Lizzy_Evans

Prawdziwa Liz (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Po szkole Liz zmierzala w strone rynku po jalbka i pomarancze. Jedno stosiko zaciekawilo ja. Stoisko z lalkami voodoo. Zaintrygowana podeszla do sprzedawcy

—dziendobry- powiedziala
Mezczyzna spojrzal na nia spod czarnych rzes.

—Witam, w czym mgoe pomoc?

—Chcialam sie dowiedziec...co jest potrzebne do zrobienia takiej lalki?

—Najlepiej wlosy owej ofiary

—Hmm to bedzie mile zajecie. czy bedzie pan tutaj jutro o tej samej godzienie?

—Jestem dave i tak bede

—to do zobaczenia


"Kudly tej szmaty! Jeeee dzisiaj wpadne do niej na chatke zrobic jej kuku". Liz usatysfakcjonowana czekala tylko na odpowiednia godzine, na zrealizowanie swojego napadu.

23. Liz wyszla z domu i podazyla do mieszkania Tess Harding. Nozyczki schowala w lewej kieszeni spodni.
Po cichaczu weszla do pokoju. Zobaczyla spiaca dziewczyne. Zaczela sie po cichu smiac.
"Nozyczki pojda w ruch" pomyslala i szczekajac nozyczkami podeszla do Tess.
Nachylila sie i juz chciala odciac kosmyk jej kudlow gdy ofiara zerwala sie na rowne nogi.

—Co ty tu robisz?!

—Nie widac? przyszlam ci odciac wlosy pindo!

—Tak? nie uda ci sie to ty glupia laleczko!- Tess wstala i wymierzyla placka stojacej na przeciw dziewczynie.

—Tess...ty....kosmiczna wywloko tego ci nie podaruje!- lewy sierpowy Liz i tess juz lezala na deskach.-I co ty na to? podobalo sie?-zaczela sie smiac

—wiesz...liz jestes jednak glupia...przeciez max jest ze mna a to przez to jak go potrkatowalas..a jaki jest w lozku...- nie dokonczyla bo liz zarzucila ja kolejnymi piesciakami. Tess nie mogla sie ruszyc.

—To by bylo na tyle..aaa i jeszcze jedna...Max nie ponizylby sie do tego stopnia by bzyknac sie z taka kosmiczna lafirynda jak ty...wiec zegnam...a ii jeszcze jedno jesli nie chcesz miec siniakow to idz przyloz sobie lodu..albo najlepiej napraw swoj mozg..jesli jeszcze go masz.czesc!
Wyszla pozostawiajac zdezorientowana Tess na podlodze, po ktorej twarzy kapala krew.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część