dzinks

--Zgrzyyty-- (11)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część


Jestem w lekkim szoku i możliwe, że w też będziecie, ta część pełna jest uniesień, wspomogłam się fragmentem „Narrenturm” Sapkowskiego.


Nie mógł znaleźć sobie miejsca, wszędzie gdzie się pojawił dopadała go. Zagadnął nieznajomą kobietę, kiedy się odwróciła przypominała mu złotowłosą blondynkę. Nawet w kieliszku dostrzegał jej zielone błyszczące oczy, w każdym miejscu widział jej roześmianą twarz. Był twardy, wytrzymał do wieczora, ale w głębi duszy chciał złożyć namiętny pocałunek na purpurowych ustach.

***
Ona była w swoim pokoju, pisała namiętnie, szybko, bojąc się, że dopadła wena może puścić. Dzwoniła do wydawcy z zapowiedzią o nowej książce, która miała stać się bestsellerem. Słowa płynęły swobodnie, każde zdanie było odzwierciedleniem jej uczuć. Zrobiła krótką przerwę, wzięła duży łyk wody.
PUK PUK PUK cisza, nie przesłyszała się, ktoś naprawdę pukał. Chciała powiedzieć proszę, ale coś ją powstrzymało. Odłożyła wodę , założyła szybko białą sukienkę. Otworzyła.

— Cześć – powiedział miękko, stała wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami, była trochę zmieszana, choć serce od razu go rozpoznała. Opierał się o framugę drzwi trzymając ręce w kieszeni. Przyglądał jej się uważnie.

— Cześć – odparła.

— Nie zaprosisz mnie? – zapytał uśmiechając się. Maria spojrzała za siebie, sterta ubrań na podłodze , rozwalone łóżko, hm raczej – go nie zaprosi. Michael nie mógł powstrzymać bicia serca, miał rację, choć tak długo sam zaprzeczał.

— Mam bałagan – stwierdziła gryząc wargę.

— Mi bałagan nie przeszkadza, chyba, że wchodzi w drogę tobie?. Dała za wygraną, wpuściła go do środka. Nadal trzymając ręce w kieszeni rozglądał się po pokoju. Maria szybko zamknęła laptop, uśmiechając się schowała w bezpiecznym miejscu. Nie czekając na zaproszenie usiadł na łóżku. Spojrzał przez okno, na szkarłatnym niebie pojawiły się gwiazdy.

—, Po co przyszedłeś?- zapytała siadając w fotelu.

— Przyszedłem cię zobaczyć – mruknął nie odrywając od niej wzroku, poczuł, że robi mu się duszno. Kącik jej ust uniósł się w górę

— Mów dalej – szepnęła.

— Dość tego gadania! Zerwał się z łóżka i był już przy niej, brał ją w ramiona patrząc głęboko w oczy. Przesunął dłonią po jej delikatnym rysach jej twarz, które znał doskonale.

— Może masz rację – dodała szeptem, dotknął jej warg delikatnie, zadrżała. Pocałował jej szyję dochodząc do ramienia, zatrzymał się na ramiączku sukienki. Sukienka odpłynęła z niej jak soki spływające z kory drzewa.

— Jesteś piękna – wyszeptał jej do ucha i pocałował namiętnie, odpływała w jego ramionach, rozpięła koszulę szukając nagiego torsu. Dla niej był idealnie zbudowany, przesunęła dłonią po nagiej klatce. Ułożył ją delikatnie na łóżku w miękkiej pościeli, zdjął koszulę. Leżeli obok siebie dotykając swoich ciał, po latach wracała do tego wydarzenia i w jej pamięci była luka, nie miała pojęcia jak pozbyli się ubrań, tak Maria i Michael byli całkowicie, najzupełniej nadzy. Wplotła mu ręce we włosy, całował jej usta namiętnie i gwałtownie, poczuła jak oddaje się mu całkowicie. Błądził po szyi schodząc niżej, dotykał kwiatów jaśminu.

— Ach – krzyknęła.
Szeptał jej do ucha słowa miłości. Pocałował ja w biodro, nabrał powietrza w płuca i zagłębił się w kwiat lotosu. Maria wyprężyła się, wbiła mu palce w włosy i natchniona rozkoszą łagodnie prowadziła biodra.

— Och MON AMOUR – wyszeptała, poruszali się w tańcu dzikim, jednoczenie łagodnym dotykając gwiazd nad nimi. Byli szczęśliwi, bardzo szczęśliwi.

— Obróć się kochanie- szepnął.
Maria obróciła się, uklękła przed łóżkiem, pochyliła i chwyciła sosnowego oparcia. Pochylił się nad nią, uchwycił ją oburącz za winnice Engaddi. Krzyknęła przez zaciśnięte zęby, wolno przesunął dłonią wzdłuż jej mokrych od potu boków. Nastąpiła ta chwila zjednoczenia i wywyższenia. Połączenie trwało nadal i nic nie było w stanie go przerwać.

— Michael !

— Cii
Rozkosz!
Namiętność!
Uniesienie!
Błogość!
Pożądanie, brakowało jej słów , ale to szczęście było ulotne.
Opadli na miękki dywan oddychając z trudem, leżeli wpatrując się w swoje nagie spocone ciała w milczeniu. Potem kochali się znowu, kilka razy ponownie odpływając w ten świat marzeń i snów.

Będzie ciąg dalszy ehm


Poprzednia część Wersja do druku Następna część