Marcelinka

This Year's Love (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

1.
This years love had better last
Heaven knows it's high time

Leżymy na kocu, milczymy. Taka błoga cisza. Nie jest ona ani wymuszana, ani spowodowana brakiem zainteresowanie jednej ze stron. Po prostu chwilowo słowa mogłyby zepsuć piękno tej chwili. Chwili, w której podziwiamy gwiazdy…w chwili, w której Michael pokazuje mi swoją planetę, Antar. „Czy chciałbyś tam wrócić?” Przerywam ten spokój swoim głosem. Spogląda na mnie swoimi brązowymi oczami i z ironią w głosie pyta „Dokąd?”Uśmiecham się, jakby to był najlepszy żart jaki w życiu usłyszałam. „No wiesz, Tam, do Twojego domu”. „A czym jest według Liz Parker dom?” Naprawdę nie wiedziałam jak mam mu odpowiedzieć na to pytanie. Czym jest dom? Budynkiem, nie, tak myślą tylko małe dzieci. Miejscem, gdzie człowiek żyje ze swoją rodziną? Chyba tak, ale tu rodzi się kolejne pytanie. Czym jest rodzina? Czy to naprawdę tylko mama, tata, brat i siostra? Czy może ludzie, których znasz od najmłodszych lat….ludzie, których starasz się chronić nawet kosztem własnego życia……ludzie, których kochasz ponad wszystko….?? „Twój dom jest tutaj, prawda” To bardziej stwierdzenie niż pytanie. Michael tylko kiwnął głową, potwierdzając moje słowa.
„Liz??” Wyrwał mnie z moich myśli swoim głosem. Wydawało mi się, że wyczuwam w nim nutkę niepewności. „Słucham??” zapytałam jakbym jej nie usłyszała. „Eh, nie ważne, zapomnij”. Cały Michael. Jak mnie to denerwuje. Już prawie coś mówi, chce wydobyć to z siebie a w ostatniej chwili stwierdza, że w sumie to nic ważnego. Nie ma zamiaru mówić, to nie. W końcu na tym polega nasza przyjaźń. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. „Skoro tego chcesz, to zapomnę Michael”. Widzę żal w jego oczach i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że on chciał bym go zmusiła, chciał żebym nie dała mu wyboru. A może tylko mi się tak wydawało??” Właściwie to nie jestem w stanie zapomnieć, mów i to natychmiast”. „Skoro tak bardzo nalegasz. Bo widzisz….ja……ja…..”No pięknie, teraz zacznie się jąkać. „ja chciałem się zapytać czy pamiętasz kiedy się poznaliśmy??”. Co to za pytanie, naprawdę kosmitów trudno jest czasem zrozumieć. „Oczywiście, poznaliśmy się w podstawówce. Co to za pytanie Michael?”Spojrzał w moje oczy, widać nie wyczytał w nich tego, czego szukał, bo zrezygnowany odwrócił głowę w przeciwnym kierunku.” Miałem nadzieję, że pamiętasz. Widzę jednak, że nie.” O czym on mówi. Jaka nadzieja? Przecież nigdy wcześniej go nie widziałam Nie widziałam, prawda? „ Był pewien chłopiec w Twojej grupie w przedszkolu. Siedział zawsze przy oknie i spoglądał w niebo. Uwielbiał rysować, a Ty uwielbiałaś jego rysunki. Rysunki pełne niezwykłych postaci i barw. Nigdy się nie odzywał, nauczyciele nie znali jego imienia. Mimo to, Ty nieustannie do niego mówiłaś. Czytałaś mu bajki. Rysowałaś razem z nim. Pamiętasz??” Z każdym kolejnym elementem jego historii, Liz zdawała sobie sprawę, że tajemniczy chłopczyk, którego tak uwielbiała w czasach wczesnego dzieciństwa to Michael. „Michael. Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś??”Jak to możliwe, że się nie domyśliłam, tyle razy przecież patrząc w jego twarz, wiedziałam że skądś ją znam, że pamiętam, że znam każdą rysę.„Nie wiedziałem czy to ma jakiekolwiek znaczenie.” Jakiekolwiek znaczenie??To ma ogromne znaczenie. Ja wiecznie chciałam odnaleźć tego chłopca, po tym jak pewnego dnia po prostu nie pojawił się w przedszkolu. Już nigdy więcej się nie pojawił.Czułam, że tego dnia ktoś rozerwał moje serce. Od tamtego dnia nigdy się szczerze nie uśmiechałam. Ja pamiętam nadal ostatni dzień, w którym pojawił się w klasie. Wydawał się wtedy taki spięty i zdenerwowany. Pod koniec dnia podszedł do mnie i po prostu cmoknął w usta. To był mój pierwszy prawdziwy buziaczek. Na samo wspomnienie zaczęłam się rumienić. Michael wyraźnie lustrując moją postać, zapytał z rozbawieniem w głosie.„Liz czy ty pamiętasz nasz pocałunek?”




Poprzednia część Wersja do druku Następna część