Liz Parker

The Christmas Time (7)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

The Christmas Time część 7


~~ Nie spodziewałam się tego... znaczy się wiedziałam że się w nim
zakocham, ale nie sądziłam że go pokocham i na dodatek tak mocno.
Gdyby nie on to... tylko on mnie tu obecnie przytrzymuje. Oczywiście,
Maria, Isabel, Alex i Jessy są wspaniali, chodzi mi jednak o wczorajszą
kłótnie z Michaelem. Dlaczego on jest taki niemiły? Nigdy nie czułam się
taka nienawidzona i to jest straszne! Nie mogę znieśc tego uczucia!
Czyżby Michael wyczuwał że ja nie jestem Liz? Tak nie może być muszę z
nim porozmawiać~~

— Liz choć mi pomóc !

— Juź idę!
Wszyscy zaczęli się już przygotowywac do nadchodzących świąt, a
szczególnie rodzice Liz. Przed świętami mieli dużo ludzi i masę roboty
nie tylko w Crashdown.
Wiki zaczęła ubierać choinkę.(w tle „ I dreaming on the white
christmas"-mogłam się pomylić, ale nie mogę sobie przypomniec
dokładnego tytułu) Przyglądała się migającym światełkom i kolorowym
bombkom, które właśnie wieszała na choince. Kochała święta, ten czas,
który jest wprost magiczny o czym sama się przekonała. Przecież
spełniło się jej największe marzenie- jest z Maxem, ma prawdziwych
przyjaciół i przeżywa przygodę swojego życia- myśląc to jednak nie
była w pełni szczęśliwa, wolałaby jakby oni ją lubili za to że jest sobą a
nie Liz, chciała aby Max ją pokochał, tak jak ona jego, owszem kochał,
ale nie ją on kochał Liz. Wiki nie wiedziała jak długo tu jeszcze
zostanie, musiała wykorzystać daną jej szansę, postanowiła być sobą,
jednak na razie nic nie mówić. Wiki jeszcze raz spojrzała na ubraną już
choinkę, przypomniała sobie jak w swoim domu pomagała mamie we
świątecznych wypiekach i przy ubieraniu choinki, zastanawiała się co
teraz robią. Z zastanowienia wyrwał ją głos

— hej Liz

— Michael?

— Ja...ja... możemy pogadać?
Wiki nie mogła uwierzyć że Michael do niej przyszedł. Postarał się
odpowiedzieć naturalnie

— Jasne, choć na górę
Wiki wpuściła Michaela do swojego pokoju i zamknęła drzwi.

— no więc....-zaczęła Wiki

— no więc chciałem cię przeprosić

— hmm

— przepraszam za to co wczoraj powiedziałem, nie chciałem cię
obrazić, ani sprawić ci przykrości, Liz to wszystko przez te święta....

— co?- Wiki patrzyła na niego z otwartą buzią

— No przez święta, owszem chcę powrócić do domu- wskazał palcem w
niebo- ale, widzisz... za niecały tydzień są święta i chciałbym je
jeszcze spędzić z Marią, a jeżeli ty odkryjesz jak możemy wrócić do
domu, to pewnie święta spędziłbym na walce i...

— Michael, nie poznaję cię, przecież ty nienawidzisz świąt!

— Bo zawsze spędzałem je sam, widzisz podobno święta to czas cudów
i spełniania się najskrytszych marzeń, a moim marzeniem zawsze
było powrócenie do domu, ale teraz marze o tym by wreszcie
spędzić święta tak jak zwykli ludzie...

— Michael dalej tego nie rozumiem, a co z twoim przeczuciem?

— To nie ważne

— Właśnie że to bardzo ważne! Przecież nie wywołabyś kłótni między
tobą a Maxem bez powodu!

— Liz!!wszystko komplikujesz!!!!

— Ja????!!!!!!!

— Przyszedłem cię przeprosić i to zrobiłem więc spadam!

— Nie Michael! Zaczekaj!

— O co chodzi?!

— Michael, wiem że w takich wypadkach jak ten wczoraj mówisz to co
myślisz, możliwe, że Maria była lekkim powodem tego wszystkiego,
ale Michael, znam cię i wiem że to co wczoraj mówiłeś jest prawdą

— Liz do czego zmierzasz?

— Usiądź, musisz mi obiecać że nikomu o tym nie powiesz- nie chciała
tego mówić, a szczególnie Michaelowi, który miał bzika na pukncie
powrotu do domu, ale nie miała wujścia, a Michael otworzył się
przed nią, wiedziała, że wczoraj podczas kłótni czuł, że Liz nie jest
sobą, ale wiedziała również, że swięta dla Michaela były zawsze dla
niego bardzo trudne, Wiki nagle przypomniała sobie, odcinek w
którym Michael mowi do Michaela, że właśnie teraz uświadamia
sobie że ziemia jest jego domem i wcale nie chce już tak bardzo
wracać do domu ( odcinek w którym Max przespal się z Tess)

— Michael miałeś rację...

— Co!??

— Miałeś rację mówiąc że wiem więcej niż mówilam i że mogę wam
pomóc...

— Co!!?? Możesz??!! To czemu nei pomagasz??!!!!!!

— Michael to nie jest takie proste jak myślisz, wiem że zycie
przygotowało was na różne rzeczy których normalni ludzie się nie
spodziewająm, ale to co jest przed wami..... Michael nigdy bys mi
nie uwierzył w to co was jeszcze spotka, a tym bardziej w to co
dotyczy mnie!

— Liz jestem kosmitą, co może mnie jeszcze bardziej zaskoczyć?

— Co!!?? Michael, ty nawet nie wiesz kim byłeś na swojej planecie, nie
wiesz kto z was zginie, w poszukiwaniu prawdy, nie wiesz, że
zaufacie zdrajczyni, nie wiesz,że czeka was jeszcze wiele bitw bólu,
Michael w obecnej sytuacji nawet sobie tego nie wyobrażasz!!!
Wiki nie mogła się powstrzymać, wiedziała, że teraz Michael nie da jej
spokoju, ale czy uwierzyłby jej że Max, będzie mieć dziecko z inną,
Alex zginie i że ona jest fanką życia którym oni żyją!?

C.D.N.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część