Kawały, dowcipy itp...
Moderator: piter
Na angielskim opowiadaliśmy sobie kawały i usłyszałam coś takiego:
-Doctor, I think there's something wrong with my eyes.
-I think so too. This is a post office.
No i się roześmiałam, ale żeby było śmieszniej to tylko ja Czyżby nikt nie zrozumiał tego dowcipu czy może po prostu on tak naprawdę nie był śmieszny?
Ok więc mam jeszcze jeden:
A discussion at an American airport, in the immigration office:
-Name?
-Muhjamatil Sahtamil.
-Sex?
-Three times a week.
-I mean: male or female?
-Doesn't matter...
Jak widać moje poczucie humoru jest dość ograniczone A raczej dość wybredne... W sumie to bardzo mało dowcipów mnie śmieszy bo większość jest tak naprawdę idiotyczna i ludzie właśnie z takiego idiotyzmu się śmieją a ja nie...
-Doctor, I think there's something wrong with my eyes.
-I think so too. This is a post office.
No i się roześmiałam, ale żeby było śmieszniej to tylko ja Czyżby nikt nie zrozumiał tego dowcipu czy może po prostu on tak naprawdę nie był śmieszny?
Ok więc mam jeszcze jeden:
A discussion at an American airport, in the immigration office:
-Name?
-Muhjamatil Sahtamil.
-Sex?
-Three times a week.
-I mean: male or female?
-Doesn't matter...
Jak widać moje poczucie humoru jest dość ograniczone A raczej dość wybredne... W sumie to bardzo mało dowcipów mnie śmieszy bo większość jest tak naprawdę idiotyczna i ludzie właśnie z takiego idiotyzmu się śmieją a ja nie...
Skoro po angielsku to ja tez coś mam
- Hello, are you there?
- Yes, who are you please?
- I'm Watt.
- What's your name?
- Watt's my name.
- Yes, what's your name?
- My name is John Watt.
- John what?
- Yes, are you Jones?
- No I'm Knott.
- Will you tell me your name then?
- Will Knott.
- Why not?
- My name is Knott.
- Not what?
- Not Watt, Knott.
- What?
Fajne co?
- Hello, are you there?
- Yes, who are you please?
- I'm Watt.
- What's your name?
- Watt's my name.
- Yes, what's your name?
- My name is John Watt.
- John what?
- Yes, are you Jones?
- No I'm Knott.
- Will you tell me your name then?
- Will Knott.
- Why not?
- My name is Knott.
- Not what?
- Not Watt, Knott.
- What?
Fajne co?
To ja mam dłuższe, o pewnym prezydencie...
(We take you now to the Oval Office.)
George: Condi! Nice to see you. What's happening?
Condi: Sir, I have the report here about the new leader of China.
George: Great. Lay it on me.
Condi: Hu is the new leader of China.
George: That's what I want to know.
Condi: That's what I'm telling you.
George: That's what I'm asking you. Who is the new leader of China?
Condi: Yes.
George: I mean the fellow's name.
Condi: Hu.
George: The guy in China.
Condi: Hu.
George: The new leader of China.
Condi: Hu.
George: The Chinaman!
Condi: Hu is leading China.
George: Now whaddya' asking me for?
Condi: I'm telling you Hu is leading China.
George: Well, I'm asking you. Who is leading China?
Condi: That's the man's name.
George: That's who's name?
Condi: Yes.
George: Will you or will you not tell me the name of the new leader of China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir? Yassir Arafat is in China? I thought he was in the Middle East.
Condi: That's correct.
George: Then who is in China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir is in China?
Condi: No, sir.
George: Then who is?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir?
Condi: No, sir.
George: Look, Condi. I need to know the name of the new leader of
China. Get me the Secretary General of the U.N. on the phone.
Condi: Kofi?
George: No, thanks.
Condi: You want Kofi?
George: No.
Condi: You don't want Kofi.
George: No. But now that you mention it, I could use a glass of milk.
And then get me the U.N.
Condi: Yes, sir.
George: Not Yassir! The guy at the U.N.
Condi: Kofi?
George: Milk! Will you please make the call?
Condi: And call who?
George: Who is the guy at the U.N?
Condi: Hu is the guy in China.
George: Will you stay out of China?!
Condi: Yes, sir.
George: And stay out of the Middle East! Just get me the guy at the U.N.
Condi: Kofi.
George: All right! With cream and two sugars. Now get on the phone.
(Condi picks up the phone.)
Condi: Rice, here.
George: Rice? Good idea. And a couple of egg rolls, too. Maybe we should send some to the guy in China. And the Middle East. Can you get Chinese food in the Middle East?
(We take you now to the Oval Office.)
George: Condi! Nice to see you. What's happening?
Condi: Sir, I have the report here about the new leader of China.
George: Great. Lay it on me.
Condi: Hu is the new leader of China.
George: That's what I want to know.
Condi: That's what I'm telling you.
George: That's what I'm asking you. Who is the new leader of China?
Condi: Yes.
George: I mean the fellow's name.
Condi: Hu.
George: The guy in China.
Condi: Hu.
George: The new leader of China.
Condi: Hu.
George: The Chinaman!
Condi: Hu is leading China.
George: Now whaddya' asking me for?
Condi: I'm telling you Hu is leading China.
George: Well, I'm asking you. Who is leading China?
Condi: That's the man's name.
George: That's who's name?
Condi: Yes.
George: Will you or will you not tell me the name of the new leader of China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir? Yassir Arafat is in China? I thought he was in the Middle East.
Condi: That's correct.
George: Then who is in China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir is in China?
Condi: No, sir.
George: Then who is?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir?
Condi: No, sir.
George: Look, Condi. I need to know the name of the new leader of
China. Get me the Secretary General of the U.N. on the phone.
Condi: Kofi?
George: No, thanks.
Condi: You want Kofi?
George: No.
Condi: You don't want Kofi.
George: No. But now that you mention it, I could use a glass of milk.
And then get me the U.N.
Condi: Yes, sir.
George: Not Yassir! The guy at the U.N.
Condi: Kofi?
George: Milk! Will you please make the call?
Condi: And call who?
George: Who is the guy at the U.N?
Condi: Hu is the guy in China.
George: Will you stay out of China?!
Condi: Yes, sir.
George: And stay out of the Middle East! Just get me the guy at the U.N.
Condi: Kofi.
George: All right! With cream and two sugars. Now get on the phone.
(Condi picks up the phone.)
Condi: Rice, here.
George: Rice? Good idea. And a couple of egg rolls, too. Maybe we should send some to the guy in China. And the Middle East. Can you get Chinese food in the Middle East?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Ten nie jest po angielsku, ale bardzo mnei rozbawił
Pewien mlody mezczyzna mial 3 przyjaciolki, po pewnym czasie musial sie
zdecydowac, ktora w koncu poslubic. Dlatego zrobil test. Kazdej dal po
2.000
EURO. Pierwsza przyjaciolka poszla do sklepu, kupila sobie suknie, buty,
piekny kapelusz. Poszla do fryzjera. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Chce byc najladniejsza dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Druga przyjaciolka poszla do sklepu. Kupila stroj pilkarski, telewizor 40?,
wideo i 1000 puszek piwa i abonament Canal +. Przyszla z powrotem do goscia
i mowi:
- To SA moje prezenty dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Trzecia przyjaciolka pomyslala ostro, wziela te pieniadze i wpakowala w
inwestycje, z ktorej po krotkim czasie wyciagnela podwojny wklad. Potem
wziela te pieniadze i wpakowala je w inna inwestycje, ktora rowniez pieknie
prosperowala. I potem znowu to samo i znowu to samo, tak ze po pewnym
czasie
z tych 2.000 EURO zrobila majatek. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Ja z tych pieniedzy bardzo duzo zarobilam na nasza wspolna przyszlosc,
poniewaz Cie kocham.
Mlody mezczyzna byl zachwycony wszystkimi przyjaciolkami, przemyslal
wszystkie odpowiedzi... i ozenil sie z ta ... ktora miala najwieksze cycki.
Moral: Mezczyzni w przeciwienstwie do kobiet nie leca na kase.
Pewien mlody mezczyzna mial 3 przyjaciolki, po pewnym czasie musial sie
zdecydowac, ktora w koncu poslubic. Dlatego zrobil test. Kazdej dal po
2.000
EURO. Pierwsza przyjaciolka poszla do sklepu, kupila sobie suknie, buty,
piekny kapelusz. Poszla do fryzjera. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Chce byc najladniejsza dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Druga przyjaciolka poszla do sklepu. Kupila stroj pilkarski, telewizor 40?,
wideo i 1000 puszek piwa i abonament Canal +. Przyszla z powrotem do goscia
i mowi:
- To SA moje prezenty dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Trzecia przyjaciolka pomyslala ostro, wziela te pieniadze i wpakowala w
inwestycje, z ktorej po krotkim czasie wyciagnela podwojny wklad. Potem
wziela te pieniadze i wpakowala je w inna inwestycje, ktora rowniez pieknie
prosperowala. I potem znowu to samo i znowu to samo, tak ze po pewnym
czasie
z tych 2.000 EURO zrobila majatek. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Ja z tych pieniedzy bardzo duzo zarobilam na nasza wspolna przyszlosc,
poniewaz Cie kocham.
Mlody mezczyzna byl zachwycony wszystkimi przyjaciolkami, przemyslal
wszystkie odpowiedzi... i ozenil sie z ta ... ktora miala najwieksze cycki.
Moral: Mezczyzni w przeciwienstwie do kobiet nie leca na kase.
Podzielę się radością mojego brata
Jasio idzie z mamą do sklepu. Przed sklepem widzi pijaka z krzywymi nogami. I głośno mówi do mamy: - Mamo, ale ten pan ma krzywe nogi! - Jasiu, ale tak nie wolno! Możesz tego pana obrazić! Następnego dnia Jasio znowu idzie z mamą do sklepu, widzi tego samego faceta z krzywymi nogami i głośno mówi: - Ale ten pan ma krzywe nogi! Wtedy mama już straciła cierpliwość i mówi do Jasia: - Jasiu, ile mam ci powtarzać że tak nie wolno! Za karę będziesz siedzieć w domu i nie wyjdziesz dopóki nie przeczytasz Szekspira. Po trzech miesiącach Jasio znowu idzie z mamą do sklepu i widząc faceta z krzywymi nogami mówi: - Cóż to za moda nastała w tych czasach, żeby swe jaja nosić w nawiasach.
Jasio idzie z mamą do sklepu. Przed sklepem widzi pijaka z krzywymi nogami. I głośno mówi do mamy: - Mamo, ale ten pan ma krzywe nogi! - Jasiu, ale tak nie wolno! Możesz tego pana obrazić! Następnego dnia Jasio znowu idzie z mamą do sklepu, widzi tego samego faceta z krzywymi nogami i głośno mówi: - Ale ten pan ma krzywe nogi! Wtedy mama już straciła cierpliwość i mówi do Jasia: - Jasiu, ile mam ci powtarzać że tak nie wolno! Za karę będziesz siedzieć w domu i nie wyjdziesz dopóki nie przeczytasz Szekspira. Po trzech miesiącach Jasio znowu idzie z mamą do sklepu i widząc faceta z krzywymi nogami mówi: - Cóż to za moda nastała w tych czasach, żeby swe jaja nosić w nawiasach.
Dziś mnie omal nie wyrzucili z wykładu, bo nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Kawał to może nie wyżyny dobrego humoru, ale na nudnym wykładzie rozbudził mnie całkowicie
Muzycy z Prodigy przylecieli na Litwę zagrać koncert. Wychodząc z samolotu przywitały ich kobiety w ludowych strojach z chlebem i solą na tacy. Lider zespołu uśmiechnął się, po czym powiedział
- No tak to nas jeszcze nigdzie nie przyjęli!
Pochylił się nad tacą, przytkał jedną dziurkę, a drugą pociągnął
Muzycy z Prodigy przylecieli na Litwę zagrać koncert. Wychodząc z samolotu przywitały ich kobiety w ludowych strojach z chlebem i solą na tacy. Lider zespołu uśmiechnął się, po czym powiedział
- No tak to nas jeszcze nigdzie nie przyjęli!
Pochylił się nad tacą, przytkał jedną dziurkę, a drugą pociągnął
Niezłe Olka Tak samo jak kawał {o}
A dziś słyszałam coś takiego:
Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod
nosem:"k**wa".
- Co powiedziałeś tatusiu - pyta Jasio.
- Aaaa... powiedziałem.... "duduś" - odpowiada ojciec.
- tatusiu, a co to jest duduś
- Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko
- Tato, a jak on wygląda?
- A, ma takie rączki i nóżki....
- Tatusiu, a cojedzą dudusie?
- Mmm. Jedzą warzywa owoce....
- A tato, a czy dudusie mają dzieci?
- Noo, tak
- To znaczy, że dudusie się rozmnażają?
- Tak
- A jak się nazywają dzieci dudusia?
- Eee...dudusiątka.
- A jak wyglądają dudusiątka?
- Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe
- A co jedzą dudusiątka?
- Eeee..... mleczko piją...
- Tato, a gdzie mieszkają dudusie?
- K**WA!!!! POWIEDZIAŁEM K**WA!!!!!!!!
Nawet fajne
A dziś słyszałam coś takiego:
Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod
nosem:"k**wa".
- Co powiedziałeś tatusiu - pyta Jasio.
- Aaaa... powiedziałem.... "duduś" - odpowiada ojciec.
- tatusiu, a co to jest duduś
- Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko
- Tato, a jak on wygląda?
- A, ma takie rączki i nóżki....
- Tatusiu, a cojedzą dudusie?
- Mmm. Jedzą warzywa owoce....
- A tato, a czy dudusie mają dzieci?
- Noo, tak
- To znaczy, że dudusie się rozmnażają?
- Tak
- A jak się nazywają dzieci dudusia?
- Eee...dudusiątka.
- A jak wyglądają dudusiątka?
- Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe
- A co jedzą dudusiątka?
- Eeee..... mleczko piją...
- Tato, a gdzie mieszkają dudusie?
- K**WA!!!! POWIEDZIAŁEM K**WA!!!!!!!!
Nawet fajne
świetne te kawały {o}
Olka- urocze zdjęcie
A teraz mój kawał, cóż...nie jest to pewnie nic nowego, ale zawsze :
Siedzi sobie sroka na brzozie, a tu nagle do brzozy podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje jak krowa spokojnie sadowi się koło niej na gałęzi, wreszcie pyta się krowy:
- Krowa, co ty robisz?
- No przyszłam sobie wisienek pojeść - mówi krowa.
- Ty Krowa... ale to jest brzoza a nie wiśnia.
- Spoko... wisienki mam w słoiczku.
Olka- urocze zdjęcie
A teraz mój kawał, cóż...nie jest to pewnie nic nowego, ale zawsze :
Siedzi sobie sroka na brzozie, a tu nagle do brzozy podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje jak krowa spokojnie sadowi się koło niej na gałęzi, wreszcie pyta się krowy:
- Krowa, co ty robisz?
- No przyszłam sobie wisienek pojeść - mówi krowa.
- Ty Krowa... ale to jest brzoza a nie wiśnia.
- Spoko... wisienki mam w słoiczku.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Podobno autentyczne wydarzenie:
Miejsce akcji: Opole
Czterech kumpli postanowiło się zabawić, więc spalili trochę trawki
i postanowili pojeździć maluchem po mieście. Jeżdżą tak po mieście, w końcu wpadli na rondo i kręcą się na nim w kółko, żeby faza była lepsza.
No ale trochę się to im znudziło, więc dla odmiany zaczęli jeździć po
tym rondzie do tyłu. W pewnym momencie łup, walnęli w drugi samochód.
Przerażeni siedzą dalej w samochodzie i nie wychodzą. Zaraz zjawiła się
policja (tak to jest, jak są potrzebni to ich nie ma a tu chwila moment
i już byli), blisko miała bo na następnym skrzyżowaniu jest komisariat.
Chłopaki dalej stripowani siedzą w tym aucie i nie wychodzą, w końcu
podchodzi do nich policjant i mówi:
- Spokojnie chłopaki, nie bójcie się, koleś ma 2 promile i jeszcze mówi, że jechaliście do tyłu.
Miejsce akcji: Opole
Czterech kumpli postanowiło się zabawić, więc spalili trochę trawki
i postanowili pojeździć maluchem po mieście. Jeżdżą tak po mieście, w końcu wpadli na rondo i kręcą się na nim w kółko, żeby faza była lepsza.
No ale trochę się to im znudziło, więc dla odmiany zaczęli jeździć po
tym rondzie do tyłu. W pewnym momencie łup, walnęli w drugi samochód.
Przerażeni siedzą dalej w samochodzie i nie wychodzą. Zaraz zjawiła się
policja (tak to jest, jak są potrzebni to ich nie ma a tu chwila moment
i już byli), blisko miała bo na następnym skrzyżowaniu jest komisariat.
Chłopaki dalej stripowani siedzą w tym aucie i nie wychodzą, w końcu
podchodzi do nich policjant i mówi:
- Spokojnie chłopaki, nie bójcie się, koleś ma 2 promile i jeszcze mówi, że jechaliście do tyłu.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
A po co hiphopowcy chodzą do lasu? Poziomki
- Panie Boże, ile to dla Ciebie jest milion lat?
- To dla mnie jak sekunda...
- A ile to dla Ciebie milion euro ?
- To dla mnie jak cent...
- Mógłbyś mi Panie Boże zatem podarować milion euro?
- Tak, za sekundę
No i jeszcze świeżutko z basha. Autentyki autentykami, ale ten na pewno jest autentykiem
Siedziałem u promotora i jakis jego magisterek powiedział: "Nie dotykac mi laptopa bo mam włączony program liczący", po czym opuścił chwilowo salę. Gdy drzwi się za nim zamknęły patrzę, a moj promotor podszedł do laptopa, zresetował go, otworzył jakis edytor i coś tam sobie napisał. Magisterek wrócił po 5 min, popatrzył na ekran i zdezorientowany zapytał: "co to?", promotor rzekł radośnie: KOPYTKO
- Panie Boże, ile to dla Ciebie jest milion lat?
- To dla mnie jak sekunda...
- A ile to dla Ciebie milion euro ?
- To dla mnie jak cent...
- Mógłbyś mi Panie Boże zatem podarować milion euro?
- Tak, za sekundę
No i jeszcze świeżutko z basha. Autentyki autentykami, ale ten na pewno jest autentykiem
Siedziałem u promotora i jakis jego magisterek powiedział: "Nie dotykac mi laptopa bo mam włączony program liczący", po czym opuścił chwilowo salę. Gdy drzwi się za nim zamknęły patrzę, a moj promotor podszedł do laptopa, zresetował go, otworzył jakis edytor i coś tam sobie napisał. Magisterek wrócił po 5 min, popatrzył na ekran i zdezorientowany zapytał: "co to?", promotor rzekł radośnie: KOPYTKO
- Liz ParkerEvans
- Gość
- Posts: 13
- Joined: Wed Jan 26, 2005 10:54 pm
- Location: Gdynia
- Contact:
Przeczytajcie to ! Świetne
Historia w autobusie
Zabrze, autobus linii 720 - prawie pusty. Środek zimowego dnia, na dworze pada śnieg.
Postacie: Ja, Kanar, Kierowca.
Siedzę w autobusie. Nagle wsiada Kanar.
Kanar:Bileciki do kontroli!
Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham.
Kanar:Bilecik!
Ja:Trąbka
Kanar:Jaka trąbka?
Ja:Jaki bilecik?
Kanar:Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja:Po co?
Kanar:Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Nie wierzę panu!
Kanar:(pokazując mi legitymację kontrolera MPK):
Oto moja legitymacja.
Ja:A oto moja (odpowiadam, pokazując legitymację szkolną).
Kanar:Proszę mi pokazać pana bilet!
Ja:Proszę mi pokazać pańską kartę szczepień!
Kanar:Ma pan bilet?
Ja:NIE.
Kanar:W takim razie proszę o dokumenty.
Ja:Nie mam.
Kanar:A ta legitymacja?
Ja:To nie moja! Znalazłem!!
Kanar:To dlaczego jest na niej pana zdjęcie?
Ja:Zbieg okoliczności!
Kanar:Proszę mi pokazać dokumenty!
Ja:Są TAM! (mówię, wskazując na kieszeń kurtki
Kanara).
Kanar:Proszę mi pokazać PANA dokumenty!
Ja:Którego pana?
Kanar:Pokaże mi pan dokumenty?
Ja:Nie pokażę!
Kanar:Bo zawołam policję!
Ja:Bo zawołam ojca!
Kanar:Proszę przestać się wygłupiać.
Ja:Proszę przestać się czepiać!
Kanar:Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja:No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar:Jeżeli nie zobaczę biletu będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja:Może wreszcie mi pan wyjaśni, kim pan jest?
Kanar:(trochę zmieszany): Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Proszę o legitymację.
Kanar:Już pan widział!
Ja:Chcę do ręki!
Kanar wyciąga legitymację i podaje mi.
Ja:(biorę ją, chowam, po chwili wyciągam i
mówię): Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar:Co proszę?
Ja:Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę o bilet do kontroli.
Kanar:To ja jestem kontrolerem!
Ja:Ma pan bilet?
Kanar:Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja:Tak, a mój ojciec w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar:(rzucając się na mnie): Proszę oddać mi moją legitymację!
Ja:Aaa! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!! Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas.
Kierowca:Co tu się dzieje?
Ja:Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu.
Kanar:Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca:(zwracając się do nas obu): Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda
ją dokładnie i mówi): To nie jest pana zdjęcie!
Ja:Jestem po operacji plastycznej!
Kierowca:(do Kanara): Ale pan jest całkiem podobny ...
Kanar:Bo to moja legitymacja!
Kierowca:(wskazując na mnie): Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar:Bo mi ją zabrał!
Ja:Nieprawda! To jest pomówienie! Przypadkiem wypada mi z kieszeni karta autobusowa
Kierowca:(podnosząc ją): Czy to pana?
Kanar:Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja:A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pytał pan o bilet.
Kanar i kierowca (razem): IDIOTA!!!
Historia w autobusie
Zabrze, autobus linii 720 - prawie pusty. Środek zimowego dnia, na dworze pada śnieg.
Postacie: Ja, Kanar, Kierowca.
Siedzę w autobusie. Nagle wsiada Kanar.
Kanar:Bileciki do kontroli!
Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham.
Kanar:Bilecik!
Ja:Trąbka
Kanar:Jaka trąbka?
Ja:Jaki bilecik?
Kanar:Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja:Po co?
Kanar:Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Nie wierzę panu!
Kanar:(pokazując mi legitymację kontrolera MPK):
Oto moja legitymacja.
Ja:A oto moja (odpowiadam, pokazując legitymację szkolną).
Kanar:Proszę mi pokazać pana bilet!
Ja:Proszę mi pokazać pańską kartę szczepień!
Kanar:Ma pan bilet?
Ja:NIE.
Kanar:W takim razie proszę o dokumenty.
Ja:Nie mam.
Kanar:A ta legitymacja?
Ja:To nie moja! Znalazłem!!
Kanar:To dlaczego jest na niej pana zdjęcie?
Ja:Zbieg okoliczności!
Kanar:Proszę mi pokazać dokumenty!
Ja:Są TAM! (mówię, wskazując na kieszeń kurtki
Kanara).
Kanar:Proszę mi pokazać PANA dokumenty!
Ja:Którego pana?
Kanar:Pokaże mi pan dokumenty?
Ja:Nie pokażę!
Kanar:Bo zawołam policję!
Ja:Bo zawołam ojca!
Kanar:Proszę przestać się wygłupiać.
Ja:Proszę przestać się czepiać!
Kanar:Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja:No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar:Jeżeli nie zobaczę biletu będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja:Może wreszcie mi pan wyjaśni, kim pan jest?
Kanar:(trochę zmieszany): Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Proszę o legitymację.
Kanar:Już pan widział!
Ja:Chcę do ręki!
Kanar wyciąga legitymację i podaje mi.
Ja:(biorę ją, chowam, po chwili wyciągam i
mówię): Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar:Co proszę?
Ja:Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę o bilet do kontroli.
Kanar:To ja jestem kontrolerem!
Ja:Ma pan bilet?
Kanar:Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja:Tak, a mój ojciec w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar:(rzucając się na mnie): Proszę oddać mi moją legitymację!
Ja:Aaa! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!! Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas.
Kierowca:Co tu się dzieje?
Ja:Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu.
Kanar:Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca:(zwracając się do nas obu): Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda
ją dokładnie i mówi): To nie jest pana zdjęcie!
Ja:Jestem po operacji plastycznej!
Kierowca:(do Kanara): Ale pan jest całkiem podobny ...
Kanar:Bo to moja legitymacja!
Kierowca:(wskazując na mnie): Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar:Bo mi ją zabrał!
Ja:Nieprawda! To jest pomówienie! Przypadkiem wypada mi z kieszeni karta autobusowa
Kierowca:(podnosząc ją): Czy to pana?
Kanar:Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja:A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pytał pan o bilet.
Kanar i kierowca (razem): IDIOTA!!!
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 9 guests