Monika

I zostało nas czworo (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

I zostało nas czworo
Cz.3
Zdrady(2); Seksowny kryminalista, spotkanie i wiadomość.

Liz szła za policjantem między celami.

— Liz.- usłyszała znajomy głos.

— Hm... Mój chłopak przestępca.- policjant spojrzał na nich zdziwiony.

— Nie przestępca tylko niesłusznie oskarżony.

— Jasne.

— Mógłby pan?- spytał Max wskazując na zamek od celi.

— Jeszcze chwilę.

— Liz, co znowu?

— Nie, już nic. Dobrze, niech pan go uwolni.
Wyszli razem.

— Przemyt? Jeszcze nie miałam chłopaka dilera.- powiedziała Liz gdy już wyszli na zewnątrz.

— Gdzie resz...- nie dokończył. Liz zaczęła do namiętnie całować. Odwzajemnił to.

— Kręcą mnie kryminaliści.

— Skoro tak stawiasz sprawę...

Rath stał przed tą samą młodą dziewczyną co ostatnio.

— Skończ z tym.- powiedział stanowczo.

— Znasz warunki.- odparła.

— Nie będę z tobą.

— Czemu?

— Kocham ją, zrozum to.

— Lonni zdradza cię z Kivarem, a ty? Ile będziesz na nią czekał?

— Ile tylko będzie trzeba, rozumiesz?

— Trzydzieści dwie noce, trzydzieści dwa dni, trzydzieści dwie róże, a w tym ja i ty...

— Jesteś szalona.

— Możliwe, będę czekać.
Michael obudził się. Obok niego leżała Isabel.

— Is, wstawaj. Już dziesiąta.

— Co?- spojrzała na zegarek. – Gdybyś mnie tak nie wykończył...- przerwał jej pocałunek.- Znowu zaczynasz?- kolejny pocałunek.- Uparty jesteś.

— Za to mnie kochasz.
Za to mnie kochasz, za to mnie kochasz, za to mnie kochasz...- Isabel spojrzała na niego z przerażeniem.

— Coś się stało?

— Nie, nic...- powiedziała i przytuliła się do niego.- Gdzie ja to słyszałam?- Dodała w myślach.

W jednym z klubów NY.

— Irmin zaczekaj!

— Mam dosyć, rozumiesz?

— Nie.- dziewczyna wyglądała na rozczarowaną.

— Jeremy to mi przestało sprawiać przyjemność. To się nigdy nie wydarzyło!

— Ale przy odrobinie cierpliwości to się stanie.- doszedł do nich jeszcze jeden chłopak.

— Cześć.

— Jak tam?

— W porządku, prawda Irmin?

— Tak.- odpowiedziała, starając się zabrzmieć przekonywująco.- Muszę już iść.

W pokoju Liz.

— Ugryzłaś mnie.

— Delikatny z ciebie chłopak, Max.

— Nieprawda.

— Au... Zobaczymy czy ty jesteś delikatną dziewczyną.

— Hm... Całkiem przyjemnie.

Isabel wyszła z domu wieczorem. Miała ochotę się przejść. Poczuła znajomą aurę. Odwróciła się.

— Jamal...

— Witaj Lonni.

— Skąd znasz to imię?

— To twoje imię.- poczuła jego usta na swoich, szybko się oderwała.

— To nie moje imię.- odparła stanowczo.

— Na razie tak mówisz.

— Kim ty jesteś?

— Kocham cię.- usłyszała w odpowiedzi.- A szkoda byłoby marnować czas przed końcem świata.

— Co o nim wiesz?- spytała trochę zdziwiona.

— Że go nie powstrzymacie.
Odszedł. Isabel nie poszła za nim. Nie potrafiła. Nie potrafiła się nawet ruszyć z miejsca. Usłyszała klaksony... Kilka centymetrów przed nią zatrzymał się samochód. Zaczęła biec. Po chwili była już w domu. Pobiegła na górę. Michael leżał na łóżku. Podeszła do niego i się przytuliła. Z oczu zaczęły kapać jej łzy.

— Is, co się stało?

— Nie wiem Michael...

Liz i Max przeglądali jakieś papiery.

— Mało znany człowiek.

— Jesteś pewna, że człowiek?

— Hm... Może opętany?

— Jasne.- uśmiechnął się do niej. – Chyba nie spotkamy nikogo kto nam powie jak powstrzymać koniec świata?

— Mamy nikłe szanse. A ten pierścień?

— Srebrny?

— Może to białe złoto?

— Wątpię.

— Musimy szukać dalej.

— Może nawiążmy kontakt z jakimś ufomaniakiem?

— Nie zaszkodzi spróbować.

— Dobra ty się tym zajmij, a ja poszukam jeszcze wśród tych papierów.

— A co z Is i Michaelem?

— Jutro idą sprawdzić ten pierścień.

— Dobra idę szukać znajomych, dla których jestem idolem.- uśmiechnęli się do siebie, Liz pocałował go w policzek i wyszła. Gdy zamknęła drzwi opadała pod nimi.
Krzyki, ból.

— Uratować świat...

— Nie może...
Urywki rozmów przelatywały jej przez głowę.

— Ona zniszczy wszystko.

— Nie tylko ona chce dosięgnąć tronu.

— Co z robimy z nimi?

— Musimy...
Liz wbiegła do łazienki, przemyła twarz wodą.

— Mam już dość.

Do Ciekawskiej.
Mam dla ciebie potrzebne informacje. Koniec świata? Hm... To mało prawdopodobna wersja, ale nigdy nie wiadomo. Znalazłem coś na ten temat na jednej stronie. Ale nie ręczę za to. Facet, który ją prowadzi jest nie źle pokręcony. Ostatnio dodał taki news; Szczyt, południe. San Francisco. Królewska Czwórka.
Dokładnie tak prawda, że dziwak? Nawet nie napisał gdzie.

Liz odczytała wiadomość kilkakrotnie.

— Wcale nie dziwne.- przeszło jej przez myśl.- San Francisco... Chyba wiem gdzie to ma być.
Wyszła z pokoju by podzielić się tą informacją z innymi.

Koniec części trzeciej.







Poprzednia część Wersja do druku Następna część