moniczka

Historia jedenj miłości (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część druga

Najpierw poszła do pokoju telewizyjnego, gdzie Max był zwykle o tej porze dnia. Kiedy go tam nie znalazła poszła do kuchni, lecz tam również go nie było. Liz poszła na górę do jego sypialni.
Drzwi były otwarte, tak że mogła zobaczyć Maxa i Tess całujących się na jego łóżku.
Liz poczuła jak pęka jej serce, chociaż nie wiedziała dlaczego. Powinna być szczęśliwa. Liz bardzo wiele razy próbowała przekonać Maxa, że powinien zacząć się umawiać z Tess. Mówiła mu że to nie ma znaczenia że on nie kocha Tess, ona jest jego przeznaczeniem i cała planeta zależy od ich stosunków.
Liz poszła do swojego pokoju i zaczęła płakać. Czuła się głupio i była wściekła na siebie, że płacze z tego powodu, ale nie mogła się powstrzymać.
Kilka minut później usłyszała pukanie do drzwi i głos jej siostry.

—Liz? Czy chciałabyś dziś iść ze mną do centrum handlowego? Został otwarty nowy sklep i są wspaniałe promocje!
Liz wzięła głęboki oddech aby oczyścić gardło z łez i odpowiedziała cicho

—Nie dzięki Isabel. Jestem dzisiaj trochę zmęczona. Zobaczymy się później. Miłej zabawy.
Isabel przygryzła wargę, żałowała tego co powiedziała wcześniej i nie chciała aby Liz zamykała się przed nią. Nawet gdyby Isabel się do tego nie przyznała uważała swoją siostrę za najlepszą przyjaciółkę. Przy lunchu pokłóciły się o Kyla Valentiego. Isabel wiedziała, iż Liz go nie kocha i mówiła jej że to głupie że ona traci czas na takiego bałwana.
Liz powiedziała jej aby zajęła się swoimi sprawami i Isabel wściekła na Liz zostawiła ją bez pożegnania. Isabel znała swoją siostrę i dlatego dała jej trochę czasu aby potem ją przeprosić.

***
Gdy Isabel poszła zawołać Liz na obiad, Liz odpowiedziała że nie jest głodna, tylko zmęczona i potrzebuje odpoczynku. Isabel pomyślała że to może być poważniejsze niż jej się początkowo wydawało. Zwykle kiedy Liz przestawała jeść, był to znak że coś jest nie w porządku. Zaraz po śmierci jej rodziców Liz miała poważne problemy z anoreksją oraz w ubiegłym roku gdy odkryli przeznaczenie Maxa i Tess.

—Isabel?
Myśli Isabel zostały przerwane przez jej matkę, która chciała podawać obiad.

***
Max natychmiast się zaniepokoił gdy usłyszał, że Liz nie chce zejść na kolacje. Zwykle, nawet gdy nie była bardzo głodna, zawsze przychodziła zjeść z nimi, zjeść z nim.
Minuty mijały, a Max był coraz bardziej zaniepokojony.
Na deser Diane zrobiła swoją specjalną szarlotkę, którą Liz uwielbiała. Max odszedł od stołu i poszedł na górę do Liz aby zanieść jej kawałek szarlotki.

***
Gdy usłyszała pukanie do drzwi chciała wstać i otworzyć je dla Maxa. Nie powiedział ani słowa ale ona i tak wiedziała, że to on. Kiedy wstała z łóżka i przejrzała się w lustrze, wiedziała że nawet gdyby go potrzebowała, nie mogła pozwolić aby zobaczył ją w tym stanie. Nie chciała by zadawał pytania dlaczego płakała. Nie zrozumiałby tego. Nawet ona tego nie rozumiała.

***
Nie otworzyła mu. Ale to nie znaczyło, że musi odejść, więc usiadł przed jej drzwiami i czekał. To nie był pierwszy raz gdy go odtrąciła ale on ciągle był przy niej aż w końcu ona odpuszczała i zwierzała mu się.
Pewnej nocy w ubiegłym roku, czwórka kosmitów poczuła potrzebę pojechania na pustynię. To uczucie przestraszyło Maxa i Isabel dlatego zadecydowali aby zabrać ze sobą Liz. Posłuchali swojego przeczucia i pojechali w to miejsce na pustyni. W tamtą noc odkryli jaskinię z inkubatorami. Każdy z kosmitów podszedł do swojego inkubatora i dotknął go. I właśnie w tym momencie pojawiła się postać kobiety, która była matką Maxa i Isabel. Powiedziała im coś, czego żadna z 5 osób nie zapomni.

—Jeżeli widzicie mnie to znaczy, że jesteście cali i zdrowi. Przyjęłam formę ludzką ponieważ tak będzie dla was lepiej i pomoże wam zrozumieć co mam do powiedzenia. Żyliście już wcześniej. Zginęliście podczas wojny na naszej planecie ale wasze DNA zostało pomieszane z ludzkim materiałem genetycznym.
W tym momencie wszyscy już płakali.

—Mój synu, byłeś ukochanym Królem naszego ludu. Wysłałam razem z tobą twoją młodą żonę, siostrę i najlepszego przyjaciela, który był również twoim zastępcą. Nasi wrogowie przejęli kontrolę nad naszą planetą. Ucz się używać swoich wmiejętności tak abyś był w stanie pokonać wroga i wrócić do nas aby nas wyzwolić. Musisz wrócić ze swoją żoną aby dać nam następcę tronu. Marzę o tym aby was znowu uściskać. Żyję dla tej chwili. Pomóż nam. Kocham Cię!
Liz odwiozła ich do domu, ponieważ żadne z nich nie było w formie aby samemu prowadzić. Tess była szczęśliwa z tego powodu, ponieważ całe życie marzyła o związku z Maxem i teraz jej marzenia miały się spełnić. Michael i Isabel nie wiedzieli co myśleć, byli smutni z powodu ich przeznaczenia i upadku ich rodzinnej planety, ale również byli szczęśliwi i podekscytowani, że dowiedzieli czegoś o niej. Max był zagubiony.
Przez cztery dni nie rozmawiali o niczym innym, po 4 dniach powiedzieli Marii i Alexowi wszystko o ich przeznaczeniu. Maria całkowicie zgłupiała, a Alex spytał się na jakich są prochach.
Tylko L:iż wiedziała jak naprawdę czuł się Max. Na początku zamknął się w sobie, lecz po jakimś czasie przełamał tą barierę w stosunku do Liz. Ona była jego tlenem. Nie wiedział co by bez niej zrobił, był bardzo zagubiony. Max i Tess nie stali się sobie bliżsi, stał się bliższy Liz. W tym właśnie czasie Liz przestała jeść, a Max tego nie zauważył ponieważ był skupiony na sobie. Kiedy to odkrył czuł się winny i przekonał ją aby znowu zaczęła jesć. Liz zaczęła jeść dla Maxa. Myśl o Liz i o jedzeniu przywróciło go do rzeczywistości, zszedł na dół i wziął trochę deseru.

Pamiętajcie uwagi kierujcie na moj adres e-mail.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część