Page 1 of 5

GDY BYLIŚMY DZIEĆMI...

Posted: Sat Sep 20, 2003 12:01 am
by malina
Nie wiedziałam do końca, gdzie upchnąć ten temat...w sumie podchodzi pod "MY",ale nie do końca wiem co tu powypisujecie :D , więc żeby nie ryzykować "przenosin" umieszczam go tutaj...

Czy pamiętacie jakieś zabawne albo wzruszające historie związane z Waszym dzieciństwem :?: Ja jedną ze swoich opisałam w temacie o zwierzętach domowych... :D

Posted: Sat Sep 20, 2003 12:11 am
by Graalion
Kiedyś spałem sobie smacznie, gdy nagle coś mnie zaczęło delikatnie szturchać. Nie chciałem się budzić, ale to stawało się coraz bardziej uporczywe. Otworzyłem w końcu oczy, ale nic nie zobaczyłem, bo było bardzo ciemno. Nagle coś zaczęło mnie mocno pchać i zanim się zorientowałem co się dzieje znalazłem się gdzieś gdzie było bardzo ciasno, i nadal byłem gdzieś pchany. A potem zobaczyłem oślepiająco jasne światło. I był tam on. Człowiek w Bieli. Brr. Do dziś mam koszmary.
Jeśli tylko zdołacie, unikajcie porodu. Zwłaszcza własnego.

Posted: Sat Sep 20, 2003 12:13 am
by Maxel
Moje pierwsze wspomnienie to moment w ktorym moj brat grajac na boisku pod blokiem z kolegami, mowi mi glupiemu dzieciakowi zebym poszedl na gore i sprawidzil czy mnie tam nie ma. Nietrudno zgadnac, ze z radoscia pobieglem... Ciekawe jak duzy wplyw mialo to wydarzenie na moje dalsze zycie... :roll: :wink:

ps. Graalion - mowia zeby sie uczyc na bledach rodzicow - trzeba uzywac pigulek antykoncpecyjnych :twisted:

Posted: Sat Sep 20, 2003 12:28 am
by Graalion
Moje najwcześniejsze wspomnienie (oprócz tamtego :wink: ) to jak biegnę w dół piaszczystym brzegiem przez kilka metrów w stronę wody i nie mogę się zatrzymać. Po chwili wpadam w toń i jestem pod wodą. Zaraz potem mama mnie wyciągnęła. Podobno wskoczyła w sukni do wody cała przestraszona (bardziej niż ja, ja byłem tylko trochę zdziwiony). A było to nad brzegiem Wisły, ja, mój brat i mama byliśmy na "pikniku", pobawić się w piasku. Miałem 3 latka.

Posted: Sat Sep 20, 2003 12:40 am
by malina
W wieku 4 lat będąc z wizytą u babci, posiadającej wtedy kota, chciałam sprawdzić wytrzymałość zwierzaka na ból....założyłam mu klamerki do wieszania prania na uszy... :roll:
za chwilę zmieniłam zdanie i chciałam je zdjąć....ślady jego pazurów nie schodziły z mojej twarzy jeszcze przez długi czas...

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:10 am
by Nan
Ja mam jakieś takie przeraźliwie wczesne... Siedziałam sobie wygodnie w wózeczku, ze smoczkiem w buzi (fuj!) gdzieś chyba przed jakimś sklepem... I spotkałyśmy (byłam z mamą) ciocię... Zaczęły mnie sobie oglądać i odchyliły mi parasolkę, a ja byłam zła, bo mi słońce w oczy świeciło, i zaczęłam wypluwać ten smoczek, a one zaczęły mi go z powrotem wpychać... Mówić wtedy nie umiałam, nie wiem, roku nie miałam, może pół...? Jeszcze było ciepło...
A potem pamiętam jak chodziłam po murku, trzymając się kurczowo ręki mamy, bo ten murek był jakiś taki przeraźliwie wysoki, z pół metra miał... Po jednej stronie miałam tą straszną przepaść, a po drugiej trawnik. Do tej pory pamiętam, że plątały mi się nogi i że byłam z siebie strasznie dumna, że tak wysoko zaszłam....

Posted: Sat Sep 20, 2003 9:53 am
by Ramzes
a ja pamietam jak w wieku 5 lat w glowie mi sie zwrucilo i spadlem z drzewa a potem nie moglem zlapac oddechu ... a puzniej mnie tak plecy bolaly :evil:

Posted: Sat Sep 20, 2003 9:58 am
by Xander
Też pamietam kilka dziwnych incydentów z dziecinstwa... Gdy miałem 7 lat podopaliłem stół w kuchni... chciałem również ogolić Azraela (mój pies) na łyso... no i oczywście historia która jest powtarzana na każdym zjezdzie rodzinnym... gdy miałem 5 lat... pewnoego dnia pojechaliśmy do cioci... a, że nudziłem sie wsród samych dorosłych... postawiłem poszukac sobie jakiegoś zajecia. Po 30 min rodzice zorientowali sie, że mnie nie ma... wiec zaczeły sie wielkie, paniczne poszukiwania... dopiero po 1,5 h okazało sie, ze mały Xanderek wlazł do szafy i uciął w niej sobie mała siestę...

Posted: Sat Sep 20, 2003 5:33 pm
by Hotori
A ja mam takie wyrazne wspomnienie...to była jedna z tych surowych zim w Polsce, wigilia...pamiętam jak tatuś przebrał się za Mikołaja i przyniósł mi w prezencie szamcianego misia...miękkiego, żółtego misia...potem przywiązałam się do niego tak bradzo, że nie mogłam bez niego zasypiać, poważnie- nigdy nie zasnęłam jesli nie ściskałam go w rączkach. I wiecie co jest w tym najbardziej wzruszające ? Że ten miś do dziś siedzi na mojej półce...

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:16 pm
by Nan
Eh, to masz dobrze... Ja pamiętam jeden, jedyny prezent bożonarodzeniowy... Zestaw lekarski... Tak, wiem... Ale to wtedy było moje marzenie... a potem prezenty wzięły w łeb.
No i na skutek wspomnień z okresu dziecięcego (he he) hejnał z wieży Mariackiej kojarzy mi się, nie wiedzieć czemu, z takim specyficznym domowym zapachem... Niczego szczególnego, ale jednak. No i kilometrowe bajki taty o małej Lu, jeżu Zu, Ani-harcerce i innych postaciach wymyślanych "na żywo", które potem odnalazły swoje miejsce w miniaturowej zagrodzie zrobionej przez tatę... Zagrodę wyrzuciłam, choć z bólem serca, ale moja siostra przerobiła ją na (dosłownie) sieczkę...

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:23 pm
by freja
pierwsze nie jasne wspomnienia z wieku ok. 4 lat, gdzie bałam się św. Mikołaja i zaczęłam płakać i za Chiny Ludowe nie chciałam do niego podejść, dopiero jak mi powiedzieli, że dostanę cacy to podeszłam, ale z mamą za rękę.

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:33 pm
by Hotori
A to zabawne, bo moja siostra też bałą się podejść do Mikołaja, a raz to nawet ugryzła go w rękę ! :D

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:34 pm
by freja
aha i opowieść stara jak świat mając mniejwięcej 2-3 latka, byłam bardzo gadatliwa i jak to ująć miałam bardzo dobrze rozwinięty narząd mowy i gadałam jak najęta. Pewnego dnia moja mam była bardzo zajęta sprzątaniem, więc ja jako grzeczne i spokojne dziecko powinnam sobie siedzieć grzecznie w kuchni. Po jakimś czasie moja mama wchodzi a co dziecko robi? Prawie wisi za oknem na 11 piętrz i macha do dzieci bawiących się gdzieś na dole w piaskownicy. Rodzona stanęła jak wryta w szoku! Nie chciała krzyknąć bo jeszcze bym się wystraszyła i spadła w dół! Wtedy ja się odwróciłam tchnięta przeczuciem, że ktoś na mnie patrzy od tyłu. Moja mam omało z wrażenia nie umarła i zaczęła mówić, że nie daj Boże bym spadła z tego 11 piętra, a dziecko kazało się mamie w głowę puknąć i powiedziało poważnym i doniosłym tonem :"Mama ty się tu puknij, co ty myślis, że ja bym stąd spadła? Pzeciez ja się rącką tsymam to nic by mi sie nie stało!" a moją mamę zatkało... rozsądna byłam....aha to nie błędy tylko dokładny cytat z użyciem gwary dziecięcej

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:42 pm
by Nan
He he, Freja, też miałam upodobanie do stania w oknie... Ja sobie stałam na parapecie i ubranka jakiejś lalki wieszałam czy coś takiego, na siódmym piętrze... I podobno zobaczyła mnie sąsiadka i też o mało zawału nie dostała... :D Teraz za skarby bym czegoś takiego nie zrobiła.
I podobno miałam wielkie upodobanie (tego akurat jakoś nie pamiętam...) do prowadzenia "rozmów telefonicznych" przez plastikowy telefon siedząc jednocześnie na nocniku... :oops: Jako żywo czegoś takiego nie pamiętam... Każdą rozmowę podobno zaczynałam tak: "Hajo? Mamosia? Wieś Mamosiu..." Dla wyjaśnienia Mamosią nazywałam Małgosię, moją starszą siostrę cioteczną...

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:42 pm
by Hotori
heh...hhihi...dobre.
a ciekawe jakie przeżycie ma kwiat _W ?

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:49 pm
by freja
z tym nocnikiem to mi się przypomniało... żeby mnie namówić do załatwiania swoich potrzeb w nocniku mama dawała mi naklejki żebym je na nocnik naklejała wtedy sisiu znalazło się tam gdzie należy i w ten sposób miałam zaklejony cały nocnik :oops:

Posted: Sat Sep 20, 2003 7:56 pm
by Nan
He he, Freja, dobre :D Pomyślmy. Gośka jest ode mnie starsza o 7 lat chyba... A na jej komunii przyczepiłam się do jakiegoś psa i nie chciałam od niego odejść... Odciągnęła mnie dopiero Małgosia pozwalając mi założyć swój sweter, ten komunijny. Rany, jaka ja byłam z tego dumna, miałam pod pachą taką szalenie fantastyczną :D torbę, taką plastikową... Ależ byłam elegancka... Hm.
I jeszcze pamiętam te wieeelkie michy do wylizywania na święta... Szczególnie po serniku... Ależ ja to uwielbiałam. I nadal to uwielbiam... :D

Posted: Sat Sep 20, 2003 8:19 pm
by Hotori
a ja pamiętam jak ubijałam masę do ciast i zawsze więcej jadłam niż ubijałam... :oops: :D

Posted: Sat Sep 20, 2003 8:51 pm
by Ramzes
a mi sie przypomnialo jak zwyzywalem sasiadke w wieku 6 lat i do dzis sie na mnie krzywo patrzy... :twisted:

Posted: Sat Sep 20, 2003 9:03 pm
by Hotori
beeee :twisted: