moniczka

Let Me Love U (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część 2

Gdy tylko to powiedział poczuł jak źle brzmią te słowa w jego ustach. Wszystko wydawało mu się nieprawdopodobne. Tak naprawdę to nie siedział tam i nie mówił jej tego.
,,Żenię się.” Znowu to powiedział, aby upewnić się, że te słowa są prawdziwe i wypowiadane przez niego.
,,Wow.” Wypuściła wstrzymywane powietrze, jej twarz wyrażała kompletne zdziwienie. Nie mógł wyczytać niczego z jej oczu, lecz domyślał się że była w głębokim szoku.,,To ..., ja ... wow.”
,,Ja, um, chciałem abyś dowiedziała się pierwsza.” Ostrożnie spojrzał na nią, odgadując jej emocje z mowy ciała. Bardzo się starał odgadnąć co myśli. Drżącymi rękami zgarnęła sobie włosy za ucho. Max zaczął się denerwować. To nie był dobry znak. Spojrzał w dół i usłyszał, że Liz bierze głęboki oddech.
,,Czemu jej tu nie ma?” Szepnęła pytająco. Napotkał wzrokiem jej pytające spojrzenie. Czemu jej tu nie ma? Sam zadawał sobie to pytanie przez całą podróż samolotem. Czemu nie przywiózł jej aby poznała Liz? Wziął głęboki oddech, spojrzał na nią i spróbował się uśmiechnąć.
,,Wydaje mi się, że najpierw chciałem usłyszeć twoją opinię.” Potrząsnęła głową nie bardzo wiedząc, co Max ma na myśli.
,,Max, bardzo się cieszę. Czemu miałabym nie? Chodzi o to że ... to wspaniale! Żenisz się! Gratulacje!” Przytuliła go. Objął ją i cieszył się spokojem, jaki odczuwał będąc w jej ramionach. Był w tych ramionach tyle razy przedtem i zawsze czuł się tam bezpiecznie i na miejscu. To było dziwne, zawsze gdy był blisko Liz czuł się jakby był w domu.
,,Liz ... nikt inny o tym nie wie. Nawet Isabel.”
,,Oczywiście, rozumiem. W gruncie rzeczy to wspaniale! Będziemy mieli trochę czasu tylko dla siebie zanim powiemy wszystkim!”
,,Powiemy wszystkim?”
,,Boże Narodzenie! Zorganizujemy Ci przyjęcie zaręczynowe! Możesz po nią zadzwonić. Jeszcze raz jak ma na imię?”
,,Christine.”
,,Właśnie ... Christine.” Przytaknęła i spojrzała na dół przygryzając nerwowo wargę.,,Wiesz, co Max? Zamierzam sprawić to, aby ten tydzień stał się najlepszym, jaki kiedykolwiek mieliśmy. Tak abyś zapamiętał go do końca życia.”
,,Co masz na myśli?”
,,No, więc gdy już będziesz po ślubie, wątpię abyśmy mieli spędzić dużo czasu razem. Chodzi mi o to, że ty będziesz mieszkać w Kalifornii, tam masz pracę i Christine. Jestem pewna że założysz rodzinę. Ja ... ja będę miała hotel tutaj. Moje życie będzie tutaj. Musimy stworzyć swoje wspomnienia.” W jej głosie było przekonanie że to już koniec, Maxa przeszły dreszcze na samą myśl, że może stracić coś, co tak naprawdę trwało całe jego życie. Nie chciał żeby cokolwiek się zmieniło. Nie mógł się ożenić i być jednocześnie jej przyjacielem? Nie mogli nadal być szczęśliwi? Cisza zalegała pomiędzy nimi aż w pewnym momencie Max poczuł Liz rękę na swojej.
,,To są dobre wiadomości ... prawda?” Szepnęła i spojrzała mu głęboko w oczy. Patrzył się przez chwilę na nią i przytaknął.
,,Tak.”

*************************
Nie myślała, że będzie w stanie ponownie złapać oddech po tym jak poczuła się jakby kopnął ją w żołądek. Ślub? Czy on powiedział że bierze ślub? Przecież ledwo poznał tą kobietę! Pisał o niej w listach, ale nigdy nie brzmiało to jak coś poważnego. Jak długo ją znał? Jak długo się spotykali? Czy była blondynką czy brunetką?
Wzięła kolejny długi łyk herbaty, pozwalając aby dręczące ją pytania wirowały w jej głowie. Dlaczego unikał tematu o niej? Czy coś było z nią nie tak? Dlaczego w jego oczach czai się tyle emocji?,,To są dobre wiadomości ... prawda?” Zapytała go w nadziei, że zobaczy błysk żalu w jego oczach. Spojrzał na nią i przez sekundę przypomniała sobie ten sam wyraz oczu sprzed bardzo dawna. Uśmiechnęła się znowu widząc w wyobraźni jego twarz jako nastolatka, szybko jednak otrząsnęła się pamiętając, że już jest dorosły. Już niedługo będzie patrzeć tym samym wzrokiem na kogoś innego. Poczuła ucisk w brzuchu lecz szybko go zwalczyła. Była jego przyjaciółką i będzie popierać jego decyzje.
,,Tak.” Wreszcie odpowiedział, uśmiechnęła się i odetchnęła, nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymywała oddech w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
,,Dobrze. Cieszę się Max, że przyjechałeś.” Uśmiechnęła się. Liczył na nią w tym tygodniu i ona nie zamierza go zawieść.
,,Więc chcesz abym został już do świąt?”
,,No tak. Możesz. To tylko tydzień. I nie martw się ... dam Ci zniżkę.” Mrugnęła do niego, podniosła ich puste filiżanki i umieściła je w zlewie.
,,Liz, wiem że to dla Ciebie duży szok.”
,,Hej ... to ja. Możesz mi powiedzieć wszystko.” Odwróciła się od zlewu i podniosła brwi. Patrzył na nią przez chwilę, aż wreszcie jego usta wygięły się w uśmiechu.
,,Ok., teraz rozgość się w pokoju, zapowiada się zimny tydzień.” Wróciła do salonu, w pobliżu schodów, wzięła jego torbę, podczas gdy on wziął swoje dwie walizki.
,,To jest oficjalne zwiedzanie, więc uważaj i skup się.” Poszli w górę schodami, pierwsze piętro było duże i przestronne, trzy pary drzwi po każdej stronie korytarza i jedne na samym końcu. Drewniana podłoga pokryta była przez środek dywanem, a ściany były pokryte prawie taką samą tapetą jak w salonie. Wszystkie drzwi były śnieżnobiałe, podeszła do drugich drzwi po lewej i otworzyła je.
,,To będzie twój pokój. W skład udogodnień wchodzi mała lodówka, telewizja kablowa, królewskich rozmiarów łóżko, sejf i balkon, ale przy takiej pogodzie wątpię abyś chciał go używać. Komoda i szafa mogą być wykorzystane do przechowania twoich rzeczy. Telefon na biurku działa, ale możesz tylko wykonywać lokalne rozmowy jak na razie ... chyba że masz międzynarodową kartę telefoniczną. Hm... co jeszcze? Bufet ze śniadaniem jest o 9 rano, albo śniadanie możesz zjeść w pokoju o tej porze, o której wstaniesz. Obiad nie jest wliczony dla większości gości, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Łazienka jest z prysznicem i wanną. Również jest suszarka, ale wątpię abyś jej potrzebował.” Uśmiechnęła się i przestała chodzić po całym pokoju pokazując mu, co się gdzie znajduje. Patrzył na nią, gdy siedział na brzegu łóżka.
,,To jest tak niesamowite.”
,,Co?”
,,Ty... to całe miejsce. Nawet nie mogę sobie wyobrazić ile pieniędzy....”
,,Och nie, nie będziemy dyskutować o cenach. Złożyłam podanie o małą biznesową pożyczkę i miałam trochę oszczędności. Razem z Marią zaoszczędziłyśmy trochę pieniędzy, aby niektóre rzeczy naprawić i udekorować. Jest dobrze. Wszystko to opłacało się.”
,,Jestem po prostu oczarowany jak wspaniale to wszystko wyszło. Jest nawet lepiej niż to opisywałaś.”
,,Dziękuję Ci.” Była bardzo dumna. Ostatecznie to było jej dziecko, czuła się dumna z tego co osiągnęła. Wiedziała, że ludzie, którzy będą się tu zatrzymywać będą się czuli dobrze.
,,A więc...”
,,A więc?”
,,Macie programy o tematyce dla dorosłych?”
,,PRZESTAŃ!” Uderzyła go lekko z rozbawieniem. ,,Nie mogę Ci uwierzyć. Teraz chodź ze mną.” Wstał, zostawił swoje rzeczy na łóżku i poszedł za nią na korytarz.
,,Te drzwi na końcu są moje. To mój pokój. Jeżeli będę Ci do czegoś potrzebna zawołaj lub zapukaj. Hm. Na górze jest kolejne piętro z trzema apartamentami dla nowożeńców lub par. Mają one Jacuzzi i królewskie łoża oraz do każdego pokoju dodajemy szampana i kosz z owocami.”
,,Powinienem wiedzieć, że będziesz prowadziła tego typu biznes. Chodzi mi o to że twoi rodzice mają CrashDown i w ogóle.”
,,Tak, kawiarnia nadała charakteru mojemu pomysłowi. Lekko to wszystko zmodyfikowałam i proszę mam hotel.” Spojrzała na zegarek.,,Słuchaj, nadal mam trochę rzeczy do zrobienia, więc może zaczniesz się czuć jak u siebie, rozpakujesz się, pooglądasz telewizję, weźmiesz prysznic, zrobisz co zechcesz. Będę na dole kończyła wypełniać papiery. Potem wyszykuję się i wyjdziemy na kolację oki?”
,,Och Liz, nie musimy wychodzić.” Widziała jak na jego twarzy zagościło zmartwienie. Zmartwienie o jej sytuację materialną tego była pewna. Obiecała mu dobrą zabawę. Właśnie to zamierzała mu dać.
,,Cicho. Dopilnuj tylko abyś była gotowy na 19.30. Zabiorę Cię we wspaniałe miejsce.” Uśmiechnęła się i nie mogła się powstrzymać aby go jeszcze raz nie przytulić.,,Wiem, że już to mówiłam... ale tęskniłam za tobą.”
,,Nie martw się... lubię tego słuchać.” Śmiali się nadal będąc objęci.
,,Ok., przyjdę gdy uporam się z papierami.” Przytaknął i Liz wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zatrzymała się na chwilę i wzięła głęboki oddech. Będzie dobrze. Poradzi sobie. Miała tylko nadzieję, że nie przerodzi się to w totalną katastrofę.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część