Lizzy_Evans

FBI (9)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Zdziwiona stałam nie wiedząc co zrobić.

—Wiesz poszłam do toalety a później chciałam zobaczyć co robią chłopaki- skłamałam niewinnie.

Na jej twarzy pojawił się jakiś grymas. Odczytałam go w ten sposób: i tak cię zabiję.
Nie przejęłam się tym za bardzo. Blondynki mają swoje odpały.
Tak więc Isabell chyba kupiła historyjkę. Wepchnęła mnie do pokoju Maxa.

—Hej- powiedziałam spoglądając w ich oczy. Michaela mowiły- co ty tutaj robisz? Groźnie.
A Maxa- musisz stąd jak najszybciej iść. I co wy na to? Bo ja na to jak na lato.

Chcą mnie wystraszyć. Ale jakim cudem Max stał się potulnym barankiem a Michael groźną bestią?? Nie ma na to wytłumaczenia. Może rozdwojenie jaźni? Albo zamiana osobowościami?
A kit ich wie.

—Liz, może zechcesz u nas spać?- spytał Max.

Zszokowana i skołowana stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Domyśliłam się, że będę im potrzebna do niecnych celów.

—Raczej nie, muszę jeszcze pomóc Nancy w Crashdown- wymigałam się. A przynajmniej próbowałam.

—Liz, nie bądź dzieckiem. Nic ci nie zrobimy- spojrzenie Isabell przeszyło mnie jak lód.

Ta dziewczyna jest chłodna jak lodówka! Nie mogę tutaj zostać. Tym bardziej słowa blondyny „Nic ci nie zrobimy” zadziałały tak jak powinny. Oni coś knuli.

—Naprawdę nie mogę może innym razem?

—Dobra. Odprowadzę cię- zaproponował Max.

O nie.. tylko nie wędrówka z nim!


Wyszliśmy razem. Połowę drogi żadne z nas nie otworzyło ust by coś powiedzieć.

—Uważaj na nich.- rzekł Max przerywając cieszę.

—Na kogo?- spytałam udając, że nie wiem co ma na myśli.

—Na Isabell i Michaela. Oni są źli. Zrobią ci krzywdę, Obiecaj mi, że będziesz uważać- poprosił i wziął w swoje ręce moje dłonie.- Obiecaj- powtórzył.

—Obiecuję.- spojrzałam mu w oczy i teraz zorientowałam się, że są całkowicie łagodne i bezbronne.
Niespodziewanie nasze usta zetknęły się. Nie wiedziałam co robić. Bądź co bądź uważałam go za zboczeńca. A jednak jego pocałunek był taki delikatny i prawdziwy, że nie opierałam się długo.

—Nie.. nie możemy- zdołałam wykrztusić bo wymknięciu się z jego silnych ramion- Muszę iść. Cześć

Szybko zmyłam się z miejsca wydarzenia.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część