moniczka

Historia jedenj miłości (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część trzecia

Max i Liz dzielili razem łazienkę, która była połączona z ich pokojami. Liz nie pozwoliła mu wejść przez główne drzwi, więc wszedł do jej pokoju poprzez łazienkę z szarlotką, bitą śmietaną i dwoma łyżeczkami.
Liz nie mogła się nie uśmiechnąć gdy posuwała się na łóżku aby zrobić dla niego miejsce.
Zaczęli jeść w ciszy. Po kilku minutach Max nie mógł już tego znieść.

—Czy Kyle zrobił ci krzywdę?

—Co?!

—Wyglądasz na smutną. Jeżeli nie przez Kyla to przez co? Proszę powiedz mi.
Liz nie mogła znieść wyrazu bólu na jego twarzy, musiała cos powiedzieć, ale nie chciała rozmawiać o swoim zerwaniu.

—Max, przysięgam że nic mi nie jest, jestem po prostu zmęczona. Ok.?
Max nie był przekonany, ale zdecydował na razie nie naciskać. Ponadto, to mogło być samolubne ale musiał powiedzieć Liz o dzisiejszym popołudniu.

—Chodzę z Tess.

—Och.

—Tak, od dzisiejszego popołudnia....

—Chciałem ci podziękować za przypomnienie mi o moim przeznaczeniu, i myślę że ona nie jest taka zła. – powiedział z uśmiechem Max. Ale nie odważył się spojrzeć na Liz. Nawet jeżeli to było głupie, to czuł jakby ją zdradzał. Nie zauważył zrozpaczonego wyrazu twarzy Liz.
Liz czuła że lada chwila nie będzie w stanie powstrzymać łez.

—Bardzo się cieszę Max. Ym jestem bardzo zmęczona, więc zobaczymy się jutro.
Max był lekko zraniony, ale wyszedł. Kiedy wszedł do swojego pokoju, usłyszał Liz, która była w łazience i wymiotowała całe zjedzone wcześniej ciasto. Potem usłyszał szum prysznica. Max bardzo chciał jej pomóc. Gdyby tylko wiedział dlaczego jest smutna.
Biorąc prysznic zrozumiała dlaczego była przybita z powodu związku Maxa i Tess. Ona Liz Parker była zakochana w Maxie Evansie, swoim bracie.

***
Kiedy wszedł do łazienki i usłyszał jej płacz, zdecydował dać jej chwilę i samemu wziąć prysznic. Kiedy skończył i nadal słyszał jej szlochanie, postanowił zrobić jedyną sensowną rzecz jaka mu przychodziła do głowy.
Otworzył drzwi i zobaczył małe i kruche ciało Liz na środku łóżka. Bez namysłu położył się blisko niej i wziął swojego aniołka w ramiona. Liz nie odezwała się ani słowem, ale przysunęła się bliżej do Maxa. Wkrótce jej płacz ustał, a ona zapadła w sen w ramionach Maxa.

Piszcie czekam na komentarze.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część