@fanka

Rozterki sercowe

Wersja do druku

"Rozterki sercowe"
Prolog
W tym opowiadaniu Liz chodziła z Maxem, "wszyscy" byli dalej zgraną paczką, żył Alex, Michael nie był z Marią, natomiast Ona....

Był kolejny słoneczny dzień. Maria przyszła do szkoły z lekkim opóźnieniem mijając w drzwiach klasy zaskoczoną Liz .

—Hej Maria! Już nie zauważasz swojej przyjaciółki ?-skwitowała za śmiechem .
Maria odwróciła się i uderzyła dłonią w czoło .

—Wybacz Liz , to z tego całego zamieszania .Jeszcze nigdy się nie spóźniłam .

—Nic się przecież nie stało .Dobrze Cię rozumiem-odpowiedziała Liz siadając do swojej ławki.
Na przerwie przed biologią Liz wzięła Marię na bok i prosto z mostu zapytała :

—Maria powiedz co tak naprawdę się stało? Ty nigdy nie spóźniłabyś się do szkoły .

—Liz.... zawsze musi być ten pierwszy raz co nie?- Maria uśmiechnęła się i spuściła głowę .
W tym momencie korytarzem przechodził Michael .

— O witajcie dziewczyny -powiedział.
Maria na te słowa energicznie podniosła głowę . Zobaczyła tego tak dobrze znanego , czasami złośliwego Michaela. Jej oczy rozbłysły , a na policzkach pojawił się odcień różu .

—Cześć – odpowiedziały .

—Umówimy się gdzieś razem paczką na spotkanie? -zapytał Michael
Maria i Liz w tym momencie osłupiały. Michael wyszedł sam z taką propozycją??

—Oczywiście – odpowiedziały równocześnie .

—Ok. Ja pogadam z resztą .Może być o 19 u Ciebie Liz?- powiedział Michael .

—Myślę że do mnie będzie bliżej – zaproponowała Maria . -Poza tym u mnie nie będzie nikogo.

— W porządku , do zobaczenia.- odpowiedział i udał się w kierunku wyjścia .

— Liz mogłabyś wpaść do mnie o 18 , bo chciałabym Ci o czymś powiedzieć.

— No właśnie. Wydaje mi się że tak – Liz uśmiechnęła się zagadkowo i razem poszły na biologię.

Punktualnie o 18 Liz przyszła do domu Marii .Gdy siedziały na jej łóżku Maria powiedziała :

—Wiesz Liz muszę Ci powiedzieć o pewnej sprawie która od dawna mnie męczy .
Liz pokiwała głową.

—Hmm nie wiem jak mam Ci to powiedzieć .

—Och Maria przecież znamy się tak dobrze .

— Chyba zakochałam się w Michaelu -szybko powiedziała Maria .
Liz spojrzała w jej oczy i odczytała z nich to co czuła.

—Tak myślałam- odpowiedziała Liz uśmiechając się .Poznałam to po twoich różowych policzkach dzisiaj na przerwie.

— Aż tak to było widać??

—Maria nie zapominaj że ja też jestem kobietą- zaśmiała się Liz. -Dostrzegam takie rzeczy ,ale jesteś pewna że to jest akurat TO??

—Nie wiem ,ale nie mogę bez niego żyć .Te jego oczy, ciało hmm po prostu miodzik- rozmarzyła się .

—Ale wiesz Maria , wygląd to nie wszystko. Michael bywa często nieprzyjemny i złośliwy .

—Wiem Liz. Och ja już sama nie wiem, ale czuję że On jest kimś wyjątkowym , nie nie za wygląd , ale po prostu za to COŚ.

—Oj chyba widzę że na poważnie Cię wzięło. Ja czuję to samo do Maxa .
Liz na te słowa serce mocniej zabiło .

—Liz posłuchaj ja nie chcę czekać na jego reakcję. Chcę sama coś zadziałać .

—W takim razie pomogę Ci .Po raz pierwszy będę swatką – Liz zaśmiała się w chwili gdy zadzwonił dzwonek do drzwi .

— O Liz chyba już 19 -powiedziała zdziwiona Maria .-Pójdę otworzyć.
Po chwili do pokoju wszedł Max , Isabell , Michael a na końcu Alex z Marią .
Max podszedł do Liz , wziął ją w ramiona i pocałował.

—Oj , oj widzę że nasze ptaszki znowu zaczynają – zaśmiał się Michael .

—Ty Michael martw się lepiej o siebie. Kiedy sobie kogoś znajdziesz? – skwitował Max .

—Nie mieszaj się do moich spraw dobrze ?! -wybuchnął Michael .

—Ej , ej spokojnie panowie – Alex uspokoił gotowego do bójki Michaela. -Posłuchaj Michael wiem ,że Max zranił twoją dumę ,ale nie musisz się od razu unosić. Przecież wiesz że w pokoju są kobiety.
Alex wykonał głęboki ukłon w kierunku dziewczyn , ale spojrzenie utkwił w Isabell .

—Właśnie ! – chórkiem odpowiedziały Isabell , Maria i Liz .

—Wiecie co mieliśmy rozmawiać o sprawach najwyższej wagi -powiedział Max .-Ale mam ogromną ochotę na spacer z Liz .

—Ja chciałem to samo uczynić z Isabell -powiedział Alex.

—Tak??- Isabell zapytała z uśmiechem.
W tym momencie Alex chwycił Ją za rękę .

—Wybaczcie ,ale chyba zostaniecie sami -powiedział Max do Mari i Michaela.

—Nie-powiedział Michael. -Skoro wszyscy wychodzą to ja też.
I szybkim krokiem wyszedł z pokoju .
Liz spojrzała na osłupiałą Marię nie wiedząc co jej powiedzieć .

—Dobrze to my już pójdziemy .Do zobaczenia w szkole-powiedział Alex i wyszedł objęty z Isabell.

—Do zobaczenia Maria. Liz zaczekam na Ciebie na dole- powiedział wychodząc Max.

—Maria wybacz ,nie chcę Cię zostawiać teraz samą ale przeżywam mały kryzys z Maxem i nie chcę żeby się pogłębił .

— Dobrze , rozumiem – zasmuciła się Maria

— Do zobaczenia jutro w szkole . Pa Pa – powiedziała Liz i wyszła.
Maria została sama za łzami w oczach stojąc na środku pokoju .

—Liz czy Ty to słyszałaś? -powiedziała Maria ukrywając łzy w ramieniu Liz .- Nie chciał być ze mną sam na sam.

—Och Maria przecież to nic nie znaczy .Zachował się głupio i tyle.

—Dla mnie znaczy. To było tak jakby wyszedł dlatego że i Ty miałaś wyjść .

— Maria nie przejmuj się będzie dobrze zobaczysz .
Właśnie korytarzem przechodził Max i gdy zobaczył dziewczyny od razu się zatrzymał.

— Hej Lizzi i Ty Mario

— Hej Max – Liz pocałowała Go.

— Słyszałyście radosną nowinę? Alex chodzi z Isabell ! -powiedział ucieszony Max

— To wspaniale- Liz aż podskoczyła .-Co nie Maria??

— Tak to wspaniale .
Maria minęła Maxa i poszła do ubikacji .

—Co jej się stało Liz?

—Aa .. nic takiego. Ostatnio przechodzi ciężkie dni .

—Rozumiem. Ach te babskie tajemnice. To do zobaczenia wieczorem .Muszę iść na kochaną fizykę .
Max pocałował Liz i odszedł.
Liz poszła za Marią do ubikacji.

—Hej Maria wiem że gdzieś tu jesteś -powiedziała i zaczęła zaglądać do kabin . Otworzywszy jedną z nich zobaczyła zapłakaną Marię przyklejoną do drzwi kabiny.

—Oj Maria jak Ty wyglądasz cały makijaż Ci się rozmazał – Liz pokiwała głową i przytuliła Marię .- Mam dla Ciebie pewne pocieszenie. Wczoraj po spacerze dzwonił do mnie Michael i zapytał czy nie moglibyśmy jutro pójść w trójkę do kina .

—Jutro , w trójkę ,do kina?- Maria z radości aż pocałowała Liz w policzek .-Tak się cieszę Liz .

—No widzisz od razu się uśmiechnęłaś.

—Tak. Mam nadzieję że teraz zaczną się dobre dla mnie karty .

Następnego dnia Liz i Maria przyszły pod kino w umówionym miejscu .Czekał tam na nie Michael .

—Witajcie -powiedział

—Cześć

—O Maria ładnie dzisiaj wyglądasz-powiedział Michael

—Dziękuję -zarumieniła się Maria.

—Ty też Lizzi- Michael popatrzył się na Liz
Marię dotknęły te słowa .Do niej nigdy nie zwrócił się w taki sposób.

— Może wejdźmy już do środka?- zaproponowała Maria.
Gdy weszli do sali kinowej Liz siadła w środku rzędu , natomiast Maria i Michael po obu jej stronach .Maria poczuła się głupio jednak Liz od razu wiedziała co ma zrobić.

—O kurczę wybacz Maria ,ale czy mogłabyś zamienić się ze mną miejscem, bo ten facet przede mną mi zasłania?

—Dobrze – zgodziła się Maria. I tym sposobem znalazła się obok Michaela.
Michael spojrzał jakoś dziwnie na Marię, ale nic nie powiedział .Po chwili dostrzegł ,że w rzędzie z przodu jest jedno miejsce.

—Wiecie co dziewczyny ja przesiądę się do tamtego rzędu. Jak powiedział tak zrobił.
Liz nie zauważyła jak Maria zaczęła wdychać swój olejek na uspokojenie........
Po wyjściu z kina Liz cała roześmiana objęła Marię.

—To był chyba najśmieszniejszy film jaki kiedykolwiek widziałam.-A jak wy uważacie?

—Tak ,był bardzo dobry- odparł Michael .

—Zgadzam się-mówiąc to Maria zrobiła krok naprzód i o mało co nie wywróciła się zapominając o jednym stopniu schodów .Odwróciła się żeby zobaczyć czy Michael to zauważył ,ale on by za bardzo zajęty rozmową z Liz. W tym momencie Marii przez głowę przeleciała myśl ,że Michael czuje coś do Liz, ale szybko ją wyrzuciła z głowy.

Minęło trochę czasu. Liz i Maria pozdawały najgorsze egzaminy i miały już spokój , ponieważ zbliżał się koniec roku szkolnego.

—Liz zauważyłaś że w ogóle nie spotykamy się z naszą paczką?

—Tak Maria zauważyłam. Powiem Ci dlaczego: Alex szaleje z Isabell , Max woli spędzać wolny czas ze mną sam na sam , natomiast Michael.......

—Nie mów nic o nim! -Maria krzyknęła.- Ojejku wybacz Liz nie chciałam tak głośno -Usiłuję o nim zapomnieć dlatego szarpią mnie nerwy .Powiedziawszy to sięgnęła po swój olejek.

—A propo Michaela – Liz spuściła głowę- to muszę Ci coś powiedzieć ,ale nie tutaj .-0 18 przy naszej fontannie ok.?

—Ok. -odpowiedziała Maria.

018 Maria siedziała już na fontannie.Latarnie świeciły jasnym blaskiem , który odbijał się w kryształkach wody i tworzył lekką poświatę , którą tak uwielbiła . Palcem przesuwała po tafli wody robiąc małe fale .Zawiał wiatr , choć ciepły ,ale Marią wstrząsnął dreszcz przejęcia.

— Ile ja jeszcze będę czekać – powiedziała sama do siebie zdenerwowana.
Właśnie w tej chwili zza rogu domu wyszła Liz .

—Witaj Maria.

—Hej Liz. Proszę cię powiedz od razu o co chodzi bo dłużej tak nie wytrzymam.

—Dobrze. Wczoraj na przerwie znikam , ponieważ Michael chciał ze mną porozmawiać.

—Jak to? -Maria zdziwiła się – mówiłaś mi przecież że musisz załatwić coś w bibliotece.

—Tak i za to Cię przepraszam. Już nigdy Cię nie okłamię.

—Dobrze co było dalej – zirytowana do granic możliwości Maria chlapnęła ręką w wodę.

— Maria wybacz ,ale ciężko mi jest o tym mówić.-A więc dobrze, słuchaj. -Gdy wczoraj poszłam z Michaelem do schowka , myślałam że chce pogadać o Maxie .

—Do schowka??? -krzyknęła zrozpaczona Maria

—Tak ,ale Maria nie przerywaj mi bo wszystko zapomnę.- A więc dobrze byliśmy już w tym schowku, gdy nagle Michael powoli chwycił mnie za rękę , przyciągną do siebie i spojrzał głęboko w oczy...

—Błagam Cię Lizzi. Jeśli już miało miejsce coś takiego to nie opowiadaj mi szczegółów.
Liz popatrzyła w twarz Marii .Wydawało się jej że płacze ,ale to było tylko złudzenie. Maria trzymała się dzielnie.

—No dobrze opowiadam dalej. -Gdy zrobił to co zrobił powiedział mi ,że się we mnie zakochał i czy mogłabym z nim być.

—Przecież wie ,że ty jesteś z Maxem !

—Tak , ale tak się właśnie zapytał. Ja mu odpowiedziałam że to jest niemożliwe ,jednak on....on, on

— Co on?????????????

— Zamknął mi usta pocałunkiem-wykrztusiła Liz.
Maria dalej próbowała nie zwracać uwagi na słowa Liz ,jednak nie zauważona łza spadła z jej twarzy do fontanny.

—Muszę Ci powiedzieć ,że było to dla mnie zaskoczenie.-powiedziała Liz -nie spodziewałam się tego po nim.

—Teraz już rozumiem dlaczego Michael tak dziwnie zachowywał się w stosunku do mnie- jęknęła Maria.

—Niestety to prawda -odparła Liz -Gdy Michael mnie całował ,odepchnęłam go i powiedziałam ,żeby się nie wygłupiał bo ja nic do niego nie czuję .Kocham tylko Maxa.
Na te słowa spochmurniał , dotknął mojej twarzy i powiedział "trudno" i wyszedł.

— Tak po prostu?!

—Tak, a ja zostałam w osłupieniu.

—Może dobrze że jednak nic z tego nie wyszło-westchnęła Maria- chyba nie zniosłabym tych jego humorów. -Liz posłuchaj a wspomniał coś o mnie?

—Nie , przykro mi.

—Ok. ,ja i tak nic już od niego nie chcę -Maria odpowiedziała z większą pewnością i spokojem. -Najśmieszniejsze jest to ,że domyślałam się że on coś do Ciebie czuje ,ale nie chciałam o tym słyszeć – zaśmiała się Maria.

—No nareszcie się śmiejesz ! -Liz zanurzyła dłonie w fontannie i pochlapała Marię. Oczywiście nie musiała długo czekać na jej reakcję :) .Po 20 minutach szaleństwa Liz i Maria całe mokre suszyły się u Liz w domu.

—Wiesz co Maria wydaje mi się ,że nie będziesz musiała dugo czekać na miłość.

—Hm , możliwe -uśmiechnęła się Maria-Szczerze mówiąc mam już kogś na oku.

—To super! -ucieszyła się Liz

—Ale nie chcę brać sprawy w swoje ręce-Maria zaczerwieniła się ze wstydu .-Resztę zostawię KOMUŚ innemu.-Maria śmiała się dalej wycierając mokre włosy w pachnący ręcznik Liz.

Następnego dnia w szkole jak zwykle Liz i Maria szły korytarzem , gdy po chwili zza ściany wyłonił się jakiś chłopak.

—Przepraszam -zagadnął Marię.Czy Ty jesteś Maria Deluca?

—Tak zgadza się-odpowiedziała zaskoczona Maria.

—Ja nazywam się Mark .Powiedziano mi ,że jesteś dobrą uczennicą i pomyślałem sobie że mogłabyś mi pomóc w przygotowaniu do egazminu. – Zgodzisz się? Mark pochylił się w kierunku Marii ,spojrzał jej głęboko w oczy i uśmiechną się niesamowicie ( w każdym razie Marii tak się wydawało ;) ) .

— Z miłą chęcią – odpowiedziała nie mogąc oderwać oczu od niego.

— Może być o 17???

— Tak u mnie – powiedziała Maria starając się nie okazywać radości.

— Dobrze w takim razie do zobaczenia u Ciebie .
Mark wyciągnął do niej rękę i uścisnął jej dłoń. Niby był to zwyczajny uścisk ,ale trwał troszkę dłużej niż zwykle .Dostrzegła to chyba tylko Liz , która już dawno trzymała dloń na ustach , niby je wycierając żeby się nie roześmiać.Po chwili Mark odszedł zostawiająć rozpromienioną i odmienioną Marię.

—Hm Maria -Liz nie mogła już powstrzymać śmiechu.-Myślę ,że twoje życie odmieni się szybciej niż myślałyśmy.

—Och Lizzi-odparła rozmarzona Maria śmiechając się do siebie .

—Maria , coś mi się przypomniało .Przecież On nie wziął nawet twojego adresu! -zaśmiała się Liz .

—Coś czuję ,że za chwilę po niego wróci -Maria spojrzała na swoją rękę uśmiechając się.
Nie musiała długo czekać . Po chwili pojawił się zakłopotany Mark. Liz domyśliła się , że tym chłopakiem o którym mówiła był Mark , ponieważ słońce które świciło przez szybę szkoły padło na różowiutką twarz Marii ..........................

koniec


Wersja do druku