Monika

Zacząć, przeżyć i zapomnieć (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Zacząć, przeżyć i zapomnieć.

Rozdział trzeci- The Present.

I
Stars History.
Isabel zamknęła oczy. Alex już wie.

— Ciekawe o czym on śni...- pomyślała.- Właściwie może i nie powinnam, ale trzeba sprawdzić czy możemy mu zaufać... Może to i głupie tłumaczenie, ale...- Isabel sięgnęła po szkolny album. Szybko przeszła do litery "W"- Whitman, Alex Whitman. Jest!- ucieszyła się. Położyła się wygodnie na łóżku i kładąc palec na jego zdjęciu.- Mam nadzieję, ze już śpi.
Sen Alexa.
Restauracja, kolorowe światełka tańczą na podłodze. Jakaś kiepsko umalowana kobieta, śpiewa wolną piosenkę. Chyba własnego repertuaru. Do środka wchodzi para. Prawdziwa Isabel nie może uwierzyć. Alex prowadzi jej "kopie" do stolika. Siadają, podchodzi do nich kelner, składają zamówienie. Wszystko wygląda baśniowo. Rozmawiają i żartują. Po skończonym posiłku Alex prosi swoją towarzyszkę do tańca. Kolejny wolny kawałek. Obejmuje ją w pasie. Delikatnie się kołyszą, cały czas patrząc sobie w oczy.

— Kocham cię.- szepcze Alex, Isabel odpowiada mu tym samym. Jednak ta prawdziwa patrzy na parę z zakłopotaniem i zdziwieniem. Jednak nie potrafi tego powstrzymać chce wiedzieć co będzie dalej. Para wiruje w tańcu, w końcu zmęczeni stają. Isabel patrzy mu prosto w oczy. Po chwili się całują.

— Po prostu baśniowa historia.- pomyślał prawdziwa Isabel, wychodząc z jego snu.

***

Isabel siedzi sama w kafeterii. Je pizze. Do Crashdown wchodzi Alex. Widzi samotną Isabel. Postanawia się do niej do siąść.

— Cześć.

— Cześć.- Isabel skwasiła minę.

— Wszystko w porządku.

— Jasne, prócz poparzonego języka.

— A propos języka. Ostatnio działo się wiele dziwnych rzeczy i... No wiesz Liz i Max mają wizje, które mogą wam pomóc. Michaelowi i Marii nie wychodzi, zostaliśmy tylko my... Sądzę, ze moglibyśmy spróbować.

— Możliwe.

— Naprawdę.

— Wszystko jest możliwe, ale ja wolę ciebie jako przyjaciela.

— Jasne.

— Chcesz?- wskazała na pizzę.

— Nie dzięki.

***

Biblioteka. Alex i Isabel odrabiają lekcje.

— Nic z tego nie rozumiem.

— To matematyka.

— Wiem, wytłumaczysz mi?

— Nie umiem.

— Jak to?

— Przy tobie nic nie potrafię zrobić porządnie.- Isabel spuściła oczy.

— Jeżeli cię rozpraszam...

— Nie o to chodzi. Nie potrafię nawet spokojnie oddychać kiedy jesteś przy mnie, a jednocześnie ciebie nie ma.- Isabel poczuła rumieniec na swojej twarzy.

— Nie rozumiem.

— Chciałbym cię pocałować.- nie czekają na jej reakcje zrobił to. Pocałował Isabel Evans. Jego marzenie się spełniło. Poczuł jak tysiące "motylków" roztańczyło się w jego brzuchu.

— Widziałeś coś...?- spytał Isabel nie otwierając oczu i nie odsuwając się od niego.

— Najpiękniejszy widok w moim życiu. Widziałem ciebie Isabel.

— Po prostu baśniowa historia...- przeleciało przez głowę Isabel. Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go czule w usta.

II
Candy History.
Scena z odcinka 285 SOUTH
Michale i Maria są w motelu. Maria no cóż jest wściekła.

— Jak już wiesz mam zamiar dostać pięć z tego zadania, więc lepiej zacznij odpowiadać na te pytanie.- powiedziała Maria. Właśnie teraz, bez kłamstw i mówię poważnie. Więc, twoje ulubione lody?

— Pistacjowe.

— Pistacjowe... Najlepszy program w telewizji?

— "Wygraj pieniądze z Benem Steinem".

— Ok. Ulubiona książka?

— James Joyce... "Ulysses'a"

— Na pewno nie czytałeś "Ulysses'a".

— "Najbardziej drażniły go te rażące żarty, które mijały się, ponieważ udające, że rozumieją wszystko a w rzeczywistości nie znające własnych umysłów" Strona 655... mówiłem ci, nie zrozumiałabyś. Następne pytanie.

***

Maria spojrzała na odchodzącego Michaela. Przed chwilą się pokłócili. Źle się z tym czuła.

— Michael, zaczekaj!- nie zatrzymał się szedł dalej. Maria pobiegła w jego stronę.

— Zejdź mi z drogi.

— Nie możesz tak po prostu odejść.

— Mogę.

— Nie.

— Niby czemu?

— Bo cię kocham.- spojrzał na nią z niedowierzaniem.

— Kochasz mnie?

— Tak.- cisza.- Teraz ty powinieneś powiedzieć, ze ty mnie też kochasz, tak przynajmniej robią w filmach.- Michael znowu ruszył z miejsca.- No dobra żart nie na miejscu. To życie, nie film. Wiem, ale cię kocham i mogę poczekać aż przejdzie ci to przez gardło, najważniejsze byś był przy mnie.- Zatrzymał się, ponownie na nią spojrzał.

— Wybacz Maria. Zachowałem się jak ostatni pustak.- objął ją delikatnie i pocałował.- Ja ciebie też kocham.- dodał w myślach.

II
Dreams History.
Liz spojrzała na Maxa, miał takie piękne oczy. Gdyby wydarzyło się coś, dzięki czemu mogliby zamienić choćby parę słów... Odwróciła głowę, dwoje klientów nadal się kłóciło. Huk. Ktoś wystrzelił z broni. Liz poczuła jak traci równowagę. Cały świat zaszedł jej mgłą.
Nagle czuje jak wszystko w niej się odradza, jakieś dziwne uczucie ciepła ogarnia ją całą. Tysiące gwiazd, potem całe jej życie. Jednak czuje, ze nie tylko ona widzi te wspomnienia. Otwiera oczy. Klęczy nad nią Max. Podbiega jego kolega i rozbija buteleczkę ketchupu.

— Nic nie widziałaś.- mówi. Oboje wybiegają. Pozostawiając ją samą.
Tego samego dnia Liz pisze pamiętnik.
Chciałam go poznać, chciałam by coś się wydarzyło. Jednak nie sądziłam, ze żeby go poznać będę musiała umrzeć. Umrzeć i narodzić się na nowo.

Tess.
Pojawiła się wtedy kiedy między nami, a Maxem było wspaniale. Kiedy czuliśmy się ze sobą po prostu wspaniale, nie potrzebowaliśmy niczego innego do szczęścia. Poprawka- nikogo innego. J
Jednak Tess się pojawiła burząc wszystko to na co tak ciężko pracowaliśmy. Zburzyła naszą miłość. Jednak my przetrwaliśmy wszystko nawet tak ciężko próbę. Kocham go, on kocha mnie i nic tego nie zmieni. Zresztą nie tylko my jesteśmy szczęśliwi. Ułożyło się też Isabel i Alexowi, oraz Marii i Michaelowi.
Tess nie ma, wyjechała i wszystko wraca do normy. Nawet nie mamy zbyt wielu problemów kosmicznych.
Liz przerwała pisanie, usłyszała jak ktoś zapukał do jej szyby. Stał tam wysoki mężczyzna z długimi włosami, lekko zarośnięty. Przypomniał... Maxa, tyle ze dużo starszego. Liz spojrzała na dziennik.
Poprawka, problemy kosmiczne właśnie się zaczęły.











Poprzednia część Wersja do druku Następna część