"Thank You"czyli jak pierwotny gniot stał się pośm
Moderator: piter
- Mari@_DeLuca***
- Gość
- Posts: 6
- Joined: Sun Oct 03, 2004 1:07 pm
- Contact:
"Thank You"czyli jak pierwotny gniot stał się pośm
Moim skromnym zdaniem w tym dziale [W Twórczości - tam to w założeniu miało być - {o}] jest za mało opowiadań z kategorii Ava&Liz(jest to moja ulubiona obok Candies, Stargazers). Postanowiłam więc dodać krótkie opowiadanko o Avie. Miłego czytania
"THANK YOU"
My tea’s gone cold
I’m wondering why I got out of bed at all
The morning rain clouds up my window
And I can’t see at all
And even if I could it’d all be grey
But your picture on my wall
It reminds me that it’s not so bad
It’s not so bad...
To są jej ostatnie chwile. Wiedziała o tym dobrze. Czuła ból, cierpienie i upokorzenie.
Nie znosiła tego wiecznego poniżania jej. Leżała na zepsutym, starym tapczanie w tym ich „mieszkaniu” w Nowym Jorku.
Przetłuszczone blond włosy z różowymi pasemkami były rozsypane na zapleśniałej poduszce.
Kątem oka dojrzała obściskujących się Ratha i Loonie. Nie zwracali na nią uwagi.
Ostatnimi siłami podniosła się ze swojego marnego legowiska i podeszła do metalowej półki stojącej w rogu mieszkania.
Wyjęła z niej strzykawkę napełnioną jakimś płynem. Ava obnażyła lewe przedramię i z zacięciem wstrzyknęła doń zawartość strzykawki.
Wróciła na kanapę i położyła się. Spojrzała na zdjęcie Zana wiszące na ścianie. Obok niej na stoliku stała zimna herbata.
Na zewnątrz padał poranny deszcz i było szaro. Przypomniała sobie ponownie dzień, w którym jej-niby-siostra i jej-niby-brat zabili najbliższą jej osobę na świecie- Zana.
Wiedziała, że ona sama umiera. Nie była tak silna jak Loonie czy Rath. Czytała kiedyś, że w chwili śmierci całe twoje życie ci przelatuje przed oczami.
Ava zobaczyła komory inkubacyjne, małego Zana, Ratha i Loonie. Siebie samą. Ujrzała Liz, gdy była w Roswell.
Znała ją tylko kilka dni, a poczuła że jest dla niej jak siostra. Wyciągnęła do niej pomocną dłoń. Dziękowała jej za to.
Spojrzała raz jeszcze na zdjęcie Zana. Jemu też dziękowała. Za to, że był. Za to, że istnieje w jej duszy.
Za to, że pomógł jej przetrwać. Ava wydała ostatnie tchnienie. Dziękuje-wyszeptała po czym wszystko wokół niej zawirowało, a ona sama dostała się do świata zmarłych.
Aby na zawsze żyć u boku ukochanego, którego zdjęcie wisiało na szarej ścianie mieszkania w Nowym Jorku...
"THANK YOU"
My tea’s gone cold
I’m wondering why I got out of bed at all
The morning rain clouds up my window
And I can’t see at all
And even if I could it’d all be grey
But your picture on my wall
It reminds me that it’s not so bad
It’s not so bad...
To są jej ostatnie chwile. Wiedziała o tym dobrze. Czuła ból, cierpienie i upokorzenie.
Nie znosiła tego wiecznego poniżania jej. Leżała na zepsutym, starym tapczanie w tym ich „mieszkaniu” w Nowym Jorku.
Przetłuszczone blond włosy z różowymi pasemkami były rozsypane na zapleśniałej poduszce.
Kątem oka dojrzała obściskujących się Ratha i Loonie. Nie zwracali na nią uwagi.
Ostatnimi siłami podniosła się ze swojego marnego legowiska i podeszła do metalowej półki stojącej w rogu mieszkania.
Wyjęła z niej strzykawkę napełnioną jakimś płynem. Ava obnażyła lewe przedramię i z zacięciem wstrzyknęła doń zawartość strzykawki.
Wróciła na kanapę i położyła się. Spojrzała na zdjęcie Zana wiszące na ścianie. Obok niej na stoliku stała zimna herbata.
Na zewnątrz padał poranny deszcz i było szaro. Przypomniała sobie ponownie dzień, w którym jej-niby-siostra i jej-niby-brat zabili najbliższą jej osobę na świecie- Zana.
Wiedziała, że ona sama umiera. Nie była tak silna jak Loonie czy Rath. Czytała kiedyś, że w chwili śmierci całe twoje życie ci przelatuje przed oczami.
Ava zobaczyła komory inkubacyjne, małego Zana, Ratha i Loonie. Siebie samą. Ujrzała Liz, gdy była w Roswell.
Znała ją tylko kilka dni, a poczuła że jest dla niej jak siostra. Wyciągnęła do niej pomocną dłoń. Dziękowała jej za to.
Spojrzała raz jeszcze na zdjęcie Zana. Jemu też dziękowała. Za to, że był. Za to, że istnieje w jej duszy.
Za to, że pomógł jej przetrwać. Ava wydała ostatnie tchnienie. Dziękuje-wyszeptała po czym wszystko wokół niej zawirowało, a ona sama dostała się do świata zmarłych.
Aby na zawsze żyć u boku ukochanego, którego zdjęcie wisiało na szarej ścianie mieszkania w Nowym Jorku...
Last edited by Mari@_DeLuca*** on Sun Nov 28, 2004 12:08 am, edited 4 times in total.
A po co wielkimi literami?"THANK YOU"-CZYLI PUNKROCKERSI
Krótkie? Krótkim możnaby nazwać coś 3 razy dłuższego niż to.
Twoje? Skoro nie, to popełniłaś plagiat. Tak więc 1/2 twojego "krótkiego" opowiadania nie jest nawet twoja. I nawet nie polsku. A to jest przecież polskie forum.My tea’s gone cold (...)
Kto to jest Loonie?
Skoro Ava obnażyła, to kto wyjął strzykawkę?Wyjęła z niej strzykawkę napełnioną jakimś płynem. Ava obnażyła
Tak? To bardzo interesujące... Tu musi być jakiś podteks. Więc ta Ava była tak słaba w porównaniu do Ratha i tej tam Loonie, że nawet nie potrafiła podnieść szklanki z herbatą, tak że ta wreszcie wystygła? To chyba symbolizuje odwieczną niezdolność romantyków do zajęcia się zwykłym życiem. No no! A więc pod przykrywką tego sentymentalnego nudziarstwa kryje się wysublimowana satyra na forumowych Dreamerków Ileż to przecież kaw, czy herbat wystygło podczas czytania fan-fikcji przez taką Elę, czy Nan...Obok niej na stoliku stała zimna herbata.
Skoda, że nie rozwinęłaś wątku śmierci Liz. Swoją drogą ciekawe, że pierwszą osobą, z jaką rozmawiała Ava po tamtej stronie (czy też na pograniczu) nie był Zan, ale właśnie Liz... Czyżby CopyCats? Juhu!
Niezależnie od tego, czy to jest Eminem,
czy Arka Noego,
w poezji trzeba czytać mięzdzy wierszem
fragmentu wszelkiego.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
- Mari@_DeLuca***
- Gość
- Posts: 6
- Joined: Sun Oct 03, 2004 1:07 pm
- Contact:
Rzeczywiscie opowiadanie jest bardzo krótkie(moze powinnam napisac bardzo bardzo krotkie) , ale są krótsze. Połowa tego opowiadania to rzeczywiscie piosenka Thank You.Jesli chodzi o kwestie czemu Ava zobaczyla na początku Liz, to dlatego ze Ava&Liz jest moim ulubionym tematem do pisania fan-fiction, których z nimi jako głównymi bohaterkami napisałam dość dużo.
Nowy Jork-półgodziny później
Nie wiem dlaczego to robię. Nie wiem dlaczego leżę na tej brudnej kanapie, a moje włosy dotykają tej zakrwawionej poduszki. Nie wiem dlaczego wbijam strzykawke w moje przedramię. Nie mam pojęcia dlaczego przed oczami przelatują jakieś dziwne wizje. Nie wiem dlaczego koło mnie leży dziewczyna w skórzanej spódniczce. A jednak wiem czemu to robie. Bo postanowiłam uwolnić się od Maxa i wszystkich tych ultrakosmicznych pierdół typu skórowie atakują czy Kivar-opętał-księżniczkę-Isabel. Od kiedy Max zatruł mi życie swoimi czechosłowackimi niby-mocami straciłam wszystko. Ambicje, marzenia,plany. Najlepszą przyjaciółkę.Wolność. A co zyskałam? Zyskałam wpis w kartotece, ciągłą niepewność i FBI na karku. Zyskałam pseudomiłość, która polegała głównie na tym, że miałam być na każde zawołanie Maxa. Tak wyglądało moje życie przez niecały rok. Przez ten rok całkowicie ufałam Maxowi i byłam w niego zapatrzona jak w niewiadomo jaki cud. Aż pojawiła się Tess. Kolejna niewolnica króla Maxa. Nie miałam tej dziewczynie nic do zarzucenia- przeciwnie lubiałam ją. Widziałam jej cierpienie gdy Max latał ode mnie do niej. Widziałam jak ona go kocha, a zarazem nienawidzi. Widziałam jak próbuje mnie wesprzeć. Wcale nie dziwie się, że próbowała go zabić. Pamiętam dokładnie ten dzień kiedy majstrowała przy jego piwie w barze w Santa Fe. Na nieszczęście zauważył to Alex, który odwiódł Tess od tego pomysłu. Panna Harding myślała, że sprawa została między nią a Alexem, jednak myliła się. Widziałam to również ja. Wtedy to po raz pierwszy odkąd Max mnie uratował, zastanowiłam się co by to było gdyby Max zginął. I wiecie co? Gdy tak się zastanawiałam, to przypomniałam sobie wszystkie sytuacje gdy ktoś był poniżany przez Evansa. Olśniło mnie. Pomyślałam, że skoro Max jest czysty jak kropla źródlanej wody, to dlaczego Tess miałaby go zabić? Czyli jednak nie jest tak czysty jak myślałam. Wykrzyczałam mu to w twarz dopiero rok później, gdy Tess zginęła broniąc mnie przed Nicholasem. Nawet się z nią nie pożegnałam. Pamiętam za to jej ostatnie słowa: zajmij się moją nowojorską sobowtórką, Parker. Wtedy te słowa poszły w niepamięć. Jednak przypomniały o sobie w dzień zakończenia szkoły, gdy mieliśmy wyjechać z Roswell. Jednak o północy przyszedł Maxiu i powiedział tylko: Niestety Liz, nie możesz jechać z nami. Musisz zostać w Roswell.To dla twojego dobra.TO DLA TWOJEGO DOBRA!Max powinien zostać uwieczniony w Księdze Rekordów Guinessa, pod względem ilości razy, kiedy wypowiedział te 4 słowa. Wiedziałam już co zrobię. Ostatnie słowa Tess przypomniały o sobie właśnie wtedy. Wsiadłam do wozu rodziców i pojechałam do Nowego Jorku. Chciałam pogadać z Avą. Tak od serca. Znałam ją zaledwie dwa krótkie dni, ale gdy o niej pomyślałam moje serce napełniała nadzieja. Jednak gdy tylko stanęłam w progu mieszkania nowojorskich duplikatów, nadzieja opuściła mnie. Na zepsutej kanapie leżała Ava. Będąc jakby w transie, podeszłam do niej. Myślałam, że śpi, jednak myliłam się, choć nie tak bardzo. Ava rzeczywiście spała, ale już nigdy się nie obudzi. Liz spojrzała na jej twarz,umazaną krwią. To mogło zdarzyć się nie więcej niż półgodziny temu. Nagle uświadomiła sobie straszną prawde. Mogła się tego domyślać. To Rath i Loonie zabili Ave, a potem zwiali. Gdy opracowywała plan zemsty, kątem oka dojrzała strzykawke leżącą na otwartej dłoni nieżywej Avy, na wpół wypełnioną fioletowym płynem. A więc to tak-pomyślała Liz- nowojorski duplikat Tess popełnił samobójstwo. Z żalu. Ze słabości. Z wściekłości. Położyłam się koło niej. Wzięłam strzykawkę i wstrzyknęłam do końca jej zawartość. Żebu dołączyć do niej i Tess. I do babci Claudii. Już na zawsze.
***KONIEC***
Nowy Jork-półgodziny później
Nie wiem dlaczego to robię. Nie wiem dlaczego leżę na tej brudnej kanapie, a moje włosy dotykają tej zakrwawionej poduszki. Nie wiem dlaczego wbijam strzykawke w moje przedramię. Nie mam pojęcia dlaczego przed oczami przelatują jakieś dziwne wizje. Nie wiem dlaczego koło mnie leży dziewczyna w skórzanej spódniczce. A jednak wiem czemu to robie. Bo postanowiłam uwolnić się od Maxa i wszystkich tych ultrakosmicznych pierdół typu skórowie atakują czy Kivar-opętał-księżniczkę-Isabel. Od kiedy Max zatruł mi życie swoimi czechosłowackimi niby-mocami straciłam wszystko. Ambicje, marzenia,plany. Najlepszą przyjaciółkę.Wolność. A co zyskałam? Zyskałam wpis w kartotece, ciągłą niepewność i FBI na karku. Zyskałam pseudomiłość, która polegała głównie na tym, że miałam być na każde zawołanie Maxa. Tak wyglądało moje życie przez niecały rok. Przez ten rok całkowicie ufałam Maxowi i byłam w niego zapatrzona jak w niewiadomo jaki cud. Aż pojawiła się Tess. Kolejna niewolnica króla Maxa. Nie miałam tej dziewczynie nic do zarzucenia- przeciwnie lubiałam ją. Widziałam jej cierpienie gdy Max latał ode mnie do niej. Widziałam jak ona go kocha, a zarazem nienawidzi. Widziałam jak próbuje mnie wesprzeć. Wcale nie dziwie się, że próbowała go zabić. Pamiętam dokładnie ten dzień kiedy majstrowała przy jego piwie w barze w Santa Fe. Na nieszczęście zauważył to Alex, który odwiódł Tess od tego pomysłu. Panna Harding myślała, że sprawa została między nią a Alexem, jednak myliła się. Widziałam to również ja. Wtedy to po raz pierwszy odkąd Max mnie uratował, zastanowiłam się co by to było gdyby Max zginął. I wiecie co? Gdy tak się zastanawiałam, to przypomniałam sobie wszystkie sytuacje gdy ktoś był poniżany przez Evansa. Olśniło mnie. Pomyślałam, że skoro Max jest czysty jak kropla źródlanej wody, to dlaczego Tess miałaby go zabić? Czyli jednak nie jest tak czysty jak myślałam. Wykrzyczałam mu to w twarz dopiero rok później, gdy Tess zginęła broniąc mnie przed Nicholasem. Nawet się z nią nie pożegnałam. Pamiętam za to jej ostatnie słowa: zajmij się moją nowojorską sobowtórką, Parker. Wtedy te słowa poszły w niepamięć. Jednak przypomniały o sobie w dzień zakończenia szkoły, gdy mieliśmy wyjechać z Roswell. Jednak o północy przyszedł Maxiu i powiedział tylko: Niestety Liz, nie możesz jechać z nami. Musisz zostać w Roswell.To dla twojego dobra.TO DLA TWOJEGO DOBRA!Max powinien zostać uwieczniony w Księdze Rekordów Guinessa, pod względem ilości razy, kiedy wypowiedział te 4 słowa. Wiedziałam już co zrobię. Ostatnie słowa Tess przypomniały o sobie właśnie wtedy. Wsiadłam do wozu rodziców i pojechałam do Nowego Jorku. Chciałam pogadać z Avą. Tak od serca. Znałam ją zaledwie dwa krótkie dni, ale gdy o niej pomyślałam moje serce napełniała nadzieja. Jednak gdy tylko stanęłam w progu mieszkania nowojorskich duplikatów, nadzieja opuściła mnie. Na zepsutej kanapie leżała Ava. Będąc jakby w transie, podeszłam do niej. Myślałam, że śpi, jednak myliłam się, choć nie tak bardzo. Ava rzeczywiście spała, ale już nigdy się nie obudzi. Liz spojrzała na jej twarz,umazaną krwią. To mogło zdarzyć się nie więcej niż półgodziny temu. Nagle uświadomiła sobie straszną prawde. Mogła się tego domyślać. To Rath i Loonie zabili Ave, a potem zwiali. Gdy opracowywała plan zemsty, kątem oka dojrzała strzykawke leżącą na otwartej dłoni nieżywej Avy, na wpół wypełnioną fioletowym płynem. A więc to tak-pomyślała Liz- nowojorski duplikat Tess popełnił samobójstwo. Z żalu. Ze słabości. Z wściekłości. Położyłam się koło niej. Wzięłam strzykawkę i wstrzyknęłam do końca jej zawartość. Żebu dołączyć do niej i Tess. I do babci Claudii. Już na zawsze.
***KONIEC***
Nie! Przestań już! Przestań!
Uff... Już mi lepiej. Więc po kolei.
Czy mi się wydaje, czy z mojego poprzedniego postu przeczytałaś tylko 4 losowo wybrane zdania? Niezależnie od odpowiedzi, muszę chyba coś wyjasnić:
Ja ten twój plagiat totalnie zjechałem. Było też w moim poście dużo sarkazmu. Chyba muszę wyjaśnić wszystko łopatologicznie.
Mówiąc o krótkości, maiłem na myśli, że takie coś w ogóle nie ma prawa nazywać się "fan-fiction".
Mówiąc o plagiacie, miałem na myśli kradzież własności intelektualnej - przestępstwo.
Pytając o Loonie, miałem na myśli, że nie wiesz nawet jak prawidłowo zapisać imiona swoich bohaterów.
Mówiąc o obnażaniu i strzykawce, miałem na myśli, ze popełniasz błędy logiczne.
Mówiąc o herbacie, miałem na myśli, że wrzucasz do tekstu byle co, byle gdzie, nie zastanawiając się nad sensem. Miałem na myśli, że tło nie współtworzy całości, ale jest do reszty doklejone niezbyt dobrze trzymającym klejem.
Mówiąc o śmierci Liz, wcale nie nie sugerowałem ci dopisania fragmentu, który to opisuje. Miałem na myśli, że nie panujesz nad piórem i wychodzą ci spod niego rzeczy zupełnie niezamierzone. Z pierwotnej wersji utworu można było wywnioskować, że Liz już nie żyła, kiedy Ava popełniała samobójstwo.
Mówiąc o CopyCats, nie chciałem cię zapytać dlaczego tak, a nie inaczej napisałaś, tylko nawiązać do tematu Śmierć Polarkom, który tu gdzieś jest.
Pisząc wierszem tłumaczyłem, skąd wziąłem tę nadinterpretację o Dreamerkach. Miałem na myśli, że teksty często mają jakieś przesłanie, drugie dno, które warto zrozumieć. Czasami uczą jakichś prawd o życiu, czasami wskazują na jakieś wartości, czasami pokazują istotę piękna, uczuć. A czasami po prostu działają na wyobraźnię i wywołują uczucia. Nadinterpretując twój tekst o herbacie w tak pokraczny i nieoczekiwany dla ciebie sposób, miałem na myśli, że twój utwór jest totalnie pusty i nie można z niego wyciągnąć niczego sensownego, ani nie działa on na wyobraźnię, czy duszę.
A teraz przejdźmy do dopisanego fragmentu.
Czy to było streszczenie? Takie można odnieść wrażenie.
Ponadto - ten monolog jest, powiedział bym, niesmaczny. W temacie o Freak Nation była mała dyskusja na temat tegoż uczucia krzywdy skrywanego głęboko w sercu, a które może kiedyś wybuchnąć. Tak jak wybuchło w Ch-Ch-Changes. Taki skrawek duszy, który postrzega Maxa jako przyczynę cierpienia. Ale na Litość Boską! - to co wypisujesz jest poprostu okropne! Czy ty w ogóle podjęłas trud zrozumienia, wczucia się w sytuację bohaterki? Ja tu widze tylko obrzucanie błotem nielubianej postaci z serialu. Jesli już chciałabyś zrobić z Maxa drania, to go zrób, a nie nazywaj tylko. Wykreuj tę postać drania. Wykreuj ją w realnej historii, a nie w strzępkach halucynacji umierającej. I od razu mówię, żeby nie było kolejnego nieporozumienia. Nie chcę, żebyś tu dopisywała kolejny fragment, który tym razem przedstawi jakąś opowiastkę z Maxem-świnią w roli głównej. Uważam, że nie jesteś w stanie napisac historii w której taka postać będzie realistycznym tworem, a nie tylko wyrażeniem własnej antypatii.
Reasumując.
Moja ocena tego opowiadania:
BARDZO ZŁE.
Jeśli są jakieś wątpliwości, to chętnie rozjaśnię.
Uff... Już mi lepiej. Więc po kolei.
Czy mi się wydaje, czy z mojego poprzedniego postu przeczytałaś tylko 4 losowo wybrane zdania? Niezależnie od odpowiedzi, muszę chyba coś wyjasnić:
Ja ten twój plagiat totalnie zjechałem. Było też w moim poście dużo sarkazmu. Chyba muszę wyjaśnić wszystko łopatologicznie.
Mówiąc o krótkości, maiłem na myśli, że takie coś w ogóle nie ma prawa nazywać się "fan-fiction".
Mówiąc o plagiacie, miałem na myśli kradzież własności intelektualnej - przestępstwo.
Pytając o Loonie, miałem na myśli, że nie wiesz nawet jak prawidłowo zapisać imiona swoich bohaterów.
Mówiąc o obnażaniu i strzykawce, miałem na myśli, ze popełniasz błędy logiczne.
Mówiąc o herbacie, miałem na myśli, że wrzucasz do tekstu byle co, byle gdzie, nie zastanawiając się nad sensem. Miałem na myśli, że tło nie współtworzy całości, ale jest do reszty doklejone niezbyt dobrze trzymającym klejem.
Mówiąc o śmierci Liz, wcale nie nie sugerowałem ci dopisania fragmentu, który to opisuje. Miałem na myśli, że nie panujesz nad piórem i wychodzą ci spod niego rzeczy zupełnie niezamierzone. Z pierwotnej wersji utworu można było wywnioskować, że Liz już nie żyła, kiedy Ava popełniała samobójstwo.
Mówiąc o CopyCats, nie chciałem cię zapytać dlaczego tak, a nie inaczej napisałaś, tylko nawiązać do tematu Śmierć Polarkom, który tu gdzieś jest.
Pisząc wierszem tłumaczyłem, skąd wziąłem tę nadinterpretację o Dreamerkach. Miałem na myśli, że teksty często mają jakieś przesłanie, drugie dno, które warto zrozumieć. Czasami uczą jakichś prawd o życiu, czasami wskazują na jakieś wartości, czasami pokazują istotę piękna, uczuć. A czasami po prostu działają na wyobraźnię i wywołują uczucia. Nadinterpretując twój tekst o herbacie w tak pokraczny i nieoczekiwany dla ciebie sposób, miałem na myśli, że twój utwór jest totalnie pusty i nie można z niego wyciągnąć niczego sensownego, ani nie działa on na wyobraźnię, czy duszę.
A teraz przejdźmy do dopisanego fragmentu.
Czy to było streszczenie? Takie można odnieść wrażenie.
Ponadto - ten monolog jest, powiedział bym, niesmaczny. W temacie o Freak Nation była mała dyskusja na temat tegoż uczucia krzywdy skrywanego głęboko w sercu, a które może kiedyś wybuchnąć. Tak jak wybuchło w Ch-Ch-Changes. Taki skrawek duszy, który postrzega Maxa jako przyczynę cierpienia. Ale na Litość Boską! - to co wypisujesz jest poprostu okropne! Czy ty w ogóle podjęłas trud zrozumienia, wczucia się w sytuację bohaterki? Ja tu widze tylko obrzucanie błotem nielubianej postaci z serialu. Jesli już chciałabyś zrobić z Maxa drania, to go zrób, a nie nazywaj tylko. Wykreuj tę postać drania. Wykreuj ją w realnej historii, a nie w strzępkach halucynacji umierającej. I od razu mówię, żeby nie było kolejnego nieporozumienia. Nie chcę, żebyś tu dopisywała kolejny fragment, który tym razem przedstawi jakąś opowiastkę z Maxem-świnią w roli głównej. Uważam, że nie jesteś w stanie napisac historii w której taka postać będzie realistycznym tworem, a nie tylko wyrażeniem własnej antypatii.
Reasumując.
Moja ocena tego opowiadania:
BARDZO ZŁE.
Jeśli są jakieś wątpliwości, to chętnie rozjaśnię.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
god... dawno sie tak nie usmialem genialne
{o}, cicho badz, daj jej pisac, a jak skonczy to ja chce to w Miodzio
i jeszcze taki kwiatek na koniec
{o}, cicho badz, daj jej pisac, a jak skonczy to ja chce to w Miodzio
jak to kobiety.. gleboka i prawdziwa analiza...Mari@_DeLuca*** wrote:Nie wiem dlaczego to robię. (...) A jednak wiem czemu to robie.
jak czytalem to oczekiwalem majstrowania przy wszystkim, ale nie przy piwie.. szczerze mowiac to oczekiwalem majstrowania przy czyms bardzo konkretnym..Mari@_DeLuca*** wrote:majstrowala przy jego piwie
ja bym to zdanie jeszcze troche rozwinal: "Myślałam, że śpi, jednak myliłam się, choć nie tak bardzo, ale w sumie to moze i bardzo, chociaz w zasadzie nie jestem pewna, aczkolwiek nigdy nic nie wiadomo, chociaz mama mowila, ze czasami wiadomo, ale nie jestem pewna czy jej wierzyc, bo ona tez sie czasami mylila, choc nie tak bardzo."Mari@_DeLuca*** wrote:Myślałam, że śpi, jednak myliłam się, choć nie tak bardzo.
hm.. sam bym tak zrobil.. to jest odruch.. jak widze strzykawke to musze sobie wstrzyknac zawartosc..Mari@_DeLuca*** wrote:Gdy opracowywała plan zemsty, kątem oka dojrzała strzykawke leżącą na otwartej dłoni nieżywej Avy, na wpół wypełnioną fioletowym płynem. (...) Położyłam się koło niej. Wzięłam strzykawkę i wstrzyknęłam do końca jej zawartość.
i jeszcze taki kwiatek na koniec
to mnie zrzucilo z krzesla. autentycznie tarzalem sie po podlodze.Mari@_DeLuca*** wrote:Żebu dołączyć do niej i Tess. I do babci Claudii. Już na zawsze.
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Ej wy nie macie nic lepszego do roboty?? Jak wam nie pasuje to wynocha na inne forum. Łatwo jest krytykować innych, niestety tylko na to was stać . A może sami coś napiszecie. Ciekawa jestem czy wasze dzieło "będzie miało prawo nazywać się fan-fiction".
Zapewne mój komentarz i tak zostanie usunięty, bo zdaje się, że ktoś tu nie lubi krytyki...
Zapewne mój komentarz i tak zostanie usunięty, bo zdaje się, że ktoś tu nie lubi krytyki...
A ja Wam powiem chłopaki dlaczego Maria DeLuca napisała ten tekst. To była zamierzona prowokacja. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Chodziło o wywołanie komentarzy w stylu {o} i pitera. Po dołączeniu ich do f-f, jako jego integralna część i umieszczeniu na miodzio pod bacznym okiem pitera, nabiera nowych treści. Nie ma to jak zespołowa współpraca. Gratuluję Marii DeLuca intuicji i umiejętności przewidywania
Elip, radziłabym poszukać opowiadanie {o} i pitera na forum, i przeczytać. Komentarze będą mile widziane.
Elip, radziłabym poszukać opowiadanie {o} i pitera na forum, i przeczytać. Komentarze będą mile widziane.
slyszales {o}? wynos sie na inne forum jak nie pasuje
Elip, chlopcze drogi (chyba, ze jestes dziewczynka..)... jak to sie stalo, ze masz ponad 100 postow a ja nie wiedzialem, ze istniejesz..
masz racje - latwo jest krytykowac innych... co wiecej jest to zwykle dosc przyjemne i wciagajace zajecie bardzo je lubie
ps: {o} sie zdecydowanie nie boi krytyki... gdyby sie bal, to juz dawno mialbym bana we wszystkich serwisach roswell w kraju..
ps2: Maria, nie zwracaj na nas uwagi - pisz dalej! To Twoja przyszlosc
Elip, chlopcze drogi (chyba, ze jestes dziewczynka..)... jak to sie stalo, ze masz ponad 100 postow a ja nie wiedzialem, ze istniejesz..
masz racje - latwo jest krytykowac innych... co wiecej jest to zwykle dosc przyjemne i wciagajace zajecie bardzo je lubie
ps: {o} sie zdecydowanie nie boi krytyki... gdyby sie bal, to juz dawno mialbym bana we wszystkich serwisach roswell w kraju..
ps2: Maria, nie zwracaj na nas uwagi - pisz dalej! To Twoja przyszlosc
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Eripo, shitsurei shimasu! Kochira koso dôzo yoroshiku.
Era, domo arigato gozaimasu, ale moje opowiadanie zakwalifikowałem do usunięcia przy najbliższej okazji. Ale inne jest w drodze... Wiem, wiem - obiecuję od roku
Moving completed.
Era, domo arigato gozaimasu, ale moje opowiadanie zakwalifikowałem do usunięcia przy najbliższej okazji. Ale inne jest w drodze... Wiem, wiem - obiecuję od roku
Hai, Piotro chan. Moving in progress...piter wrote:slyszales {o}? wynos sie na inne forum jak nie pasuje
Moving completed.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Mnie się wydaje, że Wasza krytyka piter i {o} podchodziła pod miano krytyki strasznie chamskiej i nieuprzejmej. Jeśli Waszym celem było ponizenie Marii to tłum wiwatuje, bo osiągneliscie sukces.
Po takich komentarzach z waszej strony, to, aż sama boję się cokolwiek zamieścić. Wydaje mi się, że raczej powinniście zachecać ludzi do cwiczenia swoich umiejętności pisarskich (może niekoniecznie na forum, ale kartka papieru to też przyjaciel człowieka), a nie zniechęcać, bo po przeczytaniu czegoś takiego, to nawet kartka jest wrogiem numer 1
Poza tym Swoimi wpisami zrobiliscie temu ficowi niezłą reklamnę
Po takich komentarzach z waszej strony, to, aż sama boję się cokolwiek zamieścić. Wydaje mi się, że raczej powinniście zachecać ludzi do cwiczenia swoich umiejętności pisarskich (może niekoniecznie na forum, ale kartka papieru to też przyjaciel człowieka), a nie zniechęcać, bo po przeczytaniu czegoś takiego, to nawet kartka jest wrogiem numer 1
Poza tym Swoimi wpisami zrobiliscie temu ficowi niezłą reklamnę
"I have never had a love like this before, neither has he so..."
Popieram Cichą ( świat się kończy ). Mimimum delikatności Między krytyką a miażdżeniem istnieje jednak pewna różnica. Podobnie jak pomiędzy ironizowaniem a upokarzaniem.
A potem {o} będzie się dziwił "że tak mało osób pisze na forum"
A potem {o} będzie się dziwił "że tak mało osób pisze na forum"
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
W imieniu Piotro chan nie będę się wypowiadał, ale co było chamskiego w mojej recenzji? Ona była tylko całkowicie negatywna - to coś innego niż chamska.
Już wiem. Nie-chamskość oznacza ukrywanie swoich negatywnych uczuć pod płaszczem uśmiechu. Jeśli tak, to bardzo cię proszę - bądź chamem - to jest zdrowsze Gromadzenie negatywnych uczuć niszczy człowieka od środka, a potem się zaczyna iskrzyć na zielono, palić książki na stadionach i rzucać piękne, bezbronne, samotne matki po ścianach (Kwiatuszku... ).
Acha - i nie będę zachęcał do pisania kogoś, o kim przekonany jestem, że nic z tego nie wyniknie (może poza uchiechą Piotro chan). Innymi słowy - do ćwiczenia umiejętności można zachęcać kogoś, kto takowych ma chociaż zalążek. Patrz -> Twórczość -> Zdradzone serca, np.
Lizziett - powiedziałabyś to samo, gdybym napisał tu tylko raz, czy też sugerujesz delikatność mając przed oczyma jedynie recenzję numer 2? Jeśli nie podoba ci się tylko recenzja druga, to pamiętaj, że wcale nie miałem zamiaru jej pisać! Zmuszono mnie do tego! Zdruzgotany zostałem całkowitym niezrozumieniem pierwszej i postanowiłem wyłożyć swoje stanowisko jak najbardziej jednoznacznie i wyraziście
Więcej na temat mojego stosunku do opowiadań można przeczytać także w Zdradzonych sercach.
Już wiem. Nie-chamskość oznacza ukrywanie swoich negatywnych uczuć pod płaszczem uśmiechu. Jeśli tak, to bardzo cię proszę - bądź chamem - to jest zdrowsze Gromadzenie negatywnych uczuć niszczy człowieka od środka, a potem się zaczyna iskrzyć na zielono, palić książki na stadionach i rzucać piękne, bezbronne, samotne matki po ścianach (Kwiatuszku... ).
Acha - i nie będę zachęcał do pisania kogoś, o kim przekonany jestem, że nic z tego nie wyniknie (może poza uchiechą Piotro chan). Innymi słowy - do ćwiczenia umiejętności można zachęcać kogoś, kto takowych ma chociaż zalążek. Patrz -> Twórczość -> Zdradzone serca, np.
Lizziett - powiedziałabyś to samo, gdybym napisał tu tylko raz, czy też sugerujesz delikatność mając przed oczyma jedynie recenzję numer 2? Jeśli nie podoba ci się tylko recenzja druga, to pamiętaj, że wcale nie miałem zamiaru jej pisać! Zmuszono mnie do tego! Zdruzgotany zostałem całkowitym niezrozumieniem pierwszej i postanowiłem wyłożyć swoje stanowisko jak najbardziej jednoznacznie i wyraziście
Więcej na temat mojego stosunku do opowiadań można przeczytać także w Zdradzonych sercach.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Żal mi autorki, też uważam ,że {o} mógł urzyć troche delikatniejszych słów..., ale nie to chciałam napisać... Nieźle mnie rozbawiła ta rozmowa zwłaszcza to co napisał piter tu i w "Zdradzonych sercach" po prostu pękałam ze śmiechu , i jeszcze - Elip facentem, myślałam , że spadnę z krzesła . / Musiałam to napisać/
Czy {o} w "Zdradzonych..." zrobił błąd ortograficzny specjalnie .
Czy {o} w "Zdradzonych..." zrobił błąd ortograficzny specjalnie .
Czytaj między wierszami...
Tylko jeden?
Zrobiłem 6 literówek i 8 umyślnych błędów...
Jestem pewien, że chciałbym tu polecić dwa adresy:
http://www.oko.info.pl
http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/2995/
Zrobiłem 6 literówek i 8 umyślnych błędów...
Jestem pewien, że chciałbym tu polecić dwa adresy:
http://www.oko.info.pl
http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/2995/
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
po 1: dlaczego nie ma postu Kwiata... jak mam go przeczytac, skoro go nie ma..?
po 2: w ktorym miejscu ja bylem chamski..? ja tylko wycialem niektore fragmenty, inne rozwinalem..
Ehh... nie oszukujmy sie... {o} ma racje (te pare literek pisalem pol godziny.. rece odmawialy posluszenstwa..) - z tej 'pisarki' nie bedzie nowej Szymborskiej... dlaczego nie mialbym sie smiac z czegos, co smieszne, ponad wszelka watpliwosc, jest..? zranie uczucia..? wiecie.. jezeli cos takiego jest w stanie kogos zranic, to to sie powinno leczyc.. nie wiem czy choroba jest nadwrazliwosc czy zawyzona samoocena, ale z pewnoscia cos tu jest nie tak...
i proooooooszeeee.. przeczytaj moje opowiadanie.... blaaaagaaaam!!! TAK mi na tym strasznie zalezy...
{o}, z Twojej wypowiedzi wynika, ze uwazasz, ze nic nie wyniknie z moich pisarskich zapedow, a mimo to, zachecasz mnie do dalszych prob..
(KIEDY mnie zachecasz? )
Maria!! naprawde nie zwracaj uwagi! pisz dalej!!
po 2: w ktorym miejscu ja bylem chamski..? ja tylko wycialem niektore fragmenty, inne rozwinalem..
Ehh... nie oszukujmy sie... {o} ma racje (te pare literek pisalem pol godziny.. rece odmawialy posluszenstwa..) - z tej 'pisarki' nie bedzie nowej Szymborskiej... dlaczego nie mialbym sie smiac z czegos, co smieszne, ponad wszelka watpliwosc, jest..? zranie uczucia..? wiecie.. jezeli cos takiego jest w stanie kogos zranic, to to sie powinno leczyc.. nie wiem czy choroba jest nadwrazliwosc czy zawyzona samoocena, ale z pewnoscia cos tu jest nie tak...
niewyobrazalne...Elip wrote:A wyobraź sobie, że jestem dziewczyną.
i proooooooszeeee.. przeczytaj moje opowiadanie.... blaaaagaaaam!!! TAK mi na tym strasznie zalezy...
zgadzam sie w 100%Cicha wrote:Mnie się wydaje, że <cenzura> piter i {o} <cenzura> osiągneliscie sukces. <cenzura> Wydaje mi się, że raczej powinniście <cenzura> ludzi do cwiczenia swoich umiejętności pisarskich <cenzura> zniechęcać, bo po przeczytaniu czegoś takiego, to nawet kartka jest wrogiem numer 1
<cenzura>
{o}, z Twojej wypowiedzi wynika, ze uwazasz, ze nic nie wyniknie z moich pisarskich zapedow, a mimo to, zachecasz mnie do dalszych prob..
(KIEDY mnie zachecasz? )
Maria!! naprawde nie zwracaj uwagi! pisz dalej!!
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
- Mari@_DeLuca***
- Gość
- Posts: 6
- Joined: Sun Oct 03, 2004 1:07 pm
- Contact:
hmm......co ja widze....ale po kolei:
{o} ten drugi fragment został specjalnie przesiąknięty sentymentalizmem obrzucaniem Maxa błotem i nie wiadomo jeszcze czym, bo chciałam zobaczyć jak ty, piter a przede wszystkim dreamerki na to zareagują. Pierwotnie to opowiadanie było nieudanym gniotem co sama musze przyznac bo zostało napisane gdy dopiero zaczynałam pisać ff. Opowiadanie to zostało TYLKO I WYŁĄCZNIE zamieszczone w dziale twórczość, ponieważ przeczytałam temat "kolejny wykład o jakości literatury" czy jakoś tak się nazywał. Chciałam zobaczyć co powiedzą o tym niewypale inni i nie zawiodłam się czytając Twój pierwszy post {o}. Postanowiłam więc dopisać dalszy ciąg opowiadania jeszcze bardziej przygłupawy. Jak widać solidarność damska sie buduje. Piter, nie dopisze ciągu dalszego, chyba ze chcesz dowiedziec sie o pozaziemskiej sielance Tess, Avy i Liz:)))Uprzedzam, że się popłaczesz, ale znajac Ciebie raczej nie ze wzruszenia. Pozdrawiam.
PS.{o} powinieneś przeczytać tłumaczenie Wybór Ocalałej.
{o} ten drugi fragment został specjalnie przesiąknięty sentymentalizmem obrzucaniem Maxa błotem i nie wiadomo jeszcze czym, bo chciałam zobaczyć jak ty, piter a przede wszystkim dreamerki na to zareagują. Pierwotnie to opowiadanie było nieudanym gniotem co sama musze przyznac bo zostało napisane gdy dopiero zaczynałam pisać ff. Opowiadanie to zostało TYLKO I WYŁĄCZNIE zamieszczone w dziale twórczość, ponieważ przeczytałam temat "kolejny wykład o jakości literatury" czy jakoś tak się nazywał. Chciałam zobaczyć co powiedzą o tym niewypale inni i nie zawiodłam się czytając Twój pierwszy post {o}. Postanowiłam więc dopisać dalszy ciąg opowiadania jeszcze bardziej przygłupawy. Jak widać solidarność damska sie buduje. Piter, nie dopisze ciągu dalszego, chyba ze chcesz dowiedziec sie o pozaziemskiej sielance Tess, Avy i Liz:)))Uprzedzam, że się popłaczesz, ale znajac Ciebie raczej nie ze wzruszenia. Pozdrawiam.
PS.{o} powinieneś przeczytać tłumaczenie Wybór Ocalałej.
Hm...
...
Wierzę.
...
PS: Co to jest pośm?
...
Wierzę.
...
PS: Co to jest pośm?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 20 guests