Muzyka a film - interpretacje utworów z Roswell

Rozmowy o muzyce z Roswell i nie tylko...

Moderator: LEO

Loki
Gość
Posts: 10
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:59 pm

Post by Loki » Sun Jul 20, 2003 7:40 pm

Muzyka w Roswell do wszystkich(no prawie) scen, jest wedłóg mnie idealnie dodana, nie można było do smutnych scen dodać odpowiednio smustnej muzyki lepiej niż to już zrobiono.

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Jul 20, 2003 8:48 pm

Kochani, piosenki jakie zostały umieszczone posiadają oprócz muzyki słowa i poetykę, która jest w równym stopniu ważna i powiązana z rozgrywającymi się wydarzeniami. Wracam jeszcze raz do słów piosenki Jane Siberry - Calling All Angels z "Mirace".

Santa Maria, Santa Teresa,
Santa Anna, Santa Susannah
Santa Cecilia, Santa Copelia,
Santa Domenica, Mary Angelica
Frater Achad, Frater Pietro,
Julianus, Petronilla
Santa, Santos,
Miroslaw, Vladimir
and all the rest

oh, a man is placed upon the steps, a baby cries
high above you can hear the church bells start to ring
and as the heaviness, oh the heaviness
the body settles in
somewhere you can hear a mother sing

then it's one foot then the other
as you step out onto the road, step out on the road
how much weight? how much?
then it's how long? and how far?
and how many times, oh, before it's too late?

calling all angels
calling all angels
walk me through this one
don't leave me alone
calling all angels
calling all angels
we're tryin' and we're hopin' but we're not sure how...

and every day you gaze upon the sunset
with such love and intensity
why it's ...it's almost as if
if you could only crack the code
then you'd finally understand what this all means

ah, but if you could...do you think you would
trade in all, all the pain and suffering?
ah, but then you'd miss
the beauty of the light upon this earth
and the, the sweetness of the leaving

calling all angels
calling all angels
walk me through this one
don't leave me alone
calling all angels
calling all angels
we're tryin' and we're hopin'
but we're not sure how...

calling all angels
calling all angels
walk me through this one
don't leave me alone
callin' all angels
callin' all angels
we're tryin'
we're hopin'
we're hurtin'
we're lovin'
we're cryin'
we're callin'

'cause we're not sure how this goes

Image
Image
Image[/img]

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Jul 20, 2003 9:35 pm

Właśnie gdzieś pisałam o tej piosence... rozpływam się z zachwytu... wiecie, może za dużo słodzę, ale już wiem po co są takie forum! tak - nazwijcie Amerykę moim imieniem;) Wszyscy myślimy podobnie a casami wręcz czytamy sobie w myślach i to jest najfajniejsze... nie myślałam, że ten temat zaowocuje takim odzewem i nie myślałam, że aż z tak wieloma osobami będę mogła powymieniać zdania na temat intrerpretacji treści tego, co umila ludziom życie - bo czymże by był czas na Ziemi, gdybyśmy spędzali go w ciszy??
Wzywając aniołów... to takie piekne, bo przecież dotyka nie tylko wiary, ale na niej właśnie bazuje. Anioły o różnych imionach, nie ważne z jakiego kraju, każdy może pomóc i każdego błaga się o pomoc, gdy nadchodzi jakaś indywidualna dla każdego chwila prawdy...
...stając przed stopniem schodów słyszymy płacz dziecka i dĄwięk dzwonu i pomimo ciężaru jaki ze sobą dĄwigamy słyszymy pocieszjący głos matki, na pomoc której zawsze człowiek może liczyć...krok po kroku zastanawiamy się ile razy jeszcze upadniemy, jak daleko jeszcze mamy iść, gdzie jest kres? ile razy, zanim będzie zbyt póĄno? wzywamy anioły, wierzymy, staramy się, ale nie jesteśmy pewni, czy to tak właśnie powinno wyglądać...szukamy sensu zycia...a czy gdybyś mógł, zamieniłbyś cały ból i cierpienie? wtedy nie zaznałbyś piękna światła o poranku i słodyczy życia...
...wzywamy anioły
...nie zostawiajcie mnie samej...
...staramy się...mamy nadzieję...cierpimy...kochamy...płaczemy...wzywamy pomocy...

to taka sliczna piosenka i za każdym razem myślę o R i scenie w szpitalu...
bał się wierzyć, nie mógł znaleĄć rodziny i matki, do której mógł zwrócić się o pomoc, więc i nie wierzył w anioły. Tymczasem uzdrawiając dzieci dla nich i dla ich rodziców stał się jednym z nich... to niesamowite, bo odzyskał coś, czego tak naprawdę nigdy nie stracił: wiarę w Boga...wiarę, którą miał nawet Michael. Ciągle zastanawiał się nad tym co tu robią, Max oczywiście, bo to on jest głównym myślicielem w serii:), ale i miewał wątpliwości, czuł osamotnienie i bezsilność, wątpił - kto oglądał końcówkę III serii wie o czym piszę... szukanie sensu zycia to zadanie na...całe życie...
Dziękuję za tę piosenkę i dedykuję ją :) każdemu, kto czasami znajduje się na rozdrożach i nie jest pewien, jaką decyzję podjąć. Życie bywa wredne, ale jak powiedział pewien filmowy dedektyw Remington Steel "Nie ważne ile razy upadniesz, ale ile razy się podnisiesz"!
Last edited by LEO on Wed Sep 08, 2004 10:29 pm, edited 1 time in total.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Jul 20, 2003 9:39 pm

Przypomniało mi się, jak patrzyłam na zdjęcia... Liz powiedziała "Nie możesz udawać Boga"... Pamiętam, jak Max miotał się nie mając czasu na uleczenie wszystkich dzieci i zawód i złość Michaela, który nie mógł zrobić nic, poza wyniesieniem nieprzytomnego Maxa ze szpitalnej sali... pamiętam, że płakałam wtedy... każda seria ma świąteczne odcinki, ale ten był wyjątkowy - nie wspominając nawet humoru "świątecznej faszystki":)

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Jul 20, 2003 10:04 pm

Dzięki Leo za piekne zinterpretowanie poetyki utworu. Odnoszę to do postaci Maxa i to co powiedziałaś, przyrównując go do anioła....
I tak zastanawim się, czy człowiek oddający tak wiele z siebie innym , często z narażeniem życia, czy nie jest bardziej godny wyniesienia, niż inny, który tylko mocno i głośno deklaruje wiarę?
Nie odnoszę tego do żadnej religii, bo to często dzieli ludzi ale w tym wypadku są to dla mnie wartości uniwesalne, bliskie i zrozumiałe przez wszystkich.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Jul 20, 2003 10:15 pm

To problem dzisiejszych czasów: często deklaracje nie wychodzą poza nic więcej jak słowa. Oczywiście, że powinno się nagradzać każde udzielenie komuś pomocy, wsparcie, czasami zwykłą uprzejmość, której dziś coraz częściej brakuje, ale niektórzy są zwolennikami teorii, że ci, którzy są najlepsi są najbardziej doświadczani przez los, by być bliżej jakiejś ostatecznej nagrody - raju, nirwany, czy po prostu szczęścia. Max miał i ma podstawowy problem: chce ochronić wszystkich, wszystkim pomóc, naraża siebie, a wiadomo, że zbawić świata nie jest w stanie. Nikt z nas nie potrafi dokonać tego samodzielnie. Żeby było lepiej, musi chcieć każdy.

Guest

Post by Guest » Mon Jul 21, 2003 12:02 am

Leo, jestem Ci bardzo wdzięczna że wymyśliłaś taki temat - muzyka wpleciona w nasze Roswell to skarbnica wszelakich uczuć: to są wszystkie niewypowiedziane skargi, żale, niepewności, ukrywana miłość i płonąca namiętność. W całym tym morzu szczęścia (dla mnie ta muzyka jest niebywałym szczęściem) mam kilka ulubionych "perełek"...
Oczywiście Mazzy Star (zgadzam się z wszystkim tym, co napisano powyżej lub kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej) a dalej:

Save Ferris - Let me in
Beth Orton- She cries Your name
Counting Cows - Amy hit the atmosphere
Eagle Eye Cherry -Save Tonight

Jest też piosenka, która bardzo mnie boli. Może to przez tekst a może przez scenę, której towarzyszyła - Fisher-I will love you. Ta noc, Tess i Max'a tak mnie dobiła że miałam ochotę by nigdy więcej nie oglądać "Roswell". Wszystko było nie takie, nie tu, nie teraz i jedno wielkie pytanie : DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO??? Moja wizja rozpadła się w pył. Tess obiecywała go kochać zawsze równocześnie dając warunek: pokochasz mnie, odepchniesz Liz a ja dam Ci wspomnienia z poprzedniego życia, dam Ci radość której już nie pamiętasz, dam Ci moje serce tak jak dałam swoją rękę na naszej planecie. Miłość to nie układ wymienny gdzie wszystko można za "coś", to nie szantaż gdzie kartą przetargową jest człowiek. Ktoś mi kiedyś powiedział "nigdy nie mów nigdy i zawsze" - nie ma miłości na zawsze bo nigdy słońce nie uroni łzy, bo w oczach nie zobaczysz gwiazd jeśli jesteś egoistą, jeśli chcesz mieć na własność cały świat, jeśli chesz mieć prawo do dawania i obierania życia, jeśli8 chcesz mieć prawo do pozbawiania ludzi wspomnień. W konsekwencji Tess przegrała, użyła zła by posiąść dobro-miłość i dlatego jej czas się skończył... Nikt z nas tego nie wiedział przyglądając się somnabulicznej scenie w obserwatorium, nikt z nas nie wiedział czy tak właśnie ma wyglądać koniec - piosenka zaś powiedziała prawdę. Masz rację Leo - muzyka "Roswell" to biały kruk, ewenement w świecie show-biznesu, tanich kobiet i całej masy pieniędzy.

Fisher - I Will Love You

Till my body is dust
Till my soul is no more
I will love you
Love you

Till the sun starts to cry
And the moon turns to rust
I will love you
Love you

But I need to know
Will you stay for all time
Forever and a day?

And I'll give my heart
Till the end of our time
Forever and a day

And I need to know
Will you stay for all time
Forever and a day?

And I'll give my heart
Till the end of our time
Forever and a day

Till the stars fill my eyes
And we touch the last time
I will love you
Love you
I will love you
Love you
I will love you
Love you


Przepraszam, że tak się rozpisałam - to troszkę przez Elkę :roll: :D (pozdrawiam Cię Eluś mocnnooo) bo to dzięki niej tutaj wpadłam (Leo kochana, masz na naszym forum świetną reklamę :D :D :D ) Aha, mam jeszcze pytanie: z której sceny jest piosenka "We will meet again"- Vast? Klimat, który tworzy jest niesamowity, czarny jak roswelliańskie niebo Nowego Meksyku... Leo, co o tym myślisz? Proszę napisz cokolwiek Ci przyjdzie do głowy. Całuski dla wszystkich :calus: i mój ulubiony Jasonowy Aniołek pokoju na dobrej nocki :angel: i miluśkich snów Wam życzę.

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Mon Jul 21, 2003 1:00 am

I wzajemnie Aniu, wnosisz tu tyle ciepła.. Twój opis miłości Tess do Maxa, na czym faktycznie opierało się jej uczucie, jak bardzo było kruche, ile w tym było kalkulacji i chęci zawładnięcia i zapanowania nad nim ...Wyglada na to że poprzez słowa piosenek, twórcy dawali nam wskazówki jak rozumieć intencje bohaterów (..jeszcze jedna zagadka tego niezwykłego serialu).
Zauważyłyście jedną rzecz. :?: Wszystkie piosenki jakie omawiamy, te nam bardzo bliskie....dotyczą osoby Maxa....
Czyżby to tylko on niósł te najbardziej poruszające momenty? Dla mnie tak.
Buziaki dla wszystkich :calus:

Lizzie

Post by Lizzie » Wed Jul 23, 2003 10:10 am

Słodko się was czyta słonka, nie śmiałam się wcześniej wtrącać, ale jestem-mój wybór nie jest szczególnie wyrafinowany :wink: ale to piosenka która na zawsze mnie( i nie tylko) będzie się kojarzyć z Roswell, która niejako skazała mnie na ten serial :wink: prześladując hipnotyczną, magnetyczną melodią i słowami- najprostszymi z możliwych, niemal monotonnymi, niemożliwymi do zapomnienia. Tak bardzo poruszającymi, prowokującymi do pytania "Kim jestem?" i "Dlaczego?. I nic na to nie poradzę, niezależnie w jakim miejscu jestem, gdy słyszę Dido spiewającą "Here with me" natychmiast widzę trzy sylwetki- dziewczynę i dwóch chłopców, powoli wychodzących z półmroku. I zawsze zastanawiałam się- czyje myśli stworzyły te słowa?Bo gdy słyszę
"Oh I'm what I'm
I'll do what I want"
myślę o Maxie i niemal identycznych słowach jakie wypowiedział w Toy House. Myślę też o pozostałych hybrydach(macie racje, okropne słowo, takie...mechaniczne), o ich gniewie, goryczy, złości, ze są tym "czym są" choć nie prosili się, nie godzili na tą nieszczęsną odmienność, na to że będą na nich patrzeć ze strachem i obrzydzeniem, ze świat będzie gotów pozreć ich żywcem :wink: głos Dido brzmi wyzywająco i smutno jednocześnie, w paru słowach zawarty zarazem bunt i cicha rezygnacja...piękne.
potem słyszę "I didn't hear you leave, I wonder how Am I still here"(.....)
"I don't want to call my friends, they might wake my from this dream
I don't want to leave this bed, risk forgeting all what've been"
i myślę o Liz która musiała umrzeć by zacząć żyć, o śnie który z czasem stał sie dla niej zbyt okrutny, ale nigdy nie przetała go snić. Ktory odebrał jej przyjaciela, normalność, część marzen i osobowości, ale nigdy nie potrafila z niego zrezygnować. Tak jak z Maxa, choć wiedziała kim powoli staje się przy nim..ale gdyby zniknął...jak mogłaby wciąż tu być?Oddychać, spać, chodzic, istnieć?
Chyba trudno o bardziej adekwatna, doskonalej współgrajacą z serialem piosenkę...razem z ostatnimi scenami "Destiny", mogła złamać serce...
Leo, "Miracle" to jeden z moich ulubionych ep. więc trochę sobie o nim poczytałam- masz rację, zresztą nie tylko my uznalismy go za jeden z najlepszych odc "świątecznych" a przecież w Stanach kazdy serial musi mieć swoje pięć minut z choinką i jemiołą :P ktośnapisał że w tym odcinku było to co wszystkich tak ujęło w 1 sezonie- tragizm bez patosu połączony z ironicznym poczuciem humoru. Spotkałam się równiez z czymś, nad czym przyznam, nie zastanawiałam się- kogos bardzo zaniepokoił fakt, ze nikt nie zauwazył że cudu dokonał chłopak nie wierzacy w Boga...a jak moze istniec jakikolwiek cud bez Boga? Autor uznał to za prowokujace...prosze, jaki bluznierczy serial oglądamy :lol:
co do Maxa i jego osłabnięcia po uzdrowieniu, to juz wtedy ukułam na ten temat specjalną teorię :wink: on wcale tak Ąle się nie poczuł...słabo zrobiło mu się dopiero na widok Michaela i na myśl o truciu jakiego będzie wysłuchiwał przez najblizszy tydzień. Profilaktycznie stracił przytomnosć i ominęło go ględzenie przez całą drogę z Phoenix a Misiek tak sie przejął ze zapomnial go monumentalnie zjechać :twisted: whatever Maxwell
wybaczcie jesli strzelilam błedy w tekscie pios., ale pisala ze sluchu.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Wed Jul 23, 2003 11:43 am

KOCHANI!!!
przyznam się szczerze, że tworząc ten temat chciałam chociaż na moment mieć złudzenie, że odzyskam to,co miałam w liceum, a mianowicie zainteresowanie piosenkami. tymczasem nie tylko przyblizyłam się do tego, ale i dostałam od was wszystkich cudowny prezent, jakiego się niespodziewałam!! Wasze zainteresowanie i co najważniejsze odkryłam rzecz która wcale nie jest tak oczywista: ludzie potrafią pisać o piosenkach, słuchać ich nie rpzez pryzmat melodii, która co prawda urzeka, ale tekst ją dopełnia i wnosi ból, radość, miłość, uczucia, których brakuje nam w codziennym życiu, bo tak jak już wiele osób pisało na tym forum: dziś panują prawa dżungli i bezceremonialnego chamstwa, co jest okropne. Przeraża mnie też fakt, że zamykamy się w domach i cieszymy spokojem przed szklanym ekranem, zamiast iść do kina i czasami nawet z nieznajomym porozmawiać o filmie, który się oglądnęło. Nie robimy tego z wielu pwodów: ceny biletów są jednym z nich zapewne, ale przede wszystkim krępuje nas lęk przed zaczepieniem kogoś, kto może okazać się łobuzem:) Odbiegam od tematu.... przepraszam...Wasze zainteresowanie muzyką jest dla mnie potwierdzeniem faktu, że ktoś potrafi o niej mówić i jej słuchać a to oznacza, że jest nas więcej niż myślałam:) W liceum siadaliśmy na każdej przerwie z tekstami piosenek z opakowań kaset i cd różnych artystów, czytaliśmy, interpretowaliśmy, a z głosników radiowęzła leciała tak rozmaita muzyka, że można było poznać zarówno szarego wróbelka tj. Edith Piaf jak i Metallicę.

ANIU - I will love you - to temat rzeka! Jest słodka i poruszająca. Twoja interpretacja sprawiła, że zobaczyłam tę scenę przed oczami po raz kolejny i przypomniało mi się parę innych momentów. Przede wszystkim ta scena, już w następnym odcinku - po przebudzeniu. Oczy Maxa. On wiedział to, co ty napisałaś: że wszystko jest nie tak jak być powinno. Sam nie wiedział za bardzo co zrobił, ale tak bardzo potrzebował wtedywsparcia, że nie mógł odmówić sobie i jedynej postaci, która przy nim trwała. Masz rację - sytuacja, to co się stało, było dla Maxa jak trans hipnotyczny i jego najgłębsza faza. Chcial się poczuć bezpiecznie, chciał się poczuć kochanym, chciał poczuć, że nie jest sam. jak każdy z nas i on chciał poznać smak miłości, ale to co się działo oraz działania Tess pchnęły go w niewłaściwym kierunku. Max kochał Liz nawet gdy obrócił się w proch... ironia losu, czy przepowiednia piosenki? Czy zostanie? Dla niej? Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że w ogóle będzie mu dane zobaczyć własny statek i podjąć samobójczą próbe powrotu do prawdziwego domu, albo raczej do miejsca, gdzie wszystko dla niego się zaczęło, bo ciężko nazywać domem miejsce, którego nigdy nie widziało się na oczy, do którego powrót kosztujetak wiele wyrzeczeń i w którym nagrodą za powrót jest potępienie i śmierć. Co do piosenki Vast "will we meet again", to nie mam jej w spisie, ale poszukam, może poznam po słowach lub melodii, jak usłyszę i rozpoznam od razu dam znać. mam tylko jedną piosenkę Vast - Free, z drugiej serii, 4 odcinka, gdy Maria czekała na Michaela w Craschdown.

ELU - coś w tym jest, że piosenki towarzyszące Maxowi towarzyszą i nam. Z pewnością to dzięki ich poetyce. Co do doboru tekstu czasami odnoszę wrażenie, iż to piosenki, które przecież nie powstały jako ścieżka dĄwiękowa do serialu, tylko zostały do niego dobrane tworzą ten serial prawie od podstaw! Max jako postać ma w sobie to coś, co sprawia, że zastanawiamy się nad naszym postępowaniem. Każe nam mysleć, czy tak właśnie powinno być, czy możemy iść do przodu śmiało i bez obaw, czy warto ryzykować.

LIZZIE - Toy House to też piękny odcinek, w którym zobaczyłam większy ból u Maxa, niż ten jaki mu sprawił Pierce w White room. Max pragnął znaleĄćrodzinę, pragnął wyzbyć się ciężaru tajemnic i zacząć żyć normalnie, ale odkąd zaistniał na Ziemi niósł ciężar o wiel bardziej wiążący niż zagadki i sekrety innych. To była odpowiedzialność za siebie i siostrę oraz za Michaela. On zawsze zastanawiał się co było słuszłym posunięciem i jak należy postępować by nie narazić nikogo na dekonspirację, na ujawnienie. Pragnął miłości rodziców jak nikt inny. Michel jej nie znał, więc po części był nieświadomy tego, co mógłby od rodziców dostać, Izabella w zasadzie mówiła matce prawdę - nie całą i nie pełną, ale prawdę. Zwróciliściezapewne uwagę na jej wypowiedzi w ciągu cwszystkich serii. Ona zawsze mówiła prawdę. Nigdy nie skłamała, ale niedopowiedzenia ciążyły jej jak kamienia u stóp. Pragnęła wyżalić się i usłyszeć, że dwoje dorosłych najbliższych ich ludzi pomoże im w najgorszej sytuacji. Pamiętam łzy w jego oczach, gdy matka "przyparła go do ściany" pokazując film. Pamiętam lęk jaki zobaczyłam na jego twarzy, przerażenie, zagrożenie jakie poczuł sparaliżowało go. krzyknął, że jesli go zmusi do mówienia to woli odejść, mówił, że to co w nim jest, to nic złego, ale nie może im powiedzieć co to jest, bo sam nie czuł się "kimś" tylko "czymś", a to straszne. Izz i Max nigdy nie okłamali swoich rodziców, ale Max nie potrafił zaufać im do tego stopnia, w jakim miało to miejsce w przypadku Liz.

teraz ja przepraszam za rozpisywanie się, ale 3 dni forum było "out of order 'i z największą przyjemnością nadrabiam zaległości:)
Last edited by LEO on Thu Sep 09, 2004 1:53 pm, edited 1 time in total.

Guest

Post by Guest » Wed Jul 23, 2003 3:17 pm

Image

Troszkę się waham... to znaczy: sądzę że wiele z nas zna film "City of Angels" z niezapomnianą rolą Nicholas'a Cage'a i Meg Ryan. Mnie osobiście (od samego początku) ten film kojarzy się z ... Roswell. Gdy patrzę na okładkę soundtrack'a widzę jasną kobietę w ramionach mrocznego mężczyzny, u dołu, na brunatnej ziemi gdzieś "na końcu świata" stoją odwróceni tyłem ludzie w czarnych płaszczach... aniołowie. Gdy słucham piosenki Sarah McLachlan to widzę innego anioła, równie tajemniczego, nieznanego, stojącego za krystaliczną szybą - w jego oczach odbija się twarz ukochanej kobiety. On też nie wie kim jest... Liz prosiła go o pustkę, chciała normalnie żyć, by każdy wieczór był zwykły, pospolicie spokojny ale ironią losu, tylko w jego raminach, w ramionach anioła odnajdywała spokój. Otaczały ich kłamstwa: by przeżyć, by móc ufać, by być bezpiecznym, by kochać. I nie ma żadnej różnicy, kim się jest, co się robi, gdzie się mieszka... zawsze będzie ONA i ANIOŁ - wiedzą, że nigdzie nie można ucieć, wyjeżdżając z Roswell tak naprawdę wcale go nie opuszczają... tu są, tu będą, Ona i Anioł. Czy to nie jest to prawdziwe, rzeczywiste Roswell? Czy to nie dowód na jego istnienie? Sam tytuł to przecież tylko przenośnia: Roswell, Los Angeles... magia nazwy. Tak sobie myślę że "dobry świat" jest wszędzie tam gdzie "ludzie dobre serca mają", "to" może być wszędzie, najmniej znane miejsce o które swoim lśniącym skrzydłem zachaczy przelatujący Anioł...

Welcome home.


Sarah McLachlan - Angel

Spend all your time waiting
for that second chance
for a break that would make it okay
there's always one reason
to feel not good enough
and it's hard at the end of the day
I need some distraction
oh beautiful release
memory seeps from my veins
let me be empty
and weightless and maybe
I'll find some peace tonight

in the arms of an angel
fly away from here
from this dark cold hotel room
and the endlessness that you fear
you are pulled from the wreckage
of your silent reverie
you're in the arms of the angel
may you find some comfort there

so tired of the straight line
and everywhere you turn
there's vultures and thieves at your back
and the storm keeps on twisting
you keep on building the lie
that you make up for all that you lack
it don't make no difference
escaping one last time
it's easier to believe in this sweet madness oh
this glorious sadness that brings me to my knees

in the arms of an angel
fly away from here
from this dark cold hotel room
and the endlessness that you fear
you are pulled from the wreckage
of your silent reverie
you're in the arms of the angel
may you find some comfort there
you're in the arms of the angel
may you find some comfort here

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Wed Jul 23, 2003 8:02 pm

ANIU! Dotknęłas ważnego tematu - naszej choroby roswellowej ;) Cierpimy na nią chyba wszyscy, bo każdemu coś się kojarzy z R! :) Pewne piosenki wręcz nasuwają nam tematykę tego serialu i w słowach widzimy treść odcinków i perypetie bohaterów. Widziałam City of Angels i zgadzam się - można pokusić się o porównanie. Nie dosłowne, ale własnie na podstawie wyborów, jakich musieli dokonać "wyjątkowi" bohaterowie obu filmów. Niesienie ze soba tajemnicy i wyrzeczenie się czegoś w imię miłości. Jednak postać Cage'a została niejako skarcona za chęć bycia szczęśliwym i odebrano mu to, dla czego poczuł chęć prawdziwego życia. Max robił dobrą minę do złej gry odchodząc - w departure. Ale w jego oczach były łzy. Nie wiem czemu, ale te sceny ,w których widze go od tej najbardziej wrażliwej strony, tkwią mi najbardziej w pamięci. Zdjęcie które zamieściłaś jest równie piękne, jak i bardzo wymowne. On zawsze był wpatrzony w nią jak obrazek! Do tego stopnia, że gdyby szła kołysząć biodrami to on by szedł zygzakiem za nią nie mogąc oderwać oczu:) To Takie...nie wiem...szczeniackie, słodkie, ujmujące, niecodzienne, a przecież takie piekne, że każdy mógłby oglądać takie sceny częściej. Jak widziałam prywatne zdjęcia Jasona z Katherine, to przypomniały mi się te sceny z R - jak on patrzył z uczuciem na nią, jak ślepo szedł za jej cieniem. To takie urocze. Nie za bardzo wiem, jak tu się wstawia zdjęcia, więc nie mogę Wam pokazać o co mi chodzi:( Uważam jednak, że scena z pierwszej serii, gdy Liz Max podczas deszczu wszedł do Craschdown, przytulił Liz, pocałował ją, zapewniał o miłości, a potem pocałował Tess, to scena opisująca całą serię, cały serial. jak mi ktoś objasni co mam zrobić, żeby to zdjęcie tu wstawi - to je wkleję natychmiast, o ile tak można:)

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Thu Jul 24, 2003 12:15 pm

Z racji faktu, iż forum działa:) kolejny utworek: Przedstawiam szanownym fanom Dave Mathews Band w piosence, która wywołuje uśmiech na mojej twarzy:

Crash Into Me

You've got your ball,
You've got your chain
Tied to me tight, tie me up again.
Who's got their claws
In you my friend?
Into your heart I'll beat again
Sweet like candy to my soul
Sweet you rock,
And sweet you roll
Lost for you, I'm so lost for you

Oh, and you come crash into me
And I come into you x2
In a boy's dream x2

Touch your lips just so I know
In your eyes, love, it glows so
I'm bare-boned and crazy... for you.

Oh, and you come crash into me
Baby, and I come into you
In a boy's dream x2

And if I've gone overboard
Then I'm begging you
To forgive me
In my haste
When I'm holding you so girl,
Close to me

Oh and you come crash into me, yeah
Baby, and I come into you
Hike up your skirt a little more
And show the world to me
Hike up your skirt a little more
And show your world to me
In a boy's dream x2

Oh, I watch you there
Through the window
And I stare at you
You wear nothing, but you
Wear it so well
Tied up and twisted,
The way I'd like to be
For you, for me, come crash into me
Come crash into me, yeah

Crash into me...x2

You know, I'm the king of the castle,
You're the dirty rascal, crash into me.
Please crash into me, baby...

Oh, no no no...
Yes, I see the waves
Come and crash into me.
See the waves come and crash into me.
Crash into me.

Tak zakończył się pierwszy odcinek serii. Ta piosenka do tej pory sprawia, że się uśmiecham. Jest pogodna i zadziorna, wręcz ciepło flirtująca ze słuchaczem tak samo jak robi to wokalista z obrazem kobiety, który ma w swojej wyobraĄni. Omawialiśmy do tej pory przewaznie spokojne i dające do zastanowienia, ale raczej smutne piosenki. Ta napawa mnie nadzieją.
Ja słucham tych słów wręcz z zadowoleniem, bo podoba mi się sposób, w jaki mężczyzna śpiewa o miłości do kobiety właśnie w tym utworze. To kobieta jest sensem jego życia, ona rządzi jego duszą, w którą wtopiła się z impetem jak statek podczas katastrofy... a to było tak dawno temu, iż stała się jej częścią:) On o niej marzy, chce być częścią jej świata, ona wraca mu uśmiech na twarz i sprawia, że cokolwiek go spotka, przy niej jest życie i radość. Ona sprawia, że szaleje, że czuje życie...
"You know, I'm the king of the castle,
You're the dirty rascal, crash into me.
Please crash into me, baby..."
Ten tekst jest taki pogodny. Ona "wbiła" się w jego duszę, to był wypadek:) ale on nie chce nic zmienić, bo dzięki temu poznał szczęście. Wypadek nie pozostał bez konsekwencji, ale bez nich świat nie byłby taki piękny. Zwłaszcza dla niego. Więc... jeśli by to się w ogóle miało nie zdarzyć to...nie...:)
jest piekny dzień i życzę wszystkim, by ktoś tak "wbił" się w waszą duszę jak Liz w serce Maxa - niosąc mu radość, szczęście i sens życia!! Polecam inne piosenki zespołu, ponieważ ich głęboka poetyka jest nieskończonym Ąródłem wielopoziomowej interpretacji niosącej czystą przyjemność!:)
Last edited by LEO on Thu Sep 09, 2004 1:59 pm, edited 1 time in total.

User avatar
{o}
o'Admin
Posts: 1665
Joined: Tue Jul 08, 2003 10:31 am
Location: Opole
Contact:

Post by {o} » Thu Jul 24, 2003 12:34 pm

Nic tu jeszcze nie napisałem, bo to taki poetycki temat, a ja wciąż mam w głowie zgłoszenia wydziałów wg PKWiU w edytorze projektu planu finansowego... Ale już jest prawie na ukończeniu i może mapiszę coś z sensem :lol:

Żeby wstawić zdjęcie, trzeba je znaleĄć w internecie (tych na dysku twardym się nie da), kliknąć je prawym klawiszem myszy, wybrać właściwości, skopiować (Ctrl+C) adres zdjęcia. Nad polem w którym piszesz post klikasz przycisk Img, potem wklejasz skopiowany adres (Ctrl+V) i znowu naciskasz Img.

Choroba R :D Czy ktoś się zdziwi, jeżeli powiem, że ja też to mam? KIedy jakiś uczeń wychodzi namoczyć gąbkę, zastanawiam się, dlaczego w mojej szkole nie ma 'składziku' (woĄna ma coś takiego, ale - albo jest w środku, albo drzwi są zamknięte na klucz). Z czym mi się może kojarzyć lekcja o prawach Maxwella? (ech - miałem temat o tym założyć już dawno temu, ale przez ten czas, jak forum nie działało, zdążyłem zapomnieć o co miało w nim chodzić :lol: ). O czym myslę, kiedy mój sensei zażartuje o "drodze do oświetlenia"? Kyle? Macie rację! Co roku mamy w szkole dzień patrona i klasy przygotowują kramiki (nieraz w ogromną pomocą wychowawcy, a nieraz sami się pomęczą - ja w każdym razie bardzo się starałem, żeby nie było kompromitacji... ale i tak była...) W kazdym razie kupiłem sobie tego dnia tylko jeden kawałek ciasta - w kramiku pt. Kosmodrom :D Kilka dni temu z Roswell zaczęło mi się kojarzyć Gregorian - a to dlatego, że wykonali utwór "In The Air Tonight" :)

I can feel it coming in the air tonight, Oh Lord
I've been waiting for this moment all my life, Oh Lord
Can you feel it coming in the air tonight, Oh Lord, Oh Lord
Well, if you told me you were drowning
I would not lend you a hand
I've seen your face before my friend
But I don' know if you know who I am
Well, I was there and I saw what you did
I saw it with my own two eyes
So you can wipe off that grin, I know where you've been
It's all been a pack of lies

And I can feel it coming in the air tonight, Oh Lord
I've been waiting for this moment all my life, Oh Lord
I can feel it coming in the air tonight, Oh Lord
And I've been waiting for this moment all my life, Oh Lord, Oh Lord
Well I remember, I remember don't worry
How could I ever forget, it's the first time, the last time we ever met
But I know the reason why you keep your silence up, no you don't fool me
The hurt doesn't show, but the pain still grows
It's no stranger to you or me

Interpretacjię pozostawię jednak Wam - piętno projektu planu...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך

comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Thu Jul 24, 2003 2:14 pm

{o} WITAM w tym temacie ;) !!
Pozdrawiam wszystkie umysły ścisłe i podejmuję wyzwanie dotyczące interpretacji utworu:)
szukałam dlugo tej piosenki, a gdy uslyszałam ją wradio jako przeróbkę, to mi się włosy zjeżyły na głowie. :) Collins dał COŚ temu utworowi, głębię, mroczną i tajemniczą, którą R oddaje, natomiast przeróbka jest jak dla mnie trochę płytka. A piosenka... no cóż...To scena z odcinka "blind date" :) niesamowite, jak oglądałam ten odcinek po raz pierwszy to popłakałam się ze śmiechu: gdyby wszyscy upijali się tak jak Max, prawda rządziłaby światem:)) Ta piosenka kojarzy mi się z wyczekiwaniem, tęsknotą. Gdy wreszcie spotyka nas coś, co miało się stać, to okazuje się, że gdzieś w tej osobie jest nieznana część, coś obcego. Niemniej jednak na takie spotkanie czeka się zarówno z utęsknieniem jak i z odrobina niepewności. majandra zaśpiewała ją ślicznie. najpierw w jej głosie nie było pewności - tak, jakby bała się spotkania, o którym śpiewa. Potem jednak upewniła się co do tego, czego pragnie. Dziewczyna ma ładny głos.
Co do składzika...:) ja pamiętam tylko wiadro z wodą to mycia tablicy w podstawówce. Nikt jej nie chciał wymieniać, więc rzadko kto chciał na ochotnika wylewać ją i zmywać tablicę. Składzik to chyba amerykański wymysł. U nas w liceum były tylko "naloty" na toalety:))
Last edited by LEO on Thu Sep 09, 2004 2:03 pm, edited 1 time in total.

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Thu Jul 24, 2003 9:03 pm

A ja tym razem chciałabym skupić się na mojej ulubionej piosence, charakterystycznej dla postaci Michaela. Impulsywny, troszkę rozchwiany emocjonalnie, zamykający się w sobie i nie dopuszczający nikogo, kto mógłby go pokochać i kogo on sam mógłby darzyć uczuciem. Wobcowany i w sumie bardzo nieszczęśliwy. Szukający z niewiarą swojego miejsca na świecie.
Mam na myśli odc. "Independence Day" i końcową piosenkę Bush - 40 Miles From The Sun

There is nowhere left to hide
There is nothing to be done
No people to be saved
No pets we've never named

40 miles from the sun

As darkness craves the mind
We come undone without our pride
No time on earth to come
All the pleasures just begun

40 miles from the sun

In our coats beneath the layers
Wash my skin of all the hate
We should sleep late
Everything just kind of grates

40 miles from the sun

I need to lose to make it right
I'll confront the stars tonight
I will babble, I will bite
You'll never know how much you shine

40 miles from the sun...(repeat)

Moment kiedy Michael wyjeżdĄa z Roswell z zamiarem opuszczenia wszystkich, niepewny swojej decyzji słyszymy słowa pocieszenia, które pomału do niego docierają ..nigdy przed sobą nie uciekniesz, niegdzie się nie ukryjesz, nigdzie nie będzie inaczej ani lepiej, spróbuj zacząć od początku, przemyśl to jeszcze raz...
Piosenka tak pięknie przekazuje nadzieję.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Fri Jul 25, 2003 10:59 am

ELU - Pamiętam jak stał zagubiony w deszczu...przy piosence Run...ale 40 miles to dla mnie strasznie ciemna piosenka, ponura jak noc, w która odjeżdżał. Michael chyba zawsze zbyt pochopnie podejmował decyzje, ale chyba zawsze (no prawie zawsze biorąc pod uwagę HDAMYK - 15 odc z 3 serii) mając na myśli pomoc przyjaciołom. Pamiętam dokładnie jego zagubioną postać z pierwszej serii. Chłopca bez domu, bez rodziny, bez grona przyjaciół, bez wiary i zasłaniającego się "Nie ma po co". Twardy - na pokaz. Pod powierzchnią - szkło. Czy można mieć pretensje do niego za to kim się stał? Wydawało mu się zawsze, że nie ma kogo ratować, że nalezy dbać o siebie - graduation, ale czaami sam nie rozumiejąc przesłania podążął właściwym szlakiem. Zastanawiam się tylko, czego moga dotyczyć słowa "...40 miles from the sun..."
A run...no cóż...

Collective Soul - Run

Are these times contagious
I've never been this bored before
Is this the prize I've waited for
Now with the hours passing
There's nothing left here to insure
I long to find a messenger

Have I got a long way to run
Have I got a long way to run
Yeah, I run

Is there a cure among us
From this processed sanity
I weaken with each voice that sings
Now, in this world of purchase
I'm going to buy back memories
To awaken some old qualities

Have I got a long way to run
Have I got a long way to run
Yeah, I run
Yeah, I run

Have I got a long way
Have I got a long way
Have I got a long way to run
Have I got a long way to run

Yeah, I run (have I got a long way to run)
Yeah, I run (have I got a long way to run)
Yeah, I run (have I got a long way to run)
Yeah, I run (have I got a long way to run)

Stał cały mokry, przerażony, osamotniony, pod oknem jedynej osoby, która bez protestu i bez zbędnych pytań potrafiła go przyjąć i przytulić. Michael nie potrzebował wtedy słów. Potrzebował po raz chyba pierwszy w całym swoim życiu fizycznego ciepła i poczucia chociaż chwilowego bezpieczeństwa... czy my czasami nie potrzebujemy tego samego?
Last edited by LEO on Thu Sep 09, 2004 2:08 pm, edited 1 time in total.

User avatar
zulugula
Zainteresowany
Posts: 418
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:06 pm
Location: Gdańsk
Contact:

Post by zulugula » Fri Jul 25, 2003 4:02 pm

Piosenki z Roswell to piękny temat. Ktoś kiedyś na tym forum napisał, że człowiek który dobierał te piosenki uczciwie arobił każdy grosz. To prawda bo niekiedy piosenki oddaja to czego nie oddadzą słowa czy czyny. Jeśli chodzi o Michael'a to gratuluję Elu i Leo doboru utworów uwilbiam tę postać. Jest jeszcze jedna piosenka która szalenie mi do niego pasuje. Jest nią Lifehouse - Quasimodo:


You could be right
And I'll be real
Honesty won't be a pain
That you will have to feel

Cause I don't need your approval to find my worth
I've been trapped inside of my own mind
Afraid to open my eyes cause of what I'd find
And I don't want to live like this anymore

There goes my pain
There goes my chains
Did you see them falling
Cause this feeling
That has no meaning

There goes the world
Laugh of my shoulders
There goes the world
Laugh of my back
There it goes

Does it scare you that I can be something different than you
Would it make you feel more comfortable if I wasn't
You can't control me
And you can't take away from me who I am

There goes my pain
There goes my chains
Did you see them falling
Cause this feeling
That has no meaning

There goes the world
Laugh of my shoulders
There goes the world
Laugh of my back

You can't change me
You can't break me

There goes the world
Laugh of my shoulders
There goes the world
Laugh of my back

Have you ever felt
Like your only comfort was your cage
You're not alone
I have felt the same as you
Have you ever felt
Like your secrets give you away
You're not alone
I have been there, too

Everyone is looking
And everyone is laughing
But I think everyone feels the same
Everybody wants to feel okay
Everybody wants to
Everybody wants to feel

There goes my pain
There goes my chains
Did you see them falling
Cause this feeling
That has no meaning

There goes the world
Laugh of my shoulders
There goes the world
Laugh of my back

Cause I don't want it
I don't want it


To świetnie pasuje do sytuacji którą opisała Leo, zagubiony stojący na deczczu facet który tak jak w słowach tej piosenki boi się otworzyć przed kimś kto mógłby go obdarzyć uczuciem...
Tell me why it costs so much to live...

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Fri Jul 25, 2003 8:58 pm

ZULUGULA - oficjalne i całkowicie szczere radosne powitanie w tym temacie!!
Masz rację, ta piosenka pasuje do Michaela, jednak z tego co pamiętam, to chyba towarzyszyła spotkaniu Liz i Seana, nie pamiętam jednak dokładnie, ale nawet gdyby, to jak to kiedyś pisaliśmy z innymi fanami piosenki są uniwersalne i często kojarzą się z czymś (nam oczywiście z R) a wcale nie uszą być związane z tematem jakimś konkretnym. Jeśli miałeś na myśli, że Quasimodo jest niejako opisem Michaela - zgodzę się z Tobą! tez tak to czuję. Każdy z "Antarian" jest takim "prawie-człowiekiem". Już pierwsze 2 linijki tekstu o tym mówią. Michael był ...buntownikiem z zasady:) kolejna zwrotka - wyobcowanie...Max wolał przemilczeć swoje pochodzenie...Michael starał się być dumny, bo to był powód, dla którego mógł wreszcie przywołać wspomnienia dawnego życia. Coś, czego brakowało mu na Ziemi. Miał do wyboru - zagubiony chłopak z problemami, pijanym i znęcającym się nad nim ojczymem, albo zastępca króla - nieustraszony wojownik, prawa ręka władcy całej planety. Piosenka wspomina o tym, że każdy się smieje, może wysmiewa?, ale w gruncie rzeczy ma takie same pragnienia. tylko skrywa je za inną maską. Michael był niesamowity w tej szczególnej scenie w deszczu:) przepraszam, że do niej wracam. Ale przy Quasimodo widze go jak stoi hardo gotów znokautować każdego, kto każe mu się wyprzeć kosmicznego pochodzenia. żyjemy z tym, co dostajemy od losu. Nie mamy wyjścia. Możemy się pogodzić, możemy walczyć, ale czy istnieją wiatraki na które podnosimy miecz?

User avatar
zulugula
Zainteresowany
Posts: 418
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:06 pm
Location: Gdańsk
Contact:

Post by zulugula » Fri Jul 25, 2003 10:21 pm

Leo wielkie dzięki za przywitanie mnie w temacie :D Twoje słowa sa piękne i bardzo dokładnie opisują rozterki MIchael'a. Ta postać jest bardzo złożona i skomplikowana. Czesto trudna to przewidzenia i chyba za to go lubię.
Czytając Twoje słowa przypomniała mi się jeszcze jedna piękna piosenka która opisuję miłość i potrzebę obcowania z drugą osobą. I mimo, że każdy z nas tego potrzebuje to nie każdy odczuwa to tak jak pokazuje ten utwór...

Lifehouse - "Everything"

Find me here
Speak to me
I want to feel you
I need to hear you

You are the light
That's leading me
To the place
Where I find peace again

You are the strength
That keeps me walking
You are the hope
That keeps me trusting

You are the life
To my soul
You are my purpose
You are everything

And how can I
Stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me
How could it be
Any better than this

You calm the storms
You give me rest
You hold me in your hands
You won't let me fall

You still my heart
And you take my breath away
Would you take me in
Would you take me deeper now

And how can I
Stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me
How could it be
Any better than this

And how can I
Stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me
How could it be
Any better than this

Cause you're all I want
You are all I need
You are everything
Everything

You are all I want
You are all I need
You are everything
Everything

You are all I want
You are all I need
You are everything
Everything

You are all I want
You are all I need
You are everything
Everything

And how can I
Stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me
How could it be
Any better than this

And how can I
Stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me
How could it be
Any better
Any better than this

Would you tell me
How could it be
Any better than this

Nie moge się oprzeć ale ta piosenka tak bardzo kojarzy mi sie z Maxem i Liz. Bo to ich miłość jest właśnie bezgraniczna. ...
Tell me why it costs so much to live...

Locked

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest