Incognito - tłum. LEO

SPIN - czyli Kręciolek (30)

Poprzednia część Wersja do druku


KROK CZWARTY: ŻYJĄC NA TYM ŚWIECIE



Och, jak ta historia lubi się powtarzać, w kółko i na okrągło z najmniejszymi wariacjami.

Grupa moich ziomków siedzi w kółeczku przede mną.

Tylko z tym wyjątkiem, że ja siedzę razem z nimi w tym kółeczku.

Tylko, że tym razem nic się nie kręci.

To nazywam właśnie życiem na tym świecie.

Nie idzie o randki i udawanie omdleń i zmianę mojej osobowości, żeby więcej osób mnie lubiło. Tu chodzi o otworzenie się oczu, rozglądnięcie się wokół, odnalezienie w ludziach pewnych rzeczy, których normalnie bym nie widziała nawet, gdybym na nie wlazła.

Roswell zmieniło się, ale nie tak jak myślicie.

Zmieniło się w naszym wyobrażeniu.

Teraz widzimy je takim jakim faktycznie jest. To tylko miejsce, którego mieszkańcy niewłaściwie je postrzegają i nagle zaczynają postrzegać je tak jak powinni, jakim jest.

Nadal to nie miodzio, nadal nie ma nic do roboty. Ale nienawiść, która tkwiła pomiędzy wierszami, egzystowała w ciszy, którą tam włożyliśmy, teraz ją usunęliśmy.

O tą zdrową atmosferę można teraz się potknąć.

Widzicie, to nadal ta sama ja.

Maria mówi „Co z Humboldtem?”

Kyle mówi „Mogłoby się udać.”

Alex mówi „Zbyt college’owy.”

Izabell mówi „Nierealne, naprawdę zamierzamy się wszyscy razem wynieść?”

Max na to „Tak.”

Tess mówi „Jak znajdziemy college, który nie jest zbyt cllege’owy?”

Alex „Dobrze gada.”

Michael z kamienną miną kwituje „To takie słodkie, zaraz się rozpłaczę.”

Maria walnęła go w ramię.

Eddie dodaje „Potrzebny mi kleenex.”

Courtney na to „Pieprzony idiota z ciebie Eddie.”

Eddie uśmiecha się.

Ja na to „Hej, byliście już nigdzie?”

Max się krzywi.

Więc oto ja, siedząca i mówiąca: podsumowanie, możecie wyciągnąć wnioski.

Nie wydaje mi się, żebym dała wam tę podsumowującą paczuszkę. Wydaje mi się, że to nie jest koniec.

Wydaje mi się, że to będzie tak się toczyć, i kręcić, i wprawiać inne rzeczy w ruch.

I w kółko i na okrągło.

Wiecie, jak koła w samochodzie, czy butelka, czy czyjś umysł, czy czyjeś życie.

Zakończenie, to moment w którym dam wam te pięć słów podsumowania, albo mniej, zostawię was z ciepluchnym, łechczącym milusio uczuciem, że dowiedzieliście się czegoś nowego.

Poczuliście to już?

Cudnie.

Więc, może na zakończenie to: ......................


Koniec pieśni.

Pora na punkt widzenia Maxa: Sedno.



Poprzednia część Wersja do druku