Zaduszki...
Posted: Thu Oct 28, 2004 6:53 pm
Tak, ostatnio sama siebie łajam za to, że tak często stąd znikam. Mam nadzieję, że po świętach już wrócę na stałe...
Tymczasem zbliżają się Zaduszki- okres refleksji nad życiem i śmiercią, okres pamięci i jednoczenia się , okres piękny, ale i smutny. Dla mnie na zawsze już będzie kojarzyć się bardziej z bólem niż wzruszeniem, szczególnie , że jeden grób , który odwiedzam wciąż jest dla mnie życiem, niespełnieniem, tęsknotą...ten grób to świeża rana na moim sercu.
Mówi się -czas leczy rany. Gorliwie chciałam w to wierzyć. Próbowałam tak jak po śmierci dziadków, po paru latach- przyjść, zapalić znicze, położyć kwiaty, pomodlić się i przepełniona zadumą odejść. Ale okazało się, że to nie takie proste. Jeśli kogoś kochasz i łączysz z nim przyszłość, jeśli prawie trzymasz już w dłoniach całe swoje szczęście, i nagle wszystko ci się wali, nie można zapomnieć. Myślę, że miłość i śmierć, to dwa najbardziej skomplikowane zjawiska na świecie...
Owszem, zakochać się ponownie, z wzajemnością- to cud. Uniknąć ponownego cierpienia, zostawić śmierć za sobą, iść drogą życia...Szkoda tylko, że cuda zdarzają się tylko w bajkach, o czym przekonałam się choćby przez ten miesiąc. Miała być radość, znów są łzy...
Dobrze, że chociaż mogę pocieszyć się szczęściem innych, i dlatego mam nadzieję, że dla Was, kochani- Zaduszki to nie tylko przygnębienie, płacz. Życzę Wam wyciszenia, spokoju, zatrzymnania się choć na chwilę wytchnienia w wiecznym biegu, życzę Wam, abyście przez moment porozmawiali z własną duszą, a może nawet z innymi duszami.
dla każdego wysyłam ciepłego buziaka
Hotori
![Mad :x](./images/smilies/icon_mad.gif)
Tymczasem zbliżają się Zaduszki- okres refleksji nad życiem i śmiercią, okres pamięci i jednoczenia się , okres piękny, ale i smutny. Dla mnie na zawsze już będzie kojarzyć się bardziej z bólem niż wzruszeniem, szczególnie , że jeden grób , który odwiedzam wciąż jest dla mnie życiem, niespełnieniem, tęsknotą...ten grób to świeża rana na moim sercu.
Mówi się -czas leczy rany. Gorliwie chciałam w to wierzyć. Próbowałam tak jak po śmierci dziadków, po paru latach- przyjść, zapalić znicze, położyć kwiaty, pomodlić się i przepełniona zadumą odejść. Ale okazało się, że to nie takie proste. Jeśli kogoś kochasz i łączysz z nim przyszłość, jeśli prawie trzymasz już w dłoniach całe swoje szczęście, i nagle wszystko ci się wali, nie można zapomnieć. Myślę, że miłość i śmierć, to dwa najbardziej skomplikowane zjawiska na świecie...
Owszem, zakochać się ponownie, z wzajemnością- to cud. Uniknąć ponownego cierpienia, zostawić śmierć za sobą, iść drogą życia...Szkoda tylko, że cuda zdarzają się tylko w bajkach, o czym przekonałam się choćby przez ten miesiąc. Miała być radość, znów są łzy...
Dobrze, że chociaż mogę pocieszyć się szczęściem innych, i dlatego mam nadzieję, że dla Was, kochani- Zaduszki to nie tylko przygnębienie, płacz. Życzę Wam wyciszenia, spokoju, zatrzymnania się choć na chwilę wytchnienia w wiecznym biegu, życzę Wam, abyście przez moment porozmawiali z własną duszą, a może nawet z innymi duszami.
dla każdego wysyłam ciepłego buziaka
Hotori