Lizzy_Evans

Cien (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Tak wiec tak wlasnie dowiedzialam sie o swoim pochoidzeniu. O tym kim jestem..i kim musze byc..Nie wiem co mam poczac. Wczoraj rozmawialam z Millanem ktory powiedzial mi ze musimy cofnac sie w czasie do czasow z ktorych on przybyl..To oznacza zostawienie Maxa, zostawienie rodzicow i mojego calego swiata...Ile to potrfa nie wiem..ale wiem ze musze wypelnic swoje przeznaczenie..musze je wypelnic bo to moze odwrocic losy hisotri rodu wampirow .. Ja jestem Krolowa Vhenna! I ja ja zmienie!"
Liz zamknela dziennik. Spojrzala na Milanna, pograzonmego w gleboik snie. Uswiadomila sobie ze jej przeszlosc moze i nie jest taka straszna. Moze bedzie czekac ja cos dobrego. Moze byla dobra krolowa..

—Millanie..?-ruszyla go lekkpo. Szybko wstal na nogi-cos sie stalo?- spytal jeszcze spiacy.

—opwiedz mi o mnie..jako vhennie-poprosila a w jej oczach poajwil sie blask na ktorego millan nie mog byc obojetny,.

—dobrze..bylas dobra krolowa.. wampiory a nawet smierelinicy cie kochali..Niestety porowdzilismy wojne z ludem Grinakow..ludzi ktorych opanowaly zle moce.. Poleglas zabijajac ich przywodce.. Na szczescie przed tym wymowilas zaklecie.. Ze w innym swiecie..7 twoje wcielenie bedzie najwazniejsze i ono zmien i bieg hostori..moze nawet byc tak ze nie polegniesz z rak Grinakow.. ale bedziesz zyc..-w jego oczachzaszklily sie lzy.

—bylo cos jeszcze, prawda?

—tak..- powiedzial tlumiac cikenace krople- ja ciew kochalem..ale nie zdazylem cie uratowac-liz zroinlo sie przykro patrzac na jego bol. Podeszla do niego i wziela go w ramiona kojac jego bol. Zasnal czujac jej bliskosc obok sweog ciala.
Liz spakowana czekala na Milan.

—jestes goptowa?= spytal patrzac w jej ppciemnaiel oczy

—tak..juz czas..musimy zmienic bieg histori..- odpowiedziala a w jej glosie panowal smutek.
Jednak nie bardzo chciala opuszczac maxa swojej milosci. Po chwili ciszy spoojrzala n a chlopaka i podazyla jego krokiem w strone skalek.
millan popatrzyl na jej zwichrzone wlosy i zrozuymial ze to jest jego krolowa..jego vhenna.
Gdy dotarli na miejsce sklaki byly juz rozstapione.

—co to znaczy?- zapytala pdoernerwowana dziewczyna. Wiedziala ze to cos znaczy. Czula to
Millan spojrzal na nia a w jego oczach krylo sie zdziwnie.

—oini..oni tu przybyli.
Liz nie rozumiala o co mu chodzi. Spoedziwala sie poprostu najgorszego. Ze cos z jego czasow przedostalo sie tutaj.
I jest w roswell...cos strasznego. cos goreszego od najwioekszego zla.. cos co juz raz ja zabiloa.
Grinakowie!
Przeszliu przez dziure w czastoprzestrzeni....i grasuja po roswell!!


Poprzednia część Wersja do druku Następna część