawanie, że ich nie ma, uważam za straszliwy błąd. Rozbije każdą przyjaźń - wynika przecież z nieszczerości.
Jak wy slicznie o tym piszecie w teorii. Jasne, ze mozna ustalic reguly. Tylko po co?
Nie wiem, co konkretnie dzieje sie w sercu, w momencie, kiedy cos zaczyna do kogos 'iskrzec'. Kilka reakcji chemicznych? Nagly przyplyw uczuc? Nagle stwierdzenie, ze to przeciez TA osoba?
To jest calkowicie niezalezne od nas, a los lubi platac figle, prawda?
Tego sie nie da przewidziec. I nie da sie tego powstrzymac. Nie da sie stwierdzic, ze to nie prawda, albo sobie cos wmowic.
Piszecie, ze nalezy o tym powiedziec, nie chowac w sobie, dac dowod szczerosci. Ale to nie jest takie proste, ja jestem w takiej sytuacji- moze troche dziwnej i niestandardowej- ale wiem na pewno, ze nie powiem.
Powinnam? Pewnie tak. Ale sa rzeczy silniejsze ode mnie i nic na to nie poradze. Boje sie, ze ta druga osoba czuje tylko przyjazn. Nie mam wyrzutow sumienia, ze jestem nieszczera, bo to tak naprawde moja sprawa.
Czas pokaze...
Nie wiem, co konkretnie dzieje sie w sercu, w momencie, kiedy cos zaczyna do kogos 'iskrzec'. Kilka reakcji chemicznych? Nagly przyplyw uczuc? Nagle stwierdzenie, ze to przeciez TA osoba?
To jest calkowicie niezalezne od nas, a los lubi platac figle, prawda?
Tego sie nie da przewidziec. I nie da sie tego powstrzymac. Nie da sie stwierdzic, ze to nie prawda, albo sobie cos wmowic.
Piszecie, ze nalezy o tym powiedziec, nie chowac w sobie, dac dowod szczerosci. Ale to nie jest takie proste, ja jestem w takiej sytuacji- moze troche dziwnej i niestandardowej- ale wiem na pewno, ze nie powiem.
Powinnam? Pewnie tak. Ale sa rzeczy silniejsze ode mnie i nic na to nie poradze. Boje sie, ze ta druga osoba czuje tylko przyjazn. Nie mam wyrzutow sumienia, ze jestem nieszczera, bo to tak naprawde moja sprawa.
Czas pokaze...
Luca, nie powinnaś nic mówić tylko dlatego, że chcesz być szczera. to nie o to chodzi. Właśnie wręcz przeciwnie- dla swojego dobra i dobra tej drugiej osoby powinnaś milczeć. Dlaczego? Bo watpisz, czy on czuje to samo. A prawda jest bolesna - jeśli nie czuje i dowie się o wszystkim, w pewnym sensie go stracisz. A tego chyba nie chcesz?
Domyślam się, że bardzo Ci z tym wszystkim ciężko. Dlatego trzymam kciuki za wytrwałość i pozytywne rozwiązanie sytuacji
A nawiązując do tematu- Twoja wypowiedź to kolejny dowód na to, że przyjaźń damsko - męska w czystej formie nie istnieje. Ze może być tylko uczuciem towarzyszącym miłości.
Domyślam się, że bardzo Ci z tym wszystkim ciężko. Dlatego trzymam kciuki za wytrwałość i pozytywne rozwiązanie sytuacji
A nawiązując do tematu- Twoja wypowiedź to kolejny dowód na to, że przyjaźń damsko - męska w czystej formie nie istnieje. Ze może być tylko uczuciem towarzyszącym miłości.
Caroleen masz racje. To glownie obawa, ze bede miala jeszcze mniej, niz mam.
Bo co najczesciej robia takie osoby w takich sytuacjach? Zapewniaja, ze nic sie nie zmieni, ale podswiadomie zmieniaja wszystko. Unikaja pewnych sytuacji, aby przez przypadek nie wzbudzic nadziei. Nie mowia o swoich aktualnych sympatiach, aby nie ranic. Oddalaja sie.
Teraz zyje nadzieja, ze uczucie tego mojego 'przyjaciela' ulegnie zmianie.
Co do tematu: mimo wszystko uwazam, ze takie cosmoze zaistniec. Bardzo rzadko, ale moze. Pod warunkiem, ze obydiwe osoby sa bardzo szczesliwie zakochane w innych osobach
Dżastinku masz racje: nasze serduszka sa zbyt burzliwe w tym wieku
Bo co najczesciej robia takie osoby w takich sytuacjach? Zapewniaja, ze nic sie nie zmieni, ale podswiadomie zmieniaja wszystko. Unikaja pewnych sytuacji, aby przez przypadek nie wzbudzic nadziei. Nie mowia o swoich aktualnych sympatiach, aby nie ranic. Oddalaja sie.
Teraz zyje nadzieja, ze uczucie tego mojego 'przyjaciela' ulegnie zmianie.
Co do tematu: mimo wszystko uwazam, ze takie cosmoze zaistniec. Bardzo rzadko, ale moze. Pod warunkiem, ze obydiwe osoby sa bardzo szczesliwie zakochane w innych osobach
Dżastinku masz racje: nasze serduszka sa zbyt burzliwe w tym wieku
Nie zgodzę się. To że wy nie doświadczyliście przyjaźni męsko-damskiej, to nie znaczy od razu, że takowej nie ma. Przykłady mam pod ręką.
To żadna teoria - teorię w takich tematach uważam za głupotę, więc wszystko co piszę wynika z doświadczeń, własnych lub osób mi bliskich.
Luca piszesz, że jesteś właśnie w takiej sytuacji, i że za Chiny Ludowe tego nie powiesz. Zastanawiam się dlaczego? Każde uczucie domaga się przeniesienia go na sferę fizyczną, czyli "bycia razem" z tym kimś. Skoro będziesz trzymała to w środku, to on raczej się nie domyśli = nigdy nie będziecie parą. Przy takim postawieniu sytuacji pozytywne rozwiązanie nie jest możliwe.
Jeśli jest to prawdziwy przyjaciel, to on to zrozumie. W końcu, czy miłość to coś złego, że tak się go wstydzimy? Zauważam to bardzo często, właśnie ten wstyd, zakłopotonie własnymi uczuciami. A przecież to takie ludzkie...
A co jeśli on czuje to samo? I tak samo jak ty trzyma to w sobie? Jedynym wyjściem z beznadziejnej plątaniny niepewności i obaw jest właśnie szczerość. Wiem, jest cholernie trudno mówić o takich rzeczach, ale zdobywając się na to, pokażecie swoją dojrzałość.
To tyle jeśli chodzi o mój kącik porad miłosnych
To żadna teoria - teorię w takich tematach uważam za głupotę, więc wszystko co piszę wynika z doświadczeń, własnych lub osób mi bliskich.
Luca piszesz, że jesteś właśnie w takiej sytuacji, i że za Chiny Ludowe tego nie powiesz. Zastanawiam się dlaczego? Każde uczucie domaga się przeniesienia go na sferę fizyczną, czyli "bycia razem" z tym kimś. Skoro będziesz trzymała to w środku, to on raczej się nie domyśli = nigdy nie będziecie parą. Przy takim postawieniu sytuacji pozytywne rozwiązanie nie jest możliwe.
Jeśli jest to prawdziwy przyjaciel, to on to zrozumie. W końcu, czy miłość to coś złego, że tak się go wstydzimy? Zauważam to bardzo często, właśnie ten wstyd, zakłopotonie własnymi uczuciami. A przecież to takie ludzkie...
A co jeśli on czuje to samo? I tak samo jak ty trzyma to w sobie? Jedynym wyjściem z beznadziejnej plątaniny niepewności i obaw jest właśnie szczerość. Wiem, jest cholernie trudno mówić o takich rzeczach, ale zdobywając się na to, pokażecie swoją dojrzałość.
To tyle jeśli chodzi o mój kącik porad miłosnych
Powiem jeszcze coś na swoim przykladzie..Do kazdego staram się podchodzić podbnie. Nie podoba mi sie pewna selekcja jaka ludzie stosuja w wyborze przyjaciół.. Moim przyjacielem moze byc kazdy jesli tylko bedzie tego chcial nie ma tu znaczenia czy to bedzie chlopak czy dziewczyna. Nie podchodze do ludzi z jakims nienznany uczuciem. Wiem i jestem tego pewien ze mój przyjaciel (teraz na myśli przyjaciółka - bez skojazen.. jestem raczej hetero;) mógłby w końco zostać potraktowny innym uczuciem niz pierwotnie zamierzony - chodzi oczywiście inne podłoże wiadomo.
Poza tym ja ogólnie jestem dość skryty i prawie nigdy się nikomu nie żale więc ktoś może uznać, że jeśli mam jakieś tajemnice przed osobą jaką nazywam przyjacielem to tak naprawde nim dla niego nie jestem. Coś takiego uważam za bzdurę. Przyjaciel to jest oczywiście taka osba, która przedewszystkim nigdy nie zostawi cię w potrzebie - to jest najważniejsza część przyjaźni a to co się do kogoś mówi jest kija warte. Słowa często są puste. Dlatego ja nie lubie rzucac słów na wiatr, nigdy nikomu nie powidziałem, że jest moim przyjaciel bo nie wiem jakbym się zachował kiedy on tak naprawde oczekiwałby odemnie pomocy. Z waszych definicji wynika że nie mam takich przyjaciół lecz co najwyżej jakiś dobrych znajomych. Troche może zszedłem z głównego tematu ale uważam to za dość istotną rzecz w prawdziwej przyjaźni która w takim stanie jest zupełnie niezależna od innych uczuć sprowadzających się do takiej miłości o jakiej piszecie.
Poza tym ja ogólnie jestem dość skryty i prawie nigdy się nikomu nie żale więc ktoś może uznać, że jeśli mam jakieś tajemnice przed osobą jaką nazywam przyjacielem to tak naprawde nim dla niego nie jestem. Coś takiego uważam za bzdurę. Przyjaciel to jest oczywiście taka osba, która przedewszystkim nigdy nie zostawi cię w potrzebie - to jest najważniejsza część przyjaźni a to co się do kogoś mówi jest kija warte. Słowa często są puste. Dlatego ja nie lubie rzucac słów na wiatr, nigdy nikomu nie powidziałem, że jest moim przyjaciel bo nie wiem jakbym się zachował kiedy on tak naprawde oczekiwałby odemnie pomocy. Z waszych definicji wynika że nie mam takich przyjaciół lecz co najwyżej jakiś dobrych znajomych. Troche może zszedłem z głównego tematu ale uważam to za dość istotną rzecz w prawdziwej przyjaźni która w takim stanie jest zupełnie niezależna od innych uczuć sprowadzających się do takiej miłości o jakiej piszecie.
luki, dlaczegó mówisz, ze nasze spostrzeżenia to głupota? My też psizemy na podstawie doświadczeń, więc ma to chyba rację bytu? Próbowałam takiej przyjaźni, naprawdę. I było pięknie. Ale i tak zawsze kończyło się to tak samo- albo ja, albo on zaczynaliśmy czuć coś więcej. Przykłady dookoła, o których mówisz, albo są w moich oczach wyjątkami od reguły, albo nie doszły jeszcze do tego etapu.
A co do miłosnych porad....Zmień branżę Tu nie chodzi o wstyd, o zakłopotanie i Luca wyraźnie to napisała. Tu chodzi o lęk przed brakiem wzajemności, której na 99% nie ma. Lęk przed stratą tego, co dotychczas się wypracowało, co łączy z przyjacielem. Z całym szacunkiem, ale czy Ty umiałbyś zachowywać się naturalnie i tak jak wcześniej przy przyjaciółce, która nagle mówi Ci, że Cię kocha? Szczególnie w przypadku, kiedy jesteś zakochany w kimś zupełnie innym? Nie wierzę. I zrozumienie nie ma tu nic do rzeczy. Poczytaj jeszcze raz co napisała Luca- zawsze (no, prawie zawsze) wygląda to tak samo.
A co do miłosnych porad....Zmień branżę Tu nie chodzi o wstyd, o zakłopotanie i Luca wyraźnie to napisała. Tu chodzi o lęk przed brakiem wzajemności, której na 99% nie ma. Lęk przed stratą tego, co dotychczas się wypracowało, co łączy z przyjacielem. Z całym szacunkiem, ale czy Ty umiałbyś zachowywać się naturalnie i tak jak wcześniej przy przyjaciółce, która nagle mówi Ci, że Cię kocha? Szczególnie w przypadku, kiedy jesteś zakochany w kimś zupełnie innym? Nie wierzę. I zrozumienie nie ma tu nic do rzeczy. Poczytaj jeszcze raz co napisała Luca- zawsze (no, prawie zawsze) wygląda to tak samo.
Miłość jest dobra. Prawdziwa miłość usuwa lęk. A może problem polega na tym, że kochacie... to uczucie, które czujecie? Może problem polega nie na tym, że miłość się rodzi, ale na tym, że umiera - zabijana przez pożądanie? Prawdziwa miłość usuwa lęk.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
A może problem polega na tym, że miłość, choć powinna być najczystszym, najmniej egoistycznym i najbardziej bezinteresownym uczuciem, w naszych ludzkich sercach i umysłach rozpala potrzebę wzajemności tego, co się w nas rodzi? Że nie potrafimy zadowolić się samym faktem jej obecności w naszym sercu, ale próbujemy również rozbudzić ją w sercu osoby kochanej? I że bardzo boli, kiedy to się nie udaje?
Chyba jednak nie wierzę, miałam kiedyś przyjaciela - chłopaka, a skończyło się na tym, że powiedział mi, że mnie kocha i chciałby ze mną być, ale ja nie chciałam i straciłam przyjaźń. A teraz znowu znalazłam sobie chłopaka - przyjaciela i tym razem to on mnie się podoba... Takie dziwne.
Last edited by _issy_ on Tue Mar 08, 2005 1:36 am, edited 1 time in total.
Luki wiem o co Ci chodzi. Kto nie ryzykuje ten nic nie ma, tak?
Oczywiscie, ze czasami bardzo dobrze jest zaryzykowac. Bo przeciez lepiej zalowac, ze sie cos zrobilo, niz ze sie nic nie zrobilo.
Tylko widzisz- ludzie niekiedy boja sie siegnac po wiecej, z obawy o strate. Zreszta juz o tym pisalam. Nie o wstyd, czy moja urazona dume.
posluchaj caroleen i przeczytaj moje wypowiedzi jeszcze raz
Zreszta jak juz mowilam, moja historia jest troszeczke inna niz tego typu. I powiedzmy, ze wiem na 50% ze moje uczucie jest silniejsze i jednostronne. Moglabym powiedziec, ze mam pewnosc, ale pewnosci nigdy nie ma. Moglabym powiedziec, ze go znam, ale tak naprawde go nie znam. Bo to mezczyzna
{o} racja- gorsza od nieszczesliwej milosc jest juz tylko swiadomosc, ze ktos przestal cos do nas czuc. Bo wiedzac, co stracilismy i mielismy cierpimy dwa razy wiecej.
caroleen, najpierw trzeba zdefiniowac sama miłość. Co to jest?
Wiem jedynie, ze bardzo czesto jest mylona z fascynacja (ostatnio sie moda zrobila na slowo 'kocham Cie' ). Podwyzszenie dopaminy w krwiobiegu to rowniez nie jest milosc, tylko chemia. Zaawansowany stan przyzwyczajenia to chyba tez nie to. Milosc to krotkotrwale uczucie miedzy fascynacja, a przyzwyczajeniem. Granica jest niewidoczna, ale dostrzegalna. Potocznie sie mowi, ze wlasnie w tym momencie pragniemy dawac, a nie brac. Wiem jedno, nie jest wieczna (jak w plytkich romansach, albo hollywoodzkich ekranizacjach) i wielkim bledem jest myslec, ze to wiecznosc.
A zatem majac juz definicje moge stwierdzic, ze jej czysta forma nie jest egoistyczna.
A potrzeba swiadomosci, ze jest sie komus potrzebnym, jest bardzo duza. Nawet chyba wieksza niz 'zapotrzebowanie na bliskosc drugiej osoby'.
Oczywiscie, ze czasami bardzo dobrze jest zaryzykowac. Bo przeciez lepiej zalowac, ze sie cos zrobilo, niz ze sie nic nie zrobilo.
Tylko widzisz- ludzie niekiedy boja sie siegnac po wiecej, z obawy o strate. Zreszta juz o tym pisalam. Nie o wstyd, czy moja urazona dume.
posluchaj caroleen i przeczytaj moje wypowiedzi jeszcze raz
Zreszta jak juz mowilam, moja historia jest troszeczke inna niz tego typu. I powiedzmy, ze wiem na 50% ze moje uczucie jest silniejsze i jednostronne. Moglabym powiedziec, ze mam pewnosc, ale pewnosci nigdy nie ma. Moglabym powiedziec, ze go znam, ale tak naprawde go nie znam. Bo to mezczyzna
{o} racja- gorsza od nieszczesliwej milosc jest juz tylko swiadomosc, ze ktos przestal cos do nas czuc. Bo wiedzac, co stracilismy i mielismy cierpimy dwa razy wiecej.
caroleen, najpierw trzeba zdefiniowac sama miłość. Co to jest?
Wiem jedynie, ze bardzo czesto jest mylona z fascynacja (ostatnio sie moda zrobila na slowo 'kocham Cie' ). Podwyzszenie dopaminy w krwiobiegu to rowniez nie jest milosc, tylko chemia. Zaawansowany stan przyzwyczajenia to chyba tez nie to. Milosc to krotkotrwale uczucie miedzy fascynacja, a przyzwyczajeniem. Granica jest niewidoczna, ale dostrzegalna. Potocznie sie mowi, ze wlasnie w tym momencie pragniemy dawac, a nie brac. Wiem jedno, nie jest wieczna (jak w plytkich romansach, albo hollywoodzkich ekranizacjach) i wielkim bledem jest myslec, ze to wiecznosc.
A zatem majac juz definicje moge stwierdzic, ze jej czysta forma nie jest egoistyczna.
A potrzeba swiadomosci, ze jest sie komus potrzebnym, jest bardzo duza. Nawet chyba wieksza niz 'zapotrzebowanie na bliskosc drugiej osoby'.
A ja Wam dzisiaj znowu powiem, że taka przyjaźń damsko-męska nie istnieje! Kolejny raz mam na to dowód
Może przez rok, dwa, a potem to już nie ma siły, któraś ze stron zawsze się z tego "układu" wyłamie... I to jest najgorsze, że tracimy przyjaciela!
To tyle z dzisiejszych "złotych myśli A"...
Może przez rok, dwa, a potem to już nie ma siły, któraś ze stron zawsze się z tego "układu" wyłamie... I to jest najgorsze, że tracimy przyjaciela!
To tyle z dzisiejszych "złotych myśli A"...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Teoretycznie to racja co napisane wyżej, ale w praktyce, mało kiedy coś takiego się zdarza.. Powiedziałabym, że występuje w nikłej postaci.
Dlaczego? Jeżeli chodzili ze sobą, to przeszli etap przyjaźni, potem miłości.. i coś im nie wyszło, więc przeważnie tracą kontakt ze sobą, a nie zacieśnieją swoje "przyjazne" związki..
Są w szczęśliwych związkach? No to już prędzej, ale mało kiedy widać takie szczęśliwe zwązki, lub może ich ilość jest bardzo malutka, że mi umyka... i musieliby być obydwoje szczęśliwi w tych swoich związkach.. A jak jednemu się nie uda i będzie chciał pocieszenia? Gdzie skieruje swoje kroki, swe serce? Prawdopodobnie na osobę sobie bliską, na swego przyjaciela/przyjaciółkę. I to, też nie tak od razu.. to będzie wymagało czasu..
Tak więc jest ta cieńka linia, po której stąpamy, wierząc w taką przyjaźń.
Ale to tylko takie moje czysto teoretyczno-pesymistyczne dywagacje..
Graalion ma zapewne rację.
Dlaczego? Jeżeli chodzili ze sobą, to przeszli etap przyjaźni, potem miłości.. i coś im nie wyszło, więc przeważnie tracą kontakt ze sobą, a nie zacieśnieją swoje "przyjazne" związki..
Są w szczęśliwych związkach? No to już prędzej, ale mało kiedy widać takie szczęśliwe zwązki, lub może ich ilość jest bardzo malutka, że mi umyka... i musieliby być obydwoje szczęśliwi w tych swoich związkach.. A jak jednemu się nie uda i będzie chciał pocieszenia? Gdzie skieruje swoje kroki, swe serce? Prawdopodobnie na osobę sobie bliską, na swego przyjaciela/przyjaciółkę. I to, też nie tak od razu.. to będzie wymagało czasu..
Tak więc jest ta cieńka linia, po której stąpamy, wierząc w taką przyjaźń.
Ale to tylko takie moje czysto teoretyczno-pesymistyczne dywagacje..
Graalion ma zapewne rację.
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Zauważyłam, że w tym temacie jakoś ciągle jestem na nie i frajdę sprawia mi wynajdywanie przeciwności
Graalion generalnie ma dużo racji, ale o jednym jeszcze nie wspomniał Jeżeli oboje jesteśmy w szczęśliwych związkach, to przyjaźń może nam sie udać, bo eliminujemy problemy natury "damsko-męskiej". Ale wtedy pojawiają się inne- partnerzy. Brutalna prawda jest taka, że oni nie muszą rozumieć istoty naszej przyjaźni. Mogą ja tolerować, mogą bardzo lubic naszego przyjaciela, ale ze świecą szukac dziewczyny, która zniesie nocne telefony do swojego faceta, bo jego przyjaciólka ma doła. Tak samo trudno znaleźć faceta, który będzie z radością witał nocne długie rozmowy swojej dziewczyny z jej przyjacielem. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu w pewnym momencie to zaczyna meczyć. Przyjaciel tej samej płci nigdy (no, prawie nigdy )właściwie nie jest "zagrożeniem". Przyjaciel płci przeciwnej w oczach twojego partnera czasem może wydawac sie rywalem. I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...
Graalion generalnie ma dużo racji, ale o jednym jeszcze nie wspomniał Jeżeli oboje jesteśmy w szczęśliwych związkach, to przyjaźń może nam sie udać, bo eliminujemy problemy natury "damsko-męskiej". Ale wtedy pojawiają się inne- partnerzy. Brutalna prawda jest taka, że oni nie muszą rozumieć istoty naszej przyjaźni. Mogą ja tolerować, mogą bardzo lubic naszego przyjaciela, ale ze świecą szukac dziewczyny, która zniesie nocne telefony do swojego faceta, bo jego przyjaciólka ma doła. Tak samo trudno znaleźć faceta, który będzie z radością witał nocne długie rozmowy swojej dziewczyny z jej przyjacielem. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu w pewnym momencie to zaczyna meczyć. Przyjaciel tej samej płci nigdy (no, prawie nigdy )właściwie nie jest "zagrożeniem". Przyjaciel płci przeciwnej w oczach twojego partnera czasem może wydawac sie rywalem. I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...
Haha.. bo ogólnie to są te same tematy. Tylko inaczej nazwane...caroleen wrote: I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests