Hypatia

Gorzkie żale (1)

Wersja do druku Następna część

Tytuł: "Gorzkie Żale"
Autor: Hypatia
Pary: M&M
Kategoria: CC, Przyszłość
Prawa autorskie: bla bla bla wiadomo nie moje, szkoda. Moje są tylko nowe postacie.
Kategoria wiekowa: PG-13, R, czerwony kwadracik ze względu na przemoc wobec dziecka.
Streszczenie: Jessica córka Marii przerażona sytuacją w domu postanawia odszukać dawnego chłopaka matki, który zniknął przed 10 laty, przekonana, że to on jest jej ojcem. Czy go odnajdzie ? Czy przywróci swojej mamie roześmiany wzrok ? Zapomnijcie o trzecim sezonie, jedyne wydarzenie z stamtąd to przyjazd Billego i małżeństwo Isabel z Jessiem.
Spoilery: 2x21 – "Departue", 3x06 – "To have and to hold", 3x08 – "Behind the Music".

Notatka Autorska: Odznaczone kreskami fragmenty z wyszczególnionymi postaciami dialogu to dosłowne cytowanie z serialu.

Prolog


Roswell 2001


—------------------

Maria przychodzi do Michaela, znajduje wypełniony zapalonymi świecami pokój, gotową kolację i nakryty stół.
Maria: Michael?
Michael: Wiem, że lubisz włoskie jedzenie, więc.... i wiem, że uwielbiasz Scooby'ego.
Maria: Co się dzieje ?
Michael: Usiądź.
Maria: O co chodzi ?
Michael: Usiądź proszę.
Michael: Jest w tobie wiele, Maria. Jest w tobie wiele, ale myślę, że to co ma dla mnie największe znaczenie to to, że jesteś otwarta. Mogę spojrzeć ci w oczy i zobaczyć ciebie. Zobaczyć o czym myślisz, co czujesz. Jak wiele czasami dla ciebie znaczę, jak bardzo czasami cię wkurzam. Ale zawsze cię widzę.
Maria: Ja też cię widzę.
Michael: Nie, nie widzisz mnie. Pamiętasz kiedy Max i Liz się całowali i Liz dostawała błyski ? A kiedy my się całowaliśmy nie miałaś ich. Wiem jak bardzo cię to zraniło.
Maria: To już nie ma dla mnie znaczenia Michael.
Michael: Powód dlaczego nie miałaś tych błysków jest taki, że nie chciałem abyś je miała. Nie chciałem żebyś mnie zobaczyła. Nigdy przedtem nie pozwoliłem by ktoś mnie zobaczył....są we mnie rzeczy, których nie chcę by inni widzieli. Są rzeczy z których nie jestem dumny. Ale myślałem o tym i chcę żebyś mnie zobaczyła.
Michael: Weź moje ręce.
Maria ma błyski Michaela jako małe dziecko, opuszczającego inkubator, walki z Hankiem, znalezienia Maxa i Isabel na pustyni, potem błyski z czasu, który spędzili ze sobą.
Maria: Michael...
Michael: Muszę ci coś powie....
Maria całuje Michaela, przerywając mu.

—------------------



Maria weszła do swojego pokoju z rozmarzonym wyrazem twarzy. Wieczór z Michaelem skończył się w zupełnie nie oczekiwany sposób ale nie żałowała niczego. Tylko jedna rzecz mąciła jej szczęście, coś go dręczyło a nie powiedział ani słowa. Zaskoczona zauważyła na łóżku zapłakaną Liz.
"Hej Chica co się stało ?" przysiadła się koło przyjaciółki próbując ją przytulić.
"Oni odchodzą, odlatują do domu... " pusty głos Liz, rozbrzmiewał przez chwilę w myślach Marii.
"Odlatują ?" spytała niepewnie.
Liz spojrzała na nią przytomniejszym wzrokiem "O mój boże" zakryła gwałtownie usta dłonią "Nie powiedział Ci ?"


—------------------

Maria: Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Nie mogę uwierzyć że to jest możliwe !
Liz: Um, hmm.
Amy (z innego pokoju): Larek. Mówi że nazywa się Larek i jest kosmitą. Kim jest Larek ?
Maria: (patrząc na Liz) Moja mama.
Amy: Zajął całe to miejsce. Trzyma nas jako zakładników i ma broń. Celuje z broni w moją córkę. On grozi mojej córce !
Maria: Mamo, mamo co się stało ?
Amy: Maria? Czemu nie śpisz, jest środek nocy. Liz ? Co ty tu jeszcze robisz ?
Amy zaczyna stukać palcami dokładnie jak Kyle gdy byli wszyscy w Crashdown. Liz przypomina sobie stukającego w Crashdown Kyla i Alexa robiącego to samo na swojej gitarze w dniu w którym umarł, a potem przypomina sobie Tess wyginającą umysł Amy.
Liz: To Tess ! Tess wygięła umysł Alexa !
Maria: Co ?
Liz: I Kyla ! Musimy natychmiast jechać.

—------------------



Max wszedł do jej pokoju dokładnie w momencie gdy odkładała słuchawkę.
"Iz ?" przyjrzał się zmartwionej twarzy siostry
"To był Michael, powiedział że musi jeszcze coś załatwić, spotka się z nami w jaskini" uśmiechnęła się słabo, próbując go uspokoić.
"Musimy już jechać, zabrać Tess od Valentich" powiedział Max wychodząc z pokoju.


Potwierdziła delikatnym ruchem głowy. Rozejrzała się ostatni raz po swoim pokoju. Wybrała go jak tylko rodzice przywieźli ich z sierocińca. Wpadła jak burza na pierwsze piętro i zajęła pierwszy wolny pokój odmawiając wyjścia dopóki w szafie nie znalazły się jej rzeczy. Od razu poczuła się tu jak w domu, domu który musi teraz opuścić. Wytarła delikatnie łzę która pojawiła się w jej oku, zgasiła światło i zamknęła delikatnie drzwi. Wracali do domu, nieznanego domu.




~*~



"Gdzie on się podziewa ?" Max zaczynał tracić cierpliwość "Jeśli nie...."

"Max" przerwała mu Isabel niepewnym głosem.

Spojrzał na nią ciągle zaniepokojony brakiem Michaela, w jej głosie można było wyczuć słabość i zwątpienie. "Zrozumiem" rzeczywiście rozumiał, nie chciała opuszczać rodziców, on też nie chciał, spojrzał na Tess, ale nie miał innego wyjścia. Podszedł do siostry i mocno ją uścisnął "Idź, zostało niewiele czasu".

Isabel rozejrzała się jeszcze raz po komorze Granilitu nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem Tess. Gdy otworzyła zamaskowanie wejście jaskini i wyszła na zewnątrz natknęła się na Liz, Marię i Kyla. Wyjaśnili jej szybko, że to Tess zabiła Alexa, razem wbiegli z powrotem do komory. Gdy Liz wyjaśniała wszystko Maxowi, Maria odciągnęła Isabell delikatnie na bok.

"Gdzie jest Michael ?" spytała Maria.
"Myślałam że jest z tobą ?" zaskoczona Isabel nie wiedziała co więcej powiedzieć.

W obecnej sytuacji brak Michaela zszedł na dalszy plan. Nie lecieli do domu, przynajmniej nie wszyscy. Tess odleciała zabierając ze sobą syna Maxa, nie pozostawiając nadziei, iż jeszcze kiedyś go zobaczy. Gdy było po wszystkim powróciło pytanie gdzie się podziewa Michael, przecież to jemu najbardziej zależało na powrocie do domu. Zaniepokojeni pojechali prosto do jego mieszkania. Max otworzył drzwi bez zatrzymywania się, wpadł do pokoju i zamarł w progu. Mieszkanie wyglądało jak pobojowisko po przejściu tornada, wszędzie leżały porozrzucane różne przedmioty, poprzewracane sprzęty. Było to normalne dla tego miejsca, jednak tym razem wśród rzeczy na podłodze nie znajdywały się dwie najważniejsze, ubrania i książki, zniknęła również jego kolekcja płyt CD. Sypialnia była pusta, poza pościelą na łóżku, która przypomniała Marii ostatnią noc, nie pozostały w niej żadne osobiste rzeczy.
"Maria !" Liz zawołała ja do pokoju, stała przy kuchennym blacie trzymając w ręku białą kopertę z wypisanym na niej tylko jednym słowem – Maria.
Maria wzięła drżącą ręką list, siadła na skraju sofy i zaczęła czytać.

"Maria kochanie, to najtrudniejsza rzecz jaką musiałem zrobić. Nie mogłem się z tobą pożegnać, słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Chciałem tyle powiedzieć, nie tylko że cię kocham, nie tylko że będę tęsknił. Max, Isabell i Tess dziś rano odeszli do domu. Sami, beze mnie. Nie mogłem Cię tu zostawić, zdałem sobie sprawę, że ty jesteś moim domem. Postanowiłem zostać. Niestety dopiero później zdałem sobie sprawę, że jeśli pozostali znikną pierwsze podejrzenie padnie na mnie. Wszyscy będą mnie wypytywać gdzie się podziali. Szczególnie Evansowie. Zaczną podejrzewać, że coś im zrobiłem, a tym razem nie będzie szeryfa, który by mnie uratował. Nie tym razem. Dlatego wyjeżdżam z Roswell, tylko na czas aż wszystko się uspokoi. Znajdź mnie jak będzie po wszystkim, wiesz jak. Całuje. Kocham cię. Twój na zawsze Michael"

Maria opadła na poduszki szlochając. Michael odszedł, zostawił ją samą. Pozostali próbowali dowiedzieć się co się z nim stało, ale odmówiła powiedzenia czegokolwiek. Szeptała tylko cicho "Drań, drań, drań. Ten drań odszedł"


~*~


Przez trzy miesiące próbowali go odnaleźć, bezskutecznie. Maria wyglądała jak cień dawnej siebie, nie śmiała się prawie w ogóle, zakazała wymawiać jego imię. Mówiła o Michaelu ON, nigdy inaczej. Aż pewnego dnia w Crashdown pojawił się dawny chłopak Marii – Billy Darden – na pewien czas odzyskali dawną, roześmianą Marie, jednak uśmiech nigdy więcej nie zagościł w jej oczach, a Michael Guerin zaginął bez śladu.




"Breathe again
I'm living on your air tonight
Never knowing when you'll cut me off.
Oh you have a way
That makes it hard to sleep alone.
And just when the dream gets good
You always seem to have to go.
So...
Here I am alone again
Waiting for the story to finally end.
While the world
Spins around
It's out of my hands.
Don't even try to understand.

And I guess it's time to tell you
What you should already know.
Oh you know
I'm better breathing on my own.
All alone."

"Breathing on my own" – Majandra Delfino



Wersja do druku Następna część