Lizzy_Evans

Prawdziwa Liz (9)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Liz szybko obudzila sie i czula na sobie jeszcze zapach Michaela. Ale jakim cudem? Nie martwiala sie tym zbytnio i szybko ubrala sie w dzinsy i koszulke i rownie szybko zeszla na dol.
W Kafeteri byl maly ruch. Maria krzatala sie miedzy stolikami z nadeta mina.
"Teraz to wyglada jak primadonna"-pomyslala liz i usmiechenla sie do wlasnych mysli.
w tej samej chwili to crashdown wszedl Michael. Wygladl nieziemsko. Po za tym ze byl ubrany na czarno jego oczy odznaczaly sie tajemniczoscia. Odrazu spojrzal w strone liz ktora stala oszolomiona przed lada.
Rzucila mu niepewny usmiech i podeszla do niego.

—Czesc!Co podac?-spytala lekko podenerwowana.

—Hmm..moze cole z arszenikiem? I jesli chcesz przysiadz sie do mnie-puscil jej oko jak totalny macho.

—Jasne..zaraz
Po chwili wrocila z dwiema colami i usiadla na przeciw chlopaka.

—hmm..szybko zasnelam wczoraj prawda?

—tak..bylas zmeczona:) a ja nie mialem okazji dokonczyc wizji mojej planety..ale to kiedys mozna nadrobic-jego glos byl aksamitny i czysty jak nigdy dotad.

—tak?czy cos sugerujesz?-liz w najlepsze flirtowala z Michaelem Guerinem! Panie i panowie toz to najwiekszy cud swiata! ale do rzeczy:)

—sugeruje zebysmy poszli razem na bal-spojrzal jej w oczy ujrzal plomienne spojrzenie. znieruchomial. czekal na decyzje.

—jasne! zapewne bedzie swietnie!

—bede po ciebie o 19! Pa
Wyszedl z crashdown usmiechajac sie sam do siebie, nie wierzac wlasnemu szczesciu.
Liz rowniez poszla na zaplecze usiadla na fotelu i zlapala sama siebie na mysleniu "jak by to bylo gdyby liz parker i michael guerin byli para".
To jest nieprawdopodobne!

Poprzednia część Wersja do druku Następna część