dzinks

Trzy połówki jabłka (8)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część siódma

Max wszedł do domu bardzo zadowolony, Harry to był naprawdę mądry chłopak. Już słyszał paplaninę matki w progu. Mówiła cos o odpowiedzialności, o jedzeniu, a potem znowu o odpowiedzialności. Jeden z jej słynnych wywodów.
Max pojawił się w kuchni i lekko się uśmiechnął na widok znajomej twarzy.

— Max!! Dobrze, że jesteś, popatrz, to do nas przyjechał – mówiła ciotka Evans. Maria uśmiechnęła się, jak dobrze widzieć kuzynka.

— Cześć Max, widzę, że urosłeś – stwierdziła.

— Ty też, poznałem twojego syna, fajny dzieciak – zauważył Max.

— Och zapomniałam o czymś, porozmawiajcie sobie prze momencik, ja zaraz wrócę – oznajmiła ciotka i pobiegła na górę, jakby się paliło.

***
Harry spacerował ulicami, to miasto bardzo mu się podobało. Szczególnie zależało mu na tym, by spotkać jedną osobę. Swojego ojca, widział to tylko w swojej wizji. Stanął przed UFO Center, oglądając wszystko bardzo uważnie. Właściwie to nie wierzył w te wszystkie kosmiczne sprawy. To miasteczko spodobało mu się od pierwszej chwili, nie wiedział dlaczego, ale coś go tutaj przyciągało, niewidzialna siła. Czerwona piłka potoczyła się po ulicy i dotknęła nóg Harrego. Chłopiec podniósł ją i rozejrzał się dookoła. Ktoś ciągnął go za
nogawki, Harry spojrzał na prześliczną małą dziewczynkę, mogła mieć około pięciu lat. Przepiękne złociste loczki spływały na jej delikatną twarzyczkę. Wielkie zielone oczy przyglądały się uważnie Harremu, obdarzyła go wesołym uśmiechem.

—To moja piłeczka – oznajmiła.

— Proszę bardzo – oparł Harry. Dziewczynka nie odeszła, nadal intensywnie mu się przyglądała.

— Jak się nazywasz?

— Harry – przedstawił się.

— ALEXIS!!- zawołał dość wysoki mężczyzna podbiegając do dzieci.

— Tatusiu ten chłopiec złapał moją piłeczkę – mówiła dziewczynka. Mężczyzna wziął na ręce dziecko i przyjrzał się Harremu. Chłopiec dopiero po chwili poznał, kim jest ten człowiek.

Serce wyrwało się z naturalnego rytmu, oczy niebezpiecznie zaszkliły. Wiedział już kto stoi obok niego, wysoki i przystojny, zupełnie inny, niż w jego wizji, ale był pewien, że to on. Stał tak prze chwilę nie mogąc wydusić słowa.

— Dziękujemy chłopcu, który milczy – powiedział z lekkim rozbawieniem mężczyzna.

— Jestem Harry – wymamrotał chłopiec.

— Ja Michael, sorry Harry, ale Alexis musi dostać loda, bo inaczej dam nam wspaniały koncert
Chciał go jeszcze o coś zapytać, ale on już odszedł, Alexis pomachała mu energicznie. Michael jeszcze raz się obejrzał, dziwnie się czuł w towarzystwie tego dzieciaka, te wielkie niebieskie oczy przypominał mu kogoś. Odgonił od siebie te absurdalne myśli, na widok drobnej brunetki na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, ciemne długie włosy spływały jej łagodnie na ramiona.

Harry patrzył jak Michael daje całusa brunetce, Alexis nie była zbyt zadowolona, świadczyło to na pewno, że nie jest jej matką. Musiał stąd odejść, nie mógł na to wszystko patrzeć, on miał córkę, Harry postanowił natychmiast porozmawiać z mamą. Nie mógł powstrzymać płaczu. Myślał, ze teraz już się wszystko ułoży, mama pogodzi się z tatą, wszystko sobie wyjaśnią.

Pomylił się i to bardzo poważnie się pomylił.


Max wyszedł, ciotka Evans pobiegła do sklepu, przecież musiała zrobić zapasy, przybyła Maria, a ona na pewno nie pozwoli jej się wyprowadzić.

Maria postanowiła dzisiaj poszukać pracy, miała wyższe wykształcenie, choć niezbyt duże doświadczenie, nie może przez cały czas być na utrzymaniu ciotki.

— Mamo musimy porozmawiać – oświadczył Harry stając w progu.

— Usiądź i powiedz, co się stało – poprosiła Maria.

— Widziałem tatę – oświadczył.

— Widziałeś Michaela!!!- zapytała, nie mogła pojąć skąd on wie jak wygląda Michael Guerin- Ale przecież…

— Od pewnego czasu widzę różne rzeczy – nie da jej dokończyć. Maria wstała, potem ponownie na niego spojrzała.

— Czyli?

— Mam wizję- wyjaśnił cicho.

— I to właśnie w nich widziałeś ojca?- zapytała kładąc ręce na biodrach, pokiwał głową.

Tego się mogła spodziewać, ta sprawa teraz odżyła, powinna natychmiast porozmawiać z Michaelem. Nie miała zielonego pojęcia jak on zareaguje, minęło tyle czasu. Harry zastanawiał się przez chwilę, czy powiedzieć mamie o tym, czego się jeszcze dowiedział. Po chwili jednak zrezygnował, nie chciał jej jeszcze bardziej martwić.

— Mamo dlaczego opuściłaś Roswell?. Spojrzała na niego, przygnębiło ją to pytanie, miało brzmieć, dlaczego opuściłaś ojca.

— On mnie okłamywał i nie mogłam już dłużej tego znieść- wyjaśniła.

***
Wieczorem ciotka zgodziła się wypuścić ich z domu, podobno Max chodzi na randki, a to do niego nie podobne, bo on nigdy nie umawiał się z żadną dziewczyną. Był dorosły, ale jeszcze nie zdecydował się na wyprowadzę od matki. Jak to mówiła Maria było mu za dobrze.
W Crashdown cafe nie było dużego ruchu. Wybrali pierwszy lepszy stolik, Maria uśmiechała się w duchu patrząc na jej syn nie może się zdecydować, co zamówić najpierw. Patrzyła z podziwem jak zjada dwa ogromniaste hamburgery, frytki i popija colą.

— Najadałeś się ?- zapytała nie mogąc powstrzymać śmiechu, zmarszczył brwi.

— Śmiejesz się ze mnie?

— Nie kochanie oczywiście, że nie. Niespodziewanie uśmiech znikł z jej twarz. W Crashdown pojawili się nowi klienci. Jeden z nich przykuł uwagę Marii.

To był on, z jej snów, z jej wspomnień. To był Michael. Nie patrzyła na niego, patrzyła na małą złotowłosą dziewczynkę, którą trzymał w ramionach.

C.D.N


Poprzednia część Wersja do druku Następna część