dzinks

Puszka Pandroy (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

New York Times redakcja
Liz stała w kącie przyglądając się z rozbawieniem jak federalni przetrząsają całe biurko. Byli poirytowani. Szukali tego, czego nie powinno tam być.
Po kilkudziesięciu minutach agent Ross podszedł do Liz, był blady i zrezygnowany, ale jednocześnie bardzo zdenerwowany.

— Panno Parker czy znalazła coś pani w tym biurku, co nie należało do pani
Liz uśmiechnęła się najbardziej niewinnie jak tylko umiała i powiedziała

— Ależ skąd, nie mam zwyczaju zabierać nie moich rzeczy. Agent Ross rzucił jej podejrzliwe spojrzenie i poszedł w kierunku swoich towarzyszy. Warknął na nich coś w rodzaju „Idziemy” i wszyscy skierowali się do gabinetu Devisa.

—, Po co federalni grzebali w biuru Kelly?- zapytał podchodząc Jessi. Dziennikarze powoli wracali na swoje miejsca.

— Nie mam pojęcia, może ta Kelly nie zginęła przypadkowo- powiedziała po namyśle.

— Wszystko jest możliwe, ale bardzo wątpię. Kelly Guerin była bardzo dziwna, ni była zbyt towarzyska i ciągle się gdzieś śpieszyła.
Liz wyszła z pracy późnym wieczorem, była trochę zmęczona. Pomyślała o Jessim.
Świetnie się z nim dogadywała, choć znali się dopiero od kilku godzin. Po powrocie do domu postanowiła przejrzeć dokumenty znalezione w redakcji, miała je oddać Devisowi, ale coś ją podkusiło by przetrzymać je jeden dzień i przejrzeć. Wyjęła z paczuszki plik kartek i zaczęła czytać.



Były tam zdjęcia, nazwiska, adresy. Liz rozpoznała zdjęcie bazy wojskowej. Odwróciła je.
Z tyłu widniał napis :Roswell 1947. Wzięła plik kartek i zaczęła czytać.

Nazywam się Diane Evans , mój syn ma 15 lat i jest kosmitą. Liz przestała czytać, parsknęła śmiechem. Nie sądziła, że może zajmować się takimi bzdurami, ta Kelly musiała lubić „takie” niedorzeczne tematy. Zostawiła papiery i włączyła telewizor.

— Dziś rano przed domem sławnej piosenkarki znaleziono ciało mężczyzny. To Nick More przyjaciel gwiazdy. Z zeznań świadków wynika, że Maria Deluca była razem z nim w czasie
zabójstwa i zbiegła z miejsca tragedii- wyjaśniła młodziutka reporterka. Liz wyłączyła telewizor, siedziała przez chwilę w ciszy. Sięgnęła po papiery i ponownie zabrała się do lektury.

Może to śmieszna, ale mój syn jest kosmitą, powiedział mi to miesiąc temu, zdradził swoją
największą tajemnicę. Nie wie gdzie się urodził, ani nawet, dlaczego znalazł się na ziemi. Potrafi zmieniać formę materialną przedmiotów, potrafi także uzdrawiać…
Tutaj brakowało tekstu
Musiał wyjechać, szukać swojego przyjaciela i siostry. Pamiętał ich z przeszłości. Tylko oni
mogli mu odpowiedzieć na pytanie kim jest . Ostatnio pisał do mnie, że wpadł na ślad Isabel , było to gdzieś w Hiszpanii. O Michaelu nie wiedział nic…

Hiszpania Lyon

Młoda kobieta szła w kierunku więzienia, była wysoka i piękna. Długa biała sukienka wspaniale opinała jej ciało. Krótkie blond włosy powiewały na wietrze. Uśmiechając się do strażnika weszła do budynku.

— Pani Isabel Witman – powiedział strażnik przy okienku mierząc ją spojrzeniem- Pani znowu do męża. Isabel zmusiła się do uśmiechu.

— Tak.

— Pan Jonson zaprowadzi panią w odpowiednie miejsce- dodał strażnik . Pojawił się prawdopodobnie pan Jonson potężny mężczyzna uśmiechnął się obleśnie, potem spojrzał na Isabel spod krzaczastych brwi i powiedział

— Tędy.
Weszła do ciemnej sali, w oddali zobaczyła Alexa, który patrzył znudzonym wzrokiem przed siebie. Wzięła kilka głęboki oddechów i ruszyła do niego, więźniowie siedzący przy stolikach wodzili za nią wzrokiem ( nawet ci w towarzystwie żon , dziewczyn lub kochanek). Alex rozpromienił się na jej widok. Wstał natychmiast.

— Cześć – przywitał się całując ją. Był straszliwie chudy, szare więzienne ubranko dodawało mu uroku. Isabel usiadła. Zawsze uważała , że jej mąż jest bardzo przystojny.

— Mam dobre wiadomości- zaczęła – Maria Deluca została uświadomiona i zamierzam się z nią skontaktować, jeżeli oni mnie nie uprzedzą.

— Nie podoba mi się to Isabel, możesz wpakować się w kłopoty i dołączyć do mnie – stwierdził Alex i pogładził ją po włosach, tak bardzo mu jej brakowało. Tylko miłość pozwalał mu wierzyć, że wyjdzie na wolność. Isabel uśmiechnęła się .

— Nie martw się poradzę sobie tym razem będę szybsza- dodała, wyciągnęła z torebki kartkę i podała ją Alexowi- Jessica narysował to dla ciebie. Alex uśmiechnął się patrząc na swój portret narysowany przez sześcioletnią Jessicę, jego własną córkę. Od razu zrobiło mu się cieplej na sercu. Wstał i objął Isabel.

— Jak się cieszę , że jesteś. Tak bardzo cię kocham. Wytarł ukradkiem łzę spływającą po policzku.
Francja Paryż

Maria jechała przed siebie, w radiu bezustannie nadawali komunikaty o zabójstwie w jej dzielnicy. Łzy ciekły jej po policzkach, bardzo dużo wysiłku kosztowało ją by utrzymać kierownicę. W sercu czuła straszliwy ból i pustkę. Nie mogła wrócić do domu, musiała jechać prosto do banku, odnaleźć bankową skrytkę. Telefon dzwonił nieustannie, nie chciała odpierać, to jeszcze bardziej by ją dobiło.

New York

Liz czytała całą noc, nigdy jeszcze nic tak bardzo jej nie wciągnęło. Choć nie wierzyła w ani jedno słowo dość duży fragment książki wciągnął ją jak nic dotąd.
Ciąg Dalszy Nastąpi

Poprzednia część Wersja do druku Następna część