(8)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

TO TYLKO WSPOMNIENIA (odcinek 8)
MaxByd
maxbyd@interia.pl

—-------------------------------
w poprzednich odcinkach:

*****

Santa Fe. Kawiarnia w kancelarii prawniczej. David, Aida i p.Green.
VINCENT GREEN: Twoi rodzice... Oni zginęli w wypadku samochodowym.

*****

Santa Fe. Sekretariat Greena. Sekretarka (p.Adler, David i Aida)
ADLER: pan Green już powinien być w samolocie do Houdson. Oczywiście przekażę by zaraz po pogrzebie pana Evansa przyjechał do Roswell.

*****

Roswell. Pokój hotelowy.
AIDA: Teraz wiemy kim byli twoi dziadkowie. Wystarczy znajeść ich dzieci.

*****

Roswell. Taskówka.
DAVID: (Evansowie) osierocili jakieś dzieci?
RICHARD: Nie, skąd.

*****

Roswell. UFO Center
BRODY DAVIS: Jestem pewien, że ten Max to był kosmita (...) Max Evans.

*****

Roswell. Pokój hotelowy.
DAVID: Jeżeli mój ojciec był kosmitą, to co? ja też jestem?

—-----------------------------

ODCINEK 8

..................
Odcinek dedykuję żużlowcom BTZ Polonii Bydgoszcz za ambitną jazdę w nierównej walce ze zdecydowanym faworytem Unią Tarnów. Szczególne podziękowania dla A.Jonssona, D.Fijałkowskiego i K.Klechy. Słowa otuchy kieruję do M.Robackiego.
''''''''''''''''''

Aida upadła. Rozbita szklanka rozcięła ramię. Mocno krwawiło.
Pewnie tętnica, pomyślała. Jeszcze w szkole średniej interesowała się anatomią człowieka. Tydzień temu zakończyła właśnie drugi rok medycyny. Za kilka lat będzie chirurgiem.

— David!!! – krzyknęła. Mogła w każdej chwili zemdleć, a rozdargniony chłopak mógłby nawet nie zauważyć jej dłuższej nie obecności.

— David!!! Pomóż mi!!!
Usłyszała szybko zbliżające się w kierunku łazienki kroki. W drzwiach stanął David. Uspokoiła się, teraz mogła zemdleć. David był przy niej, więc z pewnością nic jej nie grozi.

— Mocno krwawi – zauważyła, że David znieruchomiał. – To pewnie tętnica. Musisz zatamować krwawienie – próbowała mu przypomnieć co należy zrobić w takich przypadkach. Poskutkowało, David się ocknął.

— Apteczka – spytał. Jednak nie dokońca się ocknął.

— W szafce pod oknem.
Po chwili David wrócił z trójkątną chustą. Zwinął ją i przyłożył ją do ręki.
Mógłby się pośpieszyć, pomyślała Aida.
Poczuła jego zimną dłoń. Przeszył ja dreszcz. Przed jej oczami zawirował świat. Było to dziwne uczucki, a zarazem nieprzewidywane. Wiedziała bowiem, że to nie są oznaki, że zaraz zemdleje. Wręcz przeciwnie, nie czuła się słabo.
Czy ja zaraz umrę, ta myśl co chwilę "przelatywała" jej przez głowę.



*** BŁYSK ***

Bogato zdobiona sala. Na szczycie sali stało wyżej wzniesione krzesło – tron. Mężczyzna wstał z niego i skierował się do dziewczyny z dzieckiem na ramieniu.

— Myślisz, że to on teraz zajmie moje miejsce na tronie Antaru?

*** BŁYSK ***
Dziewczyna z dzieckiem biegnie przez lotnisko. Miała długie, kręcone bląd włosy. Noc. Na niebie świecą trzy księżyce.

— Zan – mówi do małego dziecka. – Nie bój się. Wracamy do twojego taty – ale Zan wcale nie płakał.
Gdzieś w oddali słychać wrzask:

— Tess, dopadne cię choćby i na innej planecie.

*** BŁYSK ***

Dziewczyna z dzieckiem stoi w kuchni. Do kuchni wchodzi chłopak, nie widzi ich, bo stoją w ciemnym miejscu. Dzewczyna wychodzi z ukrycia.

— Proszę... trzymaj go – dziewczyna podaje chłopakowi dziecko owinięte kocem po czym pada na podłoge.
Do kuchni wchodzi kilka innych ludzi. Mężczyzna (około piędziesiątki) staje na przeciwko chłopaka.

— Max... Kto to jest? – pyta.

— To jest mój syn.

*** BŁYSK ***

Ta sama kuchnia. Chłopak i mężczyzna stoją nad koszykiem z dzieckim. Chłopak zwraca się do mężczyzny.

— Tylko przyrzeknij mi. Zostawisz go w dobrej rodzinie. Chciałbym, żeby miał dobrych rodziców... takich jak ty i mama.

*** BŁYSK ***

Chłopak klęczy nad koszykiem z dzieckim. Dotyka jego główki. Na czole dziecka zostaje pięc świecących kulek w kształcie litery "V".

— Co to było? – z dala odezwała sie kobieta po czterdziestce.
Chłopak odwraca się i mówi:

— To tylko wspomnienia.
Chłopak podnosi dziecko i całuje.

*** BŁYSK ***

Duża, słabo oświetlona sala. Na środku sali stoi długi stół. Na jego szczycie siedzi mężczyzna przed którym leży spora sterta pamierów. Po jego prawej stronie siedzi mężczyzna i kobieta: Martin i Sheila Brown, ale zdecydowanie młodsi jakich zna. Na stole znajduje się koszyk w którym leży najwyżej roczne dziecko.

— Czy są państwo w stanie wziąść na siebie obowiązek wychowania tego dziecka. Zapewnić mu ochorone, wysłać go do szkoły i wychować na dobrego Amerykanina? – oczytał z kartki mężczyna siedzący na szczycie stołu.

— Jesteśmy – zgodnie odpowiedzieli państwo Brown.

— Proszę tu podpisać – mężczyna podaje rodzicom Davida kartę, którą kolejno podpisują.

— Niniejszym w imieniu stanu New York nadaję państwu prawa rodzicielskie nad Davidem Brown.

*** BŁYSK ***



Świat przestał wirować. Aida zobaczyła przestraszonego Davida, który odskoczył od niej jakby porażony prądem. David patrzył na ramię Aidy, po czym na jej twarz. Był przerażony. Aida spojrzała na miejsce swojej rany. Nie było po niej śladu.

— Co ty zrobiłeś?

— Nie wiem.



David wpatrywał się ciągle w ramię Aidy. Jeszcze kilka minut temu dosłownie lała się z niej krew. Teraz w tym miejscu nie ma nawet blizny, a jedyny ślad który pozostał to zakrwawiona podłoga.

— Co ty zrobiłeś? – Aida powtórzyła pytanie, ale nie oczekiwała odpowiedzi.
David pokiwał tylko przecząco. Był zszokowany.

— Miałem wrażenie że łączymy się. Poczułem twój ból. Czułem jak z mojego, to znaczy naszego ciała wypływa krew.

— Naszego?

— Tak. Czułem jak nasze ciała łączą się w jedno. To było niesamowite – w słowach Davida czuło się jednocześnie i podniecenie i przerażenie.
Niepotrafili sobie wytłumaczyć tego co zaszło.

— Ja coś widziałam – Aida nieśmiało wyjawiła swoje odczucia.

— Co takiego? – zamienili się rolami, teraz do David wypytywał Aidę.

— Obrazy. Dziecko. Czułam, że to jesteś ty z dzieciństwa.

— Widziałaś sceny z mojego dzieciństwa?

— I jest jeszcze jedno – Aida zamilkła. Przypomniała sobie scenę, w której dziewczyna trzymająca Davida, wbiegła do UFO.
On jest kosmitą, przeraziła sie. Jeszcze kilka minut temu zapewniała go, że historia z jego kosmicznym pochodzeniem to bajka wymyślona przez szalonego poczukiwacza UFO.
Stał teraz przed nią i nie wiedziała co powiedzieć.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część