Post
by luki » Sun Oct 12, 2003 12:16 am
Dowcip, po którym leżałem na Ziemi. Na rozluźnienie. BLAH:
Pan Slowinski dzwoni do kliniki polozniczej w celu otrzymania wiadomosci o swojej zonie operowanej tego samego dnia.
W tej chweili z przyczyn technicznych telefon zostal rozlaczony, a za chwile poloczono go z kierownikiem warsztatu samochodowego, ktory wlasnie informowal klijenta o stanie taksowki.
-Halo czy pan mnie slucha?
-Oczywiscie
-Praca byla bardzo ciezka wmontowalismy jej caly tyl, zbyt silnie zuzyte scianki wskazuja na to, ze pan nie tylko sam jezdzil, ale takze panscy koledzy. Poza tym zauwazylismy, ze panski tlok nic a nic nie jest warty. I to stary i zniszczony. Dzis wyprobowalismy nowy lepszy od panskiego, bylismy wprost zachwyceni rezultatem, obciazylismy ja tak ile tylko bylo mozna, wchodzilismy na nia az w 6 na raz i wszystkich dzielnie przetrzymala, tylko cokolwiek zarzucala przodem, natomiast tylem posuwala sie dobrze. Wprowdzie po wykonaniu tych wszystkich zabiegow zaczelo sie jej iskrzyc z tylu, a z przodu zazely buhac kleby dymu to jednak zachowywala sie bardzo dzielnie.Przod naprawilismy przez wkrecenie do pochwy sprzegla gumowego.
-Halo czy pan mnie slucha?
Pan slowinski nie sluchal, atak serca mu nie pozwolil.