gosiek & Lizzy_Evans

Uwierz w Kosmitę (4)

Poprzednia część Wersja do druku

Cz. IV „Wizje”

Ocknąwszy się ze zdziwienia położył zdjęcie na miejsce i wyszedł z pokoju. Skierował sie w drugie drzwi. Otworzył je cicho.
Tak...to był pokój Liliah. Na półce nad biurkiem stały zdjęcia. Wziął pierwsze z brzegu. Fotografia przedstawiała małą dziewczynkę siedzącą na kucyku. Śmiała się i wyglądała na szczęśliwą. Przynajmniej ona.- pomyślał.

— Już tu jesteś...- usłyszał cichy szept za swoimi plecami.

— Tak. Czekam na ciebie- uśmiechnął sie a jego twarz rozpogodziła się.

— Więc.. Jak podoba ci się u mnie w domu?- spytała kiedy obydwoje siedzieli na łóżku.

— Jest bardzo.. rodzinnie.

— Tak.. mama uwielbia takie schadzki. – powiedziała patrząc mu prosto w oczy.

— Liliah... wiesz...ja..

— Nic nie mów tylko mnie pocałuj głuptasie- zrobił jak kazała. Pochylił się i musnął ja w przelotnie.

~*BŁYSK*~
Znowu te wizje...Mały chłopczyk, ten sam mężczyzna

—Zan...Zan...Zan... – powiedział tuląc go
~*BŁYSK*~

Oderwał się od niej jak oparzony.

— Czy.. coś się stało?- spytała zdezorientowana.

— Nie...przepraszam – odpowiedział
W głowie mu lekko szumiało. „Zan, Zan Zan” słyszał wszędzie swoje imię. Dlaczego? Ten dom ma coś wspólnego z nim, z jego prawdziwym życiem. Musiał się dowiedzieć więcej

— Liliah, mogę cię znowu pocałować? – spytał znając dobrze odpowiedź

— Pewnie – zbliżył się do niej i czule pocałował, jeszcze czulej niż wcześniej

~*BŁYSK*~
Na łóżku leży dziewczyna. Bardzo podobna do tej niskiej blondynki na zdjęci. Zrywa się i krzyczy:

— Zan, gdzie jest Zan??

— Nazwałaś go Zan – spytał chłopak, ten sam co zwykle

— Tak, to jest twój syn i to twoje prawdziwe imię – odpowiada – Gdzie on jest??

— W innym pokoju, opiekują się nim dziadkowie – dziewczyna wstaje i podchodzi do drzwi, jednak chłopak zamyka je dziwną mocą

— Siadaj!
~*BŁYSK*~

On jest synem tego chłopaka, mężczyzny. A ona...to pewnie jego matka. Wie jak wyglądają. Pierwsze miłe wspomnienia. Jednak oni się kłócili, co się stało?
Liliah popatrzyła na zamyśloną twarz chłopaka. Wyglądał niezwykle dziwnie.

— Na pewno nic się nie stało –spytała ponownie wstając z pozycji leżącej

— Tak...chyba tak...- odpowiedział marszcząc brwi – kiedy kolacja?? – zmienił szybko temat

— Jak mój tata wró....- nie dokończyła gdyż do pokoju wpadła jej matka

— O...przepraszam, że przeszkadzam w nauce anatomii, ale kolacja na stole – uśmiechnęła się

— Zaraz zejdziemy – opowiedziała Lili

— Nauka anatomii?? – spytał Zan

— Moja mama lubi żartować – wstali i wyszli z pokoju
Przebiegli szybko korytarz i zaczęli schodzić po schodach. Nagle Liliah popchnęła mocno Zana, a ten ledwo utrzymując równowagę zeskakiwał ze schodka na schodek. Przy samym dole odwrócił się i spojrzał w śmiejące się oczy dziewczyny. „Oddam ci jeszcze mała!!” –wykrzyknął w myśli – „Naprawdę się w niej zakochałem” – dodał odwracając się z powrotem
Nagle zauważył postać, wpadł na nią. Spojrzeli na siebie tymi samymi oczami.

~*BŁYSK*~
Obserwatorium w Roswell, noc. Jego rodzice, tak to oni, całują się...to wtedy poczęli go...
~*BŁYSK*~
Puk, puk, puk...puk, puk, puk...Najpierw w blat kuchenki, potem w stolik, potem w jakąś gitarę...twarz jego matki – koncentrowała się na czymś

— To była Tess, Ona zawładnęła umysłem Alexa – powiedziała młoda pani Evans
Jego matka miała na imię Tess...i też potrafiła władać umysłem...tak jak on
~*BŁYSK*~
Tess i jakiś chłopak rozmawiają. On chyba płacze

— Zrobiłaś to...wysłałaś mnie do Las Cruses – mówił

— Alex...uspokój się...gdy wyczyszczę twój umysł wszystko będzie w porządku

— Władałaś mną przez dwa miesiące...tylko po to abym przetłumaczył tą głupią książkę – odtrąca jej dłonie(...) Zniszczyłaś mój umysł!! Jak mogłaś mi to zrobić??!!(...)Nie mam nic(...)

— Uspokój się...uspokój się

— Nie, nie, nie zrobisz tego znowu!! – Blondynka łapie go i koncentruje się – Nie!!!!! – chłopak wyrywa się, jednak po chwili upada bezwładnie na podłogę
~*BŁYSK*~

— To była Tess...Tess zabiła Alexa!!

— „Jego matka była morderczynią” – myślał Zan
~*BŁYSK*~

Zan otwiera oczy i patrzy na osobę obok. To on, to jego ojciec. Wstał, zaszokowany zaczął się cofać do wyjścia.
Max wpatrywał się w twarz chłopaka który przed chwilą na niego wpadł. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Nareszcie go odnalazł

— Co się stało...słyszałam huk!? – do pokoju weszła Liz

— Po prostu Z...Kevin wpadł na tatę – odpowiedziała Liliah

— „To jest jego córka...to jest moja siostra!” – krzyczał w myślach Zan
Otworzył szybko drzwi i wybiegł z domu. Liliah widząc to pobiegła za nim.

— Zan....Zan...co się stało!? – krzyczała
Wbiegła na ulice. Zobaczyła światła i trąbienie samochodu. Zatrzymała się i nie mogła się ruszyć. Potrącił ją i przeturlała się trochę na jego masce. Leżała bezwładnie na ziemi, z nosa płynęła jej krew, a oczy odmawiały posłuszeństwa. Czuła...nie nic nie czuła, wszystko miała zdrętwiałe.
Zan odwrócił się tylko gdy usłyszał jej krzyk. Leżała na ziemi, nie ruszała się. Rozejrzał się dookoła, w drzwiach ukazali się jej rodzice.
Nie mógł jej tak zostawić. Podbiegł szybko uklęknął obok i wyszeptał:

— Liliah...za bardzo cię kocham, aby ci pozwolić teraz umrzeć. Musisz na mnie popatrzeć...proszę – dziewczyna lekko otworzyła oczy i popatrzyła na niego
Zan przyłożył dłoń do jej piersi. Wyczuwał lekki puls. Z pod jego ręki wydobyło się światło, jasny blask. Czół ten sam ból co teraz czuje ona. Skupił się. Po chwili poczuł ukucie w klatce piersiowej, schylił się.

— Zan...- wyszeptała Liliah

— Lili...wybacz....- powiedział i uciekł spoglądając jeszcze na swojego ojca

Biegł póki nie poczuł ze oddalił się wystarczająco daleko od domu Liliah.
"Ona...jest moja siostrą" – myślał zrozpaczony nie mogąc uwierzyć ze całował się ...i w dodatku zakochał we własnej siostrze!
A najgorsze jest to ze to uczucie jest głębsze.
Na tyle by zmienić jego życie na zawsze


Poprzednia część Wersja do druku