roswelloholiczka

Paskudna Dziewczyna (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Poniedziałek, znowu szkoła. Jak. Fajnie. Pora lunchu, a ja jak zwykle siedzę sama pod drzewem,

jedząc kanapkę z masłem orzechowym.

To właśnie wtedy podeszła do mnie Maria.

"Hey, Liz! Jak leci?"

Popatrzyłam w górę, zbita z pantałyku. Czy ona mówi na serio?

"Cześć, umm Maria. dobrze, dzieki." wybąkałam.

"Może przyłączysz się-," zaczęła, ale Alex podszedł i jej przeszkodził.

"Hey Liz, Ria." powiedział przewracając oczami i śmiejąc się.

"Cześć." powiedziałam cicho. Dlaczego tych dwoje ciągle stoi tutaj, gadając do mnie? To takie krępujące...Głowa mnie boli.

"Jak mówiłam!" powiedziała Maria, lekko uderzając Alexa w ramię ze śmiechem.

"Zjesz z nami lunch Liz? Proszę?"

Chciałam się sprzeciwić. Miałam inne plany...Siedzieć tutaj i...jeść mój lunch. Sama.

"Tak Liz musisz do nas dołączyć...Potrzebuję obrońcy na wypadek, gdyby Maria chciała na mnie przetestować ruchy "Tye-kwon-doe"... Znowu."
Powiedział wyszczerzając zęby.

Co powinnam powiedzieć? Nie mogłam powiedzieć nie do cholery, ale jak miałabym powiedzieć tak?

Dalej Parker, olej to i zgódź się. Możesz nie być dla nich wystarczająco dobra, ale nie okazuj tego.

"Jasne." powiedziałam, próbując się uśmiechnąć.

"Woo hoo!" Alex i Maria wrzasnęli jednocześnie, patrząc później po sobie i śmiejąc się...

Zrobiłam coś na kształt uśmiechu. Woah, Liz Parker prawie się roześmiała! Miejmy nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz!

Gdy szliśmy do ich stolika, cztery pary oczu lustrowały mnie spojrzeniem. Maria odezwała się pierwsza.

"Ludzie, to Liz. Liz, to Kyle, Tess, Isabel, i Max." powiedziała, pokazując każdego dłonią.

"Cześć." powiedziałam cicho.

"Cześć Liz, miło cię poznać." powiedziała Tess z uśmiechem.

"Taak, mnie również." powiedział Kyle, otaczając Tess ramieniem i całując ją w policzek.

"Hey Liz." krótko przywitała mnie Isabel. To przecież Królowa Lodu, usłyszysz od niej najwyżej "cześć".

"Hey Liz, witaj w paczce." Max wyciągnął rękę.

Przestałam oddychać. Boże, co ja robię? Stoisz jak idiotka, ot co!

Uścisnęłam jego dłoń, próbując zignorować falę gorąca, która przeszła przeze mnie od jego dotyku.

"Cześć." powiedziałam, trochę zbyt rozmarzona.

Dobra, przestań Parker. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebują, jest Paskudna Dziewczyna.

Usiedliśmy i wszyscy zaczęli rozmawiać...o szkole, klasówkach, o nich samych. Właśnie wtedy zapytali o mnie.

"Liz, opowiedz nam coś o sobie." powiedział Max, uśmiechając się.

Jezu, czy on musiał się uśmiechnąć!?

"Umm," wyjąkałam, próbując zatrzeć zawstydzenie. "właściwie nie ma o czym opowiadać, przez całe życie mieszkam w Roswell.

Mam na nazwisko Parker i uwielbiam biologię.

Moglibyście mnie nazwać typowym frajerem."

Tak, dlaczego im po prostu nie powiedziałaś, że jesteś beznadziejna!

zamilkłam, rozglądając się nerwowo. Jak myślisz, nazwaliby mnie nienormalną, gdybym nagle zerwała się i uciekła?

"Nie, Liz, nie jesteś frajerką" powiedziała maria uśmiechając się promiennie.

"W końcu tylko ty WIESZ jak zrobić coś z biologii, NIE pieprząc przy tym wszystkiego."

Spojrzała na Alexa, a po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.

Reszta tylko przewracała oczami i się uśmiechała. Właściwie, to Isabel uśmiechnęła się, patrząc na Alexa.

Kto wie, może nie tylko Alex może się zakochać.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część